METALLICA
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
- Adrian696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3562
- Rejestracja: 22-06-2007, 20:44
Re: Nowa METALLICA
po przesłuchaniu całości - brzmienie garów mi nie przeszkadza - z Larsa i tak zaden wybitny pałker, wiec nie ma o co kruszyc kopii, ale jest jeden baaardzo duzy zarzut - kawałki trawaja nawet po 8 minut przez co płyta jest nuzaca, pomysłow wystarczajaco dużo zeby sie morda cieszyła z takiej Metki, ale zdecydoanie za mało zeby utrzymywac ten stan przez taki szmat czasu.... sporo słabych momentów, sporo niespójnych kawalków, które takie jakies posklejane są, ale jestem zdecydowanie na TAK... zobaczymy po kolejnych przesłuchaniach....
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Nowa METALLICA
slucham tego the day that never comes (teledysk sobie odpuscilem, bo jest po prostu zenujacy) i moim zdaniem bieda straszna. takie tam ckliwe melodyjki (ale nie chwytliwe, jak np. w fade to black), mieciutki wokal (momentami jest lepiej, ale generalnie slabo) i faktycznie perkusja kurewsko zaglusza reszte. w ogole mam wrazenie ze oni od jakiegos czasu caly czas staraja sie nagrac album, ktory ma koniecznie pokazac, ze wracaja do korzeni. St. Anger mial byc chyba powrotem do garazowego thrashu, tak? Jak wyszlo, wszyscy wiedza. Tutaj za to widze jakies popluczyny po dlugich kompozycjach z AJFA, melodiach z MOP. O, a 5:33 to jakas kiepska kopia zajebistego riffu z One. Fani w necie beda sie spuszczac bo 'dlugie utwory', bo 'solowki', bo 'werbel nie brzmi jak smietnik' etc... Jest na pewno o niebo lepiej niz na poprzedniej, ale obnizanie poprzeczki do poziomu rowu mariackeigo, a potem nagrywanie sredniaka to jak dla mnie kiepska taktyka.
ALE ALE, poslucham calosci. Moze bede musial pluc sobie w brode (na co po cichu licze
)
ALE ALE, poslucham calosci. Moze bede musial pluc sobie w brode (na co po cichu licze
this is a land of wolves now
- lucass
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1005
- Rejestracja: 14-05-2007, 17:00
- Lokalizacja: lublin
Re: Nowa METALLICA
LONG LIVE METALLICA - jestem zmiazdzony nowym materiałem. Tyle.
LEGALISE DRUGS & MURDER
-
Pan_Kimono
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2228
- Rejestracja: 24-06-2005, 10:12
- Lokalizacja: tu i tam
Re: Nowa METALLICA
chyba MariańskiegoRiven pisze:obnizanie poprzeczki do poziomu rowu mariackeigo,
Posłuchałem jednegop kawałka z linków, które podaliście i zupełnie nie mam ochoty słuchac reszty:/ Liczyłem, że jak powrót do korzeni to powrót, a tu takie cuś...
KVLT lizania CZASZKI
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10459
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: Nowa METALLICA
Zmęczył mnie ten album okrutnie. Czysto muzycznie można znaleźć mniej lub bardziej widoczne elementy płyt z przedziału zamkniętego RTL-R, co jak sądzę szanowni użytkownicy będą na siłę wyciągać i krytykować pod tym kątem, ja na to patrze inaczej i choć dowalę to jednak z innej pozycji... DM ewidentnie te cechy, która stawiają AJFA na pozycji jednej z gorszych płyt Metalliki - bajeranctwo, bajeranctwo, sztuczne męczenie buły i bajeranctwo, którymi to dotknięte jest tak z 80% materiału. W siedemdziesięcioczterominutowej dawce to jest nie do przyjęcia. Na ogół nie cierpię solówek, a Metallica była jednym z nielicznych zespołów, która czyniła ten niecny proceder akceptowalnym, teraz najwyraźniej chcieli odrobić ich brak z czasów "St. Anger" i czuję się, jakbym dostał młotem po łbie i nie jest to przyjemne. To co w premierowych trackach było fajną ciekawostką, tutaj już urasta do jakiś kurewsko tytanicznych rozmiarów, nie ma tej zwiewności i zwięzłości poszczególnych kompozycji z tak niedocenianego "Reload". "Unforgiven III" dość dobrze kontynuuje tradycję swoich nędznych poprzedników, choć wybronił się z tej żenującej rzewności... Metallica odświeżyła też pewien patent ułożenia kompozycji na płycie znany z MOP czy AJFA - długa instrumentalka jako przedostatnia ścieżka i fajny, krótki kop w ryj w roli zamykacza (dobry "My Apocalypse"). Tyle, że "Suicide & Redemption" jest jeszcze gorszym utworem niż kiepściutki "To Live Is To Die"... Ciekawy wydaje się "All Night Long", nie przesadzałbym z tym Slayerem, ale coś jest na rzeczy. Hightlights? Zdecydowanie DOSKONAŁY metalowy "That Was Just Your Life" (obok MA najbardziej zwięzły i energetyczny numer, taka powinna być cała płyta!). Drugi typ (zbiegiem okoliczności, drugi w trackliście) to motoryczny "The End OF the Life", z bliską rewelacji loadową spokojną partią, w której Hetfield wokalnie osiąga szczytu krążka... Do tego dobre numery, które już znamy, czyli "Cyanide" i "The Day That Never Comes"), a także być może "Broken, Beat and Scarred", ale ledwo... Reszta muli. Średnio to więc wygląda. Ciepłym akcentem jest głos Jamesa. Powiedzmy sobie szczerze, wokale na pierwszych pięciu płytach były co prawda dobre, ale strasznie jednowymiarowe. Na "Load" i "Reload" Hetfield to już prawdziwy wokalista-narrator, na "St. Anger" dał trochę dupy, za to tutaj wychodzi jednak obronną ręką. Na plus na pewno idzie nieprzewidywalność zespołu, nikt by nie przypuszczał, ze pójdą w taki rejon, oczekiwania były inne... Dla mnie optymalnym wydawnictwem byłaby płyta... powiedzmy... "Unload", "Upload" (byle nie "Download"), kontunuująca zajebiste rockowe tradycje zakończone w momencie punktu szczytowego - nagrania BOSKIEGO kawałka "I Disappear" (najlepsze partie wokalne jakie kiedykolwiek zrobili). Ale co by nie mówić, oni mają takie pobożne życzenia w dupie. I dobrze... ale ja mam w dupie powszechny postulat "powrotu do korzeni", wolę rock'n'rollowe oblicze miszczów z Bay Area. Reasumując sam nie wiem. Średnio jest jest, album strasznie nierówny, do tego za dużo solówek i morderczy czas trwania. Gdyby utrzymali poziom ZAJEBISTEGO otwieracza była by miazga... a tak finalnie jestem niestety rozczarowany, zwłaszcza, że u tak dobrych muzyków na stare lata wyszła tak jaskrawa pogarda dla sensownych proporcji.
Ostatnio zmieniony 03-09-2008, 10:53 przez hcpig, łącznie zmieniany 1 raz.
Yare Yare Daze
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Nowa METALLICA
ahahhahahaaaaa Ty-ja 6:0Pan_Kimono pisze: chyba Mariańskiego![]()
this is a land of wolves now
- Gotharus
- postuje jak opętany!
- Posty: 300
- Rejestracja: 23-10-2007, 14:37
Re: Nowa METALLICA
Jestem po czwartym, bądz piątym przesłuchaniu i stwierdzam że Metallica dawno nie wypuściła tak dobrego materiału, przynajmniej z jakieś 17 lat hehe.
-
Mort
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3049
- Rejestracja: 08-08-2006, 12:48
- Lokalizacja: mosh pit
Re: Nowa METALLICA
jak Ci "I Disappear" robi dobrze, to lepiej nie sluchaj zespolów które grają w tym stylu i w przeciwienstwie do Metalliki robia to zajebisciejester pisze:nagrania BOSKIEGO kawałka "I Disappear" (najlepsze partie wokalne jakie kiedykolwiek zrobili). Ale co by nie mówić, oni mają takie pobożne życzenia w dupie. I dobrze... ale ja mam w dupie powszechny postulat "powrotu do korzeni", wolę rock'n'rollowe oblicze miszczów z Bay Area.
najslaszym ogniwem Death Magnetic jest wokal, w All Nightmares Long ( porownania do Slayer - LOL ) okropnie pieje - wstyd. Produkcja nie powala, ale z ocena brzmienia poczekam az uslysze z CD. Ale fajne riffy przynajmniej sa :+). Najlepsze sa 3 najkrotsze kawalki.
I AM MORBID
- Najprzewielebniejszy
- zahartowany metalizator
- Posty: 4445
- Rejestracja: 31-12-2001, 18:22
Re: Nowa METALLICA
taaaaaaaaaakie to płycisko nijakie, pogryzanie swojego ogona tylko nie wiadomo z ktorej strony najlepiej smakuje ...
fakty, od ostatnich plyt jest o niebo lepsza, ale z drugiej strony kto nam karze porownywac do najgorszych? porownujac nowa Metallice do ich najlepszych plyt - nowa wypada blaaaaaaaaaado. Numery polepione z wielkim wysilkiem, riffy juz nie plyna tak jak kiedys, nie wynikaja jeden z drugiego...
i nie wiem czemu, ale jaskos mi tu Pro-painem zalatuje... p-p dobry band, ale w hetfildowo-ulrichowej oprawie pachnie klocem.
fakty, od ostatnich plyt jest o niebo lepsza, ale z drugiej strony kto nam karze porownywac do najgorszych? porownujac nowa Metallice do ich najlepszych plyt - nowa wypada blaaaaaaaaaado. Numery polepione z wielkim wysilkiem, riffy juz nie plyna tak jak kiedys, nie wynikaja jeden z drugiego...
i nie wiem czemu, ale jaskos mi tu Pro-painem zalatuje... p-p dobry band, ale w hetfildowo-ulrichowej oprawie pachnie klocem.
- Skaut
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7410
- Rejestracja: 27-03-2004, 13:19
hehehe, mam calkowicie odmienne zdanie - te trzy premierowe kawalki nadal uwazam za najgorsze. Hetfield tragicznie pieje na calej plycie (a jak slucham Cyanide to mam takie wrazenie jakby ktos skrobal widelcem po porcelanie -az mnie ciary przechodza). Perkusja rzeczywiscie jest najslabszym ogniwem, ale Lars - jak ktos wczesniej zauwazyl - nigdy zadnym wirtuozem nie byl. Reszta albumu daje rade. Jest przyzwoicie, ale tylko przyzwoicie. Bardzo zachowawcza ta plyta i w sumie wiele w swoich wczesniejszych prognozach sie nie pomylilem. Ale i tak album kupie - raz na miesiac mozna posluchac.jester pisze:Zmęczył mnie ten album okrutnie. Czysto muzycznie można znaleźć mniej lub bardziej widoczne elementy płyt z przedziału zamkniętego RTL-R, co jak sądzę szanowni użytkownicy będą na siłę wyciągać i krytykować pod tym kątem, ja na to patrze inaczej i choć dowalę to jednak z innej pozycji... DM ewidentnie te cechy, która stawiają AJFA na pozycji jednej z gorszych płyt Metalliki - bajeranctwo, bajeranctwo, sztuczne męczenie buły i bajeranctwo, którymi to dotknięte jest tak z 80% materiału. W siedemdziesięcioczterominutowej dawce to jest nie do przyjęcia. Na ogół nie cierpię solówek, a Metallica była jednym z nielicznych zespołów, która czyniła ten niecny proceder akceptowalnym, teraz najwyraźniej chcieli odrobić ich brak z czasów "St. Anger" i czuję się, jakbym dostał młotem po łbie i nie jest to przyjemne. To co w premierowych trackach było fajną ciekawostką, tutaj już urasta do jakiś kurewsko tytanicznych rozmiarów, nie ma tej zwiewności i zwięzłości poszczególnych kompozycji z tak niedocenianego "Reload". "Unforgiven III" dość dobrze kontynuuje tradycję swoich nędznych poprzedników, choć wybronił się z tej żenującej rzewności... Metallica odświeżyła też pewien patent ułożenia kompozycji na płycie znany z MOP czy AJFA - długa instrumentalka jako przedostatnia ścieżka i fajny, krótki kop w ryj w roli zamykacza (dobry "My Apocalypse"). Tyle, że "Suicide & Redemption" jest jeszcze gorszym utworem niż kiepściutki "To Live Is To Die"... Ciekawy wydaje się "All Night Long", nie przesadzałbym z tym Slayerem, ale coś jest na rzeczy. Hightlights? Zdecydowanie DOSKONAŁY metalowy "That Was Just Your Life" (obok MA najbardziej zwięzły i energetyczny numer, taka powinna być cała płyta!). Drugi typ (zbiegiem okoliczności, drugi w trackliście) to motoryczny "The End OF the Life", z bliską rewelacji loadową spokojną partią, w której Hetfield wokalnie osiąga szczytu krążka... Do tego dobre numery, które już znamy, czyli "Cyanide" i "The Day That Never Comes"), a także być może "Broken, Beat and Scarred", ale ledwo... Reszta muli. Średnio to więc wygląda. Ciepłym akcentem jest głos Jamesa. Powiedzmy sobie szczerze, wokale na pierwszych pięciu płytach były co prawda dobre, ale strasznie jednowymiarowe. Na "Load" i "Reload" Hetfield to już prawdziwy wokalista-narrator, na "St. Anger" dał trochę dupy, za to tutaj wychodzi jednak obronną ręką. Na plus na pewno idzie nieprzewidywalność zespołu, nikt by nie przypuszczał, ze pójdą w taki rejon, oczekiwania były inne... Dla mnie optymalnym wydawnictwem byłaby płyta... powiedzmy... "Unload", "Upload" (byle nie "Download"), kontunuująca zajebiste rockowe tradycje zakończone w momencie punktu szczytowego - nagrania BOSKIEGO kawałka "I Disappear" (najlepsze partie wokalne jakie kiedykolwiek zrobili). Ale co by nie mówić, oni mają takie pobożne życzenia w dupie. I dobrze... ale ja mam w dupie powszechny postulat "powrotu do korzeni", wolę rock'n'rollowe oblicze miszczów z Bay Area. Reasumując sam nie wiem. Średnio jest jest, album strasznie nierówny, do tego za dużo solówek i morderczy czas trwania. Gdyby utrzymali poziom ZAJEBISTEGO otwieracza była by miazga... a tak finalnie jestem niestety rozczarowany, zwłaszcza, że u tak dobrych muzyków na stare lata wyszła tak jaskrawa pogarda dla sensownych proporcji.
Coś tam było! Człowiek!
- Gotharus
- postuje jak opętany!
- Posty: 300
- Rejestracja: 23-10-2007, 14:37
Re: Nowa METALLICA
NIe czaje co macie do Hetfielda, spiewa calkiem niezle, jak na niego oczywiście. Na świeżo moge powiedziec że płyta bardzo mi sie podoba, czekam na CD, gdyz brzmienie mp3 zostawia wiele do zyczenia. Lars rzeczywiscie lekko sie wyłozył, natomiast podoba mi sie gra Kirka, myslalem ze w przypadku solówek nie bedzie najlepiej i miło sie rozczarowałem. No i riffy, w końcu sa zajebiste riffy których brakowało juz od wielu lat. Jest pare wkurwiających motywów, nie są one jednak tak bardzo odczuwalne, tych lepszych momentów jest zdecydowanie więcej. Ogólnie na zajebisty plus. Nie spodziewałem się tak dobrego albumu.
- Blackscrew
- starszy świeżak
- Posty: 19
- Rejestracja: 03-09-2008, 12:46
- Lokalizacja: Łorsoł
- Kontakt:
Re: Nowa METALLICA
Hmm.
cięzko cokolwiek na temat nowego albumu, na pewno jest to jeden z lepszych w ciągu ostatnich 17 lat. Owszem poszli w inną stronę, wszystko brzmi prawie jak powinno... Na albumie jest kilka killerów, widać kontynuowana jest tradycja kawałka instrumentalnego jak za czasów "wielkiej czwórki" - vide Suicide & Redemption (z niezłą soczystą solówą), jednak w dużej mierze uważam, że singlowy The Day That Never Comes, Broken, Beat & Scared czy Cyanide mogliby sobie chlopaki odpuscić na tej płycie - wyszła by płyta killer.
Gdyby nie to, byłoby 9/10, a tak jest 7+/10.
Co do tego, że produkował Rubin - czuć, słychać, że jest to wyprodukowane pod Vol. 3: Subliminal Verses Slipknota, w którym Rick maczał swe palce.
ogólnie, niestety, jedna z płyt roku, ale nic nie przebije Genghis Tron, muahahahahaha
\m/
cięzko cokolwiek na temat nowego albumu, na pewno jest to jeden z lepszych w ciągu ostatnich 17 lat. Owszem poszli w inną stronę, wszystko brzmi prawie jak powinno... Na albumie jest kilka killerów, widać kontynuowana jest tradycja kawałka instrumentalnego jak za czasów "wielkiej czwórki" - vide Suicide & Redemption (z niezłą soczystą solówą), jednak w dużej mierze uważam, że singlowy The Day That Never Comes, Broken, Beat & Scared czy Cyanide mogliby sobie chlopaki odpuscić na tej płycie - wyszła by płyta killer.
Gdyby nie to, byłoby 9/10, a tak jest 7+/10.
Co do tego, że produkował Rubin - czuć, słychać, że jest to wyprodukowane pod Vol. 3: Subliminal Verses Slipknota, w którym Rick maczał swe palce.
ogólnie, niestety, jedna z płyt roku, ale nic nie przebije Genghis Tron, muahahahahaha
\m/
-
vulture
Re: Nowa METALLICA
TAK.poza tym perkusja i te wszystkie pozlepiane ze soba na siłę riffy.są może dwa momenty ktore mi sie podobają i robią wrażenie.ogólnie jednak = chujnia.Wyrachowany,sztuczny,zachowawczy i siermiężny Death Magnetic to gwóźdź do trumny tego zespołu.Mort pisze:
najslaszym ogniwem Death Magnetic jest wokal
2/10
- hcpig
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10459
- Rejestracja: 06-07-2008, 13:23
Re: Nowa METALLICA
Nie no, teraz przegiąłeś. Ja bym ją wycenił gdzieś w przedziale 5,5-6/10, na razie jednak zupełnie nie mam ochoty na kolejny odsłuch. Umęczyli mnie. Wyjebałbym tak z połowę materiału i ocena spokojnie podskoczyłaby o dwa oczka, że o skróceniu nieludzkiego czasu trwania nie wspomnę.vulture pisze: 2/10
Yare Yare Daze
-
vulture
Re: Nowa METALLICA
a ..racja.z kolejnymi odsłuchami łagodnieje jak tania dziwka.wiesz co..niech bedzie to 5/10.ale wyzej bata nie podskoczy
- Block69
- zahartowany metalizator
- Posty: 4993
- Rejestracja: 04-02-2006, 12:14
- Lokalizacja: Górny Śląsk
Re: Nowa METALLICA
Po pierwszym przesłuchaniu było dobrze i chciało sie odpalić ponownie. Za drugim jest jeszcze lepiej. Bardzo dobrze sie tego słucha. Brzmienie dobre, nic mnie nie razi, wokal tak samo daje rade. Fajna płyta.
PENIS METAL
-
Pelson
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2273
- Rejestracja: 08-09-2007, 00:55
- Lokalizacja: Jeteborie
Re: Nowa METALLICA
Jest inaczej, przede wszystkim w sferze melodii i tej specyficznej metalikowej chwytliwości, która sprawiała, że ich kawałki łatwo wchodziły w głowę. Teraz słucham, wiem, że mi się dany fragment czy riff podoba, a po chwili już nie pamiętam jak on brzmiał.
Zarzut to przede wszystkim długość, Unforgiven III, Suicide & Redemption i kawałki Judas Kiss to na dzień dzisiejszy zapychacze, bez których Death Magnetic osiągnąłby strawne pięćdziesiąt parę minut. Po Ullrichu von Jungingenie nie oczekiwałem zbyt wiele i tyleż tez dostałem- klasyczne już patenty stopa/werbel/stopa/werbel i granie 2/1. Hetfield czasem zapieje przechodząc w wyższe rejestry ale generalnie wokal na plus. Na minus produkcja, nie pasuje mi ustawienie garów, niewyraźne, zupełnie bez mocy. Plusy dodatnie to otwieracz, All Nightmare Long i zamykacz.
Konkludując-zaskoczenie, mimo wszystko pozytywne.
Zarzut to przede wszystkim długość, Unforgiven III, Suicide & Redemption i kawałki Judas Kiss to na dzień dzisiejszy zapychacze, bez których Death Magnetic osiągnąłby strawne pięćdziesiąt parę minut. Po Ullrichu von Jungingenie nie oczekiwałem zbyt wiele i tyleż tez dostałem- klasyczne już patenty stopa/werbel/stopa/werbel i granie 2/1. Hetfield czasem zapieje przechodząc w wyższe rejestry ale generalnie wokal na plus. Na minus produkcja, nie pasuje mi ustawienie garów, niewyraźne, zupełnie bez mocy. Plusy dodatnie to otwieracz, All Nightmare Long i zamykacz.
Konkludując-zaskoczenie, mimo wszystko pozytywne.
- Gotharus
- postuje jak opętany!
- Posty: 300
- Rejestracja: 23-10-2007, 14:37
Re: Nowa METALLICA
Chyba juz powiedzialem wiekszosc co chcialem na temat tego albumu. Przesłuchałem juz kilka razy i nie nudzi mi sie ani o jote.
Generalnie dobre jest to w tej płycie, że kazdemu podobaja sie co to inne kawałki. Ja tam lubie i cyjanek i instrumentala. najmniej mi wszedł singlowy The day That Never Comes i Unforgiven. Cos tym razem ballady nie wyszły. Reszta elegancka.
Generalnie dobre jest to w tej płycie, że kazdemu podobaja sie co to inne kawałki. Ja tam lubie i cyjanek i instrumentala. najmniej mi wszedł singlowy The day That Never Comes i Unforgiven. Cos tym razem ballady nie wyszły. Reszta elegancka.
- twoja_stara_trotzky
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9857
- Rejestracja: 14-03-2006, 20:37
- Lokalizacja: 3city
Re: Nowa METALLICA
Pozwoliłem sobie napisać małą recenzję.
Metallica już dawno usadowiła się na tronie metalowej awangardy i tylko laicy i plastikowi malkontenci mogą z tym polemizować. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego albumu Amerykanów. Co uderza w uszy to brzmienie. Odważne. Awangardowe. Wyprzedzające ponownie swój czas. Metallica już nie raz pokazała jak wielką odwagę ma w tej kwestii. Nagrali kiedyś taki album, który zwał się AJFA - płyta metalowa bez basu? Żart? Nie! Potężny cios w potylicę klapkowiczów i pustych debili! Teraz jednak panowie poszli dalej! Trudno w to uwierzyć, a jednak! Cały album z przesterowną perkusją - tego po prostu jeszcze nie było. Co więcej, podkreśla to w sposób dosadny niezwykłą wirtuozerię Larsa, pokazuje, jak wielkim instrumentalistą był, jest i będzie. Oczywiście nie musiał tego pokazywać, ale wypychając w miksie gary na maksa dał dowód, jak potężne jest jego precyzyjne niczym skalpel uderzenie. Szacunek.
Brzmienie brzmieniem, ale to, co stanowi o sile tej płyty to riffy. I tu kolejna niespodzianka i skok w nieznane. Nagrać numer, gdzie są trzy riffy i wszystko wynika z siebie logicznie? To już było. Sztuką jest nagrać numer, gdzie jest 30 riffów i wszystkie do siebie pasują. Ale to tez już było. Awangarda ma nowe imię, a brzmi ono: poskleizm. Co to? - zapytacie. Posłuchajcie genialnego "All Nightmare Long", a dowiecie się. 30 riifów, a żaden nie wynika z poprzedniego. Oczywiście malkontenci i ci, którzy nei rozumieją maestrii thrashowej gitary będą płakać, ale oni nie są godni, aby słuchać tej płyty. Co ciekwe, w tym samym numerze James pięknie wchodzi w wyższe rejestry i podkreśla w ten sposób delikatne aspekty swojej duszy. Środkowy palec dla wszystkich tych, którzy twierdzą, że thrash to tylko napierdalanie. No ale to jeszcze nic. Weźmy taki "Suicide & Redemption" - też 30 riffów, też żaden nie wynika z poprzedniego, ale tym razem numer się końcy i zdezorientowany słuchacz nie pamięta żadnego z nich. To dopiero jest awangarda! A imię jej nibyriffyzm. Ten zresztą mamy także w świetnym "The Judas Kiss". W ogóle końcówka płyty jest lepsza niz początek. Świadczy o tym chociażby "My Apocalypse". Tu z kolei mamy tzw. neo-repetyzm. Bierzemy riff, który był odegrany 1000 razy ALE gramy go tak, że perkusja wszystko zagłusza. I co? I malkontenci mogą stękać, bo tak rodzi się historia.
Tyle o zaletach. Niestety są także wady. Cóż - "That Was Your Life" - niby dobry skomplikowany numer, ale refreny są zdecydowanie zbyt punkowe. Psuje to odbiór całości. Na szczęście w numerze są też piękne, klasyczne harmonie gitarowe. No ale idziemy dalej - "The End Of The Line" - klasyczna motoryka, wszystko wynika z siebie, brakuje pazura awangardy. Niestety tu Metallica gra zbyt zachowawczo. Podobnie w następnym numerze, czyli "Broken, Beat & Scared". Generalnie to numer ten mógłby się spodobać nawet fanom rocka. Nie wiem. Trochę tu panowie dupy dali. Podobnie zresztą w "Cyandie". Ale najgorszy jest "Unforgiven III" - oparty na jednym przebojowym (tfu!) riffie, do tego to w zasadzie ballada. Tu niestety też panowie dali ciała. Dali go też w singlowym "The Day That Never Comes" - to znaczy źle zaczęli - jaki to metal? Raczej jakieś Thin Lizzy czy inny buraczany zespół. Na szczęście nadrabiają w końcówce tego numeru. Wspaniała, nieco rycerska melodyka. Doskonale współgra to z teledyskiem i podkreśla rycerski, a nawet wojenny charakter pacyfizmu.
Reasumując, nie jest to niestety druga AJFA, ale przynajmniej są harmonie gitarowe i werbej wciąż brzmi jak puszka.
Metallica już dawno usadowiła się na tronie metalowej awangardy i tylko laicy i plastikowi malkontenci mogą z tym polemizować. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego albumu Amerykanów. Co uderza w uszy to brzmienie. Odważne. Awangardowe. Wyprzedzające ponownie swój czas. Metallica już nie raz pokazała jak wielką odwagę ma w tej kwestii. Nagrali kiedyś taki album, który zwał się AJFA - płyta metalowa bez basu? Żart? Nie! Potężny cios w potylicę klapkowiczów i pustych debili! Teraz jednak panowie poszli dalej! Trudno w to uwierzyć, a jednak! Cały album z przesterowną perkusją - tego po prostu jeszcze nie było. Co więcej, podkreśla to w sposób dosadny niezwykłą wirtuozerię Larsa, pokazuje, jak wielkim instrumentalistą był, jest i będzie. Oczywiście nie musiał tego pokazywać, ale wypychając w miksie gary na maksa dał dowód, jak potężne jest jego precyzyjne niczym skalpel uderzenie. Szacunek.
Brzmienie brzmieniem, ale to, co stanowi o sile tej płyty to riffy. I tu kolejna niespodzianka i skok w nieznane. Nagrać numer, gdzie są trzy riffy i wszystko wynika z siebie logicznie? To już było. Sztuką jest nagrać numer, gdzie jest 30 riffów i wszystkie do siebie pasują. Ale to tez już było. Awangarda ma nowe imię, a brzmi ono: poskleizm. Co to? - zapytacie. Posłuchajcie genialnego "All Nightmare Long", a dowiecie się. 30 riifów, a żaden nie wynika z poprzedniego. Oczywiście malkontenci i ci, którzy nei rozumieją maestrii thrashowej gitary będą płakać, ale oni nie są godni, aby słuchać tej płyty. Co ciekwe, w tym samym numerze James pięknie wchodzi w wyższe rejestry i podkreśla w ten sposób delikatne aspekty swojej duszy. Środkowy palec dla wszystkich tych, którzy twierdzą, że thrash to tylko napierdalanie. No ale to jeszcze nic. Weźmy taki "Suicide & Redemption" - też 30 riffów, też żaden nie wynika z poprzedniego, ale tym razem numer się końcy i zdezorientowany słuchacz nie pamięta żadnego z nich. To dopiero jest awangarda! A imię jej nibyriffyzm. Ten zresztą mamy także w świetnym "The Judas Kiss". W ogóle końcówka płyty jest lepsza niz początek. Świadczy o tym chociażby "My Apocalypse". Tu z kolei mamy tzw. neo-repetyzm. Bierzemy riff, który był odegrany 1000 razy ALE gramy go tak, że perkusja wszystko zagłusza. I co? I malkontenci mogą stękać, bo tak rodzi się historia.
Tyle o zaletach. Niestety są także wady. Cóż - "That Was Your Life" - niby dobry skomplikowany numer, ale refreny są zdecydowanie zbyt punkowe. Psuje to odbiór całości. Na szczęście w numerze są też piękne, klasyczne harmonie gitarowe. No ale idziemy dalej - "The End Of The Line" - klasyczna motoryka, wszystko wynika z siebie, brakuje pazura awangardy. Niestety tu Metallica gra zbyt zachowawczo. Podobnie w następnym numerze, czyli "Broken, Beat & Scared". Generalnie to numer ten mógłby się spodobać nawet fanom rocka. Nie wiem. Trochę tu panowie dupy dali. Podobnie zresztą w "Cyandie". Ale najgorszy jest "Unforgiven III" - oparty na jednym przebojowym (tfu!) riffie, do tego to w zasadzie ballada. Tu niestety też panowie dali ciała. Dali go też w singlowym "The Day That Never Comes" - to znaczy źle zaczęli - jaki to metal? Raczej jakieś Thin Lizzy czy inny buraczany zespół. Na szczęście nadrabiają w końcówce tego numeru. Wspaniała, nieco rycerska melodyka. Doskonale współgra to z teledyskiem i podkreśla rycerski, a nawet wojenny charakter pacyfizmu.
Reasumując, nie jest to niestety druga AJFA, ale przynajmniej są harmonie gitarowe i werbej wciąż brzmi jak puszka.
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Nowa METALLICA
9/10Wspaniała, nieco rycerska melodyka. Doskonale współgra to z teledyskiem i podkreśla rycerski, a nawet wojenny charakter pacyfizmu.
this is a land of wolves now











