Melancholic Seasons - "The Crypt of Time" 2022 / 5CD SELF-RELEASED GERMANY
Melodyjny death metal od wielu lat skręca coraz bardziej na margines zainteresowania fanów ekstremalnego grania i skutkuje to tym, że nawet tak niezłe zespoły jak niemieckie Melancholic Seasons funkcjonują jako kompletnie nieznane i bez większych szans na przebicie się przez skorupę powszechnej obojętności. Wierząc Metal Archives i załączonemu bio zespół istnieje od połowy lat 90-tych i “The Crypt of Time” to już ich piąty studyjny album. Wystarczy pobieżne sprawdzenie ich dotychczasowej twórczości żeby zdać sobie sprawę, że na “The Crypt of Time” Melancholic Seasons wykonali kolosalny skok pod względem jakości produkcji, rozbudowanych i dopracowanych kompozycji, a nawet okładki - wreszcie nie utrzymanej w duchu pseudo mrocznej popeliny, ale naprawdę godnej oldschoolowych tradycjonalistów - choć sam temat obrazka nawiązuje do motywu czaszki z kwiatkiem, który od początku przewija się na okładkach ich albumów. W każdym razie wszystko co do tej pory zalatywało serem młodych harcowników, na “The Crypt of Time” dojrzało na tyle, że spokojnie porównywać można teraz tych Niemców z najlepszymi w tym gatunku - Hypocrisy z połowy lat 90-tych, Centinex, Defleshed, czy nawet wczesnym Edge of Sanity (choć tak naprawdę najbliższy stylistyczne wydaje się tutaj być akurat “Cryptic” - jedyny krążek nagrany bez udziału Swanö). Krótko mówiąc - znajdujemy tu dobrze zbilansowaną formułę chwytliwych gitar, z agresywną, nie stroniącą od blastów sekcją rytmiczną i, co dla mnie osobiście najważniejsze - bez popadania w męczący nadmiar melodyjnej ornamentyki, którym epatowali göteborgscy pionierzy gatunku. Sam zespół stoi mocno na ziemi, zapewniając, że zdają sobie sprawę, iż nie odkrywają niczego nowego, a ich działalność to wynik wielkiej pasji do tego typu grania i że tak naprawdę wcale nie liczą na jakiś nagły wzrost popularności. Poziom zaprezentowany na tym krążku powinien, obiektywnie rzecz biorąc, wystarczyć przynajmniej na podpisanie jakiegoś kontraktu, ale chyba wszyscy dobrze wiemy jak to w biznesie wygląda i co teraz, mówiąc kolokwialnie ‘żre’.
...co do saksofonu to był to przypadek całkowity. Bo idąc coś zjeść do miasta napotkaliśmy kolesia który na ulicy grał na saksofonie. Zagadałem do niego żeby nagrał nam jakieś partie i zgodził się. Oczywiście nie miał pojęcia na co się porwał, do tego komunikacja nie była najlepsza, bo okazał się być obywatelem Ukrainy i język polski nie był dobry albo w ogóle go nie było...
Na nowej płycie znajdziecie numer "Krasnodar Kitchen", opowiada on o zakochanych ptaszkach – Dmitry i Natalii Baksheevy z Rosji. Para przyznała się do kilkunastu morderstw od 1999. Podczas przeszukania znaleziono zdjęcia przedstawiające świąteczną kolację, gdzie dekoracjami stołu były ludzkie części ciała.
Czy damy radę wpasować się w panujące dzisiaj trendy tego nie wiem. Mam nadzieję, że tak i płyta zdoła troszkę namieszać i odbije się to echem w środowisku. Mam też nadzieję, że będziemy w stanie pokazać, że scena ma się dobrze i zachęcić innych do tego że warto coś robić mimo tego, że się mieszka daleko od siebie.