Pełna setlista Danziga z aktualnej trasy po Europie:
Overture Of The Rebel Angels(Intro)
SkinCarver
Hammer Of The Gods
Twist Of Cain
Am I Demon
Her Black Wings
Devil's Plaything
Blood & Tears
Dirty Black Summer
How The Gods Kill
Do You Wear The Mark
Misfits w/Doyle
Death Comes Ripping
(Misfits cover) (with Doyle)
Vampira
(Misfits cover) (with Doyle)
Turned Into A Martian
(Misfits cover) (with Doyle)
Skulls
(Misfits cover) (After asking the audience … more)
Night Of The Living Dead
(Misfits cover) (with Doyle)
Astro Zombies
(Misfits cover) (with Doyle)
Last Caress
(Misfits cover) (with Doyle)
Encore:
Soul On Fire
Not Of This World
Mother
Encore 2:
London Dungeon
(Misfits cover) (with Doyle) (After asking the audience and … more)
Die, Die My Darling
(Misfits cover) (with Doyle)
Trasa Danziga po Europie
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07-11-2008, 13:01
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07-11-2008, 13:01
Re: Trasa Danziga po Europie
Setlista ogólnie bdb, ale brakuje mi tak samo jak i ponad 10 lat temu znakomitego i niesamowitego kawałka z czwórki: Untill We Call On The Dark!!!
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7629
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Trasa Danziga po Europie
koncert w Wiedniu wyprzedany więc raczej cienia szansy nie ma że tym razem ich gdzieś zobaczę :|
- Nerwowy
- zahartowany metalizator
- Posty: 6524
- Rejestracja: 20-06-2009, 14:07
Re: Trasa Danziga po Europie
W Polszy za to pewnie by odwołali, ew. przenieśli do Proximy ;DDD.Bloodcult pisze:koncert w Wiedniu wyprzedany więc raczej cienia szansy nie ma że tym razem ich gdzieś zobaczę :|
De Mysteriis Dom Niggeriis
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7629
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Trasa Danziga po Europie
nie zdziwiłbym się niestety (patrz odwołanie Monster Magnet) :(
- MinT
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1180
- Rejestracja: 07-12-2004, 10:55
- Lokalizacja: P-N
- Kontakt:
Re: Trasa Danziga po Europie
Były jakies podchody pod Danzig z 1,5 roku temu.
Zdaje się, że ostatni raz Glenna w PL był raczej niewypałem.
Zdaje się, że ostatni raz Glenna w PL był raczej niewypałem.
*poznański Goldman Sachsman metalu*
LEFT HAND SOUNDS - http://facebook.com/lefthandsoundsorg
LEFT HAND SOUNDS - http://facebook.com/lefthandsoundsorg
- Lykantrop
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8015
- Rejestracja: 23-12-2009, 17:51
Re: Trasa Danziga po Europie
Chodzi o koncert w warszawskiej stodole, w 2002 r.? Byłem tam i niewypału nie stwierdzono. Wręcz przeciwnie.MinT pisze:Były jakies podchody pod Danzig z 1,5 roku temu.
Zdaje się, że ostatni raz Glenna w PL był raczej niewypałem.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07-11-2008, 13:01
Re: Trasa Danziga po Europie
Niewypał, jak niewypał-było na nim ponad 800 osób, w tym i ja,a koncert był świetny i nie było na nim nikogo przypadkowego!!!:-)))
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07-11-2008, 13:01
Re: Trasa Danziga po Europie
Tak na osłodę:
-
- świeżak
- Posty: 9
- Rejestracja: 25-06-2010, 20:09
- Lokalizacja: Cracow
Re: Trasa Danziga po Europie
Jadę do Wiednia. W ubiegły poniedziałek miałem już kupować bilety, ale okazało się, że ... wyprzedały się w piątek :/
Udało się jednak mimo wszystko wkręcić.
Glenn Danzig to ostatni muzyk, którego MUSZĘ zobaczyć. Resztę tylko mogę :)
Setlista genialna, "Untill you call on the dark" rzadko było grane na żywo, nie można mieć wszystkiego, w dodatku koncert z Doylem, który nie na wszystkich koncertach Danziga bywa, więc zapowada się naprawdę ostra jazda.
Udało się jednak mimo wszystko wkręcić.
Glenn Danzig to ostatni muzyk, którego MUSZĘ zobaczyć. Resztę tylko mogę :)
Setlista genialna, "Untill you call on the dark" rzadko było grane na żywo, nie można mieć wszystkiego, w dodatku koncert z Doylem, który nie na wszystkich koncertach Danziga bywa, więc zapowada się naprawdę ostra jazda.
I'm wreck, I'm sleaze, I'm ROCK N'ROLL DISEASE!!!
-
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07-11-2008, 13:01
Re: Trasa Danziga po Europie
Spoko-napisz jak było po powrocie!!!:-)))Mefisto76 pisze:Jadę do Wiednia. W ubiegły poniedziałek miałem już kupować bilety, ale okazało się, że ... wyprzedały się w piątek :/
Udało się jednak mimo wszystko wkręcić.
Glenn Danzig to ostatni muzyk, którego MUSZĘ zobaczyć. Resztę tylko mogę :)
Setlista genialna, "Untill you call on the dark" rzadko było grane na żywo, nie można mieć wszystkiego, w dodatku koncert z Doylem, który nie na wszystkich koncertach Danziga bywa, więc zapowada się naprawdę ostra jazda.
- izabela
- świeżak
- Posty: 1
- Rejestracja: 15-07-2013, 22:46
- Lokalizacja: kraków
Re: Trasa Danziga po Europie
proszę napisz jak Ci się to udało!! :)Mefisto76 pisze:Jadę do Wiednia. W ubiegły poniedziałek miałem już kupować bilety, ale okazało się, że ... wyprzedały się w piątek :/
Udało się jednak mimo wszystko wkręcić.
Glenn Danzig to ostatni muzyk, którego MUSZĘ zobaczyć. Resztę tylko mogę :)
Setlista genialna, "Untill you call on the dark" rzadko było grane na żywo, nie można mieć wszystkiego, w dodatku koncert z Doylem, który nie na wszystkich koncertach Danziga bywa, więc zapowada się naprawdę ostra jazda.
-
- świeżak
- Posty: 9
- Rejestracja: 25-06-2010, 20:09
- Lokalizacja: Cracow
Re: Trasa Danziga po Europie
Jesteśmy Iza z tego samego miasta ;-)izabela pisze: proszę napisz jak Ci się to udało!! :)
I'm wreck, I'm sleaze, I'm ROCK N'ROLL DISEASE!!!
-
- świeżak
- Posty: 9
- Rejestracja: 25-06-2010, 20:09
- Lokalizacja: Cracow
Re: Trasa Danziga po Europie
Koncert, koncert i po koncercie!
Od razu powiem, że to miał być koncert życia i BYŁ.
Wszystko ułożyło się idealnie - dojazd pod wiedeńską ARENĘ już ok. 15:30, po którą do 19ej ludzi było jak na lekarstwo,
a większe przygotowania trwały do ... zaplanowanego na ten wieczór festiwalu punk-rockowego przed Areną :)
Co ciekawe miałem wrażenie, że wszyscy przybyli nie mieli biletów i desperacko próbowali je zdobyć...Na zewnątrz było wyraźnie słychac próbę dźwięku zespołu i TEN głos. Ok. 19:30 Big Dave - ochroniarz/mierownik zespołu, który ma ze 190 cm wysokości i tyle samo szerokości - oznajmił wszystkim zgromadzonym przed wejściem, że nie ma żadnego fotografowania, ani kręcenia, a ktokolwiek złapany na podobnej czynności dwa razy zostanie z klubu usunięty.
W środku merch dość ubogi - zaledwie kilka wzorów koszulek, zazwyczaj z Danzigową czachą, nowa płyta Doyle'a "Abominator" i jego koszulka.
Na przystawkę zagrał lokalny band NAPLAVA - bez zbytniej historii, nawet mi się podobało, choć wyjątkowo byli nieruchliwi, nie mieli basisty, a na koniec zaśpiewał z nimi wokalista w stylu Michała Szpaka.
Wreszcie ok. 21:45 techniczny dal znak, zgasły światła, na scenę wkroczył Johnny Kelly z tradycyjną butelką Corony i tłum - który nagle niewiadomo skąd się wziął -oszalał, potem weszli Steve Zing i Tommy Victor, a samego wkroczenia Glenna nawet nie pamiętam bo walczyłem zażarcie w pierwszym rzędzie o życie. Zaczęło się tradycyjnie od "Skin carver" i "Hammer of the gods" - a potem już pierwszy orgazm tego wieczoru, czyli "Twist of Cain". Zapomniałem dodać, że dwóm fotografom pozwolono robić pzez dwa pierwsze kawałki zdjęcia (które Glenn potem autoryzował osobiście ponoć) - jeden z fotografów, stojąc na drodze Glenna, który często wystawiał mikrofon w kierunku publiki, dostał od niego takiego strzała, że prawie zrobił przewrót w przód :) Potem same klasyki - "Am I demon" z jedynki, "Devil's plaything" i "Under her black wings", Blood and teras" z Lucifuge (przy tych umarłem), "Dirty black summer" z How the gods kill i na scenę zawołany został DOYLE. Facet jak wygląda każdy wie, ale jak stanął na podeście 1,5 m przede mną, to miał nie te swoje 191 cm, tylko ze 211 cm :) Żuł gumę i robił balony (nota bene o tę gumę nawet ludzi się potem zabijali!), a publika postradała do końca rozumek przy SKULLS, czy LAST CARESS. Obłęd totalny. Glenn poczęstował mnie swoją wodą (!), a kiedy przystawił mi prawie do st mikrofon przy "Mother", to był mój szczyt. Okazało się, że nie ostatni tego wieczoru... Zaskoczniem było wykonane na bis "She rides", które nie była nawet wymieniona na setliście!
Po koncercie dopiero był czad - znajoma załatwiła zielone opaski uprawniające wyjazd windą na górę klubu, gdzie były garderoby i catering - po krótkim oczekiwaniu wpadł Johnny, który długo opowiadał jakiemuś gościowi w koszulce Type O'Negative o tym co teraz robi Josh Silver :) Trochę drętwe towarzystwo (jakieś młode panienki) próbował trochę rozruszać Steve Zing, wreszcie pojawił się i sam Glenn - zapomnijcie o tych wszystkich opowieściach o jego fochach i dziwactwach - uśmiechnięty i megasympatyczny facet, nie wyszedł dopóki wszyscy nie dostali tego, czego chcieli, laski robiły sobie zdjęcia swoimi smartfonami, a on tylko prosił:"Pokażcie, jak wyszło? O SUPER!". Dałem się wszystkim pannom wyżyć na nim, po czym sam do mnie podszedł (!), wręczyłem mu dwie specjalnie przygotowane na tę okazję rzeczy, bardzo mu się podobały, zaprosiłem do Polski z propozycją, że koncert "Danzig in Danzig" to byłoby naprawdę coś - bardzo szeroko się uśmiechnął :)
Podpisał mi bez problemów trzy płyty i setlistę, strzeliliśmy fotę, jeszcze chwilę został, wychodząc zapytał grzecznie czy jeszcze ktoś coś sobie od niego życzy i serdecznie się pożegnał.
Potem jeszcze raz wrócił i jeszcze raz się pożegnał !
Po jakimś czasie wpadł jeszcze w połowie makijażu Doyle (zajebiście mało ekspresywny gość, dokładnie odwrotny niż na scenie), a jako ostatni dotarł na imprezę Tommy Victor i okazał się niesamowicie pozytywnym gosciem - jak usłyszał, ze jestem z Polski, topowiedział, ze ojciec byl z Polski, a matka z Rumunii - akurat okazała sie, że jedna z dziewczyn która też się tam znalazła, była Rumunką - więc temat na następną godzinę był jeden :)
Do 1:30 rozmawialiśmy o sporcie, śmialiśmy się z jego zdjęć w starych Metal Hammerach, które przywiozełm ze sobą oraz kto jakiej muzyki sluchał w latach 80. (Tommy to megafan Killing Joke), a pożegnaliśmy się umówieniem na zwiedzanie Krakowa, w którym Prong gra koncert w kwietniu przyszłego roku.
Podroż powrotna była arcymasakryczna, ale jakie to ma znaczenie?!
Na swoich spodniach odkryłem trzy ślady krwi, co ciekawe - nie mojej i pojęcia nie mam czyjej.
Ostatni "MUST SEE" zaliczony. Reszta ma dla mnie już tylko status "MIGHT".
Mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś to się powtórzy - oby na naszym podwórku!
Od razu powiem, że to miał być koncert życia i BYŁ.
Wszystko ułożyło się idealnie - dojazd pod wiedeńską ARENĘ już ok. 15:30, po którą do 19ej ludzi było jak na lekarstwo,
a większe przygotowania trwały do ... zaplanowanego na ten wieczór festiwalu punk-rockowego przed Areną :)
Co ciekawe miałem wrażenie, że wszyscy przybyli nie mieli biletów i desperacko próbowali je zdobyć...Na zewnątrz było wyraźnie słychac próbę dźwięku zespołu i TEN głos. Ok. 19:30 Big Dave - ochroniarz/mierownik zespołu, który ma ze 190 cm wysokości i tyle samo szerokości - oznajmił wszystkim zgromadzonym przed wejściem, że nie ma żadnego fotografowania, ani kręcenia, a ktokolwiek złapany na podobnej czynności dwa razy zostanie z klubu usunięty.
W środku merch dość ubogi - zaledwie kilka wzorów koszulek, zazwyczaj z Danzigową czachą, nowa płyta Doyle'a "Abominator" i jego koszulka.
Na przystawkę zagrał lokalny band NAPLAVA - bez zbytniej historii, nawet mi się podobało, choć wyjątkowo byli nieruchliwi, nie mieli basisty, a na koniec zaśpiewał z nimi wokalista w stylu Michała Szpaka.
Wreszcie ok. 21:45 techniczny dal znak, zgasły światła, na scenę wkroczył Johnny Kelly z tradycyjną butelką Corony i tłum - który nagle niewiadomo skąd się wziął -oszalał, potem weszli Steve Zing i Tommy Victor, a samego wkroczenia Glenna nawet nie pamiętam bo walczyłem zażarcie w pierwszym rzędzie o życie. Zaczęło się tradycyjnie od "Skin carver" i "Hammer of the gods" - a potem już pierwszy orgazm tego wieczoru, czyli "Twist of Cain". Zapomniałem dodać, że dwóm fotografom pozwolono robić pzez dwa pierwsze kawałki zdjęcia (które Glenn potem autoryzował osobiście ponoć) - jeden z fotografów, stojąc na drodze Glenna, który często wystawiał mikrofon w kierunku publiki, dostał od niego takiego strzała, że prawie zrobił przewrót w przód :) Potem same klasyki - "Am I demon" z jedynki, "Devil's plaything" i "Under her black wings", Blood and teras" z Lucifuge (przy tych umarłem), "Dirty black summer" z How the gods kill i na scenę zawołany został DOYLE. Facet jak wygląda każdy wie, ale jak stanął na podeście 1,5 m przede mną, to miał nie te swoje 191 cm, tylko ze 211 cm :) Żuł gumę i robił balony (nota bene o tę gumę nawet ludzi się potem zabijali!), a publika postradała do końca rozumek przy SKULLS, czy LAST CARESS. Obłęd totalny. Glenn poczęstował mnie swoją wodą (!), a kiedy przystawił mi prawie do st mikrofon przy "Mother", to był mój szczyt. Okazało się, że nie ostatni tego wieczoru... Zaskoczniem było wykonane na bis "She rides", które nie była nawet wymieniona na setliście!
Po koncercie dopiero był czad - znajoma załatwiła zielone opaski uprawniające wyjazd windą na górę klubu, gdzie były garderoby i catering - po krótkim oczekiwaniu wpadł Johnny, który długo opowiadał jakiemuś gościowi w koszulce Type O'Negative o tym co teraz robi Josh Silver :) Trochę drętwe towarzystwo (jakieś młode panienki) próbował trochę rozruszać Steve Zing, wreszcie pojawił się i sam Glenn - zapomnijcie o tych wszystkich opowieściach o jego fochach i dziwactwach - uśmiechnięty i megasympatyczny facet, nie wyszedł dopóki wszyscy nie dostali tego, czego chcieli, laski robiły sobie zdjęcia swoimi smartfonami, a on tylko prosił:"Pokażcie, jak wyszło? O SUPER!". Dałem się wszystkim pannom wyżyć na nim, po czym sam do mnie podszedł (!), wręczyłem mu dwie specjalnie przygotowane na tę okazję rzeczy, bardzo mu się podobały, zaprosiłem do Polski z propozycją, że koncert "Danzig in Danzig" to byłoby naprawdę coś - bardzo szeroko się uśmiechnął :)
Podpisał mi bez problemów trzy płyty i setlistę, strzeliliśmy fotę, jeszcze chwilę został, wychodząc zapytał grzecznie czy jeszcze ktoś coś sobie od niego życzy i serdecznie się pożegnał.
Potem jeszcze raz wrócił i jeszcze raz się pożegnał !
Po jakimś czasie wpadł jeszcze w połowie makijażu Doyle (zajebiście mało ekspresywny gość, dokładnie odwrotny niż na scenie), a jako ostatni dotarł na imprezę Tommy Victor i okazał się niesamowicie pozytywnym gosciem - jak usłyszał, ze jestem z Polski, topowiedział, ze ojciec byl z Polski, a matka z Rumunii - akurat okazała sie, że jedna z dziewczyn która też się tam znalazła, była Rumunką - więc temat na następną godzinę był jeden :)
Do 1:30 rozmawialiśmy o sporcie, śmialiśmy się z jego zdjęć w starych Metal Hammerach, które przywiozełm ze sobą oraz kto jakiej muzyki sluchał w latach 80. (Tommy to megafan Killing Joke), a pożegnaliśmy się umówieniem na zwiedzanie Krakowa, w którym Prong gra koncert w kwietniu przyszłego roku.
Podroż powrotna była arcymasakryczna, ale jakie to ma znaczenie?!
Na swoich spodniach odkryłem trzy ślady krwi, co ciekawe - nie mojej i pojęcia nie mam czyjej.
Ostatni "MUST SEE" zaliczony. Reszta ma dla mnie już tylko status "MIGHT".
Mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś to się powtórzy - oby na naszym podwórku!
I'm wreck, I'm sleaze, I'm ROCK N'ROLL DISEASE!!!