Grave Desecrator na trzech koncertach w Polsce!
Brazylijscy mistrzowie bestialskiego black/death metalu spod znaku Sarcofago, Blasphemy i wczesnego Beherit po raz pierwszy w swojej historii przyjadą do nas na trzy koncerty na przełomie sierpnia i września na zaproszenie Black Silesia Productions.
Nazwa otoczona prawdziwym kultem wśród koneserów bestialskiego black/death sprawi, że tych koncertów zwyczajnie nie można będzie przegapić.
No i jak tam w tym Chodzowie wyszło? Ponoć chujowi są live, ale zamierzam ich nafukać prochem, co wstępnie już ugadaliśmy i może na obrotach będzie ciekawszy koncert ;)
W Chorzowie dali radę.
Devilpriest jak najbardziej na plus. Galotów mi nie zerwało, ale było ok.
Grave Desecrator zagrał świetną sztukę. Ten wpis o tym że są chujowi live to nie wiem czy to sarkazm, ironia czy na serio, ale koncert był w pizdeczkę. Jak na taką sieczkę całkiem zgrabne brzmienie, widać było radochę z grania. Publika bez jakichś szaleństw, ale doceniła występ zespołu. Do tego stopnia że miło zaskoczony zespół zagrał nieplanowanego bisa. Gitarzysta musiał się od nowa wpinać w nagłośnienie :)
bardzo fajny wieczór, zarówno towarzysko jak i muzycznie.
szkoda tylko że rano trza było wstawać do roboty... :)
jak ktoś się zastanawia nad pójściem na do Wawy lub Gdańska to nie porzuci wątpliwości i zapierdala na koncert. Warto.
Grave Desecrator przywiózł trochę merchu - CD po 40 PLN, vinyle po 65, jakieś koszulki i kasety ale nie pamiętam już cen
Tak było. A jak poszedł tytułowy numer z "Insult" to mnie opętało. W ogóle fajne z nich typy, jak u kumpla zobaczyli dziarę inspirowaną Mercyful Fate to mu zagrali fragment numeru Duńczyków. Totalnie zajebista sztuka.
No i fajne, że ceny merchu nie były przesadzone, sam bym sobie zakupił coś więcej ponad płytę, ale do wypłaty zbyt dużo czasu.
Ojjjj... BYło rewelacyjnie! Panowie rzeczywiście radocha. Ludzi..., (wielki wstyd, że w stolicy taka garstka, było) Mega mało. Może ze 40 osób...
Ale przyjęcie db. Bisik był. Były chyba najlepsze kawałki... Zabrakło prawdopodobnie tylko "Mephistophallus...". No jak zagrali INSULT to ciary na mosznie! Po koncercie foty na scenie, autografy, piątki, żółwiki i sesja z "mamą i tatą" w trumnach :D
Kto był to się dobrze bawił. Kto nie był ten dupa. No i "Napierdalaaaaaać" się Panowie nauczyli :-)
Sacrofuck bardzo dobrze, ale brzmienie... słabo. No i garstka ludzi pod sceną. w sumie jedna! :-) reszta w drugim rzędzie (czyli z 5-6 osób).
Lipa. Bo muzycznie było nieźle.
Merch - całkiem spory wybór. CDki szybko znikały. LPs Sing of Doom, Debiut. Płyty CD to samo (40 i 65 pln). Tshirty po 65. Chyba z 5 wzorów. Kubek z czarnego plastiku ze srebrnym nadrukiem 30 lecia zespołu... i Takie tam.
Nie wybrałem się z różnych względów, z przewagą tych finansowych, ale brat na żywo donosi, że w Gdańsku dużo ludzi (ok. 200) i mega impreza, a jeszcze Grave Desecrator nie zagrał.
Byłem w stolicy. Kupiłem sobie dwa ostatnie albumy. Wydanie Mutilation/Blizzard.
Na scenie (a nawet pod - Black Sin and Damnation przez chwilę grał wśród fanów) wypadli świetnie. Punkty kulminacyjne tego wieczoru były dla mnie dwa: "Carnal Obsession" i "A Witching Whore". Obłęd. Jakbym słuchał koktajlu 1/3 SEPULTURY '86, 1/3 SARCOFAGO '89, 1/3 ARCHGOAT.
Witching Whore, mimo, że nie jest to mój ulubiony numer, to faktycznie do tej pory w bani leci. Ciągle jestem pod wrażeniem tego koncertu, taki metal to rozumiem.
