Masterful Magazine

Legenda brazylijskiego podziemnego death metalu, zespół Headhunter D.C. zagra 13-ego kwietnia na jedynym koncercie w Polsce, w ramach wiosennej europejskiej trasy "...In Unholy Mourning For God" promującej najnowszy album grupy "...In Unholy Mourning...". Podczas koncertu, który odbędzie się w warszawskim klubie FonoBar, u boku brazylijskich morderców wystąpi chorwacki War-head oraz polski diabelski zaciąg reprezentowany przez

Embrional, Empheris oraz Cryptic Rites.

Headhunter D.C.
www.myspace.com/headhunterdc

War-head
www.myspace.com/warheadcro

Embrional
www.myspace.com/embrional

Empheris
www.metal-archives.com/bands/Empheris/51033

Cryptic Rites
www.facebook.com/CrypticRites

13 kwietnia 2013
Warszawa
Klub FonoBar
ul. Wawelska 5

Bilety: 25 PLN
Start: 18:00

Event:

YEAH!!!!!!!!!!!!

obecny

O fuck! Jestem!!! Zobaczyć HEADHUNTER DC na żywo! Do czego to doszło... świetna sprawa.

W dodatku w sobotę wypada! Pijemy?

Bilety:
http://sklep.fonografika.pl/product_inf ... s_id=34013

Do kupienia także w dniu koncertu, cena bez zmian.

No dobry gig sie zapowiada!

Maria Konopnicka pisze: Pijemy?

ni chuja ;)

Jak kogoś kryzys ciśnie, to bilet można wygrać
http://www.blackmetal.pl/a/konkurs-wejs ... -warszawie

Obecnosc obowiazkowa ni ma chuja !

westham666 pisze:ni ma chuja !

Trotzky znów nie dojedzie? :)

Oczywiście, stawiamy się w pełnej gotowości bojowej. Strzelam że rozpierdol będzie jak na Undercroftach, do tego zajebiście udane supporty!

Dobra wiadomość dla tych co mają daleko do stolicy a bliżej do Biela.
W Rudeboy 16.04 HEADHUNTER DC i NERVOCHAOS i jeszcze coś tam z Finlandii jako gwiazda.

Fantastyczna rzeznia !!! Od samego początku do samego konca !!!

Zniszczenie! Pod każdym względem. Właśnie się obudziłem - kac okrutny, łeb pęka... Muzycznie mistrzostwo świata, kumpel mi mówił, że nie brzmieli najlepiej, ale ich muza tak mnie cieszyła, że jeśli nawet - to nie zwróciłem na to uwagi. Supporty też zagrały świetnie.
Pierwszy raz byłem w tym klubie - magiczne miejsce, teren wokół jak 20 lat po jakiejś zagładzie nuklearnej, gdy roślinność żarłocznie upomina się o przestrzeń pochłaniając ślady dawnej bytności człowieka. Sceneria do koncertów idealna. Sam klub dość spory, scena malutka, ale to w niczym nie przeszkadza. Atmosfera doskonała, istny klimat undergroundu - brudno, brutalnie, szaleńczo i diabelsko! Pozdrowienia dla wszystkich twardzieli z forum, których spotkałem pod sceną.

Tez sie poczułem jak w latach 80-tych ! Swietnie to ujałes ... brud, brutal i szalenstwo a do tego wszechogarniające zimno i morze piwa ... szkoda cholera, ze sie nie poznalismy osobiscie a moze nawet gadalismy nie wiedzac, ze to my :)

westham666 pisze:Tez sie poczułem jak w latach 80-tych ! Swietnie to ujałes ... brud, brutal i szalenstwo

Brakowało tylko bójek i krojenia biletów przed wejściem :) Ja szalałem pod sceną i ze dwa razy na scenie w bluzie Bad Boy i czarnej koszulce z białym logo Angelcorpse. Możliwe, że gdzieś się tam otarliśmy, ale rozmawiać to raczej z nikim nie rozmawiałem. No chyba, że byłeś którąś z tych miłych dziewczyn, które zagadnąłem bo wydawały mi się za ładne by mogły przyjść z własnej i nieprzymuszonej woli do tak hałaśliwej trollowni. Miałem rację, okazały się hostessami chwilę później roznoszącymi alkoholowe napiwki :) A że już się znaliśmy to potraktowały mnie po królewsku :) Poza tym z nikim nieznajomym nie gadałem :)

Pomimo raczej niedużej liczby uczestników pod sceną fajny kocioł sie robił. Szczególnie na Cryptic Rites i Empheris, potem siły chyba trochę opadły. Wszystkie kapele zagrały z porządnym kopem, co cieszy. Fajny klub, trochę prowizorki. Można było bez problemu wejść na scenę, panowie z Headhunter są słusznej postawy, więc na scenie za dużo miejsca na szeleństwa nie mieli. Wszedłem do klubu na słowo, bez biletu, bo kupiłem przez Fonografikę, a nikt nie mógł tego sprawdzić. Fajne pięczątki dawali na rękę przy wejściu. Miła Pani uraczyła drinkiem, który można było wypić bez obaw o jazdę samochodem po koncercie. Na stoisku Old Temple wydałem pieniądze zarobione tuż przed koncertem na korepetycjach. Szkoda, że zanim Headhunter skończył, spora liczb osób wyszła, jakby się spieszyli nie wiadomo gdzie o północy (chyba, że to Kopciuszki były). Ogólnie, bardzo udany sposób na spędzienie sobotniego wieczoru.

Brakowało tylko bójek i krojenia biletów przed wejściem :)

haha ... no tego akurat mi nie brakowało ale rzeczywiscie uzupełniłyby podziemnosc tego gigu :) Ja byłem w koszulce Unleashed i w klapie skóry miałem wpinke VADER. Widziałem Cie i przyponam sobie jak szalałes na Empheris.

Wlood ... czyli wchodzilismy razem :) Smiesznie zakrecony byl gosc wpuszczajacy do klubu :)

I ochrona była bardzo miła, gość podszedł do mnie grzecznie i zapytał czy mógłbym zejść ze sceny. - Czemu nie? - odpowiedziałem grzecznie. Pełna kultura. Kible też były klimatyczne w podziemiach :)) Co tydzień mógłbym tam na koncerty chodzić, bardzo mi ten klub przypasował :) A pieczątki rzeczywiście świetne, szkoda że zmywalne :)