Jeśli chcesz usłyszeć klimat ich pierwszych płyt to polecam:KKK pisze: ↑06-10-2023, 15:31No dobra, żarty się skończyły. Po ponad dwóch dekadach postanowiłem wrócić do My Dying Bride. Zespołu, który kompletnie olałem, nie istniał przez lata w mojej świadomości, byl synonimem może nie jakiegoś gówna (od czasów procentów w górę) ale czegoś budzącego raczej negatywne skojarzenia. Natomiast ich początki, to też początki mojej muzycznej edukacji. Na pierwszy ogień poszedł debiut, który za gówniarza stawiałem za dwójką a nawet trójką. Natomiast teraz...kurwa, co za wspaniały album. Jeśli chodzi o klasyczne brytyjskie doomy z Peaceville nie widzę dla niego konkurencji, coś wspaniałego i kompletnego. Ich najlepszy pelniak. Dalej mamy Turn loose...który nadal jest bardzo dobrym albumem, ale jest już na nim przedsmak czegoś budzącego nie do końca dobre skojarzenia. No i przede wszystkim ulotnił się ten przejebany, przesiąknięty tragizmem necro klimat z krypty. Nagły przeskok na procenty. Zawsze lubiłem ten album, dobre momenty są nadal dobre, ale te przesmęcone melodyjki już nie na moje nerwy. Jednak stracił przez lata.
Niebawem zamierzam wrócić do The Agel...co do którego jakoś mam mniejsze obawy, bo dość dobrze go pamiętam. Do Like gods...chyba nie wrócę, bo to byl bezdyskusyjnie najsłabszy MDB z tamtych lat i szkoda mi na to czasu. No więc do rzeczy: co z późniejszych materiałów warte jest poznania? Chodzi mi o rzeczy najbliżej początków, bez chujowych melodyjek, zbędnego smecenia, tylko ciężar, grób, dobre riffy itp. Może być top 3.
EP - The Barghest o' Whitby - klasyczne, brudne brzmienie
LP - The Dreadful Hours - świetny klimat, są melodyki ale nie przeszkadzają, jest duszny i asatheflowers-owy

LP - The Light at the End of the World - a tu bym powiedział, że ta płyta chyba ma najbardziej zbliżony klimat do tune loose tha swans
No i na koniec - niektóre utwory z LP - Songs of Darkness, Words of Light - ogólnie też fajny klimat ale są kawałki które przewijam, natomiast te gdzie jest growl - miazga
To co obecnie nagrywają - nie mogę słuchać, przesłodzone i bez pierdolnięcia