No i namowiles mnie, ide do kina. Tego mi najbardziej brakowało we wspolczesnych alienachhcpig pisze: ↑17-08-2024, 08:15
Nie wspomnieliście o estetyce tego filmu, ciekawiło mnie czy po uspółcześnieniu technologii w Prometeuszu (np. dotykowe, wirtualne intefejsy) Romulus do tego nawiąże ale nie. Technologicznie jest to trybut dla oryginalnej trylogii - zaczynamy na górniczej planecie gdzie panuje brud, syf, jeżdzą łaziki (takie jak w kolonii Hadley's Hope z dwójki) a masy robotnicze wpierdalają na śniadanie jakąś obrzydliwą syntetyczną breję. Na stacji, gdzie odbywa się właściwa akcja dopatrzyłem się nawet kabelków takich jakie posiadały stare telefony stacjonarne w charakterze przewodu do słuchawki! To są szczególy ale budują klimat jak skurwysyn.
Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2228
- Rejestracja: 24-06-2005, 10:12
- Lokalizacja: tu i tam
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
KVLT lizania CZASZKI
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1161
- Rejestracja: 03-09-2013, 21:47
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
To jest w sumie bardzo dobra opinia nt filmu, ktory zdecydowanie nie jest zly, fajnie nawiazuje do klasyki i dodaje cos nowego. Zgadzam sie tez z tym, ze sceny z kwasem byly wykurwiste. Nie zgadzam sie z muzyka a raczej tym, ze bylo jej za duzo, za bardzo akcentowala to co juz widac w obrazie - no ale co kto lubi, ja to odebralem jakby ktos mnie mocno chcial przekonac ze ta scena jest wazna bo podbita przez dzwieki.hcpig pisze: ↑17-08-2024, 08:15Bardzo chłodnie są Wasze opinie, ja mam dużo lepsze wrażenia.
Nie wspomnieliście o estetyce tego filmu, ciekawiło mnie czy po uspółcześnieniu technologii w Prometeuszu (np. dotykowe, wirtualne intefejsy) Romulus do tego nawiąże ale nie. Technologicznie jest to trybut dla oryginalnej trylogii - zaczynamy na górniczej planecie gdzie panuje brud, syf, jeżdzą łaziki (takie jak w kolonii Hadley's Hope z dwójki) a masy robotnicze wpierdalają na śniadanie jakąś obrzydliwą syntetyczną breję. Na stacji, gdzie odbywa się właściwa akcja dopatrzyłem się nawet kabelków takich jakie posiadały stare telefony stacjonarne w charakterze przewodu do słuchawki! To są szczególy ale budują klimat jak skurwysyn.
Muzycznie jest bardzo dużo symfonii na tle przestrzeni kosmicznej co buduje grozę dokładnie jak w jedynce.
Ludzie płaczą że film jest powolny i rozkręca sie jak żółw ale tak dokładnie było w Alien, gdzie lwia część to łażenie po statku, wciskanie przycisków, przesuwanie dźwignie i ślęczenie przed monitorami - tutaj ponownie, jest to 'slowburner' i to taki co w końcu 'pays offf' a jak już sie rozkręci do nei zatrzymuje się już do końca.
Wizualia są mega i tutaj nikt z Was nie wspomniał o OBŁĘDNEJ scenie z hektrolitrami kwasu w stanie nieważkości.
Motywy z czwórki zrobione znacznie lepiej a wspomniana hybryda jest znacznie bardziej ohydna od tej z Resurrection, nawet przypomina trochę z twarzy... pewną kluczową dla prequeli istotę.
A, i jest to pierwszy film, w którym ktoś wpadł na sensowny pomysł na to, jak zdjąć facehuggera z ofiary.
Nie chce porównywać do Prometeusza bo ten celuje w inną kategorię ale w ramach filmu ALIEN to Romulus wysyła takie filmy jak AVP1, AVP2, 4 czy nawet Covenant do kosza. W ramach filmografii Alvareza remake Teksańskiej to było gówno, 'Don't Breath' takie se, remake Evil Dead dobry ale Romulus to 2 ligi wyżej od najlepszego z nich.
Oczekiwania miałem umiarkowanie pozytywne, AR je przerósł.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15593
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
No to kilka moich spostrzeżeń, krtko po seansie.
Fabuła.
Tutaj nie ma jakichkolwiek zawirowań w universum Obcego, żadnych dodatkowych postaci jak inzynierowie w Prometeuszu, ani nowych planet jak w Przymierzu, na której jest miło, zielono i sympatycznie. Pomysł jest raczej prosty, więc jak ktoś jeszcze nie widział a wybiera sie do kina to niech przestanie czytać, bo może mimochodem wrzucę jakiś spojler.
A więc mamy pokazaną kolonię na jakimś zadupiu w kosmosie. Nie jest to planeta tak zielona jak w Przymierzu, mamy tu niemal wieczną ciemność, bo Słońce tej planety jest dość daleko, jest syf, brud, bieda, niewolnicza wręcz praca w kopalni ( czymś tego Nostromo zapakowali, czyż nie? ) i mamy grupkę znajomych, wśród których jest czarnuch zachowujący się jakby był uposledzony - a to zwykły syntetyk, któremu dawno wygasła gwarancja producenta. Nasi znajomi, którzy mają dość życia w tak nędznych warunkach postanawiają opuścić to niezbyt miłe miejsce i oddalić się do zupełnie innego systemu, ale brakuje im kriokomór do tak dalekiej podróży. Na orbicie krązy jednak statek, który nie wysyła żadnych oznak życia - albo uszkodzony, albo przeznaczony na złom, w każdym razie na tyle duży, że takowe kriokomory muszą się tam znajdować. Po przylocie na orbitę nie dowierzają, bowiem Romulus i Remus, to raczej orbitalna stacja badawcza.... Oczywiście, nasi bohaterowie nie grzeszą inteligencją i swoją głupotą i niewiedzą, doprowadzają do.... uruchomienia pewnych procesów, poprzez które już za kilka godzin dadzą im wiedzę, do czego stacja Romulus słuzyła.... Wiadomix, na stacji napotkają całe stado facehuggerów, dorosłe osobniki i ich populacja będzie się uszczuplała w postępie geometrycznym. Populacja ludzi oczywiście.... Tu nie ma przebacz, jest kilka fajnych scen, miło sie oglada jak każdy po kolei zbliża się ku przeznaczeniu...
Niby wszystko proste, ale jest kilka ciekawych rozwiązań. Scenariusz odbieram na plus. Pomysł całkiem ciekawy i w miarę prosty, bez silenia się na próbe odpowiedzi na odwieczne pytanie o sens istnienia czy tym podobne gówno. Tu chodzi o kolejne uszczuplenie nowej załogi Romulusa, a że jest to podane w dobrej formie, to tylko na plus.
Plusem są też nawiązania do poprzednich części. Rewelacyjny jest początek filmu, kiedy ekipa Romulusa przelatuje przez pole szczątków i na jednym z nich widnieje napis "Nostromo". Na pokładzie znajduje się stary znajomy, ale nie będę wam psuł zabawy i sami zobaczycie kto to. Efekty wizualne miodzio. Bardzo podoba mi się wizja pierścieni podobnych do pierścieni Saturna. Druga sprawa, na którą mało kto zwrócił uwagę ( bo oprócz mnie to chyba tylko jeden kumpel z naszego grona szyderców ) - mianowicie chodzi o dźwięk w kosmosie. W chwili kiedy nasi bohaterowie cumują do Romulusa, widać takie jebitne chwytaki które uderzają o metalowe ściany ich statku a na zewnątrz trwa absolutna cisza. Dopiero ułamek sekundy później słychać ten dźwięk, ale dopiero w momencie kiedy kamera jest już na pokładzie. Świetnie pokazana jest korporacja Weylanda - tutaj jeszcze bardziej bezduszna niż kiedykolwiek wcześniej...
Minusy też są. Całość rozgrywa się w zawrotnie szybkim czasie - mniej więcej tyle samo czasu mają bohaterowie, co my, czyli początkowo około 40 godzin, a później raptem 45 minut. Dlaczego, zobaczycie. Minusem wielkim jest więc przyspieszony dość mocno okres wylęgu naszej pokraki od zapłodnienia w klatce piersiowej, aż do postaci dorosłej...Minusem jest fakt, że murzyn nie ginie jako pierwszy. Nowa forma Xenomorpha - nawiązanie do Prometeusza i Alen 4, wydaje mi się zbyteczna. Sam jej wygląd po prostu nie pasuje. Natomiast jego narodziny są przedstawione dość ciekawie....Końcówka trochę wieje kliszą pierwszych dwóch części, ale z jednym dodatkowym widowiskowym elementem. Scena z kwasem w stanie nieważkości intrygujaca, trochę napierdalanki też się przydało.
Jakbym miał ocenić ( a oczekiwań nie miałem żadnych, nie jestem też przyspawany sentymentem i nie mówię, że only 8 pasażer is real, a reszta to gnioty ) :
Fabuła ; 8/10
efekty 8/10
bohaterowie - trochę słabo, bo w sumie nie było postaci zbyt wyraźnej, której bym kibicował, jak dla mnie mogli umrzeć wszyscy - 4/10
Obcy - 10 / 10
Nowy Xenomorph - 1/10
klimat - momentami 9/10 ( początek filmu, kopalnie i beznadzieja sytuacji, przechadzanie się po opuszczonym Romulusie, załączanie poszczgólnych sekcji 9/10
Nawiązania do poprzednich części - czasem subtelne, czasem mocno wyraźne - ogółem 7/10
Akcja - wypośrodkowując - 7/10
Z sześciu osób, cztery , w tym ja, wyszły z seansu zadowolone, niektóre bardzo, niektóre mniej, ale uznaliśmy film za naprawdę fajny. Jedna osoba, zadeklarowany miłośnik serii uznał to za gówno ( choć jak przyznał Prometeusz mu się podobał ) jedna wyszła z mieszanymi uczuciami.
Fabuła.
Tutaj nie ma jakichkolwiek zawirowań w universum Obcego, żadnych dodatkowych postaci jak inzynierowie w Prometeuszu, ani nowych planet jak w Przymierzu, na której jest miło, zielono i sympatycznie. Pomysł jest raczej prosty, więc jak ktoś jeszcze nie widział a wybiera sie do kina to niech przestanie czytać, bo może mimochodem wrzucę jakiś spojler.
A więc mamy pokazaną kolonię na jakimś zadupiu w kosmosie. Nie jest to planeta tak zielona jak w Przymierzu, mamy tu niemal wieczną ciemność, bo Słońce tej planety jest dość daleko, jest syf, brud, bieda, niewolnicza wręcz praca w kopalni ( czymś tego Nostromo zapakowali, czyż nie? ) i mamy grupkę znajomych, wśród których jest czarnuch zachowujący się jakby był uposledzony - a to zwykły syntetyk, któremu dawno wygasła gwarancja producenta. Nasi znajomi, którzy mają dość życia w tak nędznych warunkach postanawiają opuścić to niezbyt miłe miejsce i oddalić się do zupełnie innego systemu, ale brakuje im kriokomór do tak dalekiej podróży. Na orbicie krązy jednak statek, który nie wysyła żadnych oznak życia - albo uszkodzony, albo przeznaczony na złom, w każdym razie na tyle duży, że takowe kriokomory muszą się tam znajdować. Po przylocie na orbitę nie dowierzają, bowiem Romulus i Remus, to raczej orbitalna stacja badawcza.... Oczywiście, nasi bohaterowie nie grzeszą inteligencją i swoją głupotą i niewiedzą, doprowadzają do.... uruchomienia pewnych procesów, poprzez które już za kilka godzin dadzą im wiedzę, do czego stacja Romulus słuzyła.... Wiadomix, na stacji napotkają całe stado facehuggerów, dorosłe osobniki i ich populacja będzie się uszczuplała w postępie geometrycznym. Populacja ludzi oczywiście.... Tu nie ma przebacz, jest kilka fajnych scen, miło sie oglada jak każdy po kolei zbliża się ku przeznaczeniu...
Niby wszystko proste, ale jest kilka ciekawych rozwiązań. Scenariusz odbieram na plus. Pomysł całkiem ciekawy i w miarę prosty, bez silenia się na próbe odpowiedzi na odwieczne pytanie o sens istnienia czy tym podobne gówno. Tu chodzi o kolejne uszczuplenie nowej załogi Romulusa, a że jest to podane w dobrej formie, to tylko na plus.
Plusem są też nawiązania do poprzednich części. Rewelacyjny jest początek filmu, kiedy ekipa Romulusa przelatuje przez pole szczątków i na jednym z nich widnieje napis "Nostromo". Na pokładzie znajduje się stary znajomy, ale nie będę wam psuł zabawy i sami zobaczycie kto to. Efekty wizualne miodzio. Bardzo podoba mi się wizja pierścieni podobnych do pierścieni Saturna. Druga sprawa, na którą mało kto zwrócił uwagę ( bo oprócz mnie to chyba tylko jeden kumpel z naszego grona szyderców ) - mianowicie chodzi o dźwięk w kosmosie. W chwili kiedy nasi bohaterowie cumują do Romulusa, widać takie jebitne chwytaki które uderzają o metalowe ściany ich statku a na zewnątrz trwa absolutna cisza. Dopiero ułamek sekundy później słychać ten dźwięk, ale dopiero w momencie kiedy kamera jest już na pokładzie. Świetnie pokazana jest korporacja Weylanda - tutaj jeszcze bardziej bezduszna niż kiedykolwiek wcześniej...
Minusy też są. Całość rozgrywa się w zawrotnie szybkim czasie - mniej więcej tyle samo czasu mają bohaterowie, co my, czyli początkowo około 40 godzin, a później raptem 45 minut. Dlaczego, zobaczycie. Minusem wielkim jest więc przyspieszony dość mocno okres wylęgu naszej pokraki od zapłodnienia w klatce piersiowej, aż do postaci dorosłej...Minusem jest fakt, że murzyn nie ginie jako pierwszy. Nowa forma Xenomorpha - nawiązanie do Prometeusza i Alen 4, wydaje mi się zbyteczna. Sam jej wygląd po prostu nie pasuje. Natomiast jego narodziny są przedstawione dość ciekawie....Końcówka trochę wieje kliszą pierwszych dwóch części, ale z jednym dodatkowym widowiskowym elementem. Scena z kwasem w stanie nieważkości intrygujaca, trochę napierdalanki też się przydało.
Jakbym miał ocenić ( a oczekiwań nie miałem żadnych, nie jestem też przyspawany sentymentem i nie mówię, że only 8 pasażer is real, a reszta to gnioty ) :
Fabuła ; 8/10
efekty 8/10
bohaterowie - trochę słabo, bo w sumie nie było postaci zbyt wyraźnej, której bym kibicował, jak dla mnie mogli umrzeć wszyscy - 4/10
Obcy - 10 / 10
Nowy Xenomorph - 1/10
klimat - momentami 9/10 ( początek filmu, kopalnie i beznadzieja sytuacji, przechadzanie się po opuszczonym Romulusie, załączanie poszczgólnych sekcji 9/10
Nawiązania do poprzednich części - czasem subtelne, czasem mocno wyraźne - ogółem 7/10
Akcja - wypośrodkowując - 7/10
Z sześciu osób, cztery , w tym ja, wyszły z seansu zadowolone, niektóre bardzo, niektóre mniej, ale uznaliśmy film za naprawdę fajny. Jedna osoba, zadeklarowany miłośnik serii uznał to za gówno ( choć jak przyznał Prometeusz mu się podobał ) jedna wyszła z mieszanymi uczuciami.
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3158
- Rejestracja: 10-05-2005, 23:03
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Koledzy napisali już chyba wszystko powyżej.
Moja ocena 4-/5. Film dobry, obejrzałem do z przyjemnością.
Nie był to zmarnowany czas.
Czy do niego wrócę? Raczej nie, jeśli nawet to za wiele lat.
Moja ocena 4-/5. Film dobry, obejrzałem do z przyjemnością.
Nie był to zmarnowany czas.
Czy do niego wrócę? Raczej nie, jeśli nawet to za wiele lat.
Celem życia nie jest przeżycie.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9637
- Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
- Lokalizacja: Doliny
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Oczywiście do tego kina jeszcze nie dotarłem bo dziś rano pobudka 4 rano i z trasy zjechałem godzinę temu
Ale oczekuje po nowym Alinie dobrego kina rozrywkowego.
Ale oczekuje po nowym Alinie dobrego kina rozrywkowego.
https://www.forbes.pl/diamenty/wizytowk ... er/q5mg1dm
https://www.kancelaria-pionier.pl/
https://www.facebook.com/events/2progi/ ... 468364941/..
Nie ma lóż- wysprzedane, Zostały normalne bilety.
https://www.kancelaria-pionier.pl/
https://www.facebook.com/events/2progi/ ... 468364941/..
Nie ma lóż- wysprzedane, Zostały normalne bilety.
- Asia Tuchaj-Bejowicz
- postuje jak opętany!
- Posty: 588
- Rejestracja: 19-02-2018, 08:52
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Całkiem spoko ten nowy obcy. Dzisiaj było oglądane w multikinie.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1470
- Rejestracja: 06-09-2010, 23:25
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Miałem nieszczęście obejrzeć te katastrofalna kupę parującego gówna. Nawet mi się nie chce szerzej rozpisywać wspomnę tylko brak fabuły, całkowity brak logiki w ramach ustanowionego uniwersum, brak gry aktorskiej, dialogi pisane przez ai, chujowa muzyke i fatalne nią operowanie w trakcie, słabe efekty i klasyczna ciemnice na ekranie (podejrzewam, że to kwestie budżetowe jak zawsze w tym przypadku), do tego beznadziejne operowanie sentymentem i wciskanie na siłę fragmentów z poprzednich części - apogeum to słynna sentencja ripley - na chuj ja się pytam?
Jedyna rzecz na plus to w miarę ok wnętrza i kosmiczne scenerie, ale to również nic wybitnego a tym bardziej robiącego wrażenie na miarę kadrów z jedynki czy dwójki. Kolejny cashgrab tym razem nastawiony na młodszego widza bo ewidentnie studio liczyło, że wciągnie tym gniotem we franczyzę nowe pokolenie. Jak zwykle giger i banon i moebius się przewracają w grobach. Ale jeden plus z tego seansu- a w zasadzie dwa - potwierdziło to tylko, że alvarez jest dość tanim wyrobnikiem ( czekam z niecierpliwością na kolejne franczyzy, ktore dostanie do odświeżenia, żeby na pewno ich nie obejrzeć) i zdecydowanie dzisiaj obejrzę sobie oryginalnego alien żeby wymazać z pamięci ten pseudofilm.
Jedyna rzecz na plus to w miarę ok wnętrza i kosmiczne scenerie, ale to również nic wybitnego a tym bardziej robiącego wrażenie na miarę kadrów z jedynki czy dwójki. Kolejny cashgrab tym razem nastawiony na młodszego widza bo ewidentnie studio liczyło, że wciągnie tym gniotem we franczyzę nowe pokolenie. Jak zwykle giger i banon i moebius się przewracają w grobach. Ale jeden plus z tego seansu- a w zasadzie dwa - potwierdziło to tylko, że alvarez jest dość tanim wyrobnikiem ( czekam z niecierpliwością na kolejne franczyzy, ktore dostanie do odświeżenia, żeby na pewno ich nie obejrzeć) i zdecydowanie dzisiaj obejrzę sobie oryginalnego alien żeby wymazać z pamięci ten pseudofilm.
Seein' me is def not repeated or done twice
I laugh as I cast the first stones at Christ
I laugh as I cast the first stones at Christ
- Asia Tuchaj-Bejowicz
- postuje jak opętany!
- Posty: 588
- Rejestracja: 19-02-2018, 08:52
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Ja tam do jakichś specjalnych koneserów obcego nie należę, ale uważam że aż tak bardzo źle nie jest...generalnie nie żałuję wydanych pinionszkuf na bilet do kina.olgims pisze: ↑23-08-2024, 09:53Miałem nieszczęście obejrzeć te katastrofalna kupę parującego gówna. Nawet mi się nie chce szerzej rozpisywać wspomnę tylko brak fabuły, całkowity brak logiki w ramach ustanowionego uniwersum, brak gry aktorskiej, dialogi pisane przez ai, chujowa muzyke i fatalne nią operowanie w trakcie, słabe efekty i klasyczna ciemnice na ekranie (podejrzewam, że to kwestie budżetowe jak zawsze w tym przypadku), do tego beznadziejne operowanie sentymentem i wciskanie na siłę fragmentów z poprzednich części - apogeum to słynna sentencja ripley - na chuj ja się pytam?
Jedyna rzecz na plus to w miarę ok wnętrza i kosmiczne scenerie, ale to również nic wybitnego a tym bardziej robiącego wrażenie na miarę kadrów z jedynki czy dwójki. Kolejny cashgrab tym razem nastawiony na młodszego widza bo ewidentnie studio liczyło, że wciągnie tym gniotem we franczyzę nowe pokolenie. Jak zwykle giger i banon i moebius się przewracają w grobach. Ale jeden plus z tego seansu- a w zasadzie dwa - potwierdziło to tylko, że alvarez jest dość tanim wyrobnikiem ( czekam z niecierpliwością na kolejne franczyzy, ktore dostanie do odświeżenia, żeby na pewno ich nie obejrzeć) i zdecydowanie dzisiaj obejrzę sobie oryginalnego alien żeby wymazać z pamięci ten pseudofilm.
- Hellion
- w mackach Zła
- Posty: 906
- Rejestracja: 11-08-2012, 22:26
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
W wywiadach przed filmem było podkreślane, że film jest zrobiony przez fana dla fanów, więc te wszystkie mrugnięcia okiem są celowe, a jak widać po wynikach box office i opiniach, wręcz pożądane. Więc trochę się czepiasz, tylko nie wiadomo w sumie po co. Ta seria liczy sobie już 45 lat i nie będzie w niej żadnej rewolucji. Romulus to najlepszy film z obcym od Przebudzenia i tyle.
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1470
- Rejestracja: 06-09-2010, 23:25
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Ale wiesz, że mi nie trzeba mówić w wywiadach przed filmem co w nim jest, mam na tyle własnej inteligencji, żeby domyślić się gdzie było mrugnięcie okiem do starego widza. Tu jest chamskie wciskanie nawet nie kitu co gówna. W przeciwieństwie do reszty, nie będę udawał, że dobrze wydalem pieniążki bo je wydałem. No nie, wydałem je na fatalnie, na absolutnie chujowy film, którego nie polecam nikomu - chyba że ripa z internetu. Nie czepami się, wyrażam opinie na temat filmu, za którego obejrzenie zapłaciłem. Ale widocznie mamy inne wymagania odnośnie filmów, i na inne detale zwracamy uwagę. Generalnie mam bardzo mała tolerancję na chujnie, zwłaszcza w szeroko pojętej sztuce.Hellion pisze: ↑23-08-2024, 10:11W wywiadach przed filmem było podkreślane, że film jest zrobiony przez fana dla fanów, więc te wszystkie mrugnięcia okiem są celowe, a jak widać po wynikach box office i opiniach, wręcz pożądane. Więc trochę się czepiasz, tylko nie wiadomo w sumie po co. Ta seria liczy sobie już 45 lat i nie będzie w niej żadnej rewolucji. Romulus to najlepszy film z obcym od Przebudzenia i tyle.
Seein' me is def not repeated or done twice
I laugh as I cast the first stones at Christ
I laugh as I cast the first stones at Christ
- Stary Metal
- w mackach Zła
- Posty: 914
- Rejestracja: 21-03-2014, 20:07
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Pozwolę sobie podzielić zdanie Sz. U. olgimsa.
To prawda, film był w klimacie - duszno i klaustrofobicznie. Faktycznie, było mruganie, czasami z szelmowskim uśmiechem do fana pierwszego Aliena, był Ash ale z kina wyszedłem nieco znudzony. W końcu psia mać już to wszystko widziałem na poprzednich obcych.
Z wyjątkiem Voldemorta na końcu.
Pomijam tempo jego przemiany i wzrostu. Przecież gdyby tak miało być faktycznie, to musiałaby wytworzyć się energia równa sile bomby atomowej.
Tak, wiem, to fantastyka, trzeba zawiesić niewiarę, ale mimo wszystko muszą być zasady, których powinna trzymać się nawet fantastyka. Toć to nie fantasy.
Dostałem w kinie coś w stylu "znacie? Znamy - to pooglądajcie raz jeszcze ganianinę z obcymi po statku kosmicznym".
I te niesamowite niebezpieczeństwa czy też pułapki, które nawet nie wywołują zaniepokojenia widza, bo ten wie, że choćby najstaszliwsze i bez wyjścia kłopoty zostaną i tak pomyślnie rozwiązane w ostatniej sekundzie.
Żeby chociaż obcy zeżarł w dramatycznych okolicznościach wszystkich pasażerów włącznie z główną bohaterką, i tą drugą w ciąży, to by się ten film zapamiętało. A tak ze szczęśliwym zakończeniem?
( No prawie szczęśliwym, bo było parę barwnych śmierci z najmniej lubianą postacią jako pierwszą) Że szczęśliwym zakończeniem to zaraz mi to że łba wyleci i jedyne, co będę patrzył to na jakiej pozycji lokuje się ten Obcy w porównaniu do innych.
Dziwne to. Bo przecież po ostatnim Rambole też niczego innego się nie spodziewałem tylko rozpierduchy i jak ją dostałem to się mi podobało.
Po Furiosie też nie oczekiwałem mądrości filozofów Wschodu, tylko napierdalanki i pościgów najdziwniejszymi pojazdami po pustyni, co dostałem i mi się zajebiście podobało.
Po tym Obcym też niczego innego nie oczekiwałem, tylko tego, co dostałem czyli ganianiny po statku kosmicznym i przygladaniu się, jak obcy kasuje po kolei załogę. I też to dostałem.
Ale film nie podobał mi się. Czemu? Nie wiem. Może brak emocji. Może od dlatego, że od początku roku widziałem, że murzyn przeżyje?
To znaczy domyślam się co się nie podobało. Stary jestem i marudzę, a w ogóle to nie mam i nie rozumiem tik toka, a mam wrażenie, że to właśnie audytorium było pierwszym wskazaniem reżysera.
Może więc różnica pokoleń?
Pozdrawiam.
To prawda, film był w klimacie - duszno i klaustrofobicznie. Faktycznie, było mruganie, czasami z szelmowskim uśmiechem do fana pierwszego Aliena, był Ash ale z kina wyszedłem nieco znudzony. W końcu psia mać już to wszystko widziałem na poprzednich obcych.
Z wyjątkiem Voldemorta na końcu.
Pomijam tempo jego przemiany i wzrostu. Przecież gdyby tak miało być faktycznie, to musiałaby wytworzyć się energia równa sile bomby atomowej.
Tak, wiem, to fantastyka, trzeba zawiesić niewiarę, ale mimo wszystko muszą być zasady, których powinna trzymać się nawet fantastyka. Toć to nie fantasy.
Dostałem w kinie coś w stylu "znacie? Znamy - to pooglądajcie raz jeszcze ganianinę z obcymi po statku kosmicznym".
I te niesamowite niebezpieczeństwa czy też pułapki, które nawet nie wywołują zaniepokojenia widza, bo ten wie, że choćby najstaszliwsze i bez wyjścia kłopoty zostaną i tak pomyślnie rozwiązane w ostatniej sekundzie.
Żeby chociaż obcy zeżarł w dramatycznych okolicznościach wszystkich pasażerów włącznie z główną bohaterką, i tą drugą w ciąży, to by się ten film zapamiętało. A tak ze szczęśliwym zakończeniem?
( No prawie szczęśliwym, bo było parę barwnych śmierci z najmniej lubianą postacią jako pierwszą) Że szczęśliwym zakończeniem to zaraz mi to że łba wyleci i jedyne, co będę patrzył to na jakiej pozycji lokuje się ten Obcy w porównaniu do innych.
Dziwne to. Bo przecież po ostatnim Rambole też niczego innego się nie spodziewałem tylko rozpierduchy i jak ją dostałem to się mi podobało.
Po Furiosie też nie oczekiwałem mądrości filozofów Wschodu, tylko napierdalanki i pościgów najdziwniejszymi pojazdami po pustyni, co dostałem i mi się zajebiście podobało.
Po tym Obcym też niczego innego nie oczekiwałem, tylko tego, co dostałem czyli ganianiny po statku kosmicznym i przygladaniu się, jak obcy kasuje po kolei załogę. I też to dostałem.
Ale film nie podobał mi się. Czemu? Nie wiem. Może brak emocji. Może od dlatego, że od początku roku widziałem, że murzyn przeżyje?
To znaczy domyślam się co się nie podobało. Stary jestem i marudzę, a w ogóle to nie mam i nie rozumiem tik toka, a mam wrażenie, że to właśnie audytorium było pierwszym wskazaniem reżysera.
Może więc różnica pokoleń?
Pozdrawiam.
We're the metal generation
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
- Hellion
- w mackach Zła
- Posty: 906
- Rejestracja: 11-08-2012, 22:26
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Byłem w kinie w dzień premiery, sala wypełniona dziadersami w 95%, reszta to były dzieci tych dziadersow i może kilka nastolatków. Jeśli to było dla tik tokersow, to po co te wszystkie nawiazania i puszczanie oka? Trochę bez sensu, nie?
- Stary Metal
- w mackach Zła
- Posty: 914
- Rejestracja: 21-03-2014, 20:07
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Dokładnie tak.
Bez sensu.
Ale może przyszli się przekonać.
Tak, jak ja.
Bez sensu.
Ale może przyszli się przekonać.
Tak, jak ja.
We're the metal generation
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
Cold blue steel runs on our veins
We're the metal generation
Don't fuck with us cos we're insane!
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11508
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?

If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
-
- w mackach Zła
- Posty: 722
- Rejestracja: 02-01-2011, 22:21
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Bylem, widzialem, dobrse sie bawilem - junior rowniez.
Gorsze od Promka, lepsze od Przymierza.
Koncowka z tym Voldemortem popsula nieco bardzo dobry rozrywkowy odmozdzacz.
Gorsze od Promka, lepsze od Przymierza.
Koncowka z tym Voldemortem popsula nieco bardzo dobry rozrywkowy odmozdzacz.
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9907
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
No i co niby o tym świadczy? Tylko nie pisz, że młodzieżowy skład bohaterów bo to stara klisza w slasherach.
Masz źle opisane Aliens vs Predator 2.
Od trójki, gdzie tam czwórce do Romulusa.
Yare Yare Daze
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17358
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Ok, zjadlem hamburgera, popilem piwkiem, jutro go wysram, to by bylo chyba na tyle co mam do powiedzenia o tym ...........dziele. No dodam jeszcze, ze brakowalo prazonej cebuli a majonez byl zjelczaly
woodpecker from space
-
- w mackach Zła
- Posty: 722
- Rejestracja: 02-01-2011, 22:21
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Ja juz mam za duzo dziur w pamieci, przypomnijcie mi - czworka to byla ta z hybryda czleka i aliena ktora wyleciala w otchlan kosmosu przez dziurke w transportowcu? Jezeli tak to zgadzam sie - nowka lepsza przy czym koncowka rowniez ptragikomiczna ze wzgledu na mutanta.
- Hellion
- w mackach Zła
- Posty: 906
- Rejestracja: 11-08-2012, 22:26
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Tak, to ta.
- Olo
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2287
- Rejestracja: 27-11-2001, 11:41
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Re: Alien - najlepsza seria wszech czasów?
Ta zżyna efektu włączanej/wyłączanej grawitacji z "Event horizon" z '97 to chyba specjalnie?
Życie światów jest ryczącą rzeką, ale Ziemia jest sadzawką i stawem.
Znak zagłady jest wypisany na waszych czołach – jak długo będziecie się opierać ukłuciom szpilek?
Znak zagłady jest wypisany na waszych czołach – jak długo będziecie się opierać ukłuciom szpilek?