
nosz kurwa. poznałem tych herbatników na imprezie ze trzy dni temu i jestem po prostu roz-kur-wio-ny. dwadzieścia czy ileś płyt i hit na hicie i hitem pogania. nie wiem, jakim cudem mogło być tak, że takie ultima thule (które onkelz baaardzo mocno na myśl przywodzi, zwłaszcza album sverige) znam już kawał czasu, a o istnieniu tych niemiaszków nie miałem pojęcia.
istnieli od 1980 roku, na początku mocno skręcali w prawo, to generalnie skinheadzi byli. z biegiem czasu porzucili ekstremalne, polityczne klimaty (choć nie jest powiedziane, że również ich przekonania), ale wciąż poruszali się w tej samej muzycznej rzeczywistości - czyli w niesamowicie chwytliwym street oi / rac / street rocku. nawet ostatnia płyta sprzed siedmiu bodajże lat, mimo bombastycznej, uplastikowanej produkcji wciąż ma zajebisty pazur i broni się, czego nie można powiedzieć o takich choćby offspringach czy greendayach.
zespół podobno w kurwę popularny w niemczech, do tego stopnia, że motorhead otwierał ich koncerty :)
szkoda gadać lepiej słuchać. garść linków dla niekumatych:
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
no wszystkie kawałki z każdej płyty mógłbym wklejać po kolei. niesamowity mają chłopaki dar do pisania HITÓW.
rozpierdala mnie po prostu to.
znata?
no kurwa zakochałem się.