Malarstwo

[Bezdech]

Tu się nie ma z czego śmiać, autor jest znanym artystą, o którego okładki zabijały się topowe kapele już w latach 70-tych.

[Drone]

Panowie, chciałbym wydrukować sobie w dobrej jakości kilka reprodukcji. Czy są jakieś globalne źródła w internecie, gdzie można zdobyć obrazy w pdf czy bmp?

[longinus696]

Tu się nie ma z czego śmiać, autor jest znanym artystą, o którego okładki zabijały się topowe kapele już w latach 70-tych.

Prawdę mówiąc uwielbiam takie rzeczy. Zajebista kolorystyka, duża siła ekspresji.

[krz63]

Panowie, chciałbym wydrukować sobie w dobrej jakości kilka reprodukcji. Czy są jakieś globalne źródła w internecie, gdzie można zdobyć obrazy w pdf czy bmp?

Po co drukować? Mogę Ci namalować własnoręcznie parę dzieł Leona Tarasewicza albo zlecić to dzieciom. Powiesisz je na ścianie i będziesz mógł się chwalić przed wszystkimi sztuką współczesną. Aha, wystawiam faktury vat.

[Baton]

Byłem niedawno na wystawie Marka Rothki w Warszawie. W biografii wypisanej na ścianie przeczytałem, że Rothko cierpiał na depresję wywołaną przeświadczeniem, że "przyszłe pokolenia uznają jego sztukę za śmiechu wartą", a następnie posiedziałem trochę przed takim wielkim, bardzo czarnym płótnem, które sam mógłbym namalować mając do dyspozycji wiadro farby i wałek. Parę minut kontemplowałem to czarne płotno i wspomniany tekst ze ściany, zrobiło mi się tak jakoś smutno i sobie poszedłem, uboższy o bodajże 5 złotych.

[Plasfodeur]

zrobiło mi się tak jakoś smutno

no i widzisz, gdybyś się zaśmiał to ta jego depresja miałaby sens, a tak? biedny człowiek :(

[Baton]

Odkąd byłem w Muzeum Sztuki Wspólczesnej w Krakowie (MOCAK) to nie jestem już w stanie się z takich rzeczy śmiać, po przekroczeniu pewnej granicy pozostaje tylko płacz i napierdalanie głową w ścianę.

[Riven]

:DD

[longinus696]

Byłem niedawno na wystawie Marka Rothki w Warszawie. W biografii wypisanej na ścianie przeczytałem, że Rothko cierpiał na depresję wywołaną przeświadczeniem, że "przyszłe pokolenia uznają jego sztukę za śmiechu wartą", a następnie posiedziałem trochę przed takim wielkim, bardzo czarnym płótnem, które sam mógłbym namalować mając do dyspozycji wiadro farby i wałek. Parę minut kontemplowałem to czarne płotno i wspomniany tekst ze ściany, zrobiło mi się tak jakoś smutno i sobie poszedłem, uboższy o bodajże 5 złotych.

I niczego się nie dowiedziałeś z tej wystawy? Niczego z niej nie wyniosłeś? Czujesz, że jedynie straciłeś 5 złotych?

[Morph]

Długie lata miałem tak jak Baton. Punktem zwrotnym była wizyta w nowojorskim Gugenhajmie. Mieli (chyba dalej mają) wystawę Kandinskiego, w centralnym punkcie wisiał sobie obraz z białą ramką (KLIK), obok wyświetlali dotyczący tego obrazu dokument, który naprawdę potrafi otworzyć oczy na "tą całą nowoczesną sztukę".

[longinus696]

Długie lata miałem tak jak Baton. Punktem zwrotnym była wizyta w nowojorskim Gugenhajmie. Mieli (chyba dalej mają) wystawę Kandinskiego, w centralnym punkcie wisiał sobie obraz z białą ramką (KLIK), obok wyświetlali dotyczący tego obrazu dokument, który naprawdę potrafi otworzyć oczy na "tą całą nowoczesną sztukę".

Niestety w Muzeum Narodowym w W-wie nie mieli takiego filmu, mnie się jednak wydaje, że sens twórczości Rothki został nieźle wyłożony, a jeśli nie, to przynajmniej wystarczyło załapać się na wycieczkę z przewodnikiem, który całkiem barwnie i przystępnie opowiadał o tym malarstwie. Stąd zaskoczenie postawą Batona, którego miałem za otwartego gościa.

[Kurt]

W sumie, jako że się na tym kompletnie nie znam, to się chętnie wypowiem. Malarstwo, jak sądzę, powinno przemawiać samo przez się. Bardzo nie lubię, jak mi ktoś nachalnie tłumaczy jak mam coś zrozumieć. Podobnie mam z płytami. Jeżeli dzieło nie przemawia samo przez się, a wymaga dointerpretowywanie, śladów czy tropów interpretacyjnych, dla jakiegokolwiek zrozumienia tegoż, a już nie daj boże "właściwego" zrozumienia, to dla mnie jest to kiepskie dzieło. Chociaż nierzadko nie sposób nie docenić nakładu pracy włożonego w jego stworzenie.

[Skaut]

W sumie, jako że się na tym kompletnie nie znam, to się chętnie wypowiem. Malarstwo, jak sądzę, powinno przemawiać samo przez się. Bardzo nie lubię, jak mi ktoś nachalnie tłumaczy jak mam coś zrozumieć. Podobnie mam z płytami. Jeżeli dzieło nie przemawia samo przez się, a wymaga dointerpretowywanie, śladów czy tropów interpretacyjnych, dla jakiegokolwiek zrozumienia tegoż, a już nie daj boże "właściwego" zrozumienia, to dla mnie jest to kiepskie dzieło. Chociaż nierzadko nie sposób nie docenić nakładu pracy włożonego w jego stworzenie.

bez kontekstu nie jesteś w stanie zrozumieć dlaczego ten obraz jest uznawany za dzieło sztuki.

[Kurt]

Nie wiem czy jest uznawany za dzieło sztuki. Kompletnie mnie to zresztą nie interesuję. Dla mnie to jest po prostu głupie i nie niesie ze sobą treści, z którą mógłbym się identyfikować. Jeśli komuś się to podoba i widzi w tym sens, bardzo dobrze. Ale proszę, nie wmawiajcie mi, że ma mi się podobać "bo to dzieło sztuki", a ja nie znam kontekstu i jestem ignorantem. Bo to mi trochę Ferdydurke zajeżdża.

[Skaut]

Nie wiem czy jest uznawany za dzieło sztuki. Kompletnie mnie to zresztą nie interesuję. Dla mnie to jest po prostu głupie i nie niesie ze sobą treści, z którą mógłbym się identyfikować. Jeśli komuś się to podoba i widzi w tym sens, bardzo dobrze. Ale proszę, nie wmawiajcie mi, że ma mi się podobać "bo to dzieło sztuki", a ja nie znam kontekstu i jestem ignorantem. Bo to mi trochę Ferdydurke zajeżdża.

Przełóż sobie to na grunt muzyczny i powiedz mi dlaczego dla przykładu mamy się zachwycać ambientem Briana Eno, skoro to raptem kilka "sygnałów" na krzyż przez praktycznie cały krążek? Gdyby nie kontekst muzyka w ogóle by się nie rozwijała, nie kontrastowała z innymi gatunkami, nie szukała nowych dróg, inspiracji itepe. Podobnie masz z tym wyżej.

[krz63]

Nienawidzę tzw. sztuki współczesnej. Tzn. niech sobie będzie, ale wkurwia mnie to, że dofinansowują ją z publicznych pieniędzy. Tarasewicz maluje jakieś kreski, baba w Zachęcie obiera kartofle, inna stawia świnię na krowie. Sztuka, że hej.

[longinus696]

Malarstwo, jak sądzę, powinno przemawiać samo przez się. Bardzo nie lubię, jak mi ktoś nachalnie tłumaczy jak mam coś zrozumieć. Podobnie mam z płytami. Jeżeli dzieło nie przemawia samo przez się, a wymaga dointerpretowywanie, śladów czy tropów interpretacyjnych, dla jakiegokolwiek zrozumienia tegoż, a już nie daj boże "właściwego" zrozumienia, to dla mnie jest to kiepskie dzieło. Chociaż nierzadko nie sposób nie docenić nakładu pracy włożonego w jego stworzenie.

A powiedz mi, jakie dzieło "mówi samo przez się"? Bo ja jakoś nie potrafię sobie takiego dzieła wyobrazić. Po prostu dzieła, które Twoim zdaniem "mówią same przez się", to dzieła, które z jakiegoś powodu jesteś w stanie odczytać, bo są bliskie Twojej mentalności - dlatego je rozumiesz. Chociaż wchodzi w grę i taka sytuacja, że tych dzieł nie rozumiesz, a jedynie wydaje Ci się, że je rozumiesz, tylko dlatego, że potrafisz dostrzec w nich jakąś znaną z życia sytuację i odczuć wyrażone przez artystę emocje. A przecież to jeszcze nie gwarantuje zrozumienia tych dzieł.

Nie wiem czy jest uznawany za dzieło sztuki. Kompletnie mnie to zresztą nie interesuję. Dla mnie to jest po prostu głupie i nie niesie ze sobą treści, z którą mógłbym się identyfikować. Jeśli komuś się to podoba i widzi w tym sens, bardzo dobrze.

A nie sądzisz, że głupsze jest podejście typu "nie rozumiem i nie chcę rozumieć, bo się uparłem"? Poza tym skąd wiesz, że nie niesie treści z która mógłbyś się identyfikować, skoro tej treści nie znasz?

Ale proszę, nie wmawiajcie mi, że ma mi się podobać "bo to dzieło sztuki", a ja nie znam kontekstu i jestem ignorantem. Bo to mi trochę Ferdydurke zajeżdża.

Akurat Gombrowicz gówno się znał na malarstwie i podejście miał kompletnego ignoranta, więc całkiem nieźle trafiłeś.

[longinus696]

Przełóż sobie to na grunt muzyczny i powiedz mi dlaczego dla przykładu mamy się zachwycać ambientem Briana Eno, skoro to raptem kilka "sygnałów" na krzyż przez praktycznie cały krążek? Gdyby nie kontekst muzyka w ogóle by się nie rozwijała, nie kontrastowała z innymi gatunkami, nie szukała nowych dróg, inspiracji itepe. Podobnie masz z tym wyżej.

Samo sedno. Na przykład do malarstwa wspomnianego tu Marka Rothki niektórzy mogliby podejść jak do ambientu (czasami nawet dark ambientu) w wersji wizualnej. Nie byłoby to wcale takie niedorzeczne.

[longinus696]

Nienawidzę tzw. sztuki współczesnej. Tzn. niech sobie będzie, ale wkurwia mnie to, że dofinansowują ją z publicznych pieniędzy. Tarasewicz maluje jakieś kreski, baba w Zachęcie obiera kartofle, inna stawia świnię na krowie. Sztuka, że hej.

A kiedy Twoim zdaniem coś jest sztuką? Dlaczego "świnia na krowie'' nie może być sztuką?

[krz63]

Równie dobrze mógłbym stanąć w galerii, wyjąć fiflara, nałożyć na niego jakąś tulejkę i nazwać to instalacją dorabiając przy okazji jakąs ideologię, że to mój symboliczny protest przeciwko zatruciom gleby rtęcią w Burnika Faso. Powagi trochę.
Symfonię skomponować nie każdy potrafi, płyty nagrać też nie, namalować babę z futrzanym zwierzakiem też nie. Każdy, nawet dziecko może namalować paski, postawić świnię na krowę czy obierać ziemniaki. Sztuką jest jedynie dorobić do tego jakąś ideologię by te wszystkie zjebane miłośniki sztuki zachwycały się takim debilizmem jak kartka pomalowana na czarno.