War Ripper - "Strength in Numbers" 2020 / EP SELF-RELEASED USA
War Ripper to taki niedzielny projekt Joela Grinda pod którego szyldem nagrał w 2007 jedną epkę i teraz dostajemy dopiero drugi materiał z tym logo - na razie tylko w formacie cyfrowym. I znów od pierwszych dźwięków zostajemy przytłoczeni zajebistymi, oldskulowymi pogłosami i atmosferą będącą skrzyżowaniem surowej bezwzględności Hellhammer i punk-metalowej, d-beatowej energii Discharge. Teraz brzmi to zdecydowanie lepiej, głośniej, ciężej, ale utwory są jeszcze krótsze - każdy po ok. półtorej minuty poza jednym, prawie trzyminutowym wyjątkiem. To jest prawdziwy blitzkrieg nieczystych sił, gdzie Joel wydaje się przez megafon komenderować przemarszami przez moje domowe izolatorium okutej w stal i azbest Armii Zła. No, tak to można covida leczyć! Kipiące crustową lawą riffy - raz wściekle wypalające, raz gniotące napalmowym groove, wyjące w niebogłosy sola, prymitywna sekcja dyktująca bezlitośnie tempo ataku. Żadnych subtelności i finezji. Tu tak naprawdę bardziej chodzi o prezentację określonej formy niż erupcję pomysłów. Więc, choć chciałoby się po tylu latach dostać więcej niż znowu tylko te parę minut muzyki, to jednak zrozumiała jest ta oszczędność. Mała dawka, ale esencjonalna - punk-metalowe espresso!
...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...
Na nowej płycie znajdziecie numer "Krasnodar Kitchen", opowiada on o zakochanych ptaszkach – Dmitry i Natalii Baksheevy z Rosji. Para przyznała się do kilkunastu morderstw od 1999. Podczas przeszukania znaleziono zdjęcia przedstawiające świąteczną kolację, gdzie dekoracjami stołu były ludzkie części ciała.
Czy damy radę wpasować się w panujące dzisiaj trendy tego nie wiem. Mam nadzieję, że tak i płyta zdoła troszkę namieszać i odbije się to echem w środowisku. Mam też nadzieję, że będziemy w stanie pokazać, że scena ma się dobrze i zachęcić innych do tego że warto coś robić mimo tego, że się mieszka daleko od siebie.