EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15847
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

29-06-2019, 19:25

Lord Gorloj pisze:Dawaj, dawaj, to może być ciekawy trop. Ja słabo znam historię tego okresu, niestety, a na wyrywaniu przypadkowych kęsów z wikipedii nie wiadomo co można uzyskać.


Kościół w tamtym okresie był zupełnie inny niż ten dzisiejszy - przynajmniej jeśli chodzi o szczyty władzy. Klemens VII przejmował stery po takich kreaturach jak Aleksander VI, Leon X, Innocenty VIII czy Juliusz II. Wszyscy razem wzięci bardziej pasowali na władców księstwa niż wikariuszy kościoła. Rozpusta, zabawa, folgowanie przyjemnościom, i całkowity brak zainteresowania reformą kościoła, reformą, która pozwoliłaby go jakoś scalić i nie dopuścić do rozłamów. Jak nietrudno się domyślić, Klemens VII wpisał się w tradycję poprzedników i myślał kategoriami politycznymi, nie religijnymi, był nieudolny w tym sensie, że troszczył się o byt polityczny Państwa Kościelnego, zamiast o jego byt stricte religijny.

Powracając do tekstów - głos, który mówi swoim wyznawcom, że świat jest zły i zepsuty, że należy go spalić w ogniu rewolucji, która pozwoliłaby tym najbardziej uciśnionym wyzwolić się z jarzma niewoli - jakkolwiek rozumianej - w jakiś sposób musiałby mieć to wszystko wcześniej przygotowane. Skoro co jakiś czas się odradza jakaś ideologia, która chce zmieniać świat na lepsze, która odrzuca stary porządek, która depcze moralność poprzednich pokoleń - w takim razie głos musi być odwieczny, odwiecznie pożądać jakiegoś celu. Przekształca się w ramach samego siebie, ewoluuje, przybiera nowe formy, wpływa na ludzi nie tylko zaszczepiając w nich błysk w oczach neofity, ale ingerując w nasze zycie dosadniej.

Chciał rewolucji chłopskiej Thomasa Munzera, to musiał przygotować świat na jego nadejście. Ideologia chrześcijańska, religia chrześcijańska, z łona której wyodrębniły się wszystkie nurty reformacji, te wszystkie schizmy które zaczęły następować, to jego zamysł - w sensie głosu. Tak jakby nie mógł przestać istnieć bez powielania samego siebie, bez ciągłego obrotu w perzynę tego, co sam stworzył. Stworzył ideę dzięki której powstało chrześcijaństwo, które zdeptało i zniszczyło pogaństwo, doprowadził do zdegenerowania idei samej w sobie tylko po to, by móc znów rozpalić w sercach ludzi pęd ku nowemu porządkowi, ku nowej rewolucji, która w zasadzie ma uzdrowić to co istniało wcześniej, reformacja nie miała za zadanie stworzenia czegoś zupełnie nowego, jedynie chciała uzdrowić to, co schorowane.

W takim razie trzeba byłoby jakoś do tego doprowadzić. Do nowej rewolucji nie można przejść w pięć minut, musi narastać frustracja, niezadowolenie, ucisk, resentyment. Upadek papiestwa był doskonałą pożywką, ale istniało pewne zagrożenie - mógł pojawić się ktoś, kto dopuściłby do głosu Lutra i dojść do jakiegoś porozumienia. Kościół mógł się zreformować, uzdrowić , a wtedy Munzer nie miałby szans się pojawić. A jeśliby wpłynąc na bieg wydarzeń, doprowadzając do elekcji papieża, który zaprzepaści wszystkie szanse na uniknięcie w przyszłych czasach wszystkich religijnych rzezi? Który nieświadomie będzie tą kostką domina która zapoczątkuje jakiś proces, który będzie można nazwać dopiero za kilka stuleci?

Kurwa, ale odleciałem, gorąc chyba mi dokucza. Ale zaciekawił mnie ten 1523 rok.
Awatar użytkownika
WaszJudasz
zahartowany metalizator
Posty: 3543
Rejestracja: 16-11-2010, 13:18

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

29-06-2019, 19:27

Nie kończyłem żadnej filologii, ale wydaje mi się oczywiste, że interpretacja tekstu nie powinna z założenia sprowadzać się do zgadywania "co chciał przekazać autor", choćby dlatego, że może on (tekst) przekazywać rzeczy, których (autor) przekazać bynajmniej nie chciał, w każdym razie świadomie. Ogólnie: zamysł autora nie musi być instancją ostateczną.

Jeśli miałbym się czegoś czepiać, to może tylko miałbym uwagę, że nie zawsze tekst należy interpretować jako całość w takim sensie, że np. występowanie dwóch wykluczających się myśli nie zawsze może posłużyć za probierz, że interpretacja jest zła. Autor może mieć sieczkę w bani? Może. Może napisać jeden fragment w takim, a drugi w zupełnie innym nastroju ducha? Może. I dalej: czy gumę do żucia między klocki może upychać sam autor, który np. zapomniał o co mu właściwie chodziło albo sam przestraszył się tego, co napisał? Ano...

Chrześcijanie np. uporczywie interpretują teksty zawarte w Biblii tak, by utrzymywać pozór ogólnej spójności czegoś, co uważają za tekst tworzący całość, komunikat od Boga. Poprawia im to humor, ale czy poprawia jakość, trafność interpretacji poszczególnych składowych? Tu leży niebezpieczeństwo pre-interpretowania, założenia "OK, to jest natchniony tekst..."; "OK, to jest tylko jebany black metal..."
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
Sturm
postuje jak opętany!
Posty: 588
Rejestracja: 04-01-2010, 18:10

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

29-06-2019, 23:45

Nasum pisze:
Sturm pisze:
Lord Gorloj pisze:
6. 1523
Tutaj Głos sentymentalnie przypomina sobie rok 1523 i jakiegoś "Elect" - że wtedy nastąpiło coś wspaniałego, a więc zapewne doszło do zrealizowania zamysłu Głosu. Póki co nie mam pomysłu, o kogo i o co tu dokładnie chodzi. Internety sugerują, że chodzi o papieskie konklawe, ale nie mam czasu ani siły, żeby się w to wkopywać. W każdym razie ominięcie tego tekstu nie powinno drastycznie zmienić sensu pozostałych..
Akurat ten temat został wyjaśniony w wywiadzie, chodzi o kręgi wczesnej radykalnej reformacji (które z drugiej strony były emanacją tak starego jak chrześcijaństwo antyinstytucjonalnego, apokaliptycznego buntu określanego przez Erica Voegelina jako gnostycki) zgrupowane wokół Thomasa Müntzera.

https://zapodaj.net/8205fa83fa853.jpg.html" onclick="window.open(this.href);return false;

(Coś się nie chce wyświetlać po wstawieniu jako obrazek, trzeba kliknąć).

W 1523 roku wyświęcono na papieża Gulio de Medici, który przybrał imię Klemensa VII, który nie zapisał się na kartach historii jakoś szczególnie dobrze.

Wybór Klemensa VII okazał się pechowy dla papiestwa. Poprzez jego ingerencję w konflikt pomiędzy cesarzem Karolem V a królem francuskim, Franciszkiem I o panowanie nad Włochami, chciał oficjalnie działać na rzecz pokoju pomiędzy władcami chrześcijańskimi by stawić czoło tureckiemu zagrożeniu ( ale także by zabezpieczyć Państwo Kościelne ). Poprzez taką politykę doszło do osławionego Sacco di Roma, złupieniu Rzymu, ale także doszło do szerzenia się reformacji, schizmy kościoła Anglikańskiego, i nie podjął żadnych istotnych wysiłków reformatorskich, które były potrzebne ówczesnemu kościołowi.

Tak więc zamysłem głosu był wybór takiego a nie innego papieża, który swoimi działaniami stworzył niejako wzmiankowanego Thomasa Munzera. Tak przynajmniej wydaje mi się po wstępnej lekturze interpretacji tych tekstów, no ale chuja się tam znam ;-)
Ta interpretacja wydaje mi się chybiać celu z jednej strony z powodu nadmiernego skomplikowania w świetle tekstu dosłownie przywołującego Ligę Wybranych, a z drugiej pominięcie Długiego Trwania. Jeżeli próbujemy rozumować kategoriami kilkusetletnich procesów tworzących cykle liczone w tysiącach lat, poszczególne wydarzenia mają różną wagę. Nurt, który skonkretyzował się jako zwycięska reformacja egzystował podskórnie od dobrych kilkuset lat, mając jako przodków husytów, waldensów, lollardów, katarów, bogomiłów i antyczną gnozę. Kryzys instytucji zachodniego Kościoła miał w XVI wieku lat mniej więcej 300, papieża, jaki by nie był, ograniczał aktualny układ interesów i ciężar instytucji o wypracowywanej ponad 1000 lat autointerpretacji, zatem możliwości jego manewru w sferze reformowania tego czy innego były siłą rzeczy wyraźnie ograniczone. Heretyk mógł wszystko — i Müntzer skorzystał z tej możliwości, negując zarówno potrzebę istnienia klasycznych instytucji kościelnych (wbrew katolikom i Lutrowi), jak i radykalnie kwestionując porządek społeczny. Sam w sobie może Müntzer nie był aż tak ważny, gdyby nie on, analogiczna manifestacja w ramach procesu dokonałaby się pewnie gdzie indziej i trochę później, niemniej jednak stawiając tak sprawy, był znacznie ważniejszy od tego konkretnego papieża — bo już tego buntu nie udało się otorbić tak skutecznie, jak wcześniej katarów czy waldensów, pacyfikowanych na poziomie lokalnym.
Awatar użytkownika
moonfire
zahartowany metalizator
Posty: 3483
Rejestracja: 10-05-2011, 00:48

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

01-07-2019, 10:57

Mnie uczono na filologii polskiej, z czym się zgadzam, że tekst po publikacji zaczyna żyć własnym życiem i autor nie ma do niego prawa w tym sensie, że nie może uzurpować sobie własnej interpretacji jako kanonicznej.

W tym świetle śmieszy mnie legenda miejska o Wisławie Szymborskiej, która rzekomo miała dostać tróję z interpretacji własnego wiersza. Napisałem "legenda" i "rzekomo", ponieważ wyżej opisane wydarzenie nie miało miejsca, co nie przeszkadza co roku jakimś mądralińskim powoływać się na nie w okolicach matury z polskiego.
Awatar użytkownika
maciek z klanu
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11725
Rejestracja: 23-12-2008, 22:34

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

01-07-2019, 13:27

Lordzie jak idziesz do sklepu kupić żonie tampony też używasz słów, których większość Polaków nie rozumie? Czy w życiu realnym też gadasz jak jakiś freak? Serio mnie to interesuje. Bo to trochę tak jakby jakiś fizyk zaczął tutaj interpretować teksty dso i używałby nazewnictwa o którym nie masz pojęcia. Probujesz moim zdaniem poprzez używanie słów ogólnie nieużywanych wyjść na intelektualistę. Co ciekawe tłumaczysz w dość zgrabny sposób ich znaczenie, co znaczy że mógłbyś je pominąć. Bo moim zdaniem lechtasz tylko swoje ego przesadnym używaniem terminologii fachowej. Aha i przeczytałem całość twojego , w dalszym ciągu uważam ze samozadowolajacego pierdolenia, i myślę że momentami możesz miec rację, ale ciągle twierdzę że chcesz widzieć więcej niż faktycznie jest do zobaczenia. Ale fakt, czyta się to dobrze tyle że trochę za długie. Powinieneś popracować nad formą wypowiedzi moim zdaniem i przechodzić do sedna interpretacji a nie rozpisywać sie. Jesteś intelektualista więc wiesz jak to zrobić, szczególnie że forma ,,istnienia,, w internecie, szczególnie na forach ma jakieś ramy, do których sposób prezentowanych przez ciebie treściwe (mówię tylko o formie) nie przystoi.
Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo ;)
Jestem Maciek, szukam klanu.
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10383
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

01-07-2019, 14:06

Fakt, że słownictwo momentami zbyt udziwnione, myślałem po pierwszym spojrzeniu na tytuł tematu, że w chodzi o egzekucję. Ale tłumaczenie jasne i daje ogląd całości, więc nie ma się czego czepiać.
Die Welt ist meine Vorstellung.
Plasfodeur
weteran forumowych bitew
Posty: 1635
Rejestracja: 16-05-2012, 17:08

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

01-07-2019, 15:46

maciek z klanu pisze:Lordzie jak idziesz do sklepu kupić żonie tampony też używasz słów, których większość Polaków nie rozumie? Czy w życiu realnym też gadasz jak jakiś freak? Serio mnie to interesuje. Bo to trochę tak jakby jakiś fizyk zaczął tutaj interpretować teksty dso i używałby nazewnictwa o którym nie masz pojęcia. Probujesz moim zdaniem poprzez używanie słów ogólnie nieużywanych wyjść na intelektualistę. Co ciekawe tłumaczysz w dość zgrabny sposób ich znaczenie, co znaczy że mógłbyś je pominąć. Bo moim zdaniem lechtasz tylko swoje ego przesadnym używaniem terminologii fachowej. Aha i przeczytałem całość twojego , w dalszym ciągu uważam ze samozadowolajacego pierdolenia, i myślę że momentami możesz miec rację, ale ciągle twierdzę że chcesz widzieć więcej niż faktycznie jest do zobaczenia. Ale fakt, czyta się to dobrze tyle że trochę za długie. Powinieneś popracować nad formą wypowiedzi moim zdaniem i przechodzić do sedna interpretacji a nie rozpisywać sie. Jesteś intelektualista więc wiesz jak to zrobić, szczególnie że forma ,,istnienia,, w internecie, szczególnie na forach ma jakieś ramy, do których sposób prezentowanych przez ciebie treściwe (mówię tylko o formie) nie przystoi.
Całe szczęście, że nie ma na forum muzykologów, albo innych wykształconych w pięciolinii - strach pomyśleć, co by się stało, gdyby zaczęli pisać o muzyce używając terminologii muzycznej (psychole!).
Grrrówno!
Awatar użytkownika
maciek z klanu
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11725
Rejestracja: 23-12-2008, 22:34

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

01-07-2019, 15:49

Buehehehe, słabe
Adrian696 pisze:nie, BURZUM jest emo ;)
Jestem Maciek, szukam klanu.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15847
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

01-07-2019, 18:46

Lord Gorloj pisze:II. TEKSTY

Najlepiej by było, żeby każdy, kto wątpi, najpierw przeczytał sobie tekst, potem moje uwagi, potem jeszcze raz przeczytał tekst DsO, a na koniec zastanowił się, czy to, co u mnie przeczytał, ma sens, ale podejrzewam, że tego to nie będzie się chciało nawet największym hardkorom..


Nie spodziewałeś się tego, że je przeczytałem, co, niewierny Tomaszu? Ale skoro Tobie chciało się pisać taki jebitny elaborat, mi go przeczytać, to postanowiłem to jeszcze jakoś skonfrontować.

Garść luźnych przemyśleń poniżej, bo w całym tym tyglu zapomniałem już o co tak naprawdę wszystkim chodzi. Tak więc na samym początku teksty - obawiałem się jakichś pseudointelektualnych wierszy, w których można wyczytać wszystko i nic jednocześnie, przeplatanych słowami, których znaczenia próżno szukać w przepastnych odmętach internetu. Coś jak wczesne teksty Kataklysm albo Internal Suffering, przesycone słowotokiem wprost z profesorskiej katedry. Coś w stylu:

Kreacja dyskursywna objawiająca się sinusoidalnym istnieniem paraleli wyważyła na oścież drzwi, które zamknął nam przedwieczny Cthulhu. Xul Xul Xul! IA Shub Niggurath.

Coś w stylu takiego własnie pierdolenia, jak jeszcze usłyszałem, że aby je zrozumieć trzeba liznąć nieco filozofii, ( w tym momencie padły nazwiska sławnych myślicieli ) to pomyślałem sobie, że z takiego słowotoku to można naprawdę wyczytać wszystko. Poczytałem sobie Twoją interpretację i jakoś mnie zaintrygowała, ale chciałem sam zobaczyć z czym to się je. No i po lekturze jestem skłonny przyznać że nie jest to taki bełkot, jak na początku sceptycznie myślałem. Napisane są ciekawie, faktycznie, Twoja interpretacja wydaje się poprawna, nie widzę w niej jakiś błędów. Ambitne, głębokie - ale nie na zasadzie, że trzeba rozkminiać miesiąc o co w nich chodzi - dobrze napisane. Punkt dla Ciebie.

Czy aby je zrozumieć naprawdę trzeba sięgnąć do tych filozoficznych zagadnień o których mówiłeś wcześniej? Tu bym jeszcze podyskutował. Być może mam nieco inną wersję - co sam uwypukliłeś, mówiąc, że Twój esej to nie jest prawda objawiona. Generalnie rzecz ujmując idea przedstawienia narodzin jakiegoś totalitaryzmu, zainfekowania ludzkich ideologią dla której są w stanie dokonać niewyobrażalnych zbrodni będąc jednocześnie szczerze przeświadczonymi o tym, że czynią dobro i wszystko co robią w jej imię, jest dobre, została przedstawiona naprawdę ciekawie. Może taka interpretacja najbardziej do mnie przemawia, bo jestem świeżo po lekturze biografii Mao Zendonga. Fanatyzm który ma przyświecać neofitom, zbrodnie w imię komunizmu, czyli jakby na to nie patrzeć zbitkowi słów tworzących ideologię, nieomylność przywódcy, ślepa wiara która zastąpiła wierzenia ojców, brak litości dla wrogów, wyimaginowanych i rzeczywistych, obietnica raju na Ziemi i świadomość władz, że to mrzonka - to wszystko było w tekstach jak i dokonało się w rzeczywistości, znowu nie tak dawno temu. W tym miejscu przyznaję - dobrze to opisali. Jedynym zgrzytem jest ten nieszczęsny 1523 rok - ale jeśli interpretować go jako przerywnik, jako przykład odwiecznego odradzania się takich szalonych mysli, które popychają ludzkość do coraz to większych rzezi i mordów - to ok. Nie uważam aby było to jakoś ściślej powiązanie z resztą tekstów. Oczywiście o komunizmie też nie musi być mowy, to może być cokolwiek innego. Kwestia otwarta to moim zdaniem próba odpowiedzi na pytanie - kto jest posiadaczem głosu?

Ty poszedłeś tropem Junga, samoświadomości idei - w porządku, brzmi sensownie, chociaż czy tak musi być.... musiałbym się zastanowić, ma to rece i nogi, być może tak jest faktycznie. Powiedzmy remis.

Czy te teksty - napisane jak na metalowy zespół naprawdę dobrze - mogą istnieć bez muzyki? Jako krótka, zwięzła lektura, myślę że tak. Skłaniają do jakiegoś tam wysiłku intelektualnego, ale też nie sa jakoś tragicznie zawiłe. Ale skoro mówisz, że doskonale się uzupełniają, to przejdzmy do testu o którym mówiłem. Przeczytam raz jeszcze Twoją interpretację i tekst - wybiorę jeden, jedyny, na chybił trafił. Spróbuję sobie wyobrazić co chciałbym usłyszeć mając przed oczyma taki tekst i skonfrontuję to z tym, co usłyszę.
aryman
postuje jak opętany!
Posty: 490
Rejestracja: 20-02-2008, 12:27
Lokalizacja: WLKP

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 11:22

Lord Gorloj pisze:
Nasum pisze:Teraz chodzi tylko o to, czy nie przypisujemy im zbyt dużo znaczeń, czy nie robimy tego, że autorzy zrobią wielkie oczy i spytają się samych siebie, czy aby na pewno o to im chodziło. .
Cholera, mam teraz mało czasu bo zaraz cisnę na koncert Ministry.

W każdym razie, miałem nadzieję że z tych wywodów wynika jasno, że interpretacja (czyli sens utworu) powstaje na styku odbiorcy i twórcy. Autor daje klocki, a odbiorca coś układa. Jeśli układa interpretację, która ma sens, chociaż autorowi nie przyszło do głowy, że można tak czytać jego tekst, to nie szkodzi. Ten sens znajduje się w tekście, nawet jeśli autor go tam nie włożył - sens tam jest, ponieważ dało się go z niego wydobyć i rzetelnie uzasadnić. Intencja autora nie ma tu tak dużego znaczenia, chociaż nie jest tak, że jest całkiem bez znaczenia. Interpretacje nie mogą być całkiem dowolne.
Wiem, że ten pogląd jest trochę wbrew zdrowemu rozsądkowi i temu, co się uczy w szkole na polskim, ale wydaje mi się, że to nie jest bardzo kontrowersyjne.
Problem jest wtedy, kiedy interpretacja nie daje się uzasadnić tym, co znajduje się w tekście. Powyższe wywody są, moim zdaniem uzasadnione tekstami DsO. Mam nadzieję.

Czy jest na forum ktoś kto skończył jakąś filologię, choćby i polską, i mógłby się ustosunkować?
Poczułem się urażony tym "choćby". Czy jest tu zawarta sugestia, iż filologia inna niż polska zapewnia lepsze zaplecze metodologiczne? W Polsce raczej nie.
A w kwestii interpretacji, to pamiętam mojego profesora od literatury staropolskiej, który głosił tezę, iż dobry humanista jest w stanie wszystko udowodnić. Wydaje mi się, że owszem, interpretacje mogą być całkowicie dowolne, o ile opierają się na tekście kultury jako takim, inaczej mówiąc - jesteś w stanie pokazać, że to, co ty widzisz w tym tekście, faktycznie w tym tekście jest, nawet jeśli autor nie miał o tym pojęcia. Przykład - Wielka Improwizacja, Mickiewicz podobnież sam przyznawał, że, jak pisał, to wiedział, o co mu chodzi, a potem już niekoniecznie. A teraz interpretowana jest na tysiące, często sprzecznych sposobów. Inny dość banalny przykład to dawne ludowe przyśpiewki o koszeniu łąki czy zrywaniu kwiatuszków, które mają według interpretatorów współczesnych znaczenie stricte erotyczne - czy faktycznie o to chodziło anonimowemu niewykształconemu tekściarzowi ze wsi? Czy może to już aberracje interpretatorskie? Zresztą przypominam interpretację baśni o Czerwonym Kapturku wg Fromma. Ale tu już w chodzimy w sferę interpretowania interpretacji, czyli podobnie jak w wizji DsO błędne koło. Może to nie przypadek.
Wydaje mi się, że twoja interpretacja jest jak najbardziej uzasadniona, gdyż wprost odwołujesz się do konkretnych cytatów, a więc potencjalnie istniała ona w tych tekstach.
I jeszcze jedno - Nasum, jeśli piszesz o dwóch facetach, a zakładam, że nimi jesteście, to właściwa forma to "obydwaj", a nie "obydwoje".
Urodziłem się Hebrajczykiem, ale potem przeszedłem na narcyzm. (W. Allen)
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 11:25

O, kol. aryman. Szkoda, że nie piszesz regularnie. Dobrze wspominam nasze stare starcia ;)
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
Lord Gorloj
w mackach Zła
Posty: 764
Rejestracja: 20-12-2018, 15:54

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 11:33

aryman pisze: Poczułem się urażony tym "choćby". Czy jest tu zawarta sugestia, iż filologia inna niż polska zapewnia lepsze zaplecze metodologiczne? W Polsce raczej nie.
Nie nie, chodziło o prowokację. Udaną - udzieliłeś się i od razu dzięki za komentarz.

To są ciekawe rzeczy, wciąga mnie to coraz bardziej (zamówiłem sobie nawet kilka rzeczy z biblioteki, między innymi "Prawdę i metodę" Gadamera - a liczyłem, że w lipcu będę w spokoju czytał tylko "To!" Kinga). Póki co zdaje mi się, że każda interpretacja jest właściwa, jeśli jest uzasadniona na danym tekście kultury. Nie może być dowolna, ale nie znaczy to, że istnieją interpretacje niewłaściwe. Raczej niektóre wymagają tak długotrwałego uzasadniania, że tracą wartość poznawczą i użytkową.
Interpretacja TAKŻE jest tekstem kultury. To znaczy, że jeśli DsO pisze tekst, a ktoś go interpretuje bazując twardo na tekście, a potem interpretuje własną interpretację, stosując się do tych samych zasad poprawności (czyli mocnego oparcia na tekście), to ten proces może ciągnąć się w nieskończoność i prowadzić w takie regiony kosmosu, że z mózgu może pozostać tylko kupka popiołu. Te interpretacje, o ile będą solidnie oparte na kolejnych tekstach (tekście wyjściowym i na samych sobie), będą zawsze poprawne i nie będzie można powiedzieć, że "poeta nie miał tego na myśli". Niekoniecznie miał, ale mógł mieć.
Interpretacja jest więc jednocześnie sposobem odkrywania prawdy, jak też sztuką, twórczością. Chyba przede wszystkim właśnie twórczością, która może mieć charakter stricte artystyczny. Można interpretować po to, żeby odkryć prawdę, a można interpretować dla czystej rozrywki. Dla taplania się w ekstazie rozumienia jak świnia w błocie. Dla czystejh, intelektualnej przyjemności wynikającej z tego, że się pojęło coś trudnego.
Tu wchodzimy nie tylko w dalsze interpretacje, ale też - na dobry początek - w pytanie o to, co to jest prawda... ale to już zbyt hardkorowe odloty, nie ma co tu tego rozgrzebywać. W każdym razie ten post sam dobrze pokazuje, jak można tę radosną, hermeneutyczną wstęgę rozwijać.
Ostatnio zmieniony 02-07-2019, 11:36 przez Lord Gorloj, łącznie zmieniany 1 raz.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
aryman
postuje jak opętany!
Posty: 490
Rejestracja: 20-02-2008, 12:27
Lokalizacja: WLKP

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 11:34

Tak szczerze mówiąc, to zapewne i ty odniosłeś wrażenie, że poziom intelektualny forum w ostatnich latach znacząco się obniżył, więc rzadziej zaglądałem, ale widząc rozkręconą przez Was dyskusję o DsO, nie mogłem się powstrzymać, jednocześnie przyznając się, iż w kwestii tego zespołu dostrzegam u siebie objawy neofickie.
Urodziłem się Hebrajczykiem, ale potem przeszedłem na narcyzm. (W. Allen)
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 11:47

aryman pisze:Tak szczerze mówiąc, to zapewne i ty odniosłeś wrażenie, że poziom intelektualny forum w ostatnich latach znacząco się obniżył, więc rzadziej zaglądałem, ale widząc rozkręconą przez Was dyskusję o DsO, nie mogłem się powstrzymać, jednocześnie przyznając się, iż w kwestii tego zespołu dostrzegam u siebie objawy neofickie.
W przypadku DsO jest trochę tak, że te objawy neofickie potrafią utrzymywać się przez lata, a może i dłużej ;)
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
Mol
zahartowany metalizator
Posty: 3521
Rejestracja: 03-02-2003, 22:26
Lokalizacja: Chocianów

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 13:10

brakuje czegos o upadku ZSRR wiec caly wywod sie nie liczy.
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Lord Gorloj
w mackach Zła
Posty: 764
Rejestracja: 20-12-2018, 15:54

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 13:46

Nie jestem kompetentny do wchodzenia w takie subtelności, ale powiązania bez cienia wątpliwości istnieją.
W każdym razie, niemal na pewno da się rozwinąć wstęgę interpretacji zjawisk kulturowych w takim kierunku, by wykazać, że upadek ZSRR był niezbędny, aby mogło powstać DsO i black metal. Jeśli ktoś to zrobi, np. Drone, i rzetelnie uzasadni, to będzie znaczyło, że takie powiązanie istnieje. Istnieje - gdyż dało się je wskazać (i uzyskało samowiedzę). Pytanie brzmi, jak wiele miejsca, czasu i wysiłku trzeba poświęcić na taką interpretację i czy jej wartość w zwiększaniu wiedzy o świecie będzie duża. Bo możliwe, że nie. Możliwe, że wymaga to tak zaawansowanych akrobacji i ciągów spiralnych uzasadnień, że "prawda" się w tym rozmyje i zostanie wyłącznie sztuka dla sztuki. Sztuka interpretacji oczywiście.
I fell into the pit of language
and couldn't put myself
out
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 14:41

W tamtym tekście chodziło dokładnie o to, o czym teraz rozmawiamy. Ideologie i prądy umysłowe, które pojawiają się na świecie cyklicznie i w kolejnych iteracjach, są wcieleniem pewnych archetypowych idei. W toku dziejów postępuje proces wcielenia: ewoluują w coraz bardziej wyrafinowane formy, można to nazwać przyoblekaniem się boskości w nowe szaty. Przy czym boskość jest tu rozumiana nie w sposób chrześcijański, a jako zespół sił napędowych świata. Biologicznie te siły manifestują się w materii ożywionej jako elan vital, instynkty, a psychologicznie jako archetypy czyli wzorce działań i zachowań.

Człowiek, który zostaje opanowany przez taki archetyp, przewodnią ideę, zachowuje się jak opętany, staje się bezwzględnym wyznawcą - tak samo jak człowiek opanowany przez np. instynkt seksualny czy głód. Totalitaryzmy, w tym III Rzesza czy ZSRR to twór kolektywny, zbiorowe wcielenie idei w materię. Wcielenie odbywa się wg wzorca mitycznego czy archetypowego, który był wielokrotnie opisywany przez literaturę na przestrzeni dziejów: leitmotywy takie jak palenie ludzi w piecach, czy oczyszczająca kąpiel (przysznice!) miała swoją reprezentację w wielu kulturach, podkulturach, ale także w doświadczeniach indywidualnych. Alchemiczna retorta, w której ogniu przetapia się substancję, żeby stworzyć kamień filozoficzny = nieśmiertelność duszy, to odpowiednik transformującej roli obozu koncentracyjnego z piecami i kominami. W totalitaryzmach tego typu zjawiska przybierają wykoślawioną, skrajnie materialną postać z przyczyn, o których tu nie będę wspominał.

Każda ideologia walczy w imię hipostazowanych wartości: tworzy swój system aksjologiczny i mówi wiernym, że istnieją wartości ABSOLUTNE - chrześcijaństwo miało 10 przykazań, komunizm heglowską dialektykę, Rzesza idee rasy i nadczłowieka. Chytrym wybiegiem jest poszukiwanie racjonalnych "wyjaśnień", dlaczego akurat dany system wartości jest tym właściwym: stąd pojawiają się "przekonania" o tym, że np. coś jest dobre, bo jest niby naturalne itd. To oczywiście bzdury: zło i dobro istnieje, ale jako połówki osądu psychologicznego odnoszącego się do konkretnej sytuacji - o tym, czym jest zło transcendentalnie, nie możemy powiedzieć nic.

Dopóki świat był podzielony żelazną kurtyną, dla społeczeństw (głównie) Zachodu podział był jasny: ZSRR jest wcieleniem zła, takim jak i była III Rzesza. ZSRR był złem realnym (psychologicznie) ze swoimi gułagami, bronią atomową i rzeszą żołnierzy, których ideologia nie szczędziłaby na ołtarzu walki (tak jak i nie szczędziła ich w czasie II WŚ). Dlatego dopóki ZSRR istniał i ludzie na Zachodzie trzęśli galotami ze strachu przed wojną atomową, to black metal mógł być tylko ciekawostką dla folklorystów. Gdy ZSSR runęło, można było spokojnie podpalać kościoły i zająć się szataństwem na poziomie muzyki i symboliki, strach rozpłynął się w powietrzu, Szatan z twarzą artysty, a nie Breżniewa, wyszedł do łaknących nowego cudu.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Awatar użytkownika
WaszJudasz
zahartowany metalizator
Posty: 3543
Rejestracja: 16-11-2010, 13:18

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 15:20

I teraz ludzie się z niego śmieją.

Czyli w sumie tak jak z Breżniewa...
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
Awatar użytkownika
Drone
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9917
Rejestracja: 11-06-2012, 15:28

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 15:30

A to jest właśnie jedyny element, którego mi w DsO brakuje: humoru. Śmiech pojawia się tylko jako "mad laughter" albo "demonic snigger". A śmiech, który szydzi z absurdu istnienia w ogóle, jest jedną z form niezależności, wolności od ideologicznego przymusu. Totalitaryzmy nie tolerują kpiny - możliwy jest tylko śmiech reglamentowany, podobnie jak reglamentowany bunt a la "rock na kartki" w PRL-u.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15847
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: EGZEGEZA - The Furnaces of Palingenesia i klucz do DsO

02-07-2019, 15:39

A czy w black metalu jest tolerowany jakikolwiek humor? Ma być mrocznie, diabelsko, smród siarki i przypalanych dusz grzeszników niegasnącym ogniem musi unosić się już po otwarciu pudełka. To takie sidła które zastawił sobie ten gatunek sam na siebie, bo jakikolwiek przejaw humoru od razu jest przekreślany przez jego fanów.
ODPOWIEDZ