ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:Coś w tym jest. Nigdy nie rozumiałem tego wysuniętego na maxa wokalu który odstaje zupełnie od reszty.Andrew G. pisze:Immortal "Blizzard Beasts".
he he, ale bzdury
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze:Coś w tym jest. Nigdy nie rozumiałem tego wysuniętego na maxa wokalu który odstaje zupełnie od reszty.Andrew G. pisze:Immortal "Blizzard Beasts".
W sumie muszę przyznać Ci rację. Nie znam się także na obróbce dźwiękowej, produkcji płyty czy nagrywaniu w studiu, magiczne słowa jak kompresja dźwięku czy inne czary mary coś tam mi mówi, ale w przypadku tych wymienionych płyt, nie rozumiem słów "degradacja dźwięku ". Słuchając takiego "Legion " nie odczuwam dyskomfortu, nie gryzie mnie brzmienie bębnów, czy słabo lub za mocno wysunięty wokal. "Covenant"? Nie słyszę uszczerbku. "The bleeding"? W którym miejscu? "Fear, emptiness, despair "? Hmmm, to zimne, lodowate, wręcz industrialne brzmienie idealnie pasuje do muzyki, co tu jest nie tak? "Symbolic" ? Dla mnie wręcz ideał. Zostaje Immolation i Incantation. Ci pierwsi nagrali płytę być może zbyt cichą, brzmienie może nie dodaje mocy muzyce, może słychać je jakby spod "koca", ale to subiektywne odczucia. Po latach słuchania człowiek przywykł, ale od strony technicznej ubytków czy zaniedbań nie słyszę. Brzmienie Incantation jest szorstkie, brudne, ale wydaje mi się, że takie miało być.Lucek pisze: nie znam dokładnie terminologi produkcji dzwięku i prawde mówiąc z punktu widzenia zwykłego słuchacza mało mnie to nie obchodzi, kompresja powiadasz, podałeś tutaj kilka płyt których brzmienie jest wzorcowe i idealne wręcz ( poza Immolation które jak na tamte czasy mocno odstawało od reszty) twierdzisz ze coś z nimi nie tak ?? doprecyzuj moze, samo zastosowanie jakiegoś patentu nie determinuje czy efekt bedzie dobry czy zły, kwestia zasadnicza jak sie czego używa.Chyba niepotrzebnie gmatwasz proste sprawy.
Potwierdzam. ;) Zresztą, dwa przykłady podałem wyżej.devastator77 pisze:Większość płyt z polskim metalem nagrywanych w latach 80-tych i na początku 90-tych miała mniej lub bardziej zjebane brzmienie,taki ich urok i za to je kochamy.Myślę,że koledzy 40+ i 50+ potwierdzą to.
W przypadku Immolation chyba własnie o takie brzmienie chodziło i zdają się to potwierdzać kolejne płyty (do "Unholy Cult"). Z resztą wywodu się zgadzam i nie wyobrażam sobie, np. "Legion" Deicide z innym soundem.Lucek pisze:podałeś tutaj kilka płyt których brzmienie jest wzorcowe i idealne wręcz ( poza Immolation które jak na tamte czasy mocno odstawało od reszty)
Nasum pisze:Lucek pisze:
nie znam dokładnie terminologi produkcji dzwięku i prawde mówiąc z punktu widzenia zwykłego słuchacza mało mnie to nie obchodzi, kompresja powiadasz, podałeś tutaj kilka płyt których brzmienie jest wzorcowe i idealne wręcz ( poza Immolation które jak na tamte czasy mocno odstawało od reszty) twierdzisz ze coś z nimi nie tak ?? doprecyzuj moze, samo zastosowanie jakiegoś patentu nie determinuje czy efekt bedzie dobry czy zły, kwestia zasadnicza jak sie czego używa.Chyba niepotrzebnie gmatwasz proste sprawy.
W sumie muszę przyznać Ci rację. Nie znam się także na obróbce dźwiękowej, produkcji płyty czy nagrywaniu w studiu, magiczne słowa jak kompresja dźwięku czy inne czary mary coś tam mi mówi, ale w przypadku tych wymienionych płyt, nie rozumiem słów "degradacja dźwięku ". Słuchając takiego "Legion " nie odczuwam dyskomfortu, nie gryzie mnie brzmienie bębnów, czy słabo lub za mocno wysunięty wokal. "Covenant"? Nie słyszę uszczerbku. "The bleeding"? W którym miejscu? "Fear, emptiness, despair "? Hmmm, to zimne, lodowate, wręcz industrialne brzmienie idealnie pasuje do muzyki, co tu jest nie tak? "Symbolic" ? Dla mnie wręcz ideał. Zostaje Immolation i Incantation. Ci pierwsi nagrali płytę być może zbyt cichą, brzmienie może nie dodaje mocy muzyce, może słychać je jakby spod "koca", ale to subiektywne odczucia. Po latach słuchania człowiek przywykł, ale od strony technicznej ubytków czy zaniedbań nie słyszę. Brzmienie Incantation jest szorstkie, brudne, ale wydaje mi się, że takie miało być.
Plagueis pisze:Potwierdzam. ;) Zresztą, dwa przykłady podałem wyżej.devastator77 pisze:Większość płyt z polskim metalem nagrywanych w latach 80-tych i na początku 90-tych miała mniej lub bardziej zjebane brzmienie,taki ich urok i za to je kochamy.Myślę,że koledzy 40+ i 50+ potwierdzą to.
W przypadku Immolation chyba własnie o takie brzmienie chodziło i zdają się to potwierdzać kolejne płyty (do "Unholy Cult"). Z resztą wywodu się zgadzam i nie wyobrażam sobie, np. "Legion" Deicide z innym soundem.Lucek pisze:podałeś tutaj kilka płyt których brzmienie jest wzorcowe i idealne wręcz ( poza Immolation które jak na tamte czasy mocno odstawało od reszty)
Dobrze to rozumiesz. Patent wtedy zastosowany po raz pierwszy i w niewielkim zakresie dał dobre efekty, o czym zresztą napisałem. Problem polega na tym, że dzisiaj z kompresją zdecydowanie się przesadza. "Dobre złego początki, a koniec żałosny", jak pisał poeta. Ja również nie odczuwam żadnych niedosytów słuchając "Legion" czy "Onward To Golgotha", ale w pełnym zakresie dynamiki te płyty brzmiałyby jeszcze lepiej i mocniej, bo większy byłby zakres docierających do słuchacza dźwięków. Może doczekamy kiedyś pełnozakresowych reedycji? Mam nadzieję, że tak, ale wcześniej musi przeminąć aktualnie obowiązująca moda. Za którą także świat metalu ściśle podąża.Lucek pisze: Agony podał przykład kilku doskonale brzmiacych płyt i uczepił sie ze przy ich produkcji był uzywany patent który dziś jest stosowany powszechnie i odpowiedzialny za spierdolone brzmienie płyt wydawanych obecnie, tak to rozumie. bez sensu, nie potrzebne gmatwanie sprawy.
Jeśli chodzi o wczesne skompresowanie dynamiki, to debiut Dismember był jedną z pierwszych ofiar loudness war. Już w 1991 Like An Everflowing Stream zostało okrojone niemal o połowę. Jedynie najsampierwszy press na cd z matriksem z końcowką 06-91 ma dobrą dynamikę i oryginalne, zajebiste brzmienie. Już wydany parę miesięcy później dotłok z matriksem 08-91 był zjebany, co zresztą widać na tej stronie:Agony pisze:Dobrze to rozumiesz. Patent wtedy zastosowany po raz pierwszy i w niewielkim zakresie dał dobre efekty, o czym zresztą napisałem. Problem polega na tym, że dzisiaj z kompresją zdecydowanie się przesadza. "Dobre złego początki, a koniec żałosny", jak pisał poeta. Ja również nie odczuwam żadnych niedosytów słuchając "Legion" czy "Onward To Golgotha", ale w pełnym zakresie dynamiki te płyty brzmiałyby jeszcze lepiej i mocniej, bo większy byłby zakres docierających do słuchacza dźwięków. Może doczekamy kiedyś pełnozakresowych reedycji? Mam nadzieję, że tak, ale wcześniej musi przeminąć aktualnie obowiązująca moda. Za którą także świat metalu ściśle podąża.Lucek pisze: Agony podał przykład kilku doskonale brzmiacych płyt i uczepił sie ze przy ich produkcji był uzywany patent który dziś jest stosowany powszechnie i odpowiedzialny za spierdolone brzmienie płyt wydawanych obecnie, tak to rozumie. bez sensu, nie potrzebne gmatwanie sprawy.
Jak pierwszy raz usłyszałem na jakiejś składance jeden utwór, to jednocześnie był to ostatni mój kontakt z tym albumem.TheDude pisze:^ 'Ageless Venomous' nigdy nie dałem rady przesłuchać w całości przez to pukanie :)
To jest ciekawy przykład produkcji bezsprzecznie zepsutej, ale jednocześnie stanowiącej wartość dodaną :)zorro pisze:Kat - 666
Otóż to właśnie. :) Szkoda, że - co niektórzy - muzycy Kata tego nie rozumieli i popełnili wiadomego gniota.WaszJudasz pisze:To jest ciekawy przykład produkcji bezsprzecznie zepsutej, ale jednocześnie stanowiącej wartość dodaną :)zorro pisze:Kat - 666