Szczegóły pod poniższym linkiem:
http://www.voodooclub.pl/wydarzenia/mad ... y-i-p-hell
Ja się pojawiam. VooDoo fajny klub.
MAD FEST vol1. Hypnos / Terrordome / Anthem / Ferosity...
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Gore_Obsessed
- zahartowany metalizator
- Posty: 5447
- Rejestracja: 10-06-2003, 06:33
MAD FEST vol1. Hypnos / Terrordome / Anthem / Ferosity...
Only SŁUCHANIE płyt is real!
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10927
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: MAD FEST vol1. Hypnos / Terrordome / Anthem / Ferosity..
Gdybym wiedział wcześniej o tej potańcówce, to zastrzegłbym sobie termin w kołchozie i sowchozie. A tak, to będę wyrabiać godzinówkę ponad normę :(
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15315
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: MAD FEST vol1. Hypnos / Terrordome / Anthem / Ferosity..
nie no takie rzeczy pisać 40 godzin przed koncertem to SKANDAL :(
a bym z chęcią Hypnos obejrzał :(
a bym z chęcią Hypnos obejrzał :(
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- Gore_Obsessed
- zahartowany metalizator
- Posty: 5447
- Rejestracja: 10-06-2003, 06:33
Re: MAD FEST vol1. Hypnos / Terrordome / Anthem / Ferosity..
Byłem, jak również paru kolegów z forum.
Frekwencyjnie bardzo przeciętnie, ale inaczej być nie mogło.
PLANET HELL na początek. Zagrali bardzo fajny koncert, gdzie pomimo "kombinatoryki stosowanej", mieszania, łamania rytmów i Fiata Ritmo oraz sporej ilości efektów dodatkowych na szczęście nie zagubiły się dwie rzeczy:
1. że to bardzo przyzwoicie skomponowana muzyka
2. że tkwią w tym niezłe pokłady brutalności - momentami naprawdę konkretnie kopało po ryju.
Podpasowało mi tym bardziej, że idealnie zsynchronizowali się z moją fazą na E-FORCE. Skojarzenia są uzasadnione.
Z całego koncertu oprócz muzyki zrobiła na mnie wrażenie jedna rzecz; mianowicie fakt, że Lataczowi ani razu nie spadły bryle. Przy takiej scenicznej ekspresji i machaniu głową to chyba cud (albo... super glue).
Publika była bardzo niemrawa, ale w zasadzie trudno się czepiać, bo to raczej muza do kontemplacji, gdzie tylko momenty porywają do pląsania pod sceną.
FEROSITY nie widziałem od ładnych kilku lat. Przez ten czas zmienił się wokalista. Nowy wygląda bardzo niepozornie, ale daje chłop radę. Możliwości wokalne ma spore, przeżywa muzę na poziomie ponadprzeciętnym i przykuwa uwagę przez większość czasu, a to chyba powinien robić frontman? Ludzie dalej niemrawi, ale już coś się dziać pod sceną zaczęło. Dla mnie najciekawiej było wtedy kiedy panowie jechali w klimatach "Tomb of the mutilated"/"Sermon of mockery". Rozmawiałem później z jednym z gitarzystów (niejakim Habibem) i faktycznie jest fanem PYREXIA, ale jego faworyt to "System of the animal".
Ogólnie nie wiem, czemu ta kapela nie jest bardziej popularna, bo na to zasługują.
ANTHEM następny w kolejce. Niestety ich występ słyszałem jedynie z kazamatów klubowych. Sprawdziłem sobie wcześniej ich nagrania na YouTube i to nie moje wibracje. Zbyt szybko, zbyt zbite to wszystko, zbyt mało dynamiki i powietrza w tym graniu. Za bardzo się chłopaki spinają jak na mój gust. Zamiast obserwować co się dzieje na scenie wolałem pogadać z z kolegą Konopnickim.
TERRORDOME widziałem chyba po raz pierwszy. Trudno im cokolwiek zarzucić. Rutyna w najlepszym tego słowa znaczeniu, a przy tym radość z grania aż biły ze sceny. Sama muza kurewsko intensywna, aż byłem zaskoczony jak mocno panowie napierają. Dla mnie mogliby wręcz trochę odpuścić, bo ciężko się przy tym bawić. Może zwolnić tempo tak o 10%? ; ) Ludzie też raczej stali niż szaleli, bo trudno się zgrać z napieprzaniem w tempach zbliżonych do serii z karabinu maszynowego.
HYPNOS jako gwiazda miał zdecydowanie najlepsze przyjęcie i wywiązał się ze swojej roli w pełni dając moim zdaniem najlepszy koncert wieczoru. Weterani pokazali klasę. Ogromne doświadczenie biło po oczach i uszach przez cały czas trwania koncertu. Napięcie nie spadało ani na moment, nawet przy tych wolniejszych, spokojniejszych, bardziej stonowanych utworach. Takim zresztą zakończyli cały występ (przytłaczający "Lovesong" z debiutu). Był też między innymi "Orthodox" KRABATHORA, "One Flesh, One Blood", "Nailed to the Golden Throne". Nie zagrali niestety "Burn the Angels Down".
W aktywnym przeżywaniu muzyki pod sceną brało udział z dziesięć, w porywach do kilkunastu osób, ale:
1. to i tak tyle samo co na wszystkich supportach razem wziętych (nie liczę ANTHEM, bo nie zweryfikowałem)
2. na więcej nie można było liczyć, biorąc pod uwagę frekwencję.
Panowie zresztą wyglądają na pogodzonych z tym, że wyżej w hierarchii już nie podskoczą. Robią swoje najlepiej jak umieją, wychodzi im to naprawdę dobrze, a za wytrwałość i konsekwencję należą się owacje na stojąco.
Frekwencyjnie bardzo przeciętnie, ale inaczej być nie mogło.
PLANET HELL na początek. Zagrali bardzo fajny koncert, gdzie pomimo "kombinatoryki stosowanej", mieszania, łamania rytmów i Fiata Ritmo oraz sporej ilości efektów dodatkowych na szczęście nie zagubiły się dwie rzeczy:
1. że to bardzo przyzwoicie skomponowana muzyka
2. że tkwią w tym niezłe pokłady brutalności - momentami naprawdę konkretnie kopało po ryju.
Podpasowało mi tym bardziej, że idealnie zsynchronizowali się z moją fazą na E-FORCE. Skojarzenia są uzasadnione.
Z całego koncertu oprócz muzyki zrobiła na mnie wrażenie jedna rzecz; mianowicie fakt, że Lataczowi ani razu nie spadły bryle. Przy takiej scenicznej ekspresji i machaniu głową to chyba cud (albo... super glue).
Publika była bardzo niemrawa, ale w zasadzie trudno się czepiać, bo to raczej muza do kontemplacji, gdzie tylko momenty porywają do pląsania pod sceną.
FEROSITY nie widziałem od ładnych kilku lat. Przez ten czas zmienił się wokalista. Nowy wygląda bardzo niepozornie, ale daje chłop radę. Możliwości wokalne ma spore, przeżywa muzę na poziomie ponadprzeciętnym i przykuwa uwagę przez większość czasu, a to chyba powinien robić frontman? Ludzie dalej niemrawi, ale już coś się dziać pod sceną zaczęło. Dla mnie najciekawiej było wtedy kiedy panowie jechali w klimatach "Tomb of the mutilated"/"Sermon of mockery". Rozmawiałem później z jednym z gitarzystów (niejakim Habibem) i faktycznie jest fanem PYREXIA, ale jego faworyt to "System of the animal".
Ogólnie nie wiem, czemu ta kapela nie jest bardziej popularna, bo na to zasługują.
ANTHEM następny w kolejce. Niestety ich występ słyszałem jedynie z kazamatów klubowych. Sprawdziłem sobie wcześniej ich nagrania na YouTube i to nie moje wibracje. Zbyt szybko, zbyt zbite to wszystko, zbyt mało dynamiki i powietrza w tym graniu. Za bardzo się chłopaki spinają jak na mój gust. Zamiast obserwować co się dzieje na scenie wolałem pogadać z z kolegą Konopnickim.
TERRORDOME widziałem chyba po raz pierwszy. Trudno im cokolwiek zarzucić. Rutyna w najlepszym tego słowa znaczeniu, a przy tym radość z grania aż biły ze sceny. Sama muza kurewsko intensywna, aż byłem zaskoczony jak mocno panowie napierają. Dla mnie mogliby wręcz trochę odpuścić, bo ciężko się przy tym bawić. Może zwolnić tempo tak o 10%? ; ) Ludzie też raczej stali niż szaleli, bo trudno się zgrać z napieprzaniem w tempach zbliżonych do serii z karabinu maszynowego.
HYPNOS jako gwiazda miał zdecydowanie najlepsze przyjęcie i wywiązał się ze swojej roli w pełni dając moim zdaniem najlepszy koncert wieczoru. Weterani pokazali klasę. Ogromne doświadczenie biło po oczach i uszach przez cały czas trwania koncertu. Napięcie nie spadało ani na moment, nawet przy tych wolniejszych, spokojniejszych, bardziej stonowanych utworach. Takim zresztą zakończyli cały występ (przytłaczający "Lovesong" z debiutu). Był też między innymi "Orthodox" KRABATHORA, "One Flesh, One Blood", "Nailed to the Golden Throne". Nie zagrali niestety "Burn the Angels Down".
W aktywnym przeżywaniu muzyki pod sceną brało udział z dziesięć, w porywach do kilkunastu osób, ale:
1. to i tak tyle samo co na wszystkich supportach razem wziętych (nie liczę ANTHEM, bo nie zweryfikowałem)
2. na więcej nie można było liczyć, biorąc pod uwagę frekwencję.
Panowie zresztą wyglądają na pogodzonych z tym, że wyżej w hierarchii już nie podskoczą. Robią swoje najlepiej jak umieją, wychodzi im to naprawdę dobrze, a za wytrwałość i konsekwencję należą się owacje na stojąco.
Only SŁUCHANIE płyt is real!
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15779
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: MAD FEST vol1. Hypnos / Terrordome / Anthem / Ferosity..
Dzięki za relację Maniek. Z początku myślałem że opisujesz Mad Lion Fest i chcialem zapytać dlaczego nie zagrało Fleshless, ale za chwilę skumałem, że to dwa zbliżone zestawami koncerty;-)
- Gore_Obsessed
- zahartowany metalizator
- Posty: 5447
- Rejestracja: 10-06-2003, 06:33
Re: MAD FEST vol1. Hypnos / Terrordome / Anthem / Ferosity..
Nieeee, tamto we Wrocławiu. : ) Ja na jakiś czas odpuściłem koncerty wyjazdowe, nie licząc zespołów ze szczytu wantlisty.
Only SŁUCHANIE płyt is real!