Masterful Magazine

Żaden tam ze mnie wielki fan industrialnych dźwięków, ale taki fajny strzał nie może umknąć uwadze:

INDUSTRIAL ART zaprasza na koncert:
DER BLUTHARSCH ATICOTLH (A)
DEUTSCH NEPAL (SE)
JASTREB (CR+A)
bilety 40zl - przedsprzedaż (rezerwacja frett@jobkarma.pl)
50zl -w dniu koncertu
Wroclaw, klub Liverpool, ul Świdnicka 37

witchfinder pisze:Żaden tam ze mnie wielki fan industrialnych dźwięków, ale taki fajny strzał nie może umknąć uwadze:

INDUSTRIAL ART zaprasza na koncert:
DER BLUTHARSCH ATICOTLH (A)
DEUTSCH NEPAL (SE)
JASTREB (CR+A)
bilety 40zl - przedsprzedaż (rezerwacja frett@jobkarma.pl)
50zl -w dniu koncertu
Wroclaw, klub Liverpool, ul Świdnicka 37

nie może, będę na 100%

Deutsch Nepal. Hmm... Się pożyje, się zobaczy.

535 pisze:się usłyszy

Fixed

0ms pisze:

535 pisze:się usłyszy

Fixed

Się zobaczy, może się pojedzie i wtedy ewentualnie się usłyszy.

Bump, jutro.

Okulary przetarte, kapelutek naszykowany, wąsik przycięty i przeciągnięty pomadą. Zaraz wsiadam i pędzę.

Doskonały gig. Dawno się tak nie bawiłem. Zróżnicowane gatunki piwa, kupa czasu, dobrze zaopatrzone stoisko z płytami, sprawny barman, calkiem przyzwoite sanitariaty, oraz atrakcje w postaci "bijatyki" na zapleczu, czy ostentacyjne wyniesienie sprzętu głównym wejściem, coś wspaniałego... O muzyce? Co mogę napisać? Lina zebrał pełną pulę. Szkoda tylko, że właściciel? (prowadzący?, dyrektor?) klubu, nie był do końca pewien, w jaki sposób zamierza mnie wyprosić (wynieść?) z klubu. Zabawna sytuacja. Za taki numer, Kolego, jaki tam odstawiłeś, to jeszcze parę lat temu, prócz liścia, wpierdolu znaczy, gratisowy remont klubu mógłby się trafić. No nic. Następnym razem, gdy będę w tym wspaniałym mieście. Zostanę w Spiżu.

Dzięki obsuwie miałem szczęście zaliczyć całość, bom prosto z delegacji gnał. A do ostatniej chwili myślałem, że to będą trzy osobne koncerty i, koniec końców, troszkę byłem zawiedziony, że nie było mi dane zaliczyć koncertu Deutsch Nepal.

Ha, ha, ha. Bo pić trzeba umieć, a koncert , nawet mały, to też jest sztuka tajemna, a wystarczyło wyjść i powiedzieć ze sceny kilka słów i nikt nie miałby pretensji, ale nie...lepiej kilka piwek więcej pogonić, które i tak by się sprzedały. Karłowata moralność za parę groszy.

lumpskaut pisze:Dzięki obsuwie miałem szczęście zaliczyć całość

Dla mnie to żadne szczęście tylko zwykłe skurwysyństwo, aby tak potraktować fanów, którzy czasem tłukli się z zupełnie innych zakątków Polski. Totalna olewka i mega zjebane podejście zarówno organizatorów jak i samych twórców. Dobrze, że chociaż towarzysko było ok.

A co się Linie w czoło stało? Na chwilę odwróciłem wzrok ku wódce, patrzę, a on już we krwi.