Amerykański duet mający na koncie kilka zabawnych pozycji. Nuta w oparciu o gitarę, banjo, niemetalowy trójkąt i zaskakujące przeciwników tamburyno daje niezłe oparcie tylko na pozór smutnym lirykom. Motywem przewodnim jest grzech, a wszystko to utrzymane w konwencji jakiegoś opętanego country. Nie powiedziałbym żeby trzymali wysoki poziom na każdym materiale. Mamy tu trochę zbędnych - moim zdaniem - zapychaczy, ale każda płyta zawiera srogie hity, ku przestrodze niewiernych.
Dobra, nieźle pojechana rzecz - najlepiej znam The Plague i Gospel Haunted właśnie. Generalnie brzmi to jakby Edwards z kumplami nadużyli mszalnego ;D.
De Mysteriis Dom Niggeriis
Slayer to kał i ogólnie rzecz biorąc beznadziejna kapela.
Grzebię dość głęboko w dupie zwanej alt-country, więc znam i ich, ale szczerze mówiąc to wydaje mi się, że połowa zachwytów tkwi w pomyśle na siebie, otoczce, a nie samej muzyce.
Wszystkie albumy są do kupienia na amazon za grosze.
Bezdech pisze:Takie se. Najlepszy jest album firmowany nazwą Lonesome Wyatt & the Holy Spooks, zdaje się jeszcze sprzed czasów TPB.
Mądrego miło poczytać.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
Fajny band, lubię "Gospel Haunted" bo to przebój za przebojem, całkiem przyjemny jest również Szatan co Patrzy. Innych nie badałem bo przecież The Goddamn Gallows i ich 7 Devils jest jeszcze fajniejsze :)