A więc tak.
Najważniejsze. Latorośl zachwycona, muzycznie i samym klimatem. Ja? Mniej ale bez przesady.
Cobra Spell - kompletnie nie moja bajka. Muzycznie. Laski zagrały nierówny set. Stylistycznie. Nagłośnienie jak przy kolejnych dwóch kulało. Tutaj trochę inaczej niż w kolejnych. Scenicznie dla mnie wiocha, choć same dziewczyny przemiłe. Szybko się zaaklimatyzowały z publicznością, kilkoma adoratorami, przepięknie już jako publiczność śpiewały piosenki Enforcer.
Ambush - .
Evil Invaders - na niego właściwie poszedłem. Speed metal jak się patrzy, przecinany heavy metalem. Niestety przy staroszkolnych kawałkach, zlewał się dźwięk. Piękne speedowano, niemalże jak z jakiegoś 85', tyle że momentami w tej ścianie dźwięku mało co można było wyłapać.
Enforcer - wygląda na to, że młodzież na ten właśnie band przyszła. I miała racje. Wszystko piko belo. A sound jaki dźwiękowiec wykręcił!!! Wymiotło dźwiękiem wszystkie kurze z klubu. Szkoda, że tylko godzina z okładem, małym, bo pomimo, zjazdu, czas uciekał jak ta lala. Przekrojowo, od starego do nowego i w drugą stronę. I na szybko, mega szybko, w jednym kawałku na technicznie, ale też pod inne zacne, znacznie bardziej miękkie szwedzkie załogi. Scenicznie widać, że wyjadacze, na każdą scenę. Publiczność jakby to potwierdzała. Pogując, delikatnie moshujac, czy podejmując nieśmiałe próby stage divingu.
Tak ze spraw niekoniecznie muzycznych. Ceny merczu nieprzesadzone a wręcz przystępne. Fakt, że 7 paczek pykło, ale, ale ... czego się nie robi dla młodzieży. Akcja "na bramce" jak ze starych dawnych czasów, czyli dyskusja z tępą dzidą. Dodatkowo pierwszy koncert bez alko, nie wiem, od 10 lat. Do tego kilka nowych znajomości, sporo obserwacji co do sceny kataniarzy, której o tyle nie znam, bo zwyczajnie na takim koncercie byłem od czasów pewnie ogólniaka. Nie liczę slayera, anthraxa, exodusa, czy sabatów bo to jakby inna sprawa, a i publiczność też jak się okazało zupełnie inna. Oczywiście koncert przyciągnął zawodnika od polskiej wytwórni heavy, koleżkę od kanału yt, pana redaktora, czyli ci co słuchają takiej muzyki stawili się. Tak jak pewnie z 200 kolejnych osób. No reasumując, można powiedzieć, że zajebisty wieczór, w rytmy, które będę powtarzał. Do tego radocha młodej uświadcza mnie w przekonaniu, że był to świetny wybór. A przed nami kolejne koncerty. Anthrax, Cantrell, może Gunsi, Ironi odpadają bo akurat wakacje, ale tyle tego obrodziło, że na luzaku się wybierze z tego co będzie.