ja zaczalem od takiej gitary (no, prawie, wczesniej gralem pare miesiecy na pozyczonej podrobie stratocastera, boze, to byla chujnia

) i jakos zyje. im wczesniej sie nauczy tym lepiej - to nie jest wcale takie trudne. owszem, gitara ze stalym mostkiem jest duzo latwiejsza w obsludze, ale moim zdaniem mozliwosci jakie daje tremolo sa warte wysilku. a jak mialby sie zniechecic do grania z powodu zakladania strun to niech lepiej w ogole sobie odpusci
i tak najwazniejsze, zeby nie kupowal jakiegos szajsu z ruskimi pickupami. ta kombinacja seymour duncan jazz / invader jest bardzo git, polecalbym poszukac wiosel z tym na pokladzie. mozna sobie na nich brzdakac czysto, a mozna grac death metal. ta wszechstronnosc to duza zaleta. ja osobiscie nie lubie czystego soundu na humbackerach.