Fantastyczny koncert to był, tak po prostu. Zaskakująco prymitywny, a jednocześnie znakomicie zaśpiewany. Dwa numery Wardruny dla wielbicieli ("Fehu" i "Helvegen"). Mój otępiały od alkoholu mózg mnie jednak nie mylił, w porównaniu z resztą gigów na trasie był jeden numer więcej z jedynki ("Vitkispá"). Może dlatego, że największa publiczność, a może dlatego, że jak plotki głoszą, występ był nagrywany, więc jest szansa, że będzie dostępny w dobrej jakości, jak wcześniej koncert Einara z tegoż samego klubu. A ten także zacny. Studenci UJ dostali nawet zamknięty wykład na temat instrumentów, wykorzystywanych w tworzeniu muzyki, zazdrość. Miasto jak zawsze piękne, ludzie w tymże jak zawsze bardzo różni. Macie za dużo turystów i atrakcji typu "wstąp na piwo i popatrz na ładne dziewczyny", jak jakiś kurwa Sopot. Ale pomnik Światowida na plus. Biforek trwał od godziny 13 i płynął bardzo miło i szybko, więc na spotkanie z forumowiczami zabrakło czasu tym razem. Może będzie jeszcze okazja.
