Kilka słów o wczorajszym gigu. Koncert życia to nie był

1 kapela, nailed to obscurity, nie wywołała na mnie żadnego wrażenia, pewnie dlatego, że wszystko już gdzieś słyszałem. 1 utwór, chyba przedostatni fajny, muszę poszukać w necie. W ostatnim kawalku wyraźne wpływy my dying bride, rozjazdy na gitarach jakie Brytole robili... już 30 lat temu. krotka przrwa i na scene wychodzi DT. Był to mój osobisty zawód. Mając w pamięci ich koncert z maja,gdzie zagrali kilka staroci. No i tamten koncert był w moim odczuciu metalowy. Tutaj wyglądało to popowo lub może pop-rockowo,l. Glownie za sprawą palkera, który bez energii cykal w perke, ta zaś była do przesady striggerowana. Brzmienie gitar ok, wokal również dawał radę i bardzo spontanicznie, bawił się, śmiał do publiki itd. zauważyłem też jakiś brak radości u Amotta, była to jakby pańszczyzna. W ogóle, pamiętając jego grę w arch w enemy, tam były fajne dialogi gitarowe, ciekawe solówki, działo się. Tutaj o wiele więcej pokazał drugi gitarzysta, ciekawiej wg mnie...sam repertuar to też nowe kawałki, najstarszy bodaj z 2005 z damage done. Publika bawiła się przednio, pod sceną młyn, co podobało się zwłaszcza Mikaelowi. Na początku występu zagaił coś do publiki o death metalu. No ja tam death metalu na tym występie nie uświadczyłem.
Krótka przerwa i na scenę wyszedł Amorphis. Zauważyłem, że każdy występ to zmiana zestawu perkusyjnego. Był to występ, na który warto było iść w ten poniedziałkowy wieczór. Koncert na luzie, mocno rockowo, spontanicznie. Palker bardzo fajnie też, z luzem, był metal i rock, a nie jakies popy. Fajne, czytelne brzmienie. Było kilka staroci, 2 z Tales i tylko 1 z mojego ulubionego Elegy, My Kantele. Black Winter Day zagrany jakby szybciej i lekko transowe klawisze (moje odczucie?). Kapela prezentowala sie ciekawie scenicznie, wielki banner z logo, muzycy trochę nietypowo rozstawieni, klawisz na jakimś podium, bardzo fajne światła, ciekawie to wyglądało.
Po Amorphis grzecznie oposcilem koncert bo Eluveitie nie znam i nie wiem czy chce poznać. Może jakby to był piątek i bym był po 5 piwach to percepcja by się zmieniła. A tak to rano trzeba wstać, do domu wrócić, a po 5 browarach zazwyczaj nie kieruję

Podsumowując, dla występu Amorphis warto było iść. Ostatnio ich widziałem w 2010 i mało już pamiętam ten show. Po wczorajszym wiem, ze na kolejny warto bedzie się udać.