Alkoholizm na masterfulu
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- empir
- zahartowany metalizator
- Posty: 5081
- Rejestracja: 31-08-2008, 23:17
- Lokalizacja: silesia
Re: Alkoholizm na masterfulu
Od lat mocniejszy alkohol mnie nie służy. Mogę podrinkować, jebnąć dobre winko czy piwko ale przyjemności w chlaniu nie widzę.
Zdarzyło mi się, gdy byłem młodym bogiem, sponiewierać tak, że krawężniki podpierałem ale film nigdy mi się nie urwał. Podejrzewam że to wymówka tych, co wieś zrobili choć chuj to wie.
Zdarzyło mi się, gdy byłem młodym bogiem, sponiewierać tak, że krawężniki podpierałem ale film nigdy mi się nie urwał. Podejrzewam że to wymówka tych, co wieś zrobili choć chuj to wie.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8373
- Rejestracja: 07-06-2009, 16:29
Re: Alkoholizm na masterfulu
Poszedłem ostatnio w drogie łyskacze, pewnie dlatego, że jestem jebanym snobem. Po 25 filmie z wiadomo kim kusi mnie teraz żeby popijac vodka martini wstrzasniete nie zmieszane. To skandal, że do tej pory tego nie piłem.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17369
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: Alkoholizm na masterfulu
Kurwa jakie brednie xD Co ma przelicznik % do rzygania. Pewnie znowu bajek ci pawel naopowiadal
woodpecker from space
- Rumburak
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1969
- Rejestracja: 22-12-2016, 20:43
Re: Alkoholizm na masterfulu
Swego czasu dość śmiało kręciłem się przy granicy krainy alkoholizm. Właściwie to uważam z perspektywy czasu, że nawet ją przekroczyłem. Choć wtedy nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Kilka lat temu dokonałem dość radykalnych cięć w tej kwestii. Z menu praktycznie całkowicie wyeliminowałem wódę. Przez ostatnie 3 lata, 2 razy uraczyłem się tym trunkiem. Raz na skurwiałym weselu i raz w “gościach”. Browary zredukowałem do minimum, w ogóle to straciłem na nie ochotę. Myślę, że średnio wypijam nie więcej niż 1,2 piwa na miesiąc. Za winem nigdy nie przepadałem. Raz na jakiś czas walnie się drina z ginem lub rumem. Z alkoholowych słabości pozostało jedynie whisky, ale tutaj też się szanuję i byle czego już nie tykam. Weekend bez alko też jestem w stanie sobie dziś wyobrazić. Powiem więcej, czasami się takie zdarzają.(:
Jeżeli chodzi o motywację to po prostu zaczęły mnie męczyć notoryczne kace, ustawianie planów pod picie i coraz dłuższy czas potrzebny na regenerację po ostrym chlaniu. Prowadzę dość aktywny tryb życia a alkoholowe pompy coraz bardziej dawały się we znaki. Szkoda na to czasu.
Jeżeli chodzi o motywację to po prostu zaczęły mnie męczyć notoryczne kace, ustawianie planów pod picie i coraz dłuższy czas potrzebny na regenerację po ostrym chlaniu. Prowadzę dość aktywny tryb życia a alkoholowe pompy coraz bardziej dawały się we znaki. Szkoda na to czasu.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10338
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Alkoholizm na masterfulu
No jakie brednie?Triceratops pisze: ↑17-10-2021, 11:07Kurwa jakie brednie xD Co ma przelicznik % do rzygania. Pewnie znowu bajek ci pawel naopowiadal
Zawsze, gdy łączyłem różne trunki miałem rzyganie, nawet wódki i whisky, której zresztą nigdy nie polubiłem. Pijąc jedno i zagryzając właściwe te problemy żołądkowe znikają.
Po drugie to była odpowiedź do Uglaka, który wynalazł badania, że mieszanie trunów nie robi różnicy. A moim zdaniem traci się kontrolę nad ilością, bo wydaje się, że to tylko piwko, albo winko po ćwiarteczce, potem pije się kilka kieliszków i odpada.
Przy jednym trunku chyba nigdy nie utraciłem świadomości, poza mieszaniem, czego unikam, za to miałem zgony po wódzie i zielsku.
Die Welt ist meine Vorstellung.
- knaar
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2389
- Rejestracja: 05-04-2005, 22:53
Re: Alkoholizm na masterfulu
Przede wszystkim lubię wódkę. W weekend to wypijam 0,5 lub 0,7 l. Piwo bardzo ograniczyłem, bo mało które mi smakuje. Wina zupełnie nie piję. Po 0,5 wódki nie mam kaca. Rano czuję się bosko i nie mam problemów z normalnym funkcjonowaniem przez cały dzień. Pijąc lubię gotować i słuchać płyt.
-
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8373
- Rejestracja: 07-06-2009, 16:29
Re: Alkoholizm na masterfulu
No, takie posty to bdb.Rumburak pisze: ↑17-10-2021, 11:37Swego czasu dość śmiało kręciłem się przy granicy krainy alkoholizm. Właściwie to uważam z perspektywy czasu, że nawet ją przekroczyłem. Choć wtedy nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Kilka lat temu dokonałem dość radykalnych cięć w tej kwestii. Z menu praktycznie całkowicie wyeliminowałem wódę. Przez ostatnie 3 lata, 2 razy uraczyłem się tym trunkiem. Raz na skurwiałym weselu i raz w “gościach”. Browary zredukowałem do minimum, w ogóle to straciłem na nie ochotę. Myślę, że średnio wypijam nie więcej niż 1,2 piwa na miesiąc. Za winem nigdy nie przepadałem. Raz na jakiś czas walnie się drina z ginem lub rumem. Z alkoholowych słabości pozostało jedynie whisky, ale tutaj też się szanuję i byle czego już nie tykam. Weekend bez alko też jestem w stanie sobie dziś wyobrazić. Powiem więcej, czasami się takie zdarzają.(:
Jeżeli chodzi o motywację to po prostu zaczęły mnie męczyć notoryczne kace, ustawianie planów pod picie i coraz dłuższy czas potrzebny na regenerację po ostrym chlaniu. Prowadzę dość aktywny tryb życia a alkoholowe pompy coraz bardziej dawały się we znaki. Szkoda na to czasu.
If any man should attempt to criticize Braun's actions, he should be thoroughly patronized for his obviously Jewish behavior
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11539
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Alkoholizm na masterfulu
Tak pijesz sam pół litra i gotujesz?knaar pisze: ↑17-10-2021, 12:09Przede wszystkim lubię wódkę. W weekend to wypijam 0,5 lub 0,7 l. Piwo bardzo ograniczyłem, bo mało które mi smakuje. Wina zupełnie nie piję. Po 0,5 wódki nie mam kaca. Rano czuję się bosko i nie mam problemów z normalnym funkcjonowaniem przez cały dzień. Pijąc lubię gotować i słuchać płyt.
If you do everything right, there will be no struggle.
If you struggle, you're not doing something right.
If you struggle, you're not doing something right.
- knaar
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2389
- Rejestracja: 05-04-2005, 22:53
Re: Alkoholizm na masterfulu
Nie wypijam od razu 0,5 podczas godzinnego gotowania. Takie ilości przyjmuję przez cały dzień, więc upojenie jest na niskim poziomie.
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17369
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: Alkoholizm na masterfulu
No smiale teorie, juz pomijam to, ze zaczales o rzekomym wplywie na rzyganie a potem zaczales cos bajdurzyc o jakichs procentach. Zatem chcesz powiedziec, ze jak na jednej imprezie wypijesz Finlandie Lime i Absolita Black Currant to rzyganie od razu z urzedu, bo nie znasz tego mitycznego "przelicznika %"??Medard pisze: ↑17-10-2021, 11:56No jakie brednie?Triceratops pisze: ↑17-10-2021, 11:07Kurwa jakie brednie xD Co ma przelicznik % do rzygania. Pewnie znowu bajek ci pawel naopowiadal
Zawsze, gdy łączyłem różne trunki miałem rzyganie, nawet wódki i whisky, której zresztą nigdy nie polubiłem. Pijąc jedno i zagryzając właściwe te problemy żołądkowe znikają.
Po drugie to była odpowiedź do Uglaka, który wynalazł badania, że mieszanie trunów nie robi różnicy. A moim zdaniem traci się kontrolę nad ilością, bo wydaje się, że to tylko piwko, albo winko po ćwiarteczce, potem pije się kilka kieliszków i odpada.
Przy jednym trunku chyba nigdy nie utraciłem świadomości, poza mieszaniem, czego unikam, za to miałem zgony po wódzie i zielsku.
W temacie: jestem kompletnym abstynentem, dla kolegi pytam.
woodpecker from space
Re: Alkoholizm na masterfulu
Mądrą decyzję podjąłeś. Ja niestety jestem na etapie radykalnych cięć bo przeginałem z alkoholem i to przez dłuższy czas. Nie jeden raz urwał mi się film..... Normalnie wstyd....Rumburak pisze: ↑17-10-2021, 11:37Swego czasu dość śmiało kręciłem się przy granicy krainy alkoholizm. Właściwie to uważam z perspektywy czasu, że nawet ją przekroczyłem. Choć wtedy nie dopuszczałem do siebie takiej myśli. Kilka lat temu dokonałem dość radykalnych cięć w tej kwestii. Z menu praktycznie całkowicie wyeliminowałem wódę. Przez ostatnie 3 lata, 2 razy uraczyłem się tym trunkiem. Raz na skurwiałym weselu i raz w “gościach”. Browary zredukowałem do minimum, w ogóle to straciłem na nie ochotę. Myślę, że średnio wypijam nie więcej niż 1,2 piwa na miesiąc. Za winem nigdy nie przepadałem. Raz na jakiś czas walnie się drina z ginem lub rumem. Z alkoholowych słabości pozostało jedynie whisky, ale tutaj też się szanuję i byle czego już nie tykam. Weekend bez alko też jestem w stanie sobie dziś wyobrazić. Powiem więcej, czasami się takie zdarzają.(:
Jeżeli chodzi o motywację to po prostu zaczęły mnie męczyć notoryczne kace, ustawianie planów pod picie i coraz dłuższy czas potrzebny na regenerację po ostrym chlaniu. Prowadzę dość aktywny tryb życia a alkoholowe pompy coraz bardziej dawały się we znaki. Szkoda na to czasu.
Obecnie całkowity detox i abstynencja.
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15793
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Alkoholizm na masterfulu
E tam, od razu wstyd.
Pewnie było potrzebne.
Co do samych takich "Point of no return", ale z wyeliminowaniem słowa "no", to jest to właściwie dobra opcja. Myślę głośno, że gorzej jest, jak nie masz takich break-ów, przełamań fal, z którą, z którymi płyniesz. Pewnie takse jest, jak przychodzi refleksja za późno. Drogi gorzał, kulturalne picie, jedzonko, knajpy, uprzejmi koledzy, zero menelni. Niby pełna kontrola, bo nie śpisz na randomowym przystanku, robota zrobiona, na niebieską kartę się nie zapowiada, a z dzielnicowym to najwyżej możesz poplotkować, bo uznaje ciebie za bezproblemowego gościa. Można się nadziać na swoją pijacką zajebistość, ostrość jak brzytwa i w ogóle, że sie jest hejhodoprzodubysięszło.
Konkludując, moim skromnym zdaniem, sławetny slogan sztajfów, wysoko funkcjonujących i tych na samym dnie: "bo pić to trza umić", to bulszit. Niestety.
Pewnie było potrzebne.
Co do samych takich "Point of no return", ale z wyeliminowaniem słowa "no", to jest to właściwie dobra opcja. Myślę głośno, że gorzej jest, jak nie masz takich break-ów, przełamań fal, z którą, z którymi płyniesz. Pewnie takse jest, jak przychodzi refleksja za późno. Drogi gorzał, kulturalne picie, jedzonko, knajpy, uprzejmi koledzy, zero menelni. Niby pełna kontrola, bo nie śpisz na randomowym przystanku, robota zrobiona, na niebieską kartę się nie zapowiada, a z dzielnicowym to najwyżej możesz poplotkować, bo uznaje ciebie za bezproblemowego gościa. Można się nadziać na swoją pijacką zajebistość, ostrość jak brzytwa i w ogóle, że sie jest hejhodoprzodubysięszło.
Konkludując, moim skromnym zdaniem, sławetny slogan sztajfów, wysoko funkcjonujących i tych na samym dnie: "bo pić to trza umić", to bulszit. Niestety.
Poro
- Rumburak
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1969
- Rejestracja: 22-12-2016, 20:43
Re: Alkoholizm na masterfulu
Między innymi tego właśnie chciałem uniknąć, stąd takie a nie inne decyzje. Po kilku latach balansowania na krawędzi musiałem wcisnąć hamulec. Inaczej pozostałoby tylko cięcie do kości albo równia pochyła. Ogólnie lubię alko i nie wzbraniam się przed nim jakoś szczególnie. Różnica polega na tym, że dziś nie widzę i przede wszystkim nie czuję konieczności picia do tzw. odciny i przy każdej nadarzającej się okazji. Picie to dziś przyjemny dodatek a nie cel sam w sobie. Zauważyłem też, że po kilku miesiącach od kiedy "powiedziałem sobie dość", ta chęć na gorycz zmniejszyła się samoistnie. Można też bez tego żyć.
Re: Alkoholizm na masterfulu
To ja jadę sobie konsekwentnie środkiem, prosto do dołu z wapnem. Bardzo rzadko piję cokolwiek powyżej pięciu, czy sześciu procent. Jeżeli już to okazjonalnie atak chmielu , albo portera żywieckiego. Nic mi się nie urywa. Nikt mnie nie musi nigdzie nosić i może dlatego, że jest to utrudniona operacja, właściwie zawsze utrzymuję się na nogach i nigdzie nie zalegam. Dodatkowo nie rzygam, ale forma coraz słabsza, właściwie żadna. Dość powiedzieć, że nie wyobrażam sobie obecnie takiego pijaństwa jak na ostatnich brutalach, ale jednocześnie ciężko o dzień, żeby nie przechylić choćby jednego pilsnerka. Alkoholizm w pełnym rozkwicie, a może to już końcówka banderoli? Chuj z tym , idę se kupić ze trzy pilsnery, bo co prawda pić ich nie muszę, ale brak zieleni w lodówie powoduje niepokój.
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10601
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: Alkoholizm na masterfulu
Już kiedyś pisałem na forume o tym. Od kiedy pamiętam mam problemy z zaburzeniami snu. Był moment w życiu, że próbowałem "leczyć" to alkoholem. Zaczęło się robić nieciekawie z tego powodu. W końcu się przemogłem i poszedłem do lekarki od głowy. Prawidłowa diagnoza, nauka technik wspomagających zasypianie, plus tabletki w odwodzie w razie W. Teraz piję sporadycznie, na przykład 9 miłosławskich pilsnerów na finale Euro 
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
- 83koper83
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2078
- Rejestracja: 29-12-2010, 15:07
Re: Alkoholizm na masterfulu
Lata temu Pilch z rozczuleniem recenzował... nie pamiętam co. Czy książkę "lajfstylową" z Aneryki? Czy wywiad, przeprowadzany z jakąś ospbowością z Ameryki? W każdym razie w centralnym punkcie było stwierdzenie, że kac to jest coś, co się odczuwa następnego dnia rano po wypiciu kilku lampek wina.
Badania badaniami, liczy się próbka.
Badania badaniami, liczy się próbka.
Kerosene keeps me warm.
- Hatefire
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10601
- Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
- Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)
Re: Alkoholizm na masterfulu
Nie lubię Pilcha za styl, który dla mnie jest nieznośny, do tego wpisał się w ten jałowy intelektualnie nurt literatury romantyzującej chlanie. Nie rozumiem tego kultu wokół jego twórczości.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10338
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Alkoholizm na masterfulu
Poza tym, gdyby wyciąć chlanie z jego twórczości, to wyjdzie, ze jest o niczym,
ale nie o niczem

Poza tym, nie on pierwszy wprowadził alkoholizm do literatury,
Pod wulkanem Malcolma Lowry'ego było wcześniej, tyle, że typ pił mezcal i teuilę i caly czas chodził nawalony.
Die Welt ist meine Vorstellung.
Re: Alkoholizm na masterfulu
Poza tym kibicował niewłaściwej drużynie. Razem z pawłem.Medard pisze: ↑17-10-2021, 14:14Poza tym, gdyby wyciąć chlanie z jego twórczości, to wyjdzie, ze jest o niczym,
ale nie o niczem
Poza tym, nie on pierwszy wprowadził alkoholizm do literatury,
Pod wulkanem Malcolma Lowry'ego było wcześniej, tyle, że typ pił mezcal i teuilę i caly czas chodził nawalony.
- SODOMOUSE
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11014
- Rejestracja: 21-06-2006, 20:27
- Lokalizacja: POSERSnań
Re: Alkoholizm na masterfulu
od kilku lat, zauważam u siebie, taką potrzebę, po alkoholu, łażenia po dziwnych , miejskich, opuszczonych terenach....
Najlepiej wieczorami, nocą, muzyka na słuchawkach, niekiedy z buta idę 10 km po mieście, w dziwne post fabryczne miejsca,
skrótami przez stare podwórka, kamienice, najlepiej gdy pada deszcz, ciemno, zero ludzi....Niekiedy zaczepki różnych dresów,
czy nocnych imprezowiczów na obcym terenie....ale nie dziwię się, bo długowłosa postać, z piwkiem w kieszeni, w kapturze,
z muzyką na uszach, prowokuje....
Najlepiej wieczorami, nocą, muzyka na słuchawkach, niekiedy z buta idę 10 km po mieście, w dziwne post fabryczne miejsca,
skrótami przez stare podwórka, kamienice, najlepiej gdy pada deszcz, ciemno, zero ludzi....Niekiedy zaczepki różnych dresów,
czy nocnych imprezowiczów na obcym terenie....ale nie dziwię się, bo długowłosa postać, z piwkiem w kieszeni, w kapturze,
z muzyką na uszach, prowokuje....
NYCHTS
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4