Masterful Magazine

W Proximie było w sumie może ze 30 osób ale wszystkie trzy zespoły dały z siebie 100%. Atmosfera jak na prywatnej imprezie :)

Pięćdziesiąt kilka naliczyliśmy z kumplem w szczycie ;)

Supergrupa byłego perkusisty slipknota i 50 osób, trochę słabo.

Niefajnie, że na dobry koncert przychodzi mało osób, ale fajnie, że nie zrobiło się z tego siedlisko fanów Slipknot. Przed kilkoma laty, gdy Dave Lombardo grywał z zespołem PHILM, spory odsetek publiki stanowili fani Slayera. Oczywiście nie trudno domyślić się, że ich zachowanie - delikatnie mówiąc - nieco średnio wpasowywało się w klimat kameralnej muzyki PHILM. Dave Lombardo też nie wyglądał na zadowolonego, słysząc pijackie okrzyki "Angel of Deeeef" co kawałek. Trochę jak naplucie mu w twarz :p

Headcrab pisze:Supergrupa byłego perkusisty slipknota i 50 osób, trochę słabo.

Joey jak zobaczył ten tłum to się trochę zdziwił... tym bardziej, że kilka dni wcześniej mieli soldout'y we Francji

Grali jakby pod sceną było 10 razy tyle ludzi, ale nie powiem że to był jakiś zajebisty koncert. Pierwsze płyta podoba mi się, druga już nie bardzo. HateSphere chyba podobało mi się bardziej. Po koncercie wszyscy wyleźli, bardzo chętni do robienia fotek, rozmów, Joey jak się rozgadał to nie bardzo chciał kończyć :) Perkusista z niego bdb, cały koncert w skórze napierdalał. Stéphane z Loudblast coś wspomniał o nowej płycie, gitarzysta Hatesphere był w szoku, że bluza którą kupiłem 10 lat temu na ich koncercie jeszcze żyje i ma się całkiem dobrze. Ogólnie było całkiem miło.

Kompletnie zapomniałem, że jest ten koncert. Nauczka, że trzeba zapisywać albo od razu kupować bilet.

Drone pisze:Kompletnie zapomniałem, że jest ten koncert. Nauczka, że trzeba zapisywać albo od razu kupować bilet.

Ja mam terminy koncertów w kalendarzu w telefonie. Kolorami zaznaczone czy mam już kupione bilety,czy nie. :)

Dobry pomysł. Też tak zrobię, bo to nie pierwszy raz mi się tak zdarzyło.