DST pisze: ↑17-09-2023, 15:14
Niestety zawód dla mnie.
Dzięki za opinię! Ja również na Sunn byłem po raz pierwszy i szczerze powiedziawszy to nigdy nie był mój ulubiony zespół, choć doceniam wpływ, zwłaszcza Stephena, na nurt szeroko pojętego drone'u (który generalnie lubię). Generalnie to bardzo ciekawy i intrygujący gość, nawet jeśli tego zespołu sie nie lubi! To czego w Sunn mi zawsze brakowało, to właśnie tej różnorodności, bo moim zdaniem ta konwencja z gitarami jest spoko, ale jednak bardzo ograniczająca na dłuższą metę. Na pewno szacunek, że tyle z niej wyciągnęli, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w sumie nie byli nawet przesadnie oryginalni na etapie, gdy zaczynali.
Podobnie jak Ty jestem entuzjastą Monoliths & Dimensions - właśnie dlatego, bo tam jest masa smaczków i warstw. Uważam wręcz, że to jeden z najważniejszych albumów XXI wieku. Ale na tym koncercie rzeczywiście tego wszystkiego nie było, co mnie akurat nie zaskoczyło, bo już w materiałach zapowiadali, że ta trasa to będzie powrót do korzeni - dwie gitary, wzmacniacze, żadnych ozdobników. Trochę szkoda, bo poprzednie wcielenie też pewnie by mi bardziej podeszły, ale nie grają u nas na tyle często, by wybrzydzać, a ja też bardzo jarałem się supportem warszawskim, który mnie przekonał do wizyty (a umówmy się - tanio nie było).
A na sam gig szedłem z obawami, bo nawet w zatyczkach muszę bardzo na siebie uważać (problemy zdrowotne), więc w teorii wizyta tam była proszeniem się kłopoty, ale ciekawość wygrała. Ogólnie było ok i na szczęście nic złego się nie stało, a obecności nie żałuję, ale nie mam jakiegoś ciśnienia, że koniecznie muszę iść na kolejny. W Warszawie moim zdaniem było naprawdę głośno i nigdy nie słyszałem nic głośniejszego, a widziałem np. Boris, które też uchodzi za podobny kaliber jeśli chodzi o ilość dB. Ciekawym doświadczeniem było móc zobaczyć jak z sufitu spadają jakieś resztki od dźwięku, jak ludzie co chwilę opuszczają salę "odpocząć", jak jest problem, by nabrać powietrza w bardziej intensywnych momentach. Tak jakby powietrze wręcz falowało. Niektórzy nawet przyszli w nausznikach budowlanych! Bardzo ciekawe doświadczenie i pewnie jakbym mógł się w pełni skupić na gigu i pomedytować, to podobałby mi się bardziej. Ale ja tak bardzo analitycznie go potraktowałem - podziwiałem z różnych miejsc, obserwowałem i nie mogłem wbić się w odpowiedni nastrój. Z racji, że mało kto puszcza w domu Sunn zgodnie z zaleceniami nagłośnionymi, koncert ich jest miejscem, który może zaprezentować o co naprawdę w tym zespole chodzi. A sam motyw nacisku na "fizycznośc" doznań jest intrygujący swoją drogą i fajnie być "ofiarą" tego, choć przez chwilę.