
THREE ON A MEATHOOK ( 1972 )
To "arcydzieło" kinematografii w sposób dość luźny zostało zainspirowane dokonaniami rzeźnika z Plainfield, czyli nieodżałowanego Eda Geina, który jak się okazało, został natchnieniem dla wielu twórców podziemnej sceny muzycznej jak i filmowej. Nie inaczej sprawa ma się z "Three on a meathook", filmem, który zapewnił sobie nieśmiertelną sławę dołączając do innych na niesławnej liście dzieł zakazanych, czyli video nasty.
Tym razem jednak mamy do czynienia z niskobudżetówką, więc wielkich nazwisk w obsadzie nie zobaczycie, montaż jak i muzyka nie będą na wysokim poziomie, dialogi zbyt błyskotliwe też nie będą, a całość będzie raczej toporna, nudna jak flaki z olejem i momentami niezamierzenie zabawna. Historia rozpoczyna się, kiedy cztery zacne dziewoje postanawiają wyjechać nad jezioro by w swoim wyłącznie towarzystwie popływać i pobawić się pływając łódką. Sielankowy nastrój kończy się, kiedy w drodze powrotnej ich samochód odmawia posłuszeństwa. W środku jakiegoś zadupia, z dala od najbliższej stacji benzynowej, w środku nocy mają nikłe szanse na dotarcie do celu. Z kłopotów wybawia je przejeżdżający akurat Billy ( swoją drogą, jego specyficzny samochód, mianowicie pickup Chevroleta z 1959 roku kojarzy się od razu z Geinem ), który proponuje im podwózkę i przenocowanie całej czwórki do następnego dnia. Po przyjeździe do domu okazuje się, że jego apodyktyczny ojciec nie jest zadowolony z tego pomysłu. Odradza Billowi tego pomysłu, ale Billy upiera się, że nie może ich zostawić na drodze... Kiedy dziewczęta kładą się spać, Billy kładzie się w szopie. By go nie kusiło jak ostatnim razem, mawiał tajemniczo tatuś. Ale niebawem widzimy postać zmierzającą z nożem do kąpiącej się w wannie dziewczyny. Szlacht, szlacht, krew tryska na ścianę... Bez zbędnego pierdolenia kolejne trzy giną równie szybko.
Rano Billy niczego nie pamięta, a tatuś wysyła go do miasta aby odpoczął, on natomiast usunie bałagan który narobił Billy. Billy cierpi bowiem na amnezję.... W mieście spotyka barmankę, zakochuje się w niej i od tej pory ten film sięga poziomu niewysłowionej żenady. Billy przyjeżdża do domu i przy obiedzie z mięsem, które dziwnie smakuje, oznajmia ojcu, że przyjedzie tutaj jego wybranka serca. Ojciec znów niezadowolony, ale co poradzić, Billy sie uparł.... Kolacja to fajny motyw - tutaj okazuje się, że , uwaga, bo będzie spojler, że mięso którym się zajadają ma specyficzny smak, taki jakiego nigdy jeszcze nikt nie jadł.... Cóż, tak smakuje ludzina... wkrótce znów poleje się trochę juchy...
Czy warto zobaczyć ten szrot? Trudno mi odpowiedzieć. Dla koneserów tanich horrorów jest to jakaś tam gratka, reszta jeśli jest zaintrygowana, to może sobie zobaczyć teledysk Morticiana który streszcza wam ten filmowy potworek w niespełna półtorej minuty. Życzę smacznego.