MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

zareklamuj koncert / wrazenia z koncertow...

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

ImP
postuje jak opętany!
Posty: 665
Rejestracja: 01-10-2011, 22:22

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

17-05-2016, 21:38

Nasum pisze:Będę się wydzierał i tak i tak. Podejrzewam, że większość ludzi jedzie na ten koncert zobaczyć Marduk, ale po występach Origin i Immolation gwiazda wieczoru będzie miała trudny orzech do zgryzienia. Te dwie kapele rozniosą Mega Club w drzazgi.
Wycieczka z Rzeszowa zorganizowana ze względu na Immolation ;) Wprawdzie nie jestem na 100% przekonany co do priorytetów całego składu, ale głos kierowcy liczy się mocniej niż reszty :D
Awatar użytkownika
Self
rasowy masterfulowicz
Posty: 2522
Rejestracja: 03-03-2011, 23:30

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

17-05-2016, 22:08

Nasum pisze:Setlista Origin bardzo dobra! Jasne, brakuje znakomitego "Evolution of extinction" który mnie ostatnio rozłożył, ale jest "Saligia", "Portal", "The aftermath".... bardzo dobre strzały.
Tak właśnie. Mimo że najwięcej jest z ostatniej płyty, którą znam w sumie najsłabiej, to i tak wygląda to lepiej niż dobrze. Najchętniej to bym usłyszał tytułowy numer z Antithesis (i ogólnie chciałbym jak najwięcej z niej, najlepsze Origin), ale wiem, że to marzenie ściętej głowy. Setlista Immo podoba mi się trochię mniej, ale płakać nie będę.

Ale narobiłem sobie smaka na Origin. Puszczę zara chyba, bo nie wyczymię.
Heretyk
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9055
Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
Lokalizacja: beskidy

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

19-05-2016, 10:09

Self pisze:Najchętniej to bym usłyszał tytułowy numer z Antithesis (i ogólnie chciałbym jak najwięcej z niej, najlepsze Origin), ale wiem, że to marzenie ściętej głowy.
wiadomo
Awatar użytkownika
ramonoth
rasowy masterfulowicz
Posty: 3064
Rejestracja: 11-07-2011, 10:02
Lokalizacja: Lublin

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

19-05-2016, 16:06

Coś się popsuło i nie było mnie słychać. To powtórzę. ORIGIN z IMMO spuszczą taki wpierdol jakiego Progresja dawno nie widziała.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15781
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

20-05-2016, 00:18

Dokładnie. Pozostaną tylko zgliszcza i dogorywające zwłoki. Już za kilkanaście godzin, panowie...
macias1977
rozkręca się
Posty: 65
Rejestracja: 18-11-2012, 12:51

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

20-05-2016, 17:33

Gorąca prośba do kolegów z forum wybierających się na koncert.gdyby miał ktoś możliwość kupienia koszulki immolation Close... Byłbym bardzo wdzięczny.niestety nie mam takiej możliwości żeby być na tym koncercie.
Awatar użytkownika
dr Kill
postuje jak opętany!
Posty: 615
Rejestracja: 25-10-2011, 23:08

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

20-05-2016, 22:24

Gdyby ktoś chciał jutro podbić i zbić piątkę, to serdecznie zapraszam, będę w prawilnej czapce ze sztywniutkim daszkiemi i koszulce Gorguts z ostatniej trasy.
ImP
postuje jak opętany!
Posty: 665
Rejestracja: 01-10-2011, 22:22

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 09:33

Krótko: Immolation bogi. Można się czepiać detali, ale i tak pozamiatali konkurencję. Ładnie ktoś to ujął po ich koncercie: 'i po chuj te inne kapele grają'. W tym roku nowa płyta, początkiem przyszłego kolejna trasa. Czekam. Acha, olewanie Failures nbdb!

Reszta kapel: Bio-Cancer nuda, Origin to nie moja bajka, ale było ok, fanem Marduk już nie zostanę - nuda.
Awatar użytkownika
knaar
rasowy masterfulowicz
Posty: 2389
Rejestracja: 05-04-2005, 22:53

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 13:58

Na koncert Marduk może jeszcze kiedyś pójdę, jeśli będą zabierali jakiegoś drugiego gitarzystę na koncerty. Wersja na jedną gitarę to brak szacunku dla słuchacza.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15781
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 14:05

Od rana próbuję wbić się na forume a tu jakieś problemy techniczne, wszystko idzie jak krew z nosa, nie da się zalogować... a tylu emocji, tylu muzycznych uniesień byłem wczoraj świadkiem, że nie ma chuja, nawet gdyby forume miało się rozsypać to te kilka słów więcej napisać po prostu muszę.

Dobrze, że żadnych problemów technicznych nie miałem z dojazdem do Katowickiego Mega Clubu. O wyznaczonej godzinie otwarcia bram, wokół klubu zaczęły gromadzić się grupki fanów, i jak początkowo nie wyglądało to może zbyt imponująco, to z każdą chwilą ta buda zapełniała się ludźmi, a podczas koncertu gwiazdy wieczoru zapełniła niemal po brzegi. Jeśli chodzi o frekwencję to ten gig był chyba wyprzedany; pewnie kilku ludzi więcej by się tam wcisło, ale i tak mrowie ludu było. Jesli chodzi o merch, to uspokoję pewnego użytkownika, który chciał kupić sobie koszulkę z motywem "Close ...", bo tym razem takiego nie było. Wybór był jednak dość spory, mnóstwo bluz Marduka, Origin miało kilka fajnych wzorów, Immo to wiadomo, ceny jesli kogoś interesują to proszę bardzo: za t-shirt trzeba było wyłożyć 60 dych, za bluzę 150 blach. Płyt malutko, może to wynika z faktu, że polskie koncerty są dwoma ostatnimi na trasie. Na plus trzeba przyznać organizatorom, że wszystko przebiegało zgodnie z planem i o żadnych obsuwach nie było mowy.

Jako pierwszy na pożarcie katowickiej publiczności został rzucony Bio-cancer. Nie znam tej kapeli, przyznaję bez bicia, dlatego też nie wypowiem się zbyt szczegółowo na temat ich setu. Mogliśmy usłyszeć dość przeciętny thrash metal, z wokalem który operował w wysokich rejestrach, kilka motywów było nawet fajnych, ale koniec końców ich występ ani mnie ziębił, ani parzył. Plusem dla nich będzie zapewne ruch sceniczny, bo kolesie mimo że czuli iż są na straconej pozycji, nie olali publiki tylko dali z siebie chyba wszystko. Cóż, takie są prawa supportów, które występują przed wielkimi nazwami; grają krótko i muszą zejść ze sceny, przy minimalnym aplauzie publiki.

Inaczej miała się sprawa z Origin. Tego przepuścić już nie można było i z kumplem zajęliśmy strategiczne miejsca jak najbliżej sceny. Wyglądało to z początku niewinnie - ot, czterech kolesi wyszło na scenę ze swoimi instrumentami, podpięli graty i zaczęli się stroić. Jason już zaczął się nerwowo poruszać po scenie w momencie kiedy usłyszał intro, i trzeba przyznać że frontman z niego znakomity. Wczuwa się w swoją rolę, biega po scenie, wydziera ryja na wszelkie możliwe sposoby i absolutnie nie powinien wystąpić w duecie z Barneyem. Scena dla nich dwóch okazałaby się zbyt mała, a w połowie pierwszego utworu pewnie by się ze sobą zderzyli. Sekcja rytmiczna to kolejno terminator za perkusją i czarodziej na basie. To co oni wyczyniają przyprawia o ból głowy. Zwłaszcza basista - brakuje mi słów na opisanie stylu jego gry! To że zbyt proste do odegrania ich utwory nie są, to pewnie każdy już się domyśla, ale jak patrzę na to co on kombinuje na tym gryfie.... Publikę jakoś ciężko było rozruszać, ale w końcu jak wybrzmiał "Redistribution of filth" coś się zaczęło dziać. Fajnym motywem okazała się ściana śmierci - po lewej stronie Jason ustawił fanów death metalu, po przeciwnej fanów black, tym kazał growlować, a tamtym skrzeczeć. To był już ich drugi występ na polskiej ziemi, tak więc nauczył się słowa "dziękuję", chociaż jak publiczność krzyczała "napierdalać" to się spytał, czy to akurat słowa uznania ;-) Moim zdaniem, jak również mojego kumpla, ten występ był lepszy niż tamten z Krakowa, setlista zmieniona, a taka "Saligia" na żywo po prostu morduje. Po 45 minutach zeszli ze sceny, aby mogli zainstalować się panowie z Immolation....

Zadnej gwiazdorki, żadnego zadzierania nosem, zwyczajni ludzie, tyle że bardziej utalentowani od reszty. Panie, Panowie, Immolation. Żadnych przemów, introsów, żadnego zbędnego oczekiwania. Z głośników jebnęło, gruchnęło i na zgromadzoną gawiedź popłynął strumień, ba, dźwiekowe tsunami które zmiotło dosłownie wszystko. Steve schowany za swoim zestawem, Bill tradycyjnie raczej skupiony i opanowany, Ross wymachujący swoimi okrutnie długimi kudłami, no i Robert - koleś, któremu pojęcie stać w miejscu i grać jest po prostu obce. To kolejny mistrz gitary, bo to co on z nią wyprawia podczas występu jest niepowtarzalne, jedyne, niesamowite! Przeokrutny wokal Dolana górował nad muzyką, a ja po raz kolejny się zastanawiam, z czego on ma struny głosowe.... Wiadomo, jakieś mankamenty brzmieniowe na początku były, ale naprawdę niewielkie, a wraz z upływem czasu nie zwracałem na to uwagi, bo pochłonęła mnie bez reszty ich muzyka! Czekałem szczególnie na "World agony" - ten numer, a zwłaszcza solówka i ten gitarowy motyw wygrywany przez Vignę kiedy utwór zwalnia aż do jego końca zawsze przyprawiał mnie o ciary, a na żywo po prostu omal nie popuściłem strużki. To samo przy "Fathers....", i gdyby zagrali jeszcze do tego "Lost passion" to już byłbym kompletnie rozjebany. To był jeden z najlepszych gigów ostatnich miesięcy, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Niesamowicie szczery, odegrany z pasją i zaangażowaniem. W słowach przytoczonych przez użytkownika Imp coś jest, bo po takim występie mało która kapela potrafi wyjść na scenę i zejść z niej z tarczą.

A ostatni miał grać Marduk. No cóż, biorąc pod uwagę moje nastawienie do black metalu jak i fakt, że grali po Immolation, czekała ich trudna przeprawa. Zauważyłem jednak że cholernie sporo ludzi przyszło tego wieczoru specjalnie dla nich. Cóż, rozpoczęło się budowanie atmosfery, panowie techniczni podpięli graty, sprawdzili nagłośnienie i .... zapodano złowieszcze intro, czasem mogliśmy usłyszeć gwizd bombowców nurkujących z drugiej wojny, terkot karabinów maszynowych... wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że zanim szwedzi wyszli na scenę, czekaliśmy jakieś 20 minut słuchając tych dźwieków. Nagłosnienie i oprawa świetlna wiadomo, skoro byli gwiazdą, wszystko poszło na maksa. Pierwsze co mi się nie podobało, to że po pierwszym kawałku, nastąpiła przerwa - ale nie techniczna, taka by stworzyć klimat - czy to Immolation, czy Origin, nie potrzebowali takiego triku. Tam jeden utwór bez zbędnych przerw przechodził w kolejny, tutaj po każdym musieli łyknąć trochę świeżego powietrza... Obowiązkowe makijaże, patos na scenie, groźne miny i brak luzu skutecznie wygnały mnie w kierunku baru. No sorry panowie, ale ja tego nie kupuję. Miłośników Marduka uprzejmie proszę o nie rzucanie we mnie kamieniami, bo zapewne w swojej lidze są świetni, braku profesjonalizmu też nie można im zarzucić, ale to po prostu nie moja bajka. Może kiedyś będzie jeszcze szansa. Ciekawostką na widowni był koleś który wymachiwał granatami ręcznymi z czasów drugiej wojny - mam tylko nadzieję że to nie pamiątka po dziadku z Wermachtu, a zwykła atrapa.

Podsumowując, 45 minutowa rzeźnia Origin i poprawiona 60 minutowa masakra zadana przez Nowojorczyków powinna zaspokoić najbardziej wybredne death metalowe gusta.Panowie nie są gwiazdorami, dlatego też dane mi było porobić sobie z nimi pamiątkowe fotki, można z nimi pogadać, uścisnąć dłoń, przybić piatkę... Zazdroszczę uczestnikom dzisiejszego przedstawienia w Progresji - uważajcie, bo chwila nieuwagi, a ta muzyka urwie wam głowy przy samej dupie! Dla wszystkich którzy się łamią i mruczą pod nosem że nie pójdą - nie bądźcie pizdy, taka gratka już może się nie zdarzyć! A przynajmniej tak szybko! Żadne tłumaczenia typu brak nocnego autobusu nie są usprawiedliwieniem, jedynie naprawdę solidny powód jest do przyjęcia. Pozdrawiam ekipę z Lublina a także wszystkich których poznałem na koncertach w Warszawie - życzę udanej zabawy i solidnych wrażeń!
tomek
zaczyna szaleć
Posty: 198
Rejestracja: 01-12-2012, 22:32

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 14:44

Ne mam bezpośredniego nocnego autobusu ,więc nie idę
Awatar użytkownika
morbid
rasowy masterfulowicz
Posty: 2188
Rejestracja: 21-08-2009, 00:07
Lokalizacja: R-G-Z

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 15:20

Nasum pisze:Od rana próbuję wbić się na forume a tu jakieś problemy techniczne, wszystko idzie jak krew z nosa, nie da się zalogować... a tylu emocji, tylu muzycznych uniesień byłem wczoraj świadkiem, że nie ma chuja, nawet gdyby forume miało się rozsypać to te kilka słów więcej napisać po prostu muszę.

Dobrze, że żadnych problemów technicznych nie miałem z dojazdem do Katowickiego Mega Clubu. O wyznaczonej godzinie otwarcia bram, wokół klubu zaczęły gromadzić się grupki fanów, i jak początkowo nie wyglądało to może zbyt imponująco, to z każdą chwilą ta buda zapełniała się ludźmi, a podczas koncertu gwiazdy wieczoru zapełniła niemal po brzegi. Jeśli chodzi o frekwencję to ten gig był chyba wyprzedany; pewnie kilku ludzi więcej by się tam wcisło, ale i tak mrowie ludu było. Jesli chodzi o merch, to uspokoję pewnego użytkownika, który chciał kupić sobie koszulkę z motywem "Close ...", bo tym razem takiego nie było. Wybór był jednak dość spory, mnóstwo bluz Marduka, Origin miało kilka fajnych wzorów, Immo to wiadomo, ceny jesli kogoś interesują to proszę bardzo: za t-shirt trzeba było wyłożyć 60 dych, za bluzę 150 blach. Płyt malutko, może to wynika z faktu, że polskie koncerty są dwoma ostatnimi na trasie. Na plus trzeba przyznać organizatorom, że wszystko przebiegało zgodnie z planem i o żadnych obsuwach nie było mowy.

Jako pierwszy na pożarcie katowickiej publiczności został rzucony Bio-cancer. Nie znam tej kapeli, przyznaję bez bicia, dlatego też nie wypowiem się zbyt szczegółowo na temat ich setu. Mogliśmy usłyszeć dość przeciętny thrash metal, z wokalem który operował w wysokich rejestrach, kilka motywów było nawet fajnych, ale koniec końców ich występ ani mnie ziębił, ani parzył. Plusem dla nich będzie zapewne ruch sceniczny, bo kolesie mimo że czuli iż są na straconej pozycji, nie olali publiki tylko dali z siebie chyba wszystko. Cóż, takie są prawa supportów, które występują przed wielkimi nazwami; grają krótko i muszą zejść ze sceny, przy minimalnym aplauzie publiki.

Inaczej miała się sprawa z Origin. Tego przepuścić już nie można było i z kumplem zajęliśmy strategiczne miejsca jak najbliżej sceny. Wyglądało to z początku niewinnie - ot, czterech kolesi wyszło na scenę ze swoimi instrumentami, podpięli graty i zaczęli się stroić. Jason już zaczął się nerwowo poruszać po scenie w momencie kiedy usłyszał intro, i trzeba przyznać że frontman z niego znakomity. Wczuwa się w swoją rolę, biega po scenie, wydziera ryja na wszelkie możliwe sposoby i absolutnie nie powinien wystąpić w duecie z Barneyem. Scena dla nich dwóch okazałaby się zbyt mała, a w połowie pierwszego utworu pewnie by się ze sobą zderzyli. Sekcja rytmiczna to kolejno terminator za perkusją i czarodziej na basie. To co oni wyczyniają przyprawia o ból głowy. Zwłaszcza basista - brakuje mi słów na opisanie stylu jego gry! To że zbyt proste do odegrania ich utwory nie są, to pewnie każdy już się domyśla, ale jak patrzę na to co on kombinuje na tym gryfie.... Publikę jakoś ciężko było rozruszać, ale w końcu jak wybrzmiał "Redistribution of filth" coś się zaczęło dziać. Fajnym motywem okazała się ściana śmierci - po lewej stronie Jason ustawił fanów death metalu, po przeciwnej fanów black, tym kazał growlować, a tamtym skrzeczeć. To był już ich drugi występ na polskiej ziemi, tak więc nauczył się słowa "dziękuję", chociaż jak publiczność krzyczała "napierdalać" to się spytał, czy to akurat słowa uznania ;-) Moim zdaniem, jak również mojego kumpla, ten występ był lepszy niż tamten z Krakowa, setlista zmieniona, a taka "Saligia" na żywo po prostu morduje. Po 45 minutach zeszli ze sceny, aby mogli zainstalować się panowie z Immolation....

Zadnej gwiazdorki, żadnego zadzierania nosem, zwyczajni ludzie, tyle że bardziej utalentowani od reszty. Panie, Panowie, Immolation. Żadnych przemów, introsów, żadnego zbędnego oczekiwania. Z głośników jebnęło, gruchnęło i na zgromadzoną gawiedź popłynął strumień, ba, dźwiekowe tsunami które zmiotło dosłownie wszystko. Steve schowany za swoim zestawem, Bill tradycyjnie raczej skupiony i opanowany, Ross wymachujący swoimi okrutnie długimi kudłami, no i Robert - koleś, któremu pojęcie stać w miejscu i grać jest po prostu obce. To kolejny mistrz gitary, bo to co on z nią wyprawia podczas występu jest niepowtarzalne, jedyne, niesamowite! Przeokrutny wokal Dolana górował nad muzyką, a ja po raz kolejny się zastanawiam, z czego on ma struny głosowe.... Wiadomo, jakieś mankamenty brzmieniowe na początku były, ale naprawdę niewielkie, a wraz z upływem czasu nie zwracałem na to uwagi, bo pochłonęła mnie bez reszty ich muzyka! Czekałem szczególnie na "World agony" - ten numer, a zwłaszcza solówka i ten gitarowy motyw wygrywany przez Vignę kiedy utwór zwalnia aż do jego końca zawsze przyprawiał mnie o ciary, a na żywo po prostu omal nie popuściłem strużki. To samo przy "Fathers....", i gdyby zagrali jeszcze do tego "Lost passion" to już byłbym kompletnie rozjebany. To był jeden z najlepszych gigów ostatnich miesięcy, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Niesamowicie szczery, odegrany z pasją i zaangażowaniem. W słowach przytoczonych przez użytkownika Imp coś jest, bo po takim występie mało która kapela potrafi wyjść na scenę i zejść z niej z tarczą.

A ostatni miał grać Marduk. No cóż, biorąc pod uwagę moje nastawienie do black metalu jak i fakt, że grali po Immolation, czekała ich trudna przeprawa. Zauważyłem jednak że cholernie sporo ludzi przyszło tego wieczoru specjalnie dla nich. Cóż, rozpoczęło się budowanie atmosfery, panowie techniczni podpięli graty, sprawdzili nagłośnienie i .... zapodano złowieszcze intro, czasem mogliśmy usłyszeć gwizd bombowców nurkujących z drugiej wojny, terkot karabinów maszynowych... wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że zanim szwedzi wyszli na scenę, czekaliśmy jakieś 20 minut słuchając tych dźwieków. Nagłosnienie i oprawa świetlna wiadomo, skoro byli gwiazdą, wszystko poszło na maksa. Pierwsze co mi się nie podobało, to że po pierwszym kawałku, nastąpiła przerwa - ale nie techniczna, taka by stworzyć klimat - czy to Immolation, czy Origin, nie potrzebowali takiego triku. Tam jeden utwór bez zbędnych przerw przechodził w kolejny, tutaj po każdym musieli łyknąć trochę świeżego powietrza... Obowiązkowe makijaże, patos na scenie, groźne miny i brak luzu skutecznie wygnały mnie w kierunku baru. No sorry panowie, ale ja tego nie kupuję. Miłośników Marduka uprzejmie proszę o nie rzucanie we mnie kamieniami, bo zapewne w swojej lidze są świetni, braku profesjonalizmu też nie można im zarzucić, ale to po prostu nie moja bajka. Może kiedyś będzie jeszcze szansa. Ciekawostką na widowni był koleś który wymachiwał granatami ręcznymi z czasów drugiej wojny - mam tylko nadzieję że to nie pamiątka po dziadku z Wermachtu, a zwykła atrapa.

Podsumowując, 45 minutowa rzeźnia Origin i poprawiona 60 minutowa masakra zadana przez Nowojorczyków powinna zaspokoić najbardziej wybredne death metalowe gusta.Panowie nie są gwiazdorami, dlatego też dane mi było porobić sobie z nimi pamiątkowe fotki, można z nimi pogadać, uścisnąć dłoń, przybić piatkę... Zazdroszczę uczestnikom dzisiejszego przedstawienia w Progresji - uważajcie, bo chwila nieuwagi, a ta muzyka urwie wam głowy przy samej dupie! Dla wszystkich którzy się łamią i mruczą pod nosem że nie pójdą - nie bądźcie pizdy, taka gratka już może się nie zdarzyć! A przynajmniej tak szybko! Żadne tłumaczenia typu brak nocnego autobusu nie są usprawiedliwieniem, jedynie naprawdę solidny powód jest do przyjęcia. Pozdrawiam ekipę z Lublina a także wszystkich których poznałem na koncertach w Warszawie - życzę udanej zabawy i solidnych wrażeń!

miło się czytało....gratulować....
Awatar użytkownika
uglak
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9969
Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
Lokalizacja: ארץ ישראל

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 15:27

jak dlugo gral marduk? bo musialem uciekac na busa
Guilty of being right
ImP
postuje jak opętany!
Posty: 665
Rejestracja: 01-10-2011, 22:22

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 16:59

Skończyli o 23 z minutami (5-10 minut po).
Awatar użytkownika
ramonoth
rasowy masterfulowicz
Posty: 3064
Rejestracja: 11-07-2011, 10:02
Lokalizacja: Lublin

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 18:07

Nasum MISTRZ. Na kolana, Masterful!
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15781
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 19:03

Z profilu FB Immolation:

"A phenomenal show in Katowice!!!! It's great to be back in Poland! The fans were amazing! We thank them for their strong support! One of the best shows of the tour! "

https://www.facebook.com/immolation/?fref=ts" onclick="window.open(this.href);return false;
ImP
postuje jak opętany!
Posty: 665
Rejestracja: 01-10-2011, 22:22

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

21-05-2016, 21:08

Nasum pisze:Z profilu FB Immolation:

"A phenomenal show in Katowice!!!! It's great to be back in Poland! The fans were amazing! We thank them for their strong support! One of the best shows of the tour! "

https://www.facebook.com/immolation/?fref=ts" onclick="window.open(this.href);return false;
Ale wiesz, że oni się generalnie zachwycają prawie każdym koncertem? ;)
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

22-05-2016, 00:35

Właśnie wróciłem do domu. I na gorąco relacjonuję!

BIO-CANCER - widziałem tylko 2 ostatnie kawałki, bo przyjechałem po czasie. Neo-thrash ze szczekającym wokalem. Nic więcej nie powiem.

ORIGIN. Kiedyś miałem problem z tym zespołem, bo uważałem, że grają muzykę zupełnie bez sensu, bez celu i bez kierunku. Aż wreszcie dotarło do mnie, że ta gra bez celu jest chyba celem samym w sobie: po prostu chcą grać cokolwiek! Od tej pory słucham ORIGIN z przyjemnością. Dali świetny show, dużo idiotycznych solówek i zagrywek, wygibasów na basie, których i tak nie słychać, energetyczny wokal i dobra perkusja. Mogli grać nawet dłużej, kupuję ten zespół w całości, a to co uważałem za wady, teraz widzę jako zalety. Grali przekrojowo, więcej chyba jednak nowszych rzeczy.

IMMOLATION. Od razu ostro i do przodu, w swoim stylu. Porywająca gra gitarzystów, wokale pierwsza klasa. Fantastycznie zabrzmiały kawałki z "Kingdom Of Consipracy", ale i cała reszta też. Jedyny problem, jaki mam z IMMOLATION, to bębny pana Shalaty'ego. Nie pasują mi z płyty i na koncercie też nie do końca. Nie to, że źle, ale po prostu i bębny w ORIGIN, i potem w MARDUK brzmiały lepiej. Chyba są za głośno, szczególnie centrale i tomy, za bardzo to się wybija na pierwszy plan. Mam wrażenie, że gdyby były trochę ciszej, to set nabrałby jeszcze więcej mocy. Ale nie ma się co czepiać - było i tak znakomicie.

I na koniec MARDUK. Po tym, co napisaliście wyżej, miałem znak zapytania w głowie, ale z drugiej strony MARDUK grał zawsze dobre koncerty. I tak było tym razem! Świetne brzmienie, selektywne, nie za głośne, bez ściany przesteru, IDEALNE! Poleciały kawałki z ostatniej płyty, potem jeden z debiutu, z "Opus Nocturne", potem z "World Funeral", Afryka z nowej, "Panzer Division Marduk" oczywiście i jeszcze parę z okresu z Ariochem. Morgan zajebiście daje radę na jednej gitarze, nawet stare kawałki z okresu dwugitarowego brzmią dobrze w tych koncertowych aranżach. Dla mnie najlepszy występ tego wieczoru, bez słabego punktu, z najlepszym brzmieniem.

Przy okazji: 75 zł za taki koncert to jak za darmo.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
ramonoth
rasowy masterfulowicz
Posty: 3064
Rejestracja: 11-07-2011, 10:02
Lokalizacja: Lublin

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

22-05-2016, 08:00

BIO-CANCER
Nie wiem, nie widziałem, nie zdążyłem.

ORIGIN
Jechałem przede wszystkim dla nich, bo uwielbiam ten zespół bezgranicznie. Duże emocje mną targały w trakcie koncertu, który nie mógł mi się nie podobać, ale niestety nie dało się nie usłyszeć problemów z nagłośnieniem. Basowa ekwilibrystyka niestety słabo słyszalna, główny wokal też nie miał, moim zdaniem, tej mocy, którą mieć powinien. Tak czy inaczej dla mnie wielka radość z zobaczenia i usłyszenia jednego z ulubionych zespołów.

IMMOLATION
Bardzo łatwo można było się zorientować, ilu wczoraj było w Progresji pedałów. Wystarczyło popatrzeć kto wychodzi z sali.

MARDUK
Nie przepadam za black metalem, a poprzedni koncert tego zespołu przesiedziałem na zewnątrz Progresji. No i przyznaję, że to był błąd. Bardzo podobał mi się ten wczorajszy koncert i nawet parę razy tupnąłem nóżką. Doskonale nagłośniony, ani za cicho, ani za głośno, wszystko selektywne i przyjemne dla uszu. Na pewno chętnie jeszcze raz zobaczę Marduka na żywo, a znając MM okazji nie zabraknie.
Awatar użytkownika
knaar
rasowy masterfulowicz
Posty: 2389
Rejestracja: 05-04-2005, 22:53

Re: MARDUK, Immolation, Origin, Bio-Cancer_Katowice,W-wa

22-05-2016, 10:30

Drone pisze: Morgan zajebiście daje radę na jednej gitarze, nawet stare kawałki z okresu dwugitarowego brzmią dobrze w tych koncertowych aranżach.
A jest jakiś okres jednogitarowy w Marduk? Mam na myśli nagrania studyjne.
ODPOWIEDZ