



Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Rock, który można słuchać podczas postu bez obawy przed popełnieniem grzechuHusar pisze:yyyyyyywlasnie przeczytalem cala dyskusje:) Ale bordel heheheeh. Co to w ogole jest post rock??
No na to wychodziRiven pisze:czyli rock dla cip?
no wlasnie tak mi sie ta etykietka kojarzy ; )Wódz Dziesięć Niedźwiedzi pisze:No na to wychodziRiven pisze:czyli rock dla cip?
bo twój ciasny móżdżek nie przymuje do wiadomosci że moze byc inaczej niz ci mamusia mówiła. a problemy to masz ty cipo gdy nie wiesz co odszczeknąć i robisz sobie listę wrogówDrone pisze:Nie wytrzymał i popuścił sprowadzony do poziomu, na który tak bardzo lubił sprowadzać innych. Już nie pamiętasz swoich forumowych problemów, tchórzliwa pipo?vulture pisze: tą narcystyczną cipą jesteś ty. nigdy nie spotkałem tu takiego onanisty który tak spuszczałby się nad własną mizerna osobą.nic nie osiągnąłeś,jesteś żulem proszącym przechodniów o 2 zeta na taniego sikacza,kurwą w kierunku której można tylko splunąć.
EOT.
Szczerze mówiąc, wolę być żulem czy kurwą niż oświadczyć publicznie, że "Same Difference" to najlepsze ENTOMBED.
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.
pytanie ile masz lat mogą zadawać tylko 34 latkowie którym nie staje.Drone pisze:Ja mam 34, a on nie chce się przyznać, wstydzi się
O co chodzi? Trochę bluzgów poleciało w temacie adekwatnym do tego celu i tyle.
Post-hard-rock + trochę Mogwai? Mnie taką łatką raczej byś zniechęcił, heheSkaut_Kwatermaster pisze:no to też coś zapodam, bo jednak w tej stercie gówna trochę pokopałem i znalazłem post-hard-rock
i jak to zwykle bywa w gatunku, jest instrumentalnie, czasem płaczłliwie, momenatmi ambientowo. Dodatkowo, trochę tutaj Mogwai, trochę cięższych rockowych klimatów, nawet jakieś pseudo-jazzowe patenty się tutaj zdarzają. Bardzo fajna rzecz. Oczywiście jak na post-rock, bo nijak to się ma do lat 70-tych
hehe, troszkę faktycznie wyolbrzymiłem pewne cechy (szczerze mówiąc nie wiem gdzie Ty te "stany średnie" znalazłeś, bo ja akurat ten krążek chłonę całościowo4m pisze:Post-hard-rock + trochę Mogwai? Mnie taką łatką raczej byś zniechęcił, heheSkaut_Kwatermaster pisze:no to też coś zapodam, bo jednak w tej stercie gówna trochę pokopałem i znalazłem post-hard-rock
i jak to zwykle bywa w gatunku, jest instrumentalnie, czasem płaczłliwie, momenatmi ambientowo. Dodatkowo, trochę tutaj Mogwai, trochę cięższych rockowych klimatów, nawet jakieś pseudo-jazzowe patenty się tutaj zdarzają. Bardzo fajna rzecz. Oczywiście jak na post-rock, bo nijak to się ma do lat 70-tychNie wierzcie Skautowi co do opisu poza tym, że to bardzo fajna oraz instrumentalna rzecz. Nie jest to płyta posiadająca tak oryginalny własny charakter co Magyar Posse - Kings Of Time, nie wyróżnia się specjalnie w towarzystwie dobrych płyt postrockowych, lecz naprawdę potrafi porwać i z niecałych 50 minut może tylko 10-12 to stany średnie. Warto
ps. dodam na wszelki wypadek, żeby nie było nieporozumień - nie jest to płyta do cierpienia i rozważania kwestii filozoficznych. Rozluźnia, uspokaja, następnie wtłacza do organizmu solidną dawkę energii. Poszukiwaczom sensu życia proponuję pominięcie tego tytułu
Triceratops pisze: to jak naciaganie skory z torby na glowe, niby sie da i mozna