21-10-2023, 13:04
Słyszałem o takich, co ujrzeli martwy piksel na niebie. Nie chcę nawet pisać, co za tym idzie, bo implikacje tego zdarzenia są iście lovecraftowsko potworne, tak potworne, że lepiej nawet o tym nie myśleć. Uważajcie więc, jeśli spoglądacie w górę, zwłaszcza, jeśli jesteście jednostkami nadwraiżliwymi, nerwowymi, kiedyście wzburzeni lub kiedy umysły wasze otwierają się na kwestionowanie zastanego porządku. Wówczas właśnie jesteście podatni na zetknięcie się z tym groźnym zjawiskiem. Dlaczego groźnym? Ano dlatego, że nigdy, przenigdy nie kończy się to dobrze. Delikwenci tacy popadają w szaleństwo lub znikają bez wieści.
Słyszałem, że w ścianach budynków, pod chodnikami, pod szosami, w rurach - wszędzie tam rozciąga się tajemna infrastruktura. Mało kto o tym wie, oczywiście, i mało kto w to uwierzy. Nieważne. Ci, którzy wiedzą, po prostu wiedzą. A może to tylko sen? Nieważne. Żyj z tym, człowieku, poć się w nocy i śnij demoniczne koszmary.
W odpowiednim momencie, w ciemności i ciszy, gdy nie ma w pobliżu nikogo, kto mógłby o tym zaświadczyć, otwiera się ściana, odsuwa płyta chodnikowa i wówczas noże - setki, jak nie tysiące wirujących noży - dopadają delikwenta, żywcem obierają ze skóry, kroją, porcjują. Zimno, metodycznie, bezlitośnie, nie zwracając uwagi na zwierzęce wrzaski cierpienia, wreszcie na wycie i jęki. Trwa to zaledwie chwilę, po pięciu minutach jest czysto i nic nie wskazuje na to, że tutaj właśnie przed chwilą wydarzyła się potworność urągająca człowieczeństwu.
Słyszałem, że ci ludzie wracają potem do swoich domów, rodzin i biur, pozornie tacy sami, lecz fundamentalnie inni. Zaprzeczają, jakoby cokolwiek się zmieniło, lecz kto wie, ten wie. Każdy podskórnie czuje niepokój, aurę zimna, niedostępności bijącej od takiego zamienionego... Człowieka? No właśnie. Kim są?
Pewna fryzjerka mówiła mi, że część ludzi jest robotami. Moja grdyka nerwowo drgnęła pod jej brzytwą i nie powiem, poczułem się nieswojo słysząc takie rewelacje od osoby, która nie tylko trzymała zimne ostrze przy moim gardle, lecz najwyraźniej była przy tym nie do końca zrównoważona.
Kiedyś, przemierzając nocą zimne, wygasłe ulice usłyszałem krzyk. Nieraz zdawało mi się też, że coś dostrzegam kątem oka, niepokojący ruch. Widziało mi się, że ktoś tam był, a później ślad po nim znikał. Przywidzenia? Możliwe. Czy cokolwiek z tego jest prawdą? Pewnie nic.