Masterful Magazine

Agencja Go Ahead zaprasza na dwa koncerty Body Count ft. Ice-T! Legendarna grupa wystąpi 26 czerwca w Progresji i dzień później w krakowskim klubie Studio!



Body Count to amerykańska grupa rapcore’owa, powstała w 1990 roku w Los Angeles z inicjatywy Ice-T i Erniego C. Muzycy jako pierwsi połączyli inspiracje hip-hopowe, heavy metalowe i hard rockowe, wyprzedzając Rage Against The Machine, Limp Bizkit czy Linkin Park. To pełnowymiarowy zespół metalowy, dowodzony przez legendarnego rapera, dzięki któremu teksty i przekaz zyskują dodatkową moc. Kiedy w 2013 roku Ice-T ogłosił, że zespół rozpoczął prace nad nowym albumem – w środowisku muzycznym zawrzało. Temperaturę dodatkowo podniósł wielki powrót na scenę, na festiwalu Fun Fun Fun Fest. Skład Body Count tworzą, oprócz Ice-T i Erniego C, Vincent Price, Ill Will i Juan Garcia.

Ostatni album grupy, „Bloodlust”, wydany został w marcu ubiegłego roku. W pierwszym tygodniu sprzedaży zadebiutował na trzecim miejscu brytyjskiego zestawienia Rock & Metal Chart. Na płycie wystąpili gościnnie Dave Mustaine (Megadeth), Max Cavalera (ex-Sepultura, Soulfly) i Randy Blythe (Lamb Of God). Na płycie single “No Lives Matter”, “The Ski Mask Way” i “Black Hoodie”, jak również zabójcza wersja klasyku Slayera “Raining Blood”.

Warto się wybrać. Widzialem w 2015 roku i był to CIOS. Do tego charyzma i poczucie humoru Ice-T.

Muzycy jako pierwsi połączyli inspiracje hip-hopowe, heavy metalowe i hard rockowe, wyprzedzając...

eee no bez takich... Anthrax i Public Enemy ktoś pamięta?

Kto wbija dziś na BODY COUNT?

Nie lubię już, pamiętam pierwszą płytę, słuchałem trochę jak miałem ze 14 lat.

Body count, body count
body country, body count
........
Body count in the house hehe

Na stronie Progresji napisane że sprzedaż biletów zakończona.
Wyprzedany?

Nie, po prostu sprzedaż była tylko do północy. Bilet (chyba nawet w tej samej cenie) będzie na wejściu.

To jednak jest wielki zespół. Przyjebali zdrowo, półtorej godziny hitów, a na dzień dobry cover SLAYER.

Bardzo dobry gig. Skusiłem się na bilet po doskonałej "Bloodlust" i nie żałuję srebrników. Świetne brzmienie gitar, mocny wokal i fajny, luźny klimat. Przekrojowy set z naciskiem na stare wałki. Początek ze Slayerem piękny! Gadki Ice'a przednie.
Supporty wypadły raczej średnio. Pewnie ich nazwy uciekną mi za kilka miesięcy z pamięci.

Na samym początku może perkusja trochę była za głośno (za dużo basu na stopie), ale potem wszystko było już ok. Pierwszego supportu nie widziałem, z drugiego wyszedłem po drugim numerze - to nie na moje nerwy :)

Jebaniutcy pozamiatali tak, ze w porównaniu do nich GnR, na ktore czekałem pół życia, mogą się schować w podarty akordeon.

Krakowskiego koncertu BxCx do tej pory nie jestem w stanie zrecenzować... ale dojdę do siebie i niebawem to uczynię bo było to absolutne max w każdej kategorii i w każdej skali - coś absolutnie niewyobrażalnego - nie sądziłem, że cokolwiek w tym roku po gigach Emperor i Blasphemy zrobi na mnie choć w podobnym stopniu wrażenie tymczasem Body Count przeskalował mi skalę oceniania koncertów - jebany ABSOLUT.