27/04 CHORZÓW - " onclick="window.open(this.href);return false;
28/04 GDAŃSK - " onclick="window.open(this.href);return false;
30/04 LESZNO - " onclick="window.open(this.href);return false;

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
No elo. Pierwotnie zamierzałem iść dzisiaj na koncert Niechęci, ale miałem taki dyżur, że chyba sobie dzisiaj wszystko odpuszczę. Mimo końca miesiąca, finansowo chyba dałbym radę ;)Nasum pisze:Sybir - odwiedzasz Warszawę? Polecam, będzie ciekawy gig.
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
Nasum pisze:Owszem, relacja będzie, bo zawsze staram się napisać kilka słów po jakims gigu na którym byłem. Tak więc aby tradycji stało się zadość, zrobię to i tym razem, ale biorąc pod uwagę wstrząsające zainteresowanie tymi koncertami podejrzewam, że szanowny kolega Sybir będzie jedynym czytelnikiem tego wypracowania. Miała być rzeź i masakra, miały być fruwające w powietrzu fekalia i odór przepoconych majtek, miała być zabawa z papierem toaletowym a wyszło... w sumie ot, taki mały śmierdzący pierd, chociaż winy kapel w tym nie było ani trochę.
Niestety, szara rzeczywistość i mnie dopadła i niestety musiałem zostać w swoim kołchozie nieco dłużej, wiadomo, plan trza wyrobić więc sprężyłem się jak tylko się dało i właściwie z rozpędu pojawiłem się w Chorzowie. Na tyle późno, by ominął mnie występ anonsowanego na plakatach Anus Magulo, a szkoda, bo byłem ciekaw co też chłopaki pogrywają. Taki urok grindowych koncertów, człowiek spóźni się 10 minut a tu już dwie kapele zdążyły zagrać cały swój repertuar. Zaniepokoił mnie dość cichy szmer dobiegający spod baru, ale na scenie słyszałem że ktoś się instaluje. No i jak wszedłem do sali w której jest scena, to oprócz Bottom i dzwiękowca, jedyną osobą która tam była, byłem ja. No ok, myślę sobie ciepło jest, wszyscy pobiegli do wodopoju... wchodzę do sali gdzie znajduje się bar, widzę trzy stoiska z merchem, kilka osób pijących piwo i to wszystko.... Może są na zewnątrz? Zobaczymy. Kilka minut później Bottom rozpoczął swój set a ja z przykrością zauważyłem, że na sali zebrało się jakieś 15 osób. Kapela zagrała tak jak zawsze, znów na wokalach nie było Ojca, który został prawdziwym ojcem bo urodziła mu córeczka - przy okazji gratuluję - a zastąpił go inny krzykacz. Setlista podobna do tej co ostatnio, "Fear of napalm" oczywiście był, tym razem na trzy wokale, bo na scenę zaproszono Kubę ze Straight Hate, ale publika pozostała niemrawa. Mimo wszystko dobry koncert.
Kolejnym zaskoczeniem, chociaż można było się tego spodziewać był koncert Straight Hate. Pogadałem chwilę z Kubą, który powiedział, że dzień wcześniej w Warszawie było raptem z 20 osób i można było czuć pewne rozgoryczenie tym faktem. W sumie nie dziwię się, każdy chciałby dotrzeć ze swoją muzyką do jak największego grona odbiorców. Meksykanie trochę chyba ich poganiali, więc chłopaki nieco okroili swój set. Weszli na scenę i po prostu zabili. Tutaj tez pojawiło się moje zaskoczenie, mimo tych 20 osób które były na sali, panowie nie zrażeni odegrali z pełnym serduchem swoje kawałki,. Kuba szalał po scenie, pozostali muzykanci też się nie oszczędzali i patrząc na ten występ, można było poczuć prawdziwą pasję, bo tylko dzięki niej to robią. Można było usłyszeć kilka nowych kawałków które pojawią się na najnowszej płycie, której data premiery przewidziana jest na grudzień lub styczeń, i powiem tyle, że bardzo dobrze zaprezentowały si.ę na żywo. Będzie dobra łupanka, trzymajcie rękę na pulsie! W planach przewidziany jest jeszcze split ale do kogo będzie należała druga strona nie jest jeszcze przesądzone. Dzięki Kuba za koncert, mam nadzieję że nie zraziliście się za bardzo i powrócicie jeszcze na Śląsk.
No i gwiazda wieczoru - Fecalizer. Ja doskonale rozumiem że to Grind Gore, wiem o tym, że to nie Metallica i żadnych ballad nie grają, to nie Rolling Stonesi którzy mają cały przekrój społeczeństwa na koncercie, to w końcu też nie jakaś mega gwiazda jak Disgorge, ale cena 30 złociszy chyba nie była jakąś barierą nie do przeskoczenia aby zobaczyć kolesi, którzy przyjechali specjalnie nie z drugiego końca Polski, ale z drugiej pieprzonej półkuli? Dziwię się, bo pamiętam doskonale tłumy które wypełniły ten sam klub kilka miesięcy wcześniej kiedy grał Spasm i Nuclear Vomit, których muzyka aż tak bardzo nie odbiega od tego, co gra Fecalizer. Wtedy przyszło mnóstwo luda, a teraz ledwo jakieś 20 osób... Majówka wszystkich wygoniła? Meksykańce przywitali się z kilkoma osobami na parkiecie i zaczęli grać. Reszta luda przyszło jak tylko zorientowali się że to nie próba dźwięku a rozpoczął się koncert. Alkohol pewnie zaczął buzować w żyłach, bo znalazło się kilku ośmielonych tancerzy którzy uskutecznili harce pod sceną. Ciekawą postacią był koleś od merchu Meksykanów, który fotografował wszystko i wszystkich, a który robił chyba za wodzireja zachęcając ludzi do wspólnej zabawy samemu szalejąc z aparatem w ręku. Podejrzewam, że byłoby przy tych rytmach grubo gdyby na sali było chociażby o połowę tylu ludzi ilu było na wspomnianym wcześniej grind feście. A tak była szczypta szaleństwa, była miła dla ucha muzyka, były próby rozmówek po polsku - gitarzyscie na przykład bardzo dobrze wychodziło "dziękuję bardzo" i "na zdrowie", aż się zastanawiałem czy przypadkiem nie uczył się polskiego - i generalnie miło spędziłem czas. Na koniec cała publika zmieściła się na scenie i razem z muzykantami zrobilismy sobie pamiatkową focię...
Szkoda, naprawdę szkoda że ludzie osrali ten koncert i nie przyszli. Kapela tłucze się z Meksyku podjarana opowieściami o szalonej polskiej publice a tymczasem zastaje taki obraz...A potem ci, którzy nie przyszli narzekają, że nie ma koncertów w ich okolicy. Smutne. Żenująca frekwencja sprawiła, że nie mogę powiedzieć, by był to najlepszy koncert na jakim byłem, natomiast dużym plusem było zaangażowanie kapel i zagranie z pełną mocą dla garstki fanów. Wielkie dzięki dla was za to! Zastanawiam się tylko ile osób zobaczyło występ Anus Magulo - trzy?
Za parę dni w tym samym klubie zagra Hypnos, który średnio mi leży, ale przejdę się z ciekawości zobaczyć ile przyjdzie ludzi. Majówka się kończy więc liczę na tłum 50 osób. Mam nadzieję że organizatorzy nie zrażą się i jeszcze nieraz w tym miejscu zobaczymy i usłyszymy kapele które potrafią wypruć trzewia ze słuchaczy, czego sobie i tym kilku zapaleńcom życzę.
Ja przeczytałem. : )Nasum pisze:podejrzewam, że szanowny kolega Sybir będzie jedynym czytelnikiem tego wypracowania