Tak właśnie jest, dokładnie.Jimmy Boyle pisze:Nie chcę być na siłę kontrowersyjny, ale od tej płyty Dezerter zaczyna się robić coraz bardziej miętki. Coraz mniej % pankroka.
Dezerter - Blasfemia (1992)
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox, Skaut
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
Nie przepadam za Dezerterem - w mojej klasie pod koniec podstawówki sporo osób słuchało polskiego punk rocka, więc siłą rzeczy trochę tej muzyki liznąłem, a nawet załapałem się na Jarocin. Bardziej jednak emocjonował mnie metal - miałem wrażenie, że muzycznie oferuje znacznie więcej, ale przyznać muszę, że tekstowo niektóre z tych kapel dawały radę i niektóre kawałki do dziś zdarza mi się śpiewać pod wpływem alkoholu.
- Plastek
- zahartowany metalizator
- Posty: 5031
- Rejestracja: 29-08-2011, 10:58
- Lokalizacja: Pot pod pachami
- Kontakt:
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
Chyba cię popierdoliło. A czego więcej? EBM? Trzeba mieć chyba napierdolone albo być pioterem w. żeby tak myśleć.Jimmy Boyle pisze:Nie chcę być na siłę kontrowersyjny, ale od tej płyty Dezerter zaczyna się robić coraz bardziej miętki. Coraz mniej % pankroka.
Ufoludku ufoludku zerżnij mnie. Ufoludku ufoludku zerżnij mnie. Zerżnij, zerżnij u-f-o-l-u-d-k-u mnie.
Jesteśmy Fisted Sister i lubimy się jebać!!!! Wyjebiemy nawet owcę!!!!
Wszyscy ręce w górę! Wszyscy ręce w górę!
Wolę kakaową dziurę!!
Jesteśmy Fisted Sister i lubimy się jebać!!!! Wyjebiemy nawet owcę!!!!
Wszyscy ręce w górę! Wszyscy ręce w górę!
Wolę kakaową dziurę!!
- moonfire
- zahartowany metalizator
- Posty: 3483
- Rejestracja: 10-05-2011, 00:48
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
No popatrzcie, jak różne są odczucia dotyczące tego samego dzieła. Nigdy bym nie pomyślał, że Blasfemia może budzić lęk. Mnie ten album kojarzy się zupełnie inaczej, odczuwam to raczej intuicyjnie. Ciężko mi to nazwać, ale mało ma to wspólnego ze strachem, lękiem, raczej z buntem, wkurwieniem, ale i przestrzenią, której na tej płycie jest sporo.
Pamiętam, gdy po raz pierwszy usłyszałem Blasfemię na jakimś wakacyjnym wyjeździe ze znajomymi. Nie znałem wówczas kapeli, a jako zdeklarowany smutny metalowiec, miałem negatywne odczucia wobec wokalu Robala. Ale człowiek z czasem mądrzeje i docenia to, co wartościowe.
Zgadza się, na tej płycie nie mamy już pankroka, ale przecież "Wszyscy..." czy "Kolaboracja" były albumami mało kanonicznymi w takim graniu. Weźmy nieharmoniczne akordy, mało piosenkowe struktury, wrażenie chaosu. Tutaj po raz pierwszy od "Underground..." Dezerter zabrzmiał piosenkowo, z tym że tamte były typowymi hc/punkowymi petardami, a tu mamy raczej inspiracje tym, co działo się w ciężkiej muzyce alternatywnej w pierwszej połowie lat 90.
Reasumując, uważam Blasfemię za bardzo dobry album. Następnych nie znam poza pojedynczymi numerami, ale obawiam się, że grali już słabiej.
Pamiętam, gdy po raz pierwszy usłyszałem Blasfemię na jakimś wakacyjnym wyjeździe ze znajomymi. Nie znałem wówczas kapeli, a jako zdeklarowany smutny metalowiec, miałem negatywne odczucia wobec wokalu Robala. Ale człowiek z czasem mądrzeje i docenia to, co wartościowe.
Zgadza się, na tej płycie nie mamy już pankroka, ale przecież "Wszyscy..." czy "Kolaboracja" były albumami mało kanonicznymi w takim graniu. Weźmy nieharmoniczne akordy, mało piosenkowe struktury, wrażenie chaosu. Tutaj po raz pierwszy od "Underground..." Dezerter zabrzmiał piosenkowo, z tym że tamte były typowymi hc/punkowymi petardami, a tu mamy raczej inspiracje tym, co działo się w ciężkiej muzyce alternatywnej w pierwszej połowie lat 90.
Reasumując, uważam Blasfemię za bardzo dobry album. Następnych nie znam poza pojedynczymi numerami, ale obawiam się, że grali już słabiej.
- KreatoR
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1121
- Rejestracja: 22-03-2009, 17:05
- Lokalizacja: rodowity wrocławianin
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
Skalp umieścił tutaj sedno sprawy. To nie jest klasyczna punkowa płyta, brzmienie jest dopieszczone. W końcu to Izabelin - jeśli ktoś kojarzy co to było na początku lat '90. Nie ma rwania dekli z kibla, raczej obserwacja har na kafelkach i gównien dookoła, których klozetowa nie chciała zmyć. Pamiętam teledysk (co za anachronizm:) do "Pierwszego razu" z LUZie. Dzięki takim płytom punk is NOT dead!
Przydała by się jeszcze "Legenda" Armii w tej naszej, pożal się boże, encyklice.
Przydała by się jeszcze "Legenda" Armii w tej naszej, pożal się boże, encyklice.
- Scaarph
- zahartowany metalizator
- Posty: 6143
- Rejestracja: 16-01-2008, 16:28
- Lokalizacja: Scarlet Woman's Womb
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
jestem w stanie zrozumieć taki tok rozumowania, ale w niczym to tej płycie nie umniejsza.twoja_stara_trotzky pisze:Tak właśnie jest, dokładnie.Jimmy Boyle pisze:Nie chcę być na siłę kontrowersyjny, ale od tej płyty Dezerter zaczyna się robić coraz bardziej miętki. Coraz mniej % pankroka.
wyobraź sobie gówniarza skulonego pod biurkiem z walkmanem (zasilacz nie miał za długiego kabla), po nocy, jakoś po komunii czy ciut później, z cięższych rzeczy znającego może jedynie acid drinkers, garbate aniołki i jakąś sofciznę z "cośtam she got a gun" w refrenie. śmiało mogę powiedzieć, że to właśnie blasfemia otworzyła mi oczy na tę całą ludzką podłość, do tego udeptała drogę pod rzeczy, których słucham teraz. to ważne w chuj.moonfire pisze:No popatrzcie, jak różne są odczucia dotyczące tego samego dzieła. Nigdy bym nie pomyślał, że Blasfemia może budzić lęk. Mnie ten album kojarzy się zupełnie inaczej, odczuwam to raczej intuicyjnie. Ciężko mi to nazwać, ale mało ma to wspólnego ze strachem, lękiem, raczej z buntem, wkurwieniem, ale i przestrzenią, której na tej płycie jest sporo.
właśnie o to chodzi, ja jak poznałem ten zespół i tę płytę nie byłem żadnym metalowcem. wręcz nieskażony gustem muzycznym byłem. prawie. myślę, że to podbiło moc płyty.moonfire pisze:Pamiętam, gdy po raz pierwszy usłyszałem Blasfemię na jakimś wakacyjnym wyjeździe ze znajomymi. Nie znałem wówczas kapeli, a jako zdeklarowany smutny metalowiec
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
ja Blasfemie poznalem duzo pozniej, jakies 8 lat temu, nie wiaze z nią wiec takiego bagazu wspomnien jak Scaarph., ale jestem w stanie zrozumiec taki odbior tej plyty. moze nie calej, te buntownicze kawalki sa...no, buntownicze, ale Pierwszy raz i przede wszystkim - W zakamarkach - to sa przeskurwysynskie numery. nic przyjemnego.
p.s. a czy to jest punk czy nie punk, to mnie to dokumentnie jebie :)))
p.s. a czy to jest punk czy nie punk, to mnie to dokumentnie jebie :)))
this is a land of wolves now
- Nerwowy
- zahartowany metalizator
- Posty: 6289
- Rejestracja: 20-06-2009, 14:07
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
Haha, dokładnie - niech się brudne panki spierają. Rozpierdala mnie jak czytam komentarze, że Blasfemia to płyta słaba i nijaka.Riven pisze: p.s. a czy to jest punk czy nie punk, to mnie to dokumentnie jebie :)))
:D
De Mysteriis Dom Niggeriis
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
-
- świeżak
- Posty: 11
- Rejestracja: 25-10-2012, 15:17
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
mystic dziś mnie poinformował, ze ukaza sie reedycje trzech klasycznych plyt Dezertera, ale jakich to już nie pamiętam kto chce to se zobaczy mystic.pl polecam strone
- empir
- zahartowany metalizator
- Posty: 4700
- Rejestracja: 31-08-2008, 23:17
- Lokalizacja: silesia
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
a ja se byłem na koncercie dezertera w zabrzu w wiatraku z miesiąc temu. było zajebiste pogo i mało cipek stało nieruchomo z przodu (z tyłu to se mogą nawet leżeć)
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15996
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: Dezerter - Blasfemia (1992)
Teraz wiem skad w tobie tyle zla.....blasfemia...Scaarph pisze:wyobraź sobie gówniarza skulonego pod biurkiem z walkmanem (zasilacz nie miał za długiego kabla), po nocy, jakoś po komunii czy ciut później, z cięższych rzeczy znającego może jedynie acid drinkers, garbate aniołki i jakąś sofciznę z "cośtam she got a gun" w refrenie. śmiało mogę powiedzieć, że to właśnie blasfemia otworzyła mi oczy na tę całą ludzką podłość, do tego udeptała drogę pod rzeczy, których słucham teraz. to ważne w chuj.
woodpecker from space