Podzieliłem się swoim doświadczeniem. Dla mnie było to bajecznie proste.Hatefire pisze: ↑24-02-2025, 12:52Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana.Ascetic pisze: ↑24-02-2025, 12:30Dla mnie osobiście było to banalnie proste, zaskakująco wręcz proste. Doświadczenie, którego się nie spodziewałem.
Próbkowałem razem z lekami, które muszę brać, organizm reagował, jak reagował, pani kardiolog, jasno wyjaśniła jakie procesy następują w organizmie. Rozsądek, podsunął, jedyną sensowną decyzję. Powiedziałem sobie, że trzeba odstawić, no i odstawiłem. Nawet na imprezie sylwestrowej, gdzie nie było osoby, która by nie dziabnęła, mnie nie ciągnęło. Stoją flaszki, to stoją w domu. Kilka wydanych zostało. W restauracji, na luzie mogę napić się soku, nie zawsze musi być wino. A jak będzie ochota, to raz od wielkiego dzwonu, raczej się nie umrze.
Czy przyjemne? Tak , jest to przyjemne, ale bycie "na rauszu", też było przyjemne. Jakbym miał równoważyć, zestawiać, niechlanie jest zdecydowanie przyjemniejsze.
Czy ma coś to wspólnego z silną wolą? Myślę, że tak stawianie sprawy, już w swoim założeniu, daje negatywne nacieki. Trzeba się przy tej "woli" mocować ze sobą. "Trzeba być" "silnym". Ja akurat, nie rozpatrywałem tego w tym kontekście, w tych kategoriach. Bardziej w kontekście tego, co można stracić, co zyskać, na co się to przekłada, co może zdegradować. W kategoriach woli, mogę teraz myśleć, post factum. Ewentualnie.
ps. Materiału, jak ktoś kogoś chce wkręcić w jakąś "metodę", cudowną, skuteczną, czy jakomś tam - nie oglądam. Opakowanie, próba przesellowania. Każdy by tak to pokazywał. Jednemu pomoże, drugiemu pewnie nie, bo jak sądzę, nie ma uniwersalnej metody na każdego. Z jednej strony jak ktoś nie ma triggerów wewnętrznych, pomysłu jak zrobić pierwszy krok, może i pomoże. Nawet przez to, że się człowiek doświadczy, że to jednak nie to i trzeba szukać dalej. A może i wyjątkowo pomoże. Reasumując, każdy ruch w tym kierunku dobry, o ile, ktoś ma na to ochotę, albo ma palącą potrzebę, "problem z alkoholem". Choć oczywiście bym też nie demonizował alkoholu. Jak wszystko jest dla ludzi. Na pewno takich co kontrolują rzeczywistość i nie dają się nieść używkom. To tak na marginesie.
Inni być może angażują w to "silną wolę", dżezusa krystusa, esperal, odsiadkę lub siedzenie w pozycji lotosu. Co człowiek, to inna historia, biorę to pod uwagę.