Wódka i Piwo pisze:535 pisze:Czy to jest dobra informacja zobaczymy, gdy pojawią się pierwsze nazwy. Sądząc po ostatniej frekwencji ludzie w kraju cebuli mają w dupie metal, więc jest to dość ryzykowne przedsięwzięcie. Będę obserwował.
Nadeszła zmiana pokoleniowa. Czytając różne fora, można było zauważyć komentarze, które wprost mówiły że na jakichś "starych, zgranych dziadków" to się wybierać dzieciakom nie chce.
Teraz dzieciaki nie słuchają Emperor czy Asphyx. Zresztą po co im jakaś Metalmania w ich wirtualnym świecie? Odpadają smartfona i mają "metal" na wyciągnięcie ręki. Całe dyskografie, teledyski itd.
Poza tym wolą odłożyć kasę i jechać do Czech na BA. To jest ich świat. Gówniane piwo, takież jedzenie i muzyczną fabrykę w szybkim tempie.Wszystkie kapele świata w kilka dni... To ich świat.
Myślę, że znacząco wyhiberbolizowałeś sytuację. Te osoby, które najbardziej psioczyły na to, że Emperor jest headlinerem, domagały się Running Wild i Kinga Diamonda - a więc
dziadków jeszcze starszych. Ich tym bardziej dzieciaki nie słuchają (choć bez cienia wątpliwości są to nazwy popularne, co przełożyłoby się na frekwencję ogólną*). Swoją drogą wspomniałeś o Brutalu - dla mnie motywacją by się po raz pierwszy tam wybrać i ruszyć dupsko była właśnie reaktywacja Emperor, a znacznie bliżej mi do tego młodszego pokolenia.
*ale też na ceny biletów, wówczas stosunek ceny do jakości nie byłby tak fenomenalny jak teraz
Tam chyba inne postrzeganie ma ta kapela - dużo osób żyło tym występem, co było wyczuwalne w powietrzu od ranka. Odniosłem wrażenie, że wiele osób traktowało ich gig, jakby to miało być jakieś święto, czy inne misterium, niektórzy wręcz odchodzili wzruszeni od sceny (wcześniej wzruszenie ze szczęścia widziałem tylko po Furii na Metalowej Wigilii u jednego z fanów ;) )
Tymczasem w Polsce:
-
Aaaa, Emperor... nooo debiut nawet ujdzie. Ale ogólnie wiocha i cepelia. Ty, stary, a widziałeś jak rozkurwił Ragehammer? (sic)
To śmieszne, że jest 2018 rok, a ludzie w PL wciąż traktują Emperor jako "guilty pleasure", jako coś z jednej szufladki co Cradle of Filth, Dimmu Borgir, czy Limbonic Art. Pewnie Ci sami, dla których Pantera jest pochodną Limp Bizkit, Soulfly, czy Machine Head.
Odkąd Metalmania powróciła, MM akurat bardzo dobrze sobie radzi pod względem organizacyjnym, jak i samego line-upu. Zachowana jest równowaga, pomiędzy "dinozaurami", a młodymi "hype" kapelami, które zresztą zdominowały małą scenę. Jeżeli taki skład jak w tym nie przyciągnął młodzieży, to już chyba żadne inne zestawienie w obrębie "ekstremalnego" metalu tego nie zrobi.
Naturalna kolej rzeczy, że frekwencja jest mniejsza, niż kiedyś - teraz niemalże każda z tych kapel jest na wyciągnięcie ręki w klubie co dwa lata. Kiedyś każdy koncert zachodni był na wagę złota, teraz co tydzień dzieje się coś ciekawego, w natłoku informacji o niektórych gigach ludzie dowiadują się po fakcie. Trudno oczekiwać, by Metalmanii miało to nie dotyczyć.
W przyszłym roku z
dużych nazw chętnie zobaczyłbym takie kapele jak Electric Wizard, Satyricon, Watain, Gorguts, Tormentor, Unleashed, Neurosis Portal (odległe marzenie, ale czasem gdzieś się ruszają). Wątpię, bym którąś trafił, ale kto wie co tam planują na ten rok.