Conveyor - "An Incarnated Restriction" 2018 / 1CD ART OF THE NIGHT PRODUCTIONS POLAND
Puławski duet zaskoczył mnie bardzo na plus. Młode chłopaki, ograniczony skład, a ścieżka stylistyczna którą obrali jest bardzo nieoczywista, odważna i wymagająca. Na swoim pierwszym materiale zaprezentowali 45 minut pokręconego, progresywnego death metalu utrzymanego produkcyjnie i kompozycyjnie w duchu starej szkoły - okolice wczesnych dokonań Meshuggah, Voivod, Atrocity, Atheist, czy nawet Ved Buens Ende - ale bez męczącego brzdąkania na rozstrojonych gitarach jak to mają w zwyczaju współcześni filozofowie atonalnego postępu. Rwana dynamika, nieustanne zmiany temp, riffy pokręcone jak taktyczne schematy trenera Gmocha i do tego dosyć klasyczny growl. Przez brak partii solowych(!), bez wyraźnej linii basu i bez jakichkolwiek aranżacji klawiszowych całość brzmi dosyć surowo, ale dajmy chłopakom luz - dla mnie najważniejsze jest, że pomimo całej swojej nieprzewidywalności Conveyor nie grzęzną w bałaganie swoich pomysłów, ani nie doprowadzają percepcji słuchacza do niestrawności i choć ogólna wizja pewnie wymaga jeszcze szlifów i wyraźniejszego spoiwa koncepcyjnego, to nie da się nie zauważyć olbrzymiego potencjału ich grania. Conveyor nie są przy tym nastawieni pretensjonalnie w stosunku do odbiorców i raczej zdają sobie sprawę, że na zainteresowanie szerokiej publiki pewnie trudno będzie liczyć. Wystarczy przecież spojrzeć na losy naszych krajowych ekip pokroju Mess Age, Myopia, Youdash, które w podobnych klimatach nagrywały rewelacyjne materiały, a ostatecznie trafiły gdzieś na margines ektremalnej koniunktury. Taki to już los eksperymentatorów i trendojebców.
...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...
Na nowej płycie znajdziecie numer "Krasnodar Kitchen", opowiada on o zakochanych ptaszkach – Dmitry i Natalii Baksheevy z Rosji. Para przyznała się do kilkunastu morderstw od 1999. Podczas przeszukania znaleziono zdjęcia przedstawiające świąteczną kolację, gdzie dekoracjami stołu były ludzkie części ciała.
Czy damy radę wpasować się w panujące dzisiaj trendy tego nie wiem. Mam nadzieję, że tak i płyta zdoła troszkę namieszać i odbije się to echem w środowisku. Mam też nadzieję, że będziemy w stanie pokazać, że scena ma się dobrze i zachęcić innych do tego że warto coś robić mimo tego, że się mieszka daleko od siebie.