Sabbath (Japońce), Gruesome 29.06.2024 Katowice, P23
: 30-08-2023, 15:45
trasa na 40-lecie, o tyle wiem 


Death and Black Metal Magazine
https://www.masterful-magazine.com/forum/
https://www.masterful-magazine.com/forum/viewtopic.php?f=8&t=18659
nie no kurwa, bez jajec, Nekro otwiera ????
Panie płytów było w chuj ale jak się kupuje po koncercie to żal do siebieStoigniew pisze: ↑05-07-2024, 17:05No właśnie, takie zajefajny koncert a tu cisza
jakoś się nie mogłem zebrać po tym ciężkim upalnym weekendzie, ale w końcu należy napisać parę słów o tym zacnym spędzie (nawet mi się zrymowało)
Planując wyjazd wiedzieliśmy że chcemy z ekipą zobaczyć Nekkrofukk, stąd moje wcześniejsze zdziwienie że grają w roli otwieracza. Cóż robić, przyjechaliśmy w miarę punktualnie, jak weszliśmy do klubu to zespół już grał. I to jak grał – ciężko, smoliście i potężnie ku chwale Rogatego. Na końcu odegrali fragment Łzy dla cieniów…” wiadomo kogo. Było bardzo dobrze.
Gallower jakoś nie dane mi było wcześniej widzieć więc przycupnąłem sobie gdzieś w końcu sali i obejrzałem ten energetyczny koncert. Mieszanka black i thrashu zrobiła furorę wśród młodzieży pod sceną która świetnie się bawiła.
Podobnie było podczas występu Sex-Mag. Mam wrażenie że na nich to już chyba jakiś lokalny fan-club przyjeżdża. Sporo młodzieży która bardzo entuzjastycznie reagowała na to co leciało ze sceny. A leciało bardzo dobrze – mieszanka speed, thrashu i black metalu, a do tego charyzmatyczny frontman robiła świetną robotę. Kolejny bardzo udany koncert.
Gruesome to już była inna stylistyka. Kapitalnie zagrany death metal bardzo wyraźnie inspirowany pierwszymi dokonaniami Chucka S. Nawet przeszło mi przez myśl że może pokuszą się o jakiś cover ze Scream lub Leprosy. Ale poleciały tylko autorskie numery. Zajebisty koncert, a jak będzie okazja jeszcze raz gdzieś zobaczyć to z pewnością skorzystam.
No i gwiazda. Wyczekiwany od kilku lat Sabbat. Cóz tu można napisać… kto zna a nie był ten sporo stracił. Bez zbędnej scenografii, bez zbędnej otoczki, Gezol jedynie w swoim firmowym wdzianku. Zaczęli jakby z lekką rezerwą, ale rozkręcali się z numeru na numer. Szaleństwo było od samego początku. Wbiłem się pod barierki ale po drugim numerze spierdoliłem za strefę młynabyło ostro. Najlepsze momenty w tym cudownym misterium to Mion’s Hill, tytułowy z nowej płyty, Black Fire no i wykrzyczana przez cały klub na całe gardło Karisma… czysta magia….
I tylko odrobina żalu pozostaje że nie udało się ich sprowadzić do grodu w Byczynie, tam byłby już absolut osiągnięty.
Frekwencja dopisała, sporo znajomych, (Anioła – pozdrowionka !), minusem był fakt że jak zwykle z P23 nie wypuszczali na zewnątrz, tzn teraz wypuszczali ale tylko na bardzo ograniczonym terenie, dalej już się nie dało. A drugi minus to taki że nie zdążyłem kupić sobie nowej płyty. Były na stoisku Old Temple, ale Eryk mówił że zespół reglamentuje ilość sztuk na trasie i dali kilka do sprzedaży które poszły w parę minut. Smuteczek
pomijając te niedogodności wieczór zapadnie mi bardzo długo w pamięci.