INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
Bless this tongue
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1190
- Rejestracja: 03-09-2013, 21:47
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
wrzucam za SR
Day1
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... sRLSjbriqE" onclick="window.open(this.href);return false;
Day2
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... FVMhCZ4h8w" onclick="window.open(this.href);return false;
Day3
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... 3v-86LM7PE" onclick="window.open(this.href);return false;
Day1
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... sRLSjbriqE" onclick="window.open(this.href);return false;
Day2
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... FVMhCZ4h8w" onclick="window.open(this.href);return false;
Day3
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... 3v-86LM7PE" onclick="window.open(this.href);return false;
- morbid
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2208
- Rejestracja: 21-08-2009, 00:07
- Lokalizacja: R-G-Z
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Lizanie czaszek też było....day2Bless this tongue pisze:wrzucam za SR
Day1
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... sRLSjbriqE" onclick="window.open(this.href);return false;
Day2
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... FVMhCZ4h8w" onclick="window.open(this.href);return false;
Day3
https://eyesofmadness666.blogspot.com/2 ... 3v-86LM7PE" onclick="window.open(this.href);return false;
-
pr0metheus
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Ee tam foty, chuj wie kto jest kto, wszędzie czarno. Ja wam relacje cała drogę pisałem , dzisiaj wrzucę
- SODOMOUSE
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11416
- Rejestracja: 21-06-2006, 20:27
- Lokalizacja: POSERSnań
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
dawejpr0metheus pisze:Ee tam foty, chuj wie kto jest kto, wszędzie czarno. Ja wam relacje cała drogę pisałem , dzisiaj wrzucę
NYCHTS
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16944
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
latex kult eternal!

niby bez związku, ale publika to taka zgoła dziwna. jakiś kustosz muzeum w malborku, kuc w vansach i kilku uwznioślonych. a jaka powaga. ktoś tam się w ogóle ruszał w takt, czy tylko kontemplacja była?
dostrzegłem też marduk division ;-)

niby bez związku, ale publika to taka zgoła dziwna. jakiś kustosz muzeum w malborku, kuc w vansach i kilku uwznioślonych. a jaka powaga. ktoś tam się w ogóle ruszał w takt, czy tylko kontemplacja była?
dostrzegłem też marduk division ;-)
lys på slutten av lys
-
Bless this tongue
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1190
- Rejestracja: 03-09-2013, 21:47
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
pr0metheus pisze:Ee tam foty, chuj wie kto jest kto, wszędzie czarno. Ja wam relacje cała drogę pisałem , dzisiaj wrzucę
no jak kto jest kto, na dole opis
-
pr0metheus
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Bless this tongue pisze:pr0metheus pisze:Ee tam foty, chuj wie kto jest kto, wszędzie czarno. Ja wam relacje cała drogę pisałem , dzisiaj wrzucę
no jak kto jest kto, na dole opis
na dole jest line up danego dnia, a zdjecia sa pomieszane. na 100%
no to jest wlasnie sugestia zdjeciami, nie idz ta droga;) na sanguine relic np byl rozpierdol. na irae tez.Ascetic pisze:
niby bez związku, ale publika to taka zgoła dziwna. jakiś kustosz muzeum w malborku, kuc w vansach i kilku uwznioślonych. a jaka powaga. ktoś tam się w ogóle ruszał w takt, czy tylko kontemplacja była?
relacje zaraz zapodam, kilka godzin temu zjechalem dopiero do domu, ogarniam sie, chwilka cierpliwosci
-
pr0metheus
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Moja portugalska grande viagem dobiegła końca , wiec przygotowałem wam relacje. Ale szanujcie mnie Ok , to bardzo ważne
1 dzień tak jak wyżej wspomniałem , mgła pokrzyżowała szyki, ale zdążyłem dojechać na miejsce , zeżreć i zdążyć na pierwsze występy. Halloweenowa mglista noc spowodowała , ze nie wiadomo kto z przechodniów na koncerty, a kto po cukierki (fine joke).Spodziewałem się ze metalpoint, to jakiś klub w piwnicy czy schron , tymczasem dotarłem do opuszczonego pasażu handlowego, z czego jednym z boksów (loja 8) był przedsionek z merchem i dalej świetlica przerobiona na miejsce kultu. Czyli scena z czaszkami, oraz okienko do drugiego pokoju robiące za bar. Wyglądała to jak kuchnia- zwykła biala lodówka , mikrofalówka (bez serwowania żarcia), zlew i na polce ze 3 butelki czegoś mocniejszego ( w tym paskudna łycha Golden loch znana z naszej biedronki). Ceny Ok , piwko 0,3 1,20€, tak samo jak w sklepie. I co ważne puszka , żaden chrzczony sik. Szacun za brak kosmicznej marzy jak to nieraz bywa.
Publika niezbyt liczna, numerowane 160 wejściówek spełniło zadanie, żeby nie było ciasno. Doszły jeszcze bilety jednodniowe , wiec w kulminacji było może 200 osób. Przekrój towarzystwa rożny , od starych dziadów przez studentów po stylówy typu „ostre chłopaki wydziarane buziaki” . Jeden szczególnie odpłynął od rzeczywistości , z wydziarana twarzą i kurtką Leviathan nabitą jakaś setka gwoździ . Nie wiem jak to było zrobione i kto go wpuścił , ale jakby poszedł w tany krew by się polała . Na szczęście ledwo trzymał się na nogach wiec nikt nie zginął;)
W towarzystwie oprócz miejscowych słychać było język angielski, niemiecki , fiński. Załoga trzech prawilnych wikingów wyróżniała się tym , ze naszywki tylko fińskie Black metale. Patriotycznie.
Klamrą spinająca cały ten burdel był barman i o nim słówko tez muszę wspomnieć. Siedzial w tym okienku ( kuchni) , wyglądał jak wyciągnięty z jakiegoś filmu lat 80, koszula w kwiaty, kamizelka z latami led zeppelin i rush, okulary awiatory i fryzura jak to Kazik śpiewał : krótko z przodu, długo z tylu i wąsy na przedzie. Zreszta mniejsza jak wyglądał , był chyba najbardziej rozjebanym ( w sensie wyluzowanym) barmanem jakiego widziałem-palił jointy, walił szoty(sam lub z kolegami) sprzedawał jointy, rozdawał nieoznakowane półlitrowe plastikowe butelki ( pewnie z bimbrem- tez kolegom). Przecież tak kurwa w lokalu nie można :)) prawdziwy mistrz ceremonii.
Dobra, a teraz do brzegu. Pierwszy
Hexitium- kompletnie mi nieznany band , nawet w zapowiedziach go nie było, dopiero w line upie się pojawił . Nie znając go nic nie straciłem , dziewuszka na wokalach dwoila się i troila, ale występ widziało zaledwie pare osób. Taki do odhaczenia , na rozgrzewkę.
Tormentu- lepiej, ale tez nic szczególnego. Wokal trochę pod beherit, trochę pod revenge. Ale w sumie po(d) nic , fatalne ustawienie brzmienia na pewno nie pomoglo
Mons veneris/ Pedro do Altar- tutaj Sodomousu miał racje, jeden gig ambientowy, jeden BM. Najpierw był ambient, i to był chyba błąd. sala dopiero się zapełniła, ludzie chcieli krwi , a tu pan gra na organach z podkładem. O tej porze się nie sprawdziło.
Degredo- i tu się zaczęlo. znakomity gig, najlepszy pierwszego dnia. Na scenę wytoczyło się chyba 8 osób, kaptury, włosiennice, na szyjach kości. Każdy z jakimś dziwnym ludowym instrumentem . Gość z occelensbrigg np grał na rogu. Zajebisty efekt robiło dwóch bębniarzy, jeden na tradycyjnej perce, drugi na kotle obitym skóra. Dwóch wokalistów (drugi robił takie charakterystyczne pogłosy jak na płycie) potęgowało wrażenie. Set wymieszany bm i rytualnymi pasażami ( utworami?chyba nie) brzmienie czytelne. Na pewno poleciał utwór nr 2 z pełnej płyty. Widać ze goście z kręgu aldebaran circle ten degredo traktują priorytetowo, grał tam chyba lider każdej następnej portugalskiej ekipy.
Alruna- byłem bardzo ciekawy , ale po tym szatańskim rytuale Degredo, wypadli wręcz śmiesznie.
Wokalista w czarnym kapturze się miotał wzbudzając politowanie. Jeżeli słuchać alruna to tylko z taśmy. Wogole wszystkie 3 projekty Austriaków wypadły słabo, wg mnie nie pasowali do reszty towarzystwa.
Dzień drugi zaczął się wcześniej.
Na początek
Voemmr- tutaj się obawiałem ze na otwarcie kiepsko im wyjdzie bm w takiej formie. Jednak się myliłem , wszystko brzmiało jak na płytach, czyli klimat dało się zachować. Gość z occelensbrigg wystąpił tylko w roli gościnnej, stał z gongiem i nadupial rowno z perkusyjnymi talerzami. Bylo dobrze, lud chciał więcej , ale mieli to w dupie, a zaraz później ten od gonga pojawił jako postać główna:
Occelensbrigg - bardzo chciałem zobaczyć i się nie zawiodłem, wszystko tak jak powinno być. Mieszanka rozmachu dmds z mocą gorgoroth w plugawej, obskurnej formie spod znaku aldebaran.
Później miała wystąpić
Hagzissa, znowu ta gowniazeria z Austrii , odpuściłem po paru minutach. Tu wypić, tam wypić, kupowanie płyt , pogaduchy z „barmanem”. W drugi dzień odkryłem ze w tym pasażu gdzie metalpoint, jest w innym boksie coś bardziej przypominające bar. W dodatku „vitamina” (sic) gdzie różni uczestnicy się posilali. Wiec przeczekalem hagzissa i wróciłem na
Void ritual- Serbowie to już starzy załoganci, wiec wszystko grało jak powinno . Wiedzieli jaki efekt chcą uzyskać i takowy uzyskali. Z pierdolnieciem i złowieszczo. Tak było.
Irae- najbardziej energetyczny występ, vulturiusem nosiło. jakby scena była większa to by latał jak axl rose. Wokalnie ma moc , mimo ze niski i krepy, zero zadyszki . Przepychanki wśród publiki coraz większe. Przyjęło się
Wacht - znowu Austria , nie wiem czy byłem już uprzedzony , ale dałem se spokój. Zreszta procenty mi już zaszumiały, uznałem ze przyszła moja pora i ciężkim krokiem poszedłem do hotelu. Jak przez mgłe widziałem ze wacht występowali w złotych maskach. Prychnalem
i skończyłem wachtę :)
Żal mi jednak tego Sulphuric night , nic mi o ich występie nie wiadomo.
Trzeci dzień rozpoczął hiszpański
Balmog- wokalny trochę za bardzo chciał rozbujać towarzystwo , ale szło mu to topornie. Mi się niezbyt podobało. Takie napierdalanie dla samego łomotu. Bez treści. Hiszpański behemoth, jakbym miał porównać , tylko śpiewak bez tostera na głowie . Czekałem zreszta niecierpliwie na hail conjurer wiec chciałem żeby już skończyli
Hail conjurer- czyli występ mięśniaka z one man show. Na scenie jeden facet z gitara , ale swoim zaangażowaniem kupił od razu publikę. Miał do tej pory najlepsze przyjęcie ( później lepsze miała Kringa) co mnie nawet zdziwiło. Było trochę rzeczy z pierwszej płyty , trochę z nowej, która na stoisku dosyć gęsto była skupowana. Przez te ambientowe wstawki wytworzyła się bardzo hipnotyczna atmosfera. Nie zawiodłem się.
Rostorchester- rozczarowanie. Szkoda , bo z płyt mi się podobało , nawet kupiłem , ale po koncercie chyba bym odpuścił . Wokalnie słabo te wrzaski wychodziły , a z całego koncertu zapamiętał mi się tylko olbrzym za garami, a zestaw bębnów przy jego gabarytach wyglądał jak dziecieca zabawka. Z gra nie szło mu najlepiej , nie trafiał w te malutkie bębenki , a jak się zauważa takie rzeczy w chaotycznym bm , to niezbyt dobrze świadczy o zespole.
Kringa- muszę przyznać ze to najlepszy z projektow Austriaków, najlepiej wytrenowany i „wyuczony”, ale brakowało mi tu wciaz autentyczności. Reszta publiki była innego zdania- mocno ich zagrzewała do walki. ja jestem na nie.
Sanguine relic , ja pierdole, rządzili i dzielili, diabelstwo w czystej postaci. Szaleństwo było w ludziach. Koncert dnia, zreszta jebac ludzi , jebac „modern Black metal”, Sanguine relic rzondzi, ze się tak wyrażę.
Na deser Mons Veneris , i tutaj konsternacja bo pojawili się inni ludzie niż pierwszego dnia. Myślałem ze jakaś podmiana ale więcej kapel niet. No wiec było poprawnie ale po Sanguine relic trochę blado. Moim zdaniem pecha mieli z line upem w pierwszy i ostatni dzień. Ale z drugiej strony voemmr jako pierwszy w drugi dzień się obronił.
Tyle. Miało być jakies zakończenie ale już mi się nie chce. Mata za to fotkę full color

1 dzień tak jak wyżej wspomniałem , mgła pokrzyżowała szyki, ale zdążyłem dojechać na miejsce , zeżreć i zdążyć na pierwsze występy. Halloweenowa mglista noc spowodowała , ze nie wiadomo kto z przechodniów na koncerty, a kto po cukierki (fine joke).Spodziewałem się ze metalpoint, to jakiś klub w piwnicy czy schron , tymczasem dotarłem do opuszczonego pasażu handlowego, z czego jednym z boksów (loja 8) był przedsionek z merchem i dalej świetlica przerobiona na miejsce kultu. Czyli scena z czaszkami, oraz okienko do drugiego pokoju robiące za bar. Wyglądała to jak kuchnia- zwykła biala lodówka , mikrofalówka (bez serwowania żarcia), zlew i na polce ze 3 butelki czegoś mocniejszego ( w tym paskudna łycha Golden loch znana z naszej biedronki). Ceny Ok , piwko 0,3 1,20€, tak samo jak w sklepie. I co ważne puszka , żaden chrzczony sik. Szacun za brak kosmicznej marzy jak to nieraz bywa.
Publika niezbyt liczna, numerowane 160 wejściówek spełniło zadanie, żeby nie było ciasno. Doszły jeszcze bilety jednodniowe , wiec w kulminacji było może 200 osób. Przekrój towarzystwa rożny , od starych dziadów przez studentów po stylówy typu „ostre chłopaki wydziarane buziaki” . Jeden szczególnie odpłynął od rzeczywistości , z wydziarana twarzą i kurtką Leviathan nabitą jakaś setka gwoździ . Nie wiem jak to było zrobione i kto go wpuścił , ale jakby poszedł w tany krew by się polała . Na szczęście ledwo trzymał się na nogach wiec nikt nie zginął;)
W towarzystwie oprócz miejscowych słychać było język angielski, niemiecki , fiński. Załoga trzech prawilnych wikingów wyróżniała się tym , ze naszywki tylko fińskie Black metale. Patriotycznie.
Klamrą spinająca cały ten burdel był barman i o nim słówko tez muszę wspomnieć. Siedzial w tym okienku ( kuchni) , wyglądał jak wyciągnięty z jakiegoś filmu lat 80, koszula w kwiaty, kamizelka z latami led zeppelin i rush, okulary awiatory i fryzura jak to Kazik śpiewał : krótko z przodu, długo z tylu i wąsy na przedzie. Zreszta mniejsza jak wyglądał , był chyba najbardziej rozjebanym ( w sensie wyluzowanym) barmanem jakiego widziałem-palił jointy, walił szoty(sam lub z kolegami) sprzedawał jointy, rozdawał nieoznakowane półlitrowe plastikowe butelki ( pewnie z bimbrem- tez kolegom). Przecież tak kurwa w lokalu nie można :)) prawdziwy mistrz ceremonii.
Dobra, a teraz do brzegu. Pierwszy
Hexitium- kompletnie mi nieznany band , nawet w zapowiedziach go nie było, dopiero w line upie się pojawił . Nie znając go nic nie straciłem , dziewuszka na wokalach dwoila się i troila, ale występ widziało zaledwie pare osób. Taki do odhaczenia , na rozgrzewkę.
Tormentu- lepiej, ale tez nic szczególnego. Wokal trochę pod beherit, trochę pod revenge. Ale w sumie po(d) nic , fatalne ustawienie brzmienia na pewno nie pomoglo
Mons veneris/ Pedro do Altar- tutaj Sodomousu miał racje, jeden gig ambientowy, jeden BM. Najpierw był ambient, i to był chyba błąd. sala dopiero się zapełniła, ludzie chcieli krwi , a tu pan gra na organach z podkładem. O tej porze się nie sprawdziło.
Degredo- i tu się zaczęlo. znakomity gig, najlepszy pierwszego dnia. Na scenę wytoczyło się chyba 8 osób, kaptury, włosiennice, na szyjach kości. Każdy z jakimś dziwnym ludowym instrumentem . Gość z occelensbrigg np grał na rogu. Zajebisty efekt robiło dwóch bębniarzy, jeden na tradycyjnej perce, drugi na kotle obitym skóra. Dwóch wokalistów (drugi robił takie charakterystyczne pogłosy jak na płycie) potęgowało wrażenie. Set wymieszany bm i rytualnymi pasażami ( utworami?chyba nie) brzmienie czytelne. Na pewno poleciał utwór nr 2 z pełnej płyty. Widać ze goście z kręgu aldebaran circle ten degredo traktują priorytetowo, grał tam chyba lider każdej następnej portugalskiej ekipy.
Alruna- byłem bardzo ciekawy , ale po tym szatańskim rytuale Degredo, wypadli wręcz śmiesznie.
Wokalista w czarnym kapturze się miotał wzbudzając politowanie. Jeżeli słuchać alruna to tylko z taśmy. Wogole wszystkie 3 projekty Austriaków wypadły słabo, wg mnie nie pasowali do reszty towarzystwa.
Dzień drugi zaczął się wcześniej.
Na początek
Voemmr- tutaj się obawiałem ze na otwarcie kiepsko im wyjdzie bm w takiej formie. Jednak się myliłem , wszystko brzmiało jak na płytach, czyli klimat dało się zachować. Gość z occelensbrigg wystąpił tylko w roli gościnnej, stał z gongiem i nadupial rowno z perkusyjnymi talerzami. Bylo dobrze, lud chciał więcej , ale mieli to w dupie, a zaraz później ten od gonga pojawił jako postać główna:
Occelensbrigg - bardzo chciałem zobaczyć i się nie zawiodłem, wszystko tak jak powinno być. Mieszanka rozmachu dmds z mocą gorgoroth w plugawej, obskurnej formie spod znaku aldebaran.
Później miała wystąpić
Hagzissa, znowu ta gowniazeria z Austrii , odpuściłem po paru minutach. Tu wypić, tam wypić, kupowanie płyt , pogaduchy z „barmanem”. W drugi dzień odkryłem ze w tym pasażu gdzie metalpoint, jest w innym boksie coś bardziej przypominające bar. W dodatku „vitamina” (sic) gdzie różni uczestnicy się posilali. Wiec przeczekalem hagzissa i wróciłem na
Void ritual- Serbowie to już starzy załoganci, wiec wszystko grało jak powinno . Wiedzieli jaki efekt chcą uzyskać i takowy uzyskali. Z pierdolnieciem i złowieszczo. Tak było.
Irae- najbardziej energetyczny występ, vulturiusem nosiło. jakby scena była większa to by latał jak axl rose. Wokalnie ma moc , mimo ze niski i krepy, zero zadyszki . Przepychanki wśród publiki coraz większe. Przyjęło się
Wacht - znowu Austria , nie wiem czy byłem już uprzedzony , ale dałem se spokój. Zreszta procenty mi już zaszumiały, uznałem ze przyszła moja pora i ciężkim krokiem poszedłem do hotelu. Jak przez mgłe widziałem ze wacht występowali w złotych maskach. Prychnalem
i skończyłem wachtę :)
Żal mi jednak tego Sulphuric night , nic mi o ich występie nie wiadomo.
Trzeci dzień rozpoczął hiszpański
Balmog- wokalny trochę za bardzo chciał rozbujać towarzystwo , ale szło mu to topornie. Mi się niezbyt podobało. Takie napierdalanie dla samego łomotu. Bez treści. Hiszpański behemoth, jakbym miał porównać , tylko śpiewak bez tostera na głowie . Czekałem zreszta niecierpliwie na hail conjurer wiec chciałem żeby już skończyli
Hail conjurer- czyli występ mięśniaka z one man show. Na scenie jeden facet z gitara , ale swoim zaangażowaniem kupił od razu publikę. Miał do tej pory najlepsze przyjęcie ( później lepsze miała Kringa) co mnie nawet zdziwiło. Było trochę rzeczy z pierwszej płyty , trochę z nowej, która na stoisku dosyć gęsto była skupowana. Przez te ambientowe wstawki wytworzyła się bardzo hipnotyczna atmosfera. Nie zawiodłem się.
Rostorchester- rozczarowanie. Szkoda , bo z płyt mi się podobało , nawet kupiłem , ale po koncercie chyba bym odpuścił . Wokalnie słabo te wrzaski wychodziły , a z całego koncertu zapamiętał mi się tylko olbrzym za garami, a zestaw bębnów przy jego gabarytach wyglądał jak dziecieca zabawka. Z gra nie szło mu najlepiej , nie trafiał w te malutkie bębenki , a jak się zauważa takie rzeczy w chaotycznym bm , to niezbyt dobrze świadczy o zespole.
Kringa- muszę przyznać ze to najlepszy z projektow Austriaków, najlepiej wytrenowany i „wyuczony”, ale brakowało mi tu wciaz autentyczności. Reszta publiki była innego zdania- mocno ich zagrzewała do walki. ja jestem na nie.
Sanguine relic , ja pierdole, rządzili i dzielili, diabelstwo w czystej postaci. Szaleństwo było w ludziach. Koncert dnia, zreszta jebac ludzi , jebac „modern Black metal”, Sanguine relic rzondzi, ze się tak wyrażę.
Na deser Mons Veneris , i tutaj konsternacja bo pojawili się inni ludzie niż pierwszego dnia. Myślałem ze jakaś podmiana ale więcej kapel niet. No wiec było poprawnie ale po Sanguine relic trochę blado. Moim zdaniem pecha mieli z line upem w pierwszy i ostatni dzień. Ale z drugiej strony voemmr jako pierwszy w drugi dzień się obronił.
Tyle. Miało być jakies zakończenie ale już mi się nie chce. Mata za to fotkę full color
- SODOMOUSE
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11416
- Rejestracja: 21-06-2006, 20:27
- Lokalizacja: POSERSnań
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
I gitara! Dzięki. A mecza kopanego? Jaki to był, kto z kim grał, wynik? Ci goście z Finlandii to z kapel byli? (Pewnie tak, tam każdy gdzieś gra:). A ten Belg od popitki?


NYCHTS
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
-
pr0metheus
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Mecza w końcu odpuściłem, rozpadalo sie i po całym dniu już mi się nie chciało. fc
porto grało z asli, wygrali 1:0
poszedłem Za to na stadionie do ichniej hall of fame.
Stoją puchary a na gorze bramki z meczów. Tak to wyglada

No i najważniejsze , puchar ligi mistrzów z 2004

co do Finów to pewnie gdzies graja ale ich nie poznałem , obszyci 100% finszczyzny -Satanic warmaster,Goatmoon, Horna itepe:)
Natomiast w tej witaminie gość z hail conjurer siedział po koncercie chyba z asli z vemod , ale głowy nie dam. Wśród publiki był bardzo podobny do niego typek:)
porto grało z asli, wygrali 1:0
poszedłem Za to na stadionie do ichniej hall of fame.
Stoją puchary a na gorze bramki z meczów. Tak to wyglada
No i najważniejsze , puchar ligi mistrzów z 2004
co do Finów to pewnie gdzies graja ale ich nie poznałem , obszyci 100% finszczyzny -Satanic warmaster,Goatmoon, Horna itepe:)
Natomiast w tej witaminie gość z hail conjurer siedział po koncercie chyba z asli z vemod , ale głowy nie dam. Wśród publiki był bardzo podobny do niego typek:)
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 12152
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Nic z tego nie znam z muzyki, ale poczytałem i szanuję
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
-
pr0metheus
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
tak, oprocz tej nalewki co wkleiles bylo tez piwko "irm"z belgijskiego browaru bmod. bylo wystawione w "kuchni", typa nie widzialem.SODOMOUSE pisze:A ten Belg od popitki?
tutej z nim wywiad
https://tombofgrief.blogspot.com/2019/0 ... r.html?m=1" onclick="window.open(this.href);return false;
-
bartwa
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Git opis, dzięki. Z tego co piszesz to barman zachowywał się tak jak przystało na undergroundowy gig. S. Relic grał z żywym bębniarzem?
-
pr0metheus
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
bartwa pisze:Git opis, dzięki. Z tego co piszesz to barman zachowywał się tak jak przystało na undergroundowy gig. S. Relic grał z żywym bębniarzem?
Tak, jeżeli nic nie popierdolilem to z gościem z voemmr.
Dorwałem się do zdjęć to jeszcze wkleję- pobliski bar dla strudzonych muzyków „vitamina”. Pod patronatem gitary z czyimś autografem i marduczkiem;)
Nie wiem o co chodzi z tymi napisami ale Chyba w każdym miał być „stop”. No i swojsko brzmiący „ never stop the madness”
Jedyna awantura miała miejsce w tym barze. Do dziadka przy piwku (chyba stałego bywalca witaminki) widac schorowanego, podłączonego do tlenu, podleciala żona i zaczęła go wyciągać z „festiwalu”:) nie wiem co gadał ten Portugalczyk , ale sąsiednie stoliki bardzo były rozbawione, a babka coraz bardziej wkurwiona. Dostał w końcu od niej dwa liście , ale miejsce zachował , małżonka sobie poszła. W geście triumfu odpalił fajeczke, jebac tlen:)
- maciek z klanu
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11725
- Rejestracja: 23-12-2008, 22:34
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Może to była kochanka? :)
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo
-
Bless this tongue
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1190
- Rejestracja: 03-09-2013, 21:47
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
niby taki podziemny fest a tu dokumentacja zdjeciowa lepsza niz na niejednej komercji ;)
https://www.behance.net/gallery/8776008 ... ZGS0LXcu9g" onclick="window.open(this.href);return false;
https://www.behance.net/gallery/8776008 ... ZGS0LXcu9g" onclick="window.open(this.href);return false;
-
pr0metheus
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT

signal rex niby na urlopie , ale knuje nowe wystepy. mocny śfiński akcent. czekam na kolejne zapowiedzi
- SODOMOUSE
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11416
- Rejestracja: 21-06-2006, 20:27
- Lokalizacja: POSERSnań
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
No katakumba, hekatomba Alberto Tomba niezła. ..
NYCHTS
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
- maciek z klanu
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11725
- Rejestracja: 23-12-2008, 22:34
Re: INVICTA REQVIEM MASS Porto, PT
Mocne zapowiedzi. Jeszcze z jedną dobra nazwa i jest lepiej niż w zeszłym roku
Jestem Maciek, szukam klanu.Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo




