Zwabiony nalepką "epic death metal" zdarłem "Black Storm" i oznajmiam, co następuje...
+ wokale bardzo przypominają Obituary - nie jest to w zasadzie żaden plus, pewnie to mamoniowatość przemawia przeze mnie
+ momentami udają, że znają Bathory, próbując wprowadzić riff w klimacie
+ okładka świetna, ale myślę że też skądś ją podjebali
+ jest rym fajer dizajer
- tytuły z generatora tytułów metaluchowych
- zbyt duży udział Diabła Melodyjki
- ani nie są oryginalni, ani nie potrafią porządnie rżnąć z innych
- zmysłu kompozycyjnego nie stwierdzono. Wiem, że to nie opera ani prog rock, ale death metal też potrafi mieć dobre kompozycje (np. Vader - Carnal, albo cokolwiek z Black to the Blind)
- to jest w ogóle death metal? bo od cukru mi w zębach chrzęści
- czasem chcą poudawać to Bathory, ale zaraz po tym walą w zęby taką melo-solówką, że biegnę po insulinę
- można posłuchać w przerwie na dłuższe sranie, ale żeby specjalnie tak jak ja leżeć tylko, słuchać i robić notatki to nie. Nie wytrzymałem w tej formie do końca. Wciąż leci ostatni kawałek, ale nie widzę dla nich już żadnej nadziei.