Klimaty - sonda

[Scaarph]

no ja wiem - irreligious jest w pytę. masie ludzi jednak nie podchodzi, no i umówmy się - jest trochę wieśniacki, dlatego guilty pleasures, choć tak naprawdę w dupie to mam :)

[Mistrz]

Swoją drogą - jeśli faktycznie za młodu zasłuchiwaliście się w tych kapelach, to już nie dziwię się, dlaczego macie (w większości) tak zjebane gusta :)

[longinus696]

Natomiast jak się już dostąpiło gustu obiektywnego, to można, po latach, z czystym sumieniem określić niektóre z tych płyt jako dobre / bardzo dobre.

[longinus696]

Nawet wolę nie wiedzieć jakie, bo zaraz znów się zacznie nieskończenie długa dyskusja. Moim zdaniem tych dobrych płyt jest znacznie więcej, tylko ludzie nauczyli się traktować te zespoły zbiorczo i przez to przenosić błędy jednych na drugich.

[aryman]

W przypadku tych zespołów, i tu nie ma co ukrywac, moje jedyne kryterium wyboru to sentymenty i życiowe epizody, których tłem była ta muzyka. Myślę, że muzycznie prezentują one zbliżony poziom, bo każda z tych kapel ma jakieś zasługi i jakieś wpadki też by się znalazło. Dlatego głos na Moonspell. Poza tym całościowo zgadzam się z longinusem.

[Bambi]

Są dokładnie 2 takie płyty spośród dyskografii zespołów wymienionych w sondzie, nie licząc KATATONII, bo to trochę inna historia,

Ja jednak poprosiłbym o te 2 tytuły. :)

[Gore_Obsessed]

Nigdy nie dałem się nabrać na żaden z tych zespołów.

[Bambi]

Są dokładnie 2 takie płyty spośród dyskografii zespołów wymienionych w sondzie, nie licząc KATATONII, bo to trochę inna historia,

Ja jednak poprosiłbym o te 2 tytuły. :)

To proste: "Silent Enigma" i "Pentecost III"

Dokładnie to obstawiałem. Jadę więc kupić se tego Pentecosta i obadam co to, skoro tyle pochlebnych opinii tutaj zbiera. :)


edit:kupiłem se już pentecost (nawet udało mi się dorwać normalne opakowanie, a nie digi) za 27 zł, wieczorem sprawdzę. :)

[longinus696]

To proste: "Silent Enigma" i "Pentecost III".

Bardzo śmieszne typy.
Oczywiście, ja również uważam, że można ich słuchać bez zażenowania, ale skoro postawiłeś sprawę dewaluacji muzyki tych zespołów tak kategorycznie, to ciekawe dlaczego jako najlepsze wybrałeś właśnie te dwa, w sumie niepozbawione wad krążki.

Jeszcze "Pentecost III" rozumiem, ale "The Silent Enigma", można spokojnie skrytykować z punktu widzenia takiego radykała jak Ty. Album posiada dość oczywiste chwyty z tej rzekomo skompromitowanej stylistyki. Przecież oprócz kilku naprawdę mocnych utworów są tam jakieś wypełniacze pokroju "...Alone" (na domiar złego ze zwiewnym damskim wokalem - synonimem tandety), "Nocturnal Emission", rozciągnięty do granic możliwości "Cerulean Twilight" i na koniec nikomu niepotrzebne "Black Orchid". Do tego można dodać chamską zrzynkę wokalną z Celtic Frost w skądinąd dobrym utworze tytułowym i fakt, ze cała płyta pełna jest egzaltacji i nadmiernej emfazy. Kto jak kto, ale Ty powinieneś się przypierdolić do tych rzeczy w pierwszej kolejności.
W czym niby gorszy jest "Crestfallen EP" od wymienionych przez Ciebie albumów, albo "Serenades", nie mówiąc już o płytach innych zespołów?

MY DYING BRIDE - o ile epka i debiut bronią się resztką sił, to cała reszta jest jakimś koszmarnym nieporozumieniem, są to kanciaste zawodzenia i melodyka otwieracza do konserw.

He he he... Powiedz po prostu, że nie znasz całej dyskografii tego zespołu i tyle. Dlaczego nie bronią się "procenty", które do dziś brzmią świetnie i stanowią udany mariaż metalu z kwasową elektroniką i jedyny w tamtym czasie przypadek wykorzystania Bristol Soundu przez kapelę metalową? Płyta z długimi kawałkami, ale pozbawionymi jakichkolwiek dłużyzn podobnych do faworyzowanej przez Ciebie "The Silent Enigma" Anathemy. Człowiek, który ekscytuje się krążkami Beyond Dawn nagle kieruje krytyczne ostrze w tego typu album?

A, zapomniałem o MOONSPELL. Odpowiedzcie sobie, dlaczego. :)

Bo nie znasz "The Butterfly Effect"?

[hcpig]

KATATONIA - to inne granie, inne emocje, może bardziej zasadne byłoby zestawienie ich z DARK TRANQUILLITY czy OPETH niż z MDB czy PL.

Chyba z Feel.

[Havoc]

Z zestawu słuchałem w zasadzie tylko Moonspell. I dzięki za ten temat, bo włączając sobie dziś Efekt Motyla poczułem się naprawdę dobrze. Fajne wspomnienia, a i płyta nawet dziś wsią nie trąci.

[Bambi]

"Pentecost III" rzeczywiście świetny materiał. Aż dziw bierze, że przez tyle lat miałem go na zlewce. Zdecydowanie najlepsza Anathema. Nie jest tak kanciasta jak "Serenades", ani nie ma pretensjonalności "The Silent Enigma".
Na razie z Anathemą wygląda to tak:

"Pentecost III" >>>>> "Serenades" > "The Silent Enigma". Reszty nie słucham. :)

[Scaarph]

Właśnie, "Eternity" i "Alternative 4" też są fajne i znam dość nieźle. Nie wiem, dlaczego napisałem, że tylko do "The Silent Enigma" znam i lubię.

[empir]

Właśnie, "Eternity" i "Alternative 4" też są fajne i znam dość nieźle. Nie wiem, dlaczego napisałem, że tylko do "The Silent Enigma" znam i lubię.

Judgement, A Fine Day to Exit i A Natural Disaster też są fajne.
We’re Here Because We’re Here na razie mnie nie zachwyciła. Na razie nie mam ochoty dawać jej jeszcze szansy, ale kto wie.

[nicram]

100% racji. Chociaż oddałem głos na MDB to sprawiedliwiej byłoby gdybym jednak oddał go na Anathemę, bo to oni właśnie nagrali najwięcej fajnych płyt. Co do We're Here...- nie rozumiem tej płyty. :-)

[empir]

Ja wstrzymałem się od głosu. W zasadzie lubię każdą z tych kapel i prawie w ogóle ich obecnie nie słucham. Od czasu do czasu wracam i słucham sobie chronologicznie.

[longinus696]

Bo nie znasz "The Butterfly Effect"?

Ta płyta to akurat kwintesencja kiczu i wsi ukrywająca się pod warstwą kanciastej elektroniki - muszą przez Ciebie przemawiać jakieś zajebiste sentymenty, że widzisz w tym cokolwiek wartościowego. Sorry, ale nie znajduję innego wytłumaczenia. :)

Idealna to ona nie jest i zawiera pewną dawkę kiczu, która stanowi naturalny wręcz składnik rocka gotyckiego lat 90. Moim zdaniem jednak ta płyta została zrobiona z dużym wyczuciem i luzem, wyprzedza o lata świetlne dowolną pozycję z ich dyskografii (oczywiście pomijam "Sin/Pecado", którego nie znam). Kwadratów tam nie ma za grosz, może tylko czasami melodie wpadają w zbyt egzaltowany ton, co akurat większości tych zespołów się zdarzało.

[Realista]

A o The Gathering już ktoś wspomniał, ktokolwiek?

Można by wspomnieć; swego czasu lubiłem pierwsze 4 płyty, potem jakoś ta muza do mnie nie docierała. Dopiero w zeszłym roku i trochę w tym zapoznałem się z ich twórczością po "Nightime birds" i kurwa (!) dwie "How to measure..." i "if_then_else" są zajebiste. Wcześniej mi nie pasowało takie łączenie muzy z trip hopem, teraz uważam że to zajebiste płytki!

Tak, słuchanie takich rzeczy bardzo oddala od gustu obiektywnego.

Proszę Cię... mówi to człowiek, który zasłuchuje się w MORTE INCANDESCENTE. :)

[aryman]

Ale fakt, że Katatonia tutaj nie pasuje.

[0ms]

nie bój się, nie lękaj się! :-D

no, zebralem sie, wlaczylem Icon i nie tyle przebrnalem, co wrecz przesluchalem z przyjemnoscia. moze po czesci to zasluga nostalgii, nie wiem. teraz eksperymentalnie leci One Second i o ile pare lat temu nie bylem w stanie tego sluchac tak teraz nawet mi sie toto podoba