
Gdyby ktoś jeszcze nie znał tych dżentelmenów, od prawej:
Kim Sølve - gitara (Blitzkrieg Baby, ex-Delirium Bound, K100, Pronounced "Sex", Swarms, ex-Taarenes Vaar, Three Winters, TKDS)
Plenum - bass (Audiopain, Swarms, ex-Ved Buens Ende, ex-Virus)
Bjeima - perkusja (Alfa Obscura, ex-Delirium Bound, The Ghost Conspiracy, Konstriktor, Swarms, Virus, Yurei)
Member 01 - wokal (ex-Delirium Bound, The Konsortium)
Joachim Svebo - wokal
Taki skład powinien w zupełności wystarczyć za rekomendację tej grupy. Co to oznacza? Dla mnie osobiście bardzo wiele. Ale po kolei.
Kim Sølve, mózg operacji i jeden z ojców założycieli Taarenes Vaar, na gruzach którego powstał -M-, nie rozpieszczał nas specjalnie. Przez okres 21 lat od chwili powstania, pozostawił po sobie jedynie dwa materiały demo, których jakby tego było mało, prawie nikt nie słyszał z racji mocno limitowanej ilości kopii. Szczęśliwie jednak okres oczekiwania dobiega końca i nareszcie można będzie zatopić się w tych dźwiękach z innej epoki. Dosłownie, gdyż większość z nich powstała jeszcze w ubiegłym stuleciu, a nagrania miały miejsce na przestrzeni 11 ostatnich lat.
Moje oczekiwania i nadzieje związane z tym zespołem opierają się głównie na wynikach poszukiwań, jakie czyniłem od dłuższego czasu, próbując namierzyć wspomniane dema. Jedyne co udało mi się wytropić to dwa numery jeszcze pod starą nazwą i jeden jako -M-, który wisiał na stronie zespołu przez ponad 5 lat. Trzy utwory to niewiele, ale tyle wystarczyło żeby rozpalić ogień ekscytacji i śledzić uważnie bieg wydarzeń.
Panowie, co tu się dzieje to głowa mała. Każdy instrument z osobna to historia sama w sobie. Gitara jedzie na voivodowym enginie, przy czym Kim wypracował w tej materii swój indywidualny styl i brzmienie. Basowych wygibasów Plenum nie muszę przedstawiać, bo kto zna Virus, ten wie czego można się po tym osobniku spodziewać. Intuicja i polot w grze dla większości nieosiągalne. To samo można powiedzieć o Bjeimie, człowieku orkiestrze, który tym razem skupia się tylko na bębnach, a robi to z pasją szaleńca. Na koniec dwa wokale, z których jeden należy do gościa znanego z The Konsortium, a drugi.. tego dowiemy się niebawem. Powiem tylko, że próbka jego możliwości w postaci utworu, z którym miałem przyjemność się zapoznać, wypierdoliła mnie z Relaksów. Przypuszczam, że utwory dla obu tych panów będą podzielone podobnie jak to miało miejsce na debiucie Thorns (Aldrahn/Satyr). A może bardziej jak w Ved Buens Ende?
No właśnie. Powiadam wam i zapamiętajcie to sobie, że o ile nie było jeszcze drugiego albumu, poziomem równającym do Written in Waters, tak teraz ma się to zmienić. Virus oczywiście zbliżył się zdecydowanie najbardziej z The Black Flux. Jednak to teraz dopiero powraca z przeszłości bliźniaczy brat tego zespołu i płyty. Muzyka -M- aż kipi od tych samych ciemnych emocji i smutku. Kto miał sposobność obsłuchania się z utworem "Romance" ze wspomnianej strony, ten wie o czym mówię. Kto przegapił swoją okazję, może jeszcze przekonać się z czym będziemy mieli do czynienia, wsłuchując się w "The Ominous One" z jedynego krążka, nieodżałowanego Delirium Bound. Ten utwór w '97 pierwotnie przeznaczony był dla -M- właśnie.
Gdyby album ten wyszedł w tymże roku i wydała go Misanthropy Records, to wyniesiony byłby na ołtarze już dawno temu, dzieląc tron z Ved Buens Ende. Taka sytuacja. -M-ówię jak jest.
Na koniec dodam jeszcze, że przez skład grupy przewinęli się m.in. Einar Sjursø, Erik Lancelot i Carl-Michael Eide. Jakieś pytania?
Jedynym fizycznym nośnikiem przewidzianym dla tego albumu będzie winyl, który powinien ukazać się pod koniec roku nakładem Adversum. Proście więc Sovę albo Krzycha, żeby wam to posprowadzał do kraju, bo jak się wyprzeda to będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Wypatrujcie demonów w smokingach i oczekujcie nieoczekiwanego.
http://www.adversum.no" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.facebook.com/manimalism" onclick="window.open(this.href);return false;