Relacje z koncertów



Najnowsza recenzja

Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu mieleniu w bardzo surowej oprawie brzmieniowej (chyba nawet bez masteringu) co powinno przypaść do gustu wielbicielom nie tylko Nihilist, Carnage, czy wiadomo-którego-Crematory, ale też Nominon, Ka...





Morbid Sacrifice

Ceremonial Blood Worship
Drugi album włoskich podziemniaków, których jaskiniowy black/death metal zauroczy każdego, kto pluje na krzyż i tańczy przy wczesnych piosenkach Archgoat, Hellhammer, Nunslaughter, Grave Desecrator, peruwiańskiego Mortem, Sathanas, czy choćby naszego Throneum. Nowy materiał, podobnie jak dotychczasowe tego zespołu, pozbawiony jest partii solowych i brzmi prawie jak koncertówka z głębo...





God Disease

Apocalyptic Doom
Nazwa God Disease przewinęła mi się parę lat temu w kampaniach niemieckiej F.D.A. Records, która wydała debiut tych Finów, ale nigdy nie doszło do zbliżenia, że się tak wyrażę. Drugi album zespołu ukazuje się z kolei w barwach świeżutkiej, portugalskiej Gruesome Records. Tym razem trafił do mojego odtwarzacza i, korzystając ze sprzyjającej aury leniwie się w nim rozgościł n...





Melancholic Seasons

The Crypt of Time
Melodyjny death metal od wielu lat skręca coraz bardziej na margines zainteresowania fanów ekstremalnego grania i skutkuje to tym, że nawet tak niezłe zespoły jak niemieckie Melancholic Seasons funkcjonują jako kompletnie nieznane i bez większych szans na przebicie się przez skorupę powszechnej obojętności. Wierząc Metal Archives i załączonemu bio zespół istnieje od połowy lat 90-...





  • Brutal Assault #19 - 06-09.08.2014

    2014-09-15
    W ciągu tych 4-ch dni nie tak znowu wielkie miasto staje się centrum wielkich wydarzeń. Przyjeżdża coraz więcej ludzi z całego świata. Możemy spotkać fanów z Brazylii, Meksyku, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Chorwacji, dalekich zakątkow Rosji. Polaków przyjeżdża więcej, a nawet widuje się wszystkie generacje - od małego do starego. W tym roku skład festiwalu był imponujacy. Największymi gwiazdami tej edycji były bez wątpienia Slayer i Venom. To było dobre posunięcie i wielka radość dla fanów.

    W środę zapowiadała się klasyka: amerykański Flotsam and Jetsam, Terrorizer oraz oczywiście Venom. Na koncercie Terrorizer były z początku problemy na linii akustyk-zespół, które w miarę trwania koncertu z powodzeniem starano się zminimalizować. Przed nimi wystąpił tajski band, który supportował Satyricon na trasie. Po nich zaś wielki Venom, który rozpoczął show hymnem "Black metal". Część zapewne nie wierzyła, że Cronos z kapelą tak dobrze będą się na scenie prezentować. Poleciało również całkiem sporo nowszych utworów. Był ogień, fajerwerki...

    Główną atrakcją czwartkowego dnia, a właściwie powoli zapadającej nocy był rzecz jasna Slayer. Niestety, już nie w oryginalnym składzie. Ciężki do przetrawienia wizualnie, nowy wizerunek Toma i dziwnie spowolnione tempo utworów. Oczywiście, nie zabrakło takich hitów jak "Reign in blood", "Seasons in the abyss", czy "Angel of death". Oczywiście sama możliwość obejrzenia Slayer na scenie Brutal Assault Fest jest już powodem do szczęścia. Tu należą się gorące podziękowania i wyrazy szacunku organizatorom tej muzycznej uczty. Festiwal zróżnicowany muzycznie, ale wszystko w ramach. O późnej już porze pozostało wczucie się w emocjonalny klimat jaki wytwarza na swych koncertach Katatonia. Szkoda, że akurat w tym samym czasie na małej scenie grała Gehenna, której koncert był prawdziwym rarytasem - dobre nagłośnienie, udany koncert. Zbieżność czasowa dwóch dobrych kapel jest usprawiedliwiona przy tej ilości zespołów. Bardzo dobry koncert dało Inquisition - ich black metal przyciągnął na koncert sporą ilość ludzi. Koncert był naprawdę głośny... Upalny dzień zakończył na dużej scenie norweski Khold, którzy potrafią wytworzyć specyficzną atmosferę na scenie. Zagrali bardo udany koncert.

    Dnia trzeciego festiwalu mogliśmy posłuchać naprawdę solidnej dawki death metalu. Świetnymi setami uraczyły szwedzki Unleashed, amerykańskie Suffocation, Obituary, a także czeski Krabathor. Należy również wspomnieć o niezłym występie szwedzkiego Amon Amarth, których muzyce towarzyszyła imponujace scenografia, mgły itp. efekty. Warto nadmienić niesamowity występ naszych krajan z Mgła. Namiot pełen, publika dopisała. Słyszałam nawet, gdy jacyś Rosjanie przyznali, że najbardziej czekają właśnie na Mgłę. Koncert misterium, odegrany w ciemności. Zespół fenomen. Bardzo dobry koncert zagrali, rownież na małej scenie, Schirenc Plays Pungent Stench. Porządna dawka łomotu przyciągnęła masę wygłodniałych fanów. Wracając na dużą scenę - tu też nie brakowało tego wieczora koncertów cieszących oko i ucho. Tak dotrwaliśmy do ostatniego już dnia festiwalu.

    W sobotę dane nam było posłuchać i pooglądać m.in. Impaled Nazarene - istne szaleństwo, Sodom - mus dla maniaków thrash. Z amerykanskiej sceny - hardcore'owe SOIA, którym bacznie przyglądał się także lider Master. Koncert bezbłędny, mógł podobać się także fanom nieco innych muzycznych rejonów. Trzeba było zobaczyć Down, a wreszcie też i Satyricon, których profesjonalizm nie pozwala na marne koncerty.

    Z każdym kolejnym rokiem festiwal się rozrasta. Pojawiają się nowosci - w tym roku np. wystawa prac twórców okładek płyt Unleashed, Morgoth, Asphyx - Alexa Hermanna i Godothora. Jeśli ktoś miał ochotę oderwać się od muzyki to czekały na niego seanse w horror cinema, stoiska z merchem i pamiątkami. Podczas festiwalu miała równiez miejsce premiera książki Bruno Revoltikona "Krabathor a Hypnos".

    Cały festiwal był ucztą dla fanów - ogromne podziękowania dla organizatorów. Przyjeżdżajcie licznie!

    autor: Barbara Niezgoda


    Dodał: Olo

Najnowsza recenzja

Deamoniac

Visions of the Nightside
Trzeci album włoskiej death metalowej ekipy złożonej z byłych muzyków nieco bardziej znanego wszystkim Horrid. Tutaj, zafascynowani starą Szwecją oddają się całkiem przyjemnemu, brutalnemu m...





Najnowszy wywiad

Epitome

...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...