Hatefire pisze: ↑01-08-2023, 17:10
ŚWIAT BEZ KOŃCA pisze: ↑01-08-2023, 17:02
Dzisiaj mam ostatnią nockę, ale powiem wam, ze mało mam w życiu tak szczęśliwych chwil, jak właśnie ostatnio na nockach. Ostatnie dwie noce nie było prawie nic do roboty, praktycznie wszystko zrobione w ciągu godziny a potem już tak powolutku, powolutku. Czytałem książkę Starcrafta w moim ulubionym typie wydania (czyli taki typowy, stary, zażółcony i sterany paperback), słuchałem muzyki Terranów ze Starcrafta 1 i 2 i myślałem o tym, jak mi dobrze, patrząc na wschodzące słońce.
Tak z czystej ciekawości co cię pociąga w tego typu lekturach? Nie zrozum mnie źle. Nie wypowiadam się z pozycji jakiegoś elitaryzmu. Też swego czasu czytałem fantastykę jak leci. Potem mi ta fascynacja przeszła, bo mi się po prostu przejadło. No tego typu książki, to jest jednak pewna sztampa, czasem lepsza czasem gorsza. No już obecnie bym nie mógł. W sensie nie bodźcowała, by mnie tego typu literatura.
Ależ nie ma problemu, nie mam zamiaru udawać, że to jest proza na miarę Puszkina. Niemniej odpowiedź może być trochę dłuższa, niż się spodziewasz. Ze Starcraftem po prostu się wychowałem i siedziałem w tym świecie przez wiele lat. Rozrywki przez lata ewoluowały, patrząc na to z perspektywy to niby każdy wie, że należy czytać/słuchać/oglądać tylko to, co samemu się lubi, ale mam tendencję do wpadania w to, że lubię się ,,znać na rzeczach", tendencję do wpadania w króliczą dziurę i poznawania wszystkiego, nawet, jeśli niekoniecznie sprawia mi to tak naprawdę przyjemność (albo inaczej, przyjemność sprawia mi świadomość, że się coraz bardziej na czymś znam, ale proces sam w sobie nie). Ostatnio jednak dopiero tak naprawdę, dogłębnie odkrywam, jak bardzo nie warto się przejmować opiniami innych. Siedzę na różnych forume metalowych od dziecka praktycznie (14 lat), i chociaż kiedyś bym tego nie przyznał, to wielu z tych dawnych ludzi wpływało na moje opinie o muzyce, słuchałem rzeczy, które nie zawsze podobały mi się tak bardzo, jak sobie to mówiłem, albo nie słuchałem tego, co tak naprawdę lubiłem, wystarczająco wiele. Dzisiaj role się trochę odwróciły, sam jestem trochę starszy i może nawet kapkę mądrzejszy, wpadłem w świat muzyki, której tutaj słucha mało osób, a cała reszta próbuje okazjonalnie mi dogryzać, gdy tylko pojawia się jakaś spina, ale teraz mam to już w dupie, bo wiem, że tak naprawdę ci dogryzający chuja się w tym temacie znają, tak po prostu. I z literaturą jest podobnie - kiedyś jak czytałem Dostojewskiego, to koniecznie wszystkie większe dzieła, podczas gdy większą przyjemność sprawiało mi czytanie o dietetyce. Także wracająco do meritum, czytam taką literaturę, bo czuję się dzięki niej znowu dzieckiem, wracam do świata, w którym czuję się dobrze, zwłaszcza gdy ciało mnie zawodzi i coraz mocniej uświadamia, że czas już liczyć, które organy działają, a które nie.