Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- MinT
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1180
- Rejestracja: 07-12-2004, 10:55
- Lokalizacja: P-N
- Kontakt:
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Warto sprawdzić, czy na odwrocie biletu napisane jest 'bilet upoważnia do jednorazowego wejścia na teren imprezy'.
*poznański Goldman Sachsman metalu*
LEFT HAND SOUNDS - http://facebook.com/lefthandsoundsorg
LEFT HAND SOUNDS - http://facebook.com/lefthandsoundsorg
- Kingu
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1472
- Rejestracja: 19-04-2002, 22:00
- Lokalizacja: Superhausen
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
W praktyce to nic nie zmienia.
- Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?
- Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07-11-2008, 13:01
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Od wielu lat na wszystkie koncerty organizowane przez Szacownego Mariusza Kmiołka-Właściciela Masive Music wstęp był jednorazowy-po wejściu do klubu nie można było z niego wyjść, więc bardzo mnie dziwi taka a nie inna reakcja niektórych osób tutaj-albo o tym zapomnieli albo niezwykle rzadko bywają na organizowanych przez Niego koncertach albo byli na nim po raz pierwszy!!! Myślenie ma kolosalną przyszłość panowie i panie!!!:-)))
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07-11-2008, 13:01
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Już Ci odpowiadam Mintaj: nie ma tam takiego wpisu, a czy były na innych biletach sprawdzę i dam znać!MinT pisze:Warto sprawdzić, czy na odwrocie biletu napisane jest 'bilet upoważnia do jednorazowego wejścia na teren imprezy'.
- kocurejro
- postuje jak opętany!
- Posty: 381
- Rejestracja: 29-01-2006, 21:43
- Lokalizacja: Sto(L)ica/Progresja
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Wypisywane numerki byly mega awaryjnym rozwiazaniem, jak pare innych rzeczy tak i szatnia zostala przygotowana jeszcze niestety nie w pelni, choc na spodziewana liczbe gosci. Okazalo sie, ze w dniu koncertu liczba ta przynajmniej sie podwoila. Byly robione prawdziwe czary mary zeby upchnac w szatni jak najwiecej ludzi, wliczajac w to bieganie do pobliskiego centrum handlowego po wieszaki i kluczyki do numerkow, ktore i owszem byly potem na biegu wypisywane. Nie usiedlismy na dupie i nie zalamywalismy rak, tylko robione bylo co w naszej mocy, zeby bylo jak najlepiej na takie warunki jakie panowaly.Czesław pisze:- nieprzygotowanie numerków do szatni, klub otwarty od 14 czy 15, a wypisanie trwa sobie w najlepsze o godzinie 20!
Ze Stodoły i Proximy rowniez nie ma wychodzenia w czasie imprez.Czesław pisze:- potraktowanie wszystkich uczestników koncertu jak jakieś bydło, którego nie można w trakcie trwania imprezy wypuścić z klubu, bo nie i chuj
Miejsce pod palarnie jest, pelni na razie funkcje skladziku remontowego, podobnie jak i kilka innych miejsc. Bedzie tez wiecej kibli, ktore sa we w tym momencie zamknietych dla gosci segmentach klubu, podobnie rzecz sie ma z miejscami do siedzenia i gadania.Czesław pisze:- palarnia przygotowana w formie ciasnej klatki ogrodzonej siatką - ktoś patrząc na to z zewnątrz musiał zapewne zachodzić w głowę, co to za pierdolone zoo! ten problem byłby rozwiązany gdyby z klubu można było wychodzić! w starej progresji nie było jakoś z tym problemu!
- wszystkie miejsca siedzące to trzy ławeczki i 6 krzesełek (nie licząc kilkunastu dodatkowych miejsc, które jednak znajdowały się na sali koncertowej, nie do końca dobre miejsce na złapanie tchu czy pogadanie ze znajomymi) - podkreślę jeszcze raz, na imprezie która planowo trwa około 9 godzin, a na którą przyszło kilkaset osób!
Bedzie naprawde zajebiscie, potrzeba tylko troche czasu. :)

-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15710
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
A tak z ciekawości spytam - ta nowa Progresja to daleko od starej miejscówy? Większa, przestronniejsza, łatwiejszy dojazd?
- Czesław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2446
- Rejestracja: 08-02-2007, 19:42
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Kocurejro, miło że się do tematu odniosłeś i trzymam kciuki aby było lepiej.
Powiedzmy sobie jednak wprost: napchano jakichś gównianych i nikomu niepotrzebnych kapel, aby zaprosić ludzi od 15:00 i kisić do północy, bez możliwości opuszczenia lokalu i powrotu do środka, aby pchać w to bydło* chleb ze smalcem i drogie, szczynowate piwo**. Może organizator/klub powinni pomyśleć o zmianie charakteru imprezy i nazwać to nie "koncertem", a graniem do kotleta, ops przepraszam, graniem do pajdy ze smalcem?
Powiedzmy sobie jednak wprost: napchano jakichś gównianych i nikomu niepotrzebnych kapel, aby zaprosić ludzi od 15:00 i kisić do północy, bez możliwości opuszczenia lokalu i powrotu do środka, aby pchać w to bydło* chleb ze smalcem i drogie, szczynowate piwo**. Może organizator/klub powinni pomyśleć o zmianie charakteru imprezy i nazwać to nie "koncertem", a graniem do kotleta, ops przepraszam, graniem do pajdy ze smalcem?
- kocurejro
- postuje jak opętany!
- Posty: 381
- Rejestracja: 29-01-2006, 21:43
- Lokalizacja: Sto(L)ica/Progresja
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Chlopie, z calym szacunkiem, ale nieco bredzisz. :)
Przeciez dokladna rozpiska godzinowa byla znana i nikt nie kazal Ci przychodzic rowno na 15:00 na jak to okresliles "gowniane kapele". :)
Przeciez dokladna rozpiska godzinowa byla znana i nikt nie kazal Ci przychodzic rowno na 15:00 na jak to okresliles "gowniane kapele". :)

- uglak
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9944
- Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
- Lokalizacja: ארץ ישראל
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
To jaki jest sens wpuszczania ludzi do niewykonczonego klubu? A sorry... trzeba sobie napchac kieszenie.kocurejro pisze:Bedzie naprawde zajebiscie, potrzeba tylko troche czasu :)
Guilty of being right
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7629
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
napchać kieszenie ? serio myślisz że właściciele takich klubów pławią się w gotówce dzięki swojej działalności ? :D
- Czesław
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2446
- Rejestracja: 08-02-2007, 19:42
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Tak, gówno na początku ominąłem, jednak po koncercie Azarath nie mogłem wyjść z klubu podczas gdy grało mega-gówno (czyt. sceptic i vesania) i wrócić na Grave i Marduk.kocurejro pisze:Chlopie, z calym szacunkiem, ale nieco bredzisz. :)
Przeciez dokladna rozpiska godzinowa byla znana i nikt nie kazal Ci przychodzic rowno na 15:00 na jak to okresliles "gowniane kapele". :)
A tak z innej beczki, kto wrócił bez buta do domu? Mam pewne podejrzenia...
- uglak
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9944
- Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
- Lokalizacja: ארץ ישראל
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Nie, ale serio myslisz ze to dzialanosc charytatywna? A tak na powaznie to jak inaczej nazwac robienie imprezy w nieprzygotowanym do tego miejscu?Bloodcult pisze:napchać kieszenie ? serio myślisz że właściciele takich klubów pławią się w gotówce dzięki swojej działalności ? :D
Guilty of being right
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7629
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Jasne, że nie jest to działalność charytatywna, ale uwierz mi że w tej branży niejednokrotnie bilans wychodzi pod kreską i trzeba w chuj ciężkiej pracy aby przetrwać. Jeśli to takie proste i dochodowe to czemu tak niewiele klubów wytrzymuje więcej niż kilka lat?
Jak nazwać robienie imprezy w nieprzygotowanym do tego miejscu? Walką o przetrwanie. :) Serio myślisz, że taki klub ma nazbierany kapitał, aby opłacać jeden klub, ludzi i jednocześnie przeprowadzić kapitalny remont i wykończenie drugiego miejsca? Taki remont i przygotowania musiały trwać wiele miesięcy. Grudzień i styczeń to nie są miesiące o napiętym grafiku koncertów, rozsądne jest więc, że zamykasz stary klub (aby już nie generował kosztów) i zaczynasz działać w nowym. Jeśli pierwsza impreza nie do końca wypaliła to chuj - następna dopiero 9 stycznia, a do tego czasu wiele można poprawić.
Dziwi mnie aż taki ból dupy u niektórych. :D Niby wielcy maniax undergroundu, a jak przyszło im nie dostać numerka do szatni to płacz. :D :D :D
Jak nazwać robienie imprezy w nieprzygotowanym do tego miejscu? Walką o przetrwanie. :) Serio myślisz, że taki klub ma nazbierany kapitał, aby opłacać jeden klub, ludzi i jednocześnie przeprowadzić kapitalny remont i wykończenie drugiego miejsca? Taki remont i przygotowania musiały trwać wiele miesięcy. Grudzień i styczeń to nie są miesiące o napiętym grafiku koncertów, rozsądne jest więc, że zamykasz stary klub (aby już nie generował kosztów) i zaczynasz działać w nowym. Jeśli pierwsza impreza nie do końca wypaliła to chuj - następna dopiero 9 stycznia, a do tego czasu wiele można poprawić.
Dziwi mnie aż taki ból dupy u niektórych. :D Niby wielcy maniax undergroundu, a jak przyszło im nie dostać numerka do szatni to płacz. :D :D :D
- COFFIN
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7960
- Rejestracja: 23-11-2005, 21:28
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
No kurwa, sedno. :D Trzeba się było wybrać jednemu z drugim do takiego Rusocina, gdzie nawet Roman stał w kolejce o piątej rano, żeby się wyrzygać. :DBloodcult pisze:Dziwi mnie aż taki ból dupy u niektórych. :D Niby wielcy maniax undergroundu, a jak przyszło im nie dostać numerka do szatni to płacz. :D :D :D
'Come the Blessed Madness'
- Kurt
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3179
- Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
- Lokalizacja: Łódź
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Trudno jest wyrugować przyzwyczajenia z filharmonii, jak już człowiek raz chamstwem nasiąknie to już mu wszystko będzie przeszkadzało.Bloodcult pisze:Dziwi mnie aż taki ból dupy u niektórych. :D Niby wielcy maniax undergroundu, a jak przyszło im nie dostać numerka do szatni to płacz. :D :D :D
The madness and the damage done.
- uglak
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9944
- Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
- Lokalizacja: ארץ ישראל
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Starosc Panie, starosc... to czego sie za gowniarza nawet nie zauwazalo teraz wkurza.Bloodcult pisze:Dziwi mnie aż taki ból dupy u niektórych. :D Niby wielcy maniax undergroundu, a jak przyszło im nie dostać numerka do szatni to płacz. :D :D :D
Guilty of being right
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
To wcale nie starość. Pierdolę numerki, czy kolejkę do kibla, choć bawiąc kiedyś w Firleju w krótkim (dwa-trzy tygodnie) odstępie czasu rozbawił mnie widok tego samego zepsutego pisuaru, co pokazuje stosunek organizatorów do gawiedzi przybywającej na koncerty. Tu bardziej chodzi o ogólny trend, czyli zorganizujmy coś i jakoś to będzie. Najwyżej potem na piwku się "przyoszczędzi". Nie wiem jak to wyglądało na tym konkretnym koncercie, ale w starej Progresji do szału mnie doprowadziło, dawkowanie browaru i luźne do tego podejście, obsługi. To nie jest napychanie sobie kieszeni, to zwykłe oszustwo i tak należy je nazywać.
Co do właścicieli klubów, nie mówię oczywiście o wszystkich, ale spróbujcie takiemu misiowi zwrócić uwagę, że może jednak coś jest nie w porządku. Co wam odpowie, zasłaniając się chłopakami z ochrony? "Zaraz możesz wyjść". Nie twierdzę, że jest łatwo prowadzić taki interes, bo w każdym biznesie są problemy, ale patrząc na to z drugiej strony, czyli ze strony klienta zostawiającego często w takich miejscach setki złotych, odrobina powagi w postaci pełnej szklanki browaru chyba, się do chuja wafla, należy.
edit
Jeszcze jedna refleksja. Widzę, że sentyment za starym sposobem organizacji koncertów jest w narodzie wiecznie żywy. Może czas jednak już to pogrzebać.
Co do właścicieli klubów, nie mówię oczywiście o wszystkich, ale spróbujcie takiemu misiowi zwrócić uwagę, że może jednak coś jest nie w porządku. Co wam odpowie, zasłaniając się chłopakami z ochrony? "Zaraz możesz wyjść". Nie twierdzę, że jest łatwo prowadzić taki interes, bo w każdym biznesie są problemy, ale patrząc na to z drugiej strony, czyli ze strony klienta zostawiającego często w takich miejscach setki złotych, odrobina powagi w postaci pełnej szklanki browaru chyba, się do chuja wafla, należy.
edit
Jeszcze jedna refleksja. Widzę, że sentyment za starym sposobem organizacji koncertów jest w narodzie wiecznie żywy. Może czas jednak już to pogrzebać.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9055
- Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
- Lokalizacja: beskidy
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
:D :D :DCOFFIN pisze:No kurwa, sedno. :D Trzeba się było wybrać jednemu z drugim do takiego Rusocina, gdzie nawet Roman stał w kolejce o piątej rano, żeby się wyrzygać. :DBloodcult pisze:Dziwi mnie aż taki ból dupy u niektórych. :D Niby wielcy maniax undergroundu, a jak przyszło im nie dostać numerka do szatni to płacz. :D :D :D
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07-11-2008, 13:01
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Konrad-kocurejro zabrał głos na forum dzięki mnie...
- Gore_Obsessed
- zahartowany metalizator
- Posty: 5447
- Rejestracja: 10-06-2003, 06:33
Re: Marduk, Grave - Wrocław 19.12 + inne miasta
Również byłem na tym koncercie. Moje spostrzeżenia są następujące:
1. Sam klub poza gabarytami nie zrobił najlepszego pierwszego wrażenia i nie ma tu nic do rzeczy widoczna jeszcze gdzieniegdzie prowizorka, żeby nie powiedzieć stan surowy. Przede wszystkim chodzi o to, że zarówno lokalizacja jak i samo wnętrze nie mają tego klimatu co Progresja nr 1 i 2. Oczywiście trudno z takimi odczuciami polemizować, ale stare miejsce podobało mi się o wiele bardziej (nawet mimo tego, że leżało 15-20 minut dalej od cywilizacji), a jego wielkość była wystarczająca - nie przypominam sobie Progresji (po pierwszej przeprowadzce) pękającej w szwach. Rozumiem, więc że przyczyna przenosin musiała leżeć w braku porozumienia z władzami WATu co do kwestii dalszej działalności pod starym adresem lub rosnących ambicjach właściciela, który chciał mieć możliwość konkurencji w organizowaniu imprez ze Stodołą, czy nawet stworzenia miejsca, będącego realną alternatywą dla Torwaru, Spodka itp. Na marginesie - jeśli tak właśnie jest oczywistością staje się konieczność kilkukrotnego powiększenia szatni. O ilości kibli, która nawet w starym, o wiele mniejszym przecież lokalu była na oko dwa razy większa, nawet nie wspomnę. Zresztą widzę, że ta sprawa została powyżej omówiona.
2. Zdecydowanie za wysokie ceny piwa. 8 zł za kubeczek lanego, albo od 10 zł w górę za półlitrową butelczynę? Wiem - w Skandynawii albo w restauracji na Kasprowym mają drożej, ale bądźmy poważni. Takie ceny to przegięcie. Wiem, że trzeba opłacić zobowiązania, utrzymać załogę itd., niemniej ostatni raz tak popłynąłem finansowo przy barze. Rozbroiła mnie też serwująca piwo pani w okularach, która z kamienną twarzą podsumowała wyłożoną na kontuar stówkę: "Tylko drobne." To w końcu nie wiem - klub chce się odkuć na tym browarze, czy nie? Już się zacząłem poważnie zastanawiać czy chodzić po ludziach i próbować rozmieniać... Na szczęście na stoisku z merchem wypatrzyłem "Dominion VIII" za trzy dyszki, co pomogło wejść w posiadanie nieco mniej "skandalicznych" nominałów.
3. Co do samego koncertu (obserwowałem od połowy występu VALKYRJA) mogę napisać tylko, że niestety brzmienie uzyskane na obiekcie nie powalało. Chwilami poziom jazgotu przypominał to co można (a może raczej, to czego nie można?) usłyszeć w Proximie. Tak było zwłaszcza podczas występu AZARATH, ale w tej materii nie powalił żaden zespół. Nie znam się i nie wiem na ile to wina samych kapel (ewentualnie ich nagłośnieniowców), a na ile warunków panujących w klubie. W każdym razie pod tym względem najwyżej przeciętnie.
Jak napisałem wcześniej do "misterium" dołączyłem dopiero kiedy na scenie produkowali się twórcy "The Antagonist's Fire". Zagrali bardzo przyzwoicie, nie sprawiali wrażenia bandy zagubionych sierot. Jeśli już o wrażeniu mowa, to wokalista sprawił na mnie typa zapatrzonego w parę innych indywiduów ze sceny BM. Podobna prezencja i wokal. Wypisz wymaluj miks Ariocha z krzykaczem NIFELHEIM. Na łbie lotnisko, natchnione wszystko. Ogólnie: nic dla mnie, ale też nie przypominam sobie żebym miał ochotę cokolwiek napiętnować, może z wyjątkiem playbackowatych(?) klawiszy.
AZARATH zagrał (tylko) dobrze - panowie przegrali z możliwościami akustycznymi, ewentualnie niedoświadczoną załogą klubu. Pierwsze cztery płyty znam niemal na pamięć, mało tego - chyba żadnej innej kapeli nie widziałem tyle razy na żywca, a wielokrotnie w czasie ich występu zastanawiałem się co u licha grają. Tyle w miarę obiektywnie, a czysto subiektywnie - jedynym frontmanem, którego tu akceptuję jest Bruno. Necrosodom niech wraca wraz z ANIMA DAMNATA z płytą, która zdetronizuje "Agonizing Journey...". "Christscum", "Nuclear Revelation", "Whip the Whore", "Baptized in Sperm of the Antichrist" zabiły jak zawsze. Punktem kulminacyjnym "For Satan my blood". Zdecydowanie zabrakło: "Destroy Yourself", "False God / Burn in Hell", "Devil's Stigmata" i "Sacrifice of Blood". Warto jeszcze odnotować, że na moment za garami pojawił się Inferno.
DEATH WOLF dali dobry koncert, który oglądało się bez zniecierpliwienia. Moje pierwsze zetknięcie z ich twórczością wypadło na plus. Chwilami brzmieli trochę za bardzo jak MARDUK, ale ogólnie rzecz biorąc sprawili wrażenie kapeli z charakterem i własną tożsamością. Nie nabędę ich płyt, ale nazwę zapamiętałem jako gwarantującą pozytywne doznania. Żywiołowy wokalista i pełna energii muzyka zdecydowanie na plus.
Na moje nieszczęście po zejściu ze sceny Śmierćwilka nastąpić miały sceniczne harce SCEPTIC oraz VESANIA. Same w sobie ciężkie do przejścia okazały się istną mordęgą, gdyż obie kapele dodatkowo przygotowywały się chyba tyle ile grały... Ja pierdolę - piwo takie drogie, wyjść nie można, zatyczek do uszu brak, koszulki - patrz piwo, w kiblu toilet paper się skończył... czym zatkać uszy?!? Było ciężko. Nie - zaraz... ciężko to było na GRAVE (którzy, nota bene, grali tyle ile stroił się "Pathetic being", ale o tym później). Tu było po prostu przystanko-woodstockowo, domokulturowo, prowincjonalnie. Smętnie i buraczanie. Przeżyłem, co prawda, ale nikt mi straconego czasu nie zwróci, uszczerbku na zdrowiu nie wyliczy. Rozumiem, że to podopieczni Massive management(?), ale wszystko ma swoje granice.
DEATH i BEHEMOTH dla ubogich (ze srebrnym krawatem w roli głównej - co wy wiecie na temat zła?!?) wreszcie - po kilku godzinach - zwolnili scenę. Również spora część publiki udała się do szatni... Pokuta dobiegła końca. Na scenę wkroczył GRÓB. Klasycy europejskiego death metalu, autorzy niezapomnianych "Into the grave", "You'll never see..." i "Soulless", weterani sceny dostali na zaprezentowanie swojego dorobku tyle ile zespół maestro Hiro na rozstawienie gratów... Hmm. Gupie Szwedy, niech siem cieszom, rze ich wogule ktoś zaprosił. Taka prawda. Za przywilej występu przed legendarną polską publiką wypada całować po rękach. Zagrali cośtamcośtam i zeszli. Wytrawnym koneserom i właścicielom nieco mniej zdezelowanych par uszu udało się wychwycić: tytułowy z nowej epki, "Into the Grave", "You'll Never See...", "Christi(ns)anity", "Turning Black", "Reborn Miscarriage", "And Here I Die", ale kogo to obchodzi. Grunt, że dali spokój po około 40 minutach. Do ideału (INCANTATION na Blitzkrieg 2007) trochę zabrakło, ale wszystko do nadrobienia w przyszłości.
MARDUK, będący ponoć główną atrakcją wieczoru, został pokonany przez problemy techniczne i ogólne zmęczenie (w Warszawie grali ostatni koncert trasy). Zaprezentowali w całości "Pancerną dywizję" oraz "Those of the unlight" (no, prawie - mocno skrócili "Echoes from the past"), na bis dorzucili "Warschau". Niestety przez pierwsze trzy kawałki gitara Morgana włączała się i wyłączała kiedy jej się podobało. Łatwo się domyślić jak pozytywny wpływ miało to na sceniczną prezentację "Baptism by Fire" czy "Christraping black metal"... Wszystko zatrybiło należycie dopiero w okolicach "Blooddawn", ale o ogniu jaki krzesali na scenicznych deskach pod koniec lat 90. można było tylko pomarzyć. Kawałki z "Those..." zabrzmiały lepiej, zwłaszcza tytułowy, "Wolves" i "Burn My Coffin", ale nie udało się już uratować tego przeciętnego występu. Widziałem ich chyba po raz czwarty i zawsze było lepiej. Może zdeprymowało ich, że grają na Metalowej Wigilii, a w przedsionku sali koncertowej dokarmia ludzi pajdami chleba za pięć złotych jakiś mnich z dwudziestocentymetrowym krzyżem na piersi(?!?).
Reasumując: szykował się zajebisty, być może koncert roku, a wyszedł spory niedosyt. Bzyczący występ AZARATH, okrojony ponad wszelkie granice przyzwoitości GRAVE i wymęczony MARDUK, któremu zacięły się gąsienice. Na deser rozstawiający się 45 minut SCEPTIC i srebrny krawat - co wy wiecie na temat zła - mistrzów świata pretensjonalności z WESSANIA. Do rana miałem czkawkę.
1. Sam klub poza gabarytami nie zrobił najlepszego pierwszego wrażenia i nie ma tu nic do rzeczy widoczna jeszcze gdzieniegdzie prowizorka, żeby nie powiedzieć stan surowy. Przede wszystkim chodzi o to, że zarówno lokalizacja jak i samo wnętrze nie mają tego klimatu co Progresja nr 1 i 2. Oczywiście trudno z takimi odczuciami polemizować, ale stare miejsce podobało mi się o wiele bardziej (nawet mimo tego, że leżało 15-20 minut dalej od cywilizacji), a jego wielkość była wystarczająca - nie przypominam sobie Progresji (po pierwszej przeprowadzce) pękającej w szwach. Rozumiem, więc że przyczyna przenosin musiała leżeć w braku porozumienia z władzami WATu co do kwestii dalszej działalności pod starym adresem lub rosnących ambicjach właściciela, który chciał mieć możliwość konkurencji w organizowaniu imprez ze Stodołą, czy nawet stworzenia miejsca, będącego realną alternatywą dla Torwaru, Spodka itp. Na marginesie - jeśli tak właśnie jest oczywistością staje się konieczność kilkukrotnego powiększenia szatni. O ilości kibli, która nawet w starym, o wiele mniejszym przecież lokalu była na oko dwa razy większa, nawet nie wspomnę. Zresztą widzę, że ta sprawa została powyżej omówiona.
2. Zdecydowanie za wysokie ceny piwa. 8 zł za kubeczek lanego, albo od 10 zł w górę za półlitrową butelczynę? Wiem - w Skandynawii albo w restauracji na Kasprowym mają drożej, ale bądźmy poważni. Takie ceny to przegięcie. Wiem, że trzeba opłacić zobowiązania, utrzymać załogę itd., niemniej ostatni raz tak popłynąłem finansowo przy barze. Rozbroiła mnie też serwująca piwo pani w okularach, która z kamienną twarzą podsumowała wyłożoną na kontuar stówkę: "Tylko drobne." To w końcu nie wiem - klub chce się odkuć na tym browarze, czy nie? Już się zacząłem poważnie zastanawiać czy chodzić po ludziach i próbować rozmieniać... Na szczęście na stoisku z merchem wypatrzyłem "Dominion VIII" za trzy dyszki, co pomogło wejść w posiadanie nieco mniej "skandalicznych" nominałów.
3. Co do samego koncertu (obserwowałem od połowy występu VALKYRJA) mogę napisać tylko, że niestety brzmienie uzyskane na obiekcie nie powalało. Chwilami poziom jazgotu przypominał to co można (a może raczej, to czego nie można?) usłyszeć w Proximie. Tak było zwłaszcza podczas występu AZARATH, ale w tej materii nie powalił żaden zespół. Nie znam się i nie wiem na ile to wina samych kapel (ewentualnie ich nagłośnieniowców), a na ile warunków panujących w klubie. W każdym razie pod tym względem najwyżej przeciętnie.
Jak napisałem wcześniej do "misterium" dołączyłem dopiero kiedy na scenie produkowali się twórcy "The Antagonist's Fire". Zagrali bardzo przyzwoicie, nie sprawiali wrażenia bandy zagubionych sierot. Jeśli już o wrażeniu mowa, to wokalista sprawił na mnie typa zapatrzonego w parę innych indywiduów ze sceny BM. Podobna prezencja i wokal. Wypisz wymaluj miks Ariocha z krzykaczem NIFELHEIM. Na łbie lotnisko, natchnione wszystko. Ogólnie: nic dla mnie, ale też nie przypominam sobie żebym miał ochotę cokolwiek napiętnować, może z wyjątkiem playbackowatych(?) klawiszy.
AZARATH zagrał (tylko) dobrze - panowie przegrali z możliwościami akustycznymi, ewentualnie niedoświadczoną załogą klubu. Pierwsze cztery płyty znam niemal na pamięć, mało tego - chyba żadnej innej kapeli nie widziałem tyle razy na żywca, a wielokrotnie w czasie ich występu zastanawiałem się co u licha grają. Tyle w miarę obiektywnie, a czysto subiektywnie - jedynym frontmanem, którego tu akceptuję jest Bruno. Necrosodom niech wraca wraz z ANIMA DAMNATA z płytą, która zdetronizuje "Agonizing Journey...". "Christscum", "Nuclear Revelation", "Whip the Whore", "Baptized in Sperm of the Antichrist" zabiły jak zawsze. Punktem kulminacyjnym "For Satan my blood". Zdecydowanie zabrakło: "Destroy Yourself", "False God / Burn in Hell", "Devil's Stigmata" i "Sacrifice of Blood". Warto jeszcze odnotować, że na moment za garami pojawił się Inferno.
DEATH WOLF dali dobry koncert, który oglądało się bez zniecierpliwienia. Moje pierwsze zetknięcie z ich twórczością wypadło na plus. Chwilami brzmieli trochę za bardzo jak MARDUK, ale ogólnie rzecz biorąc sprawili wrażenie kapeli z charakterem i własną tożsamością. Nie nabędę ich płyt, ale nazwę zapamiętałem jako gwarantującą pozytywne doznania. Żywiołowy wokalista i pełna energii muzyka zdecydowanie na plus.
Na moje nieszczęście po zejściu ze sceny Śmierćwilka nastąpić miały sceniczne harce SCEPTIC oraz VESANIA. Same w sobie ciężkie do przejścia okazały się istną mordęgą, gdyż obie kapele dodatkowo przygotowywały się chyba tyle ile grały... Ja pierdolę - piwo takie drogie, wyjść nie można, zatyczek do uszu brak, koszulki - patrz piwo, w kiblu toilet paper się skończył... czym zatkać uszy?!? Było ciężko. Nie - zaraz... ciężko to było na GRAVE (którzy, nota bene, grali tyle ile stroił się "Pathetic being", ale o tym później). Tu było po prostu przystanko-woodstockowo, domokulturowo, prowincjonalnie. Smętnie i buraczanie. Przeżyłem, co prawda, ale nikt mi straconego czasu nie zwróci, uszczerbku na zdrowiu nie wyliczy. Rozumiem, że to podopieczni Massive management(?), ale wszystko ma swoje granice.
DEATH i BEHEMOTH dla ubogich (ze srebrnym krawatem w roli głównej - co wy wiecie na temat zła?!?) wreszcie - po kilku godzinach - zwolnili scenę. Również spora część publiki udała się do szatni... Pokuta dobiegła końca. Na scenę wkroczył GRÓB. Klasycy europejskiego death metalu, autorzy niezapomnianych "Into the grave", "You'll never see..." i "Soulless", weterani sceny dostali na zaprezentowanie swojego dorobku tyle ile zespół maestro Hiro na rozstawienie gratów... Hmm. Gupie Szwedy, niech siem cieszom, rze ich wogule ktoś zaprosił. Taka prawda. Za przywilej występu przed legendarną polską publiką wypada całować po rękach. Zagrali cośtamcośtam i zeszli. Wytrawnym koneserom i właścicielom nieco mniej zdezelowanych par uszu udało się wychwycić: tytułowy z nowej epki, "Into the Grave", "You'll Never See...", "Christi(ns)anity", "Turning Black", "Reborn Miscarriage", "And Here I Die", ale kogo to obchodzi. Grunt, że dali spokój po około 40 minutach. Do ideału (INCANTATION na Blitzkrieg 2007) trochę zabrakło, ale wszystko do nadrobienia w przyszłości.
MARDUK, będący ponoć główną atrakcją wieczoru, został pokonany przez problemy techniczne i ogólne zmęczenie (w Warszawie grali ostatni koncert trasy). Zaprezentowali w całości "Pancerną dywizję" oraz "Those of the unlight" (no, prawie - mocno skrócili "Echoes from the past"), na bis dorzucili "Warschau". Niestety przez pierwsze trzy kawałki gitara Morgana włączała się i wyłączała kiedy jej się podobało. Łatwo się domyślić jak pozytywny wpływ miało to na sceniczną prezentację "Baptism by Fire" czy "Christraping black metal"... Wszystko zatrybiło należycie dopiero w okolicach "Blooddawn", ale o ogniu jaki krzesali na scenicznych deskach pod koniec lat 90. można było tylko pomarzyć. Kawałki z "Those..." zabrzmiały lepiej, zwłaszcza tytułowy, "Wolves" i "Burn My Coffin", ale nie udało się już uratować tego przeciętnego występu. Widziałem ich chyba po raz czwarty i zawsze było lepiej. Może zdeprymowało ich, że grają na Metalowej Wigilii, a w przedsionku sali koncertowej dokarmia ludzi pajdami chleba za pięć złotych jakiś mnich z dwudziestocentymetrowym krzyżem na piersi(?!?).
Reasumując: szykował się zajebisty, być może koncert roku, a wyszedł spory niedosyt. Bzyczący występ AZARATH, okrojony ponad wszelkie granice przyzwoitości GRAVE i wymęczony MARDUK, któremu zacięły się gąsienice. Na deser rozstawiający się 45 minut SCEPTIC i srebrny krawat - co wy wiecie na temat zła - mistrzów świata pretensjonalności z WESSANIA. Do rana miałem czkawkę.
Only SŁUCHANIE płyt is real!