ORGONE

Zasada tworzenia tematu - NAZWA ZESPOŁU + ewentualnie tytuł płyty lub inna treść jeżeli coś chcemy dodać.

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Regulamin forum
Tematy związane tylko z jednym zespołem lub jedną płytą. Wszelkie zbiorcze typu "América Latina Metal" lub "Najlepsza polska płyta thrash" itp. proszę zakładać w dziale "Dyskusje o muzyce metalowej"
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Mistrz
postuje jak opętany!
Posty: 430
Rejestracja: 20-08-2005, 15:13

ORGONE

06-05-2014, 00:05

Na kolana, chamy. ORGONE to amerykańska kapela grająca, mówiąc najprościej, techniczny death metal. Bogactwo dźwięków i rozwiązań aranżacyjnych nie pozwala jednak przytoczyć cokolwiek brzmiącego podobnie w tej muzyce, a odwołania do innych gatunków zapewne sprawiłyby, że osoba przejmująca się klasyfikacjami zaprotestowałaby na próbę wrzucenia tego do worka pt. death metal. Nie o szufladki i nazwy jednak rzecz się rozchodzi, bo nikt zdrowy na umyśle się takimi błahostkami nie przejmuje, gdy ma do czynienia z dziełem łamiącym konwencje i nie pasującym do utartych schematów. Ale uprzedzam fakty...
Zespół istnieje od 2006 roku w którym to wydał pierwszą demówkę "Accumulator", a rok później wydany został debiutancki album "The Goliath".

Obrazek
The Goliath sleeps in the vibrant, sacred lands of the discarded Lakota tribe, next to the drive-thru strip bar, guarded by witch stakes and spears which we once called fences, in an effort toward eloquence. He has raised communities of gray, emaciated figures who morph, like fifteen cent foam dinosaurs, from human expressions, into murmuring, terrified afterthoughts. Muzzled and wandering in the county Zoo, in suits of styrofoam armor, their eyes glow nuclear.

Co tu dużo pisać - dla mnie ten album to miazga totalna. Już początkowe takty dają do zrozumienia, że czeka nas ostra, odjechana, zeschizowana jazda - muzycy nie szczędzą blastów ani pokręconych, technicznych riffów. Nie ma tu jednak mowy o jakiejś bezsensownej masturbacji instrumentów; mimo, że riffy są wręcz absurdalnie techniczne, to muzyka jako całość wcale nie sprawia wrażenia wymuszonej. Wszystkie nutki są na swoim miejscu, riffy są bardzo dobrze zaaranżowane i efektywnie budują atmosferę utworów. Całości dopełnia wokal, który z początku nie bardzo mi się podobał, bo wyczuwałem tu jakąś metalcore'ową manierę, ale wraz z kolejnymi odsłuchami pozbyłem się tych irracjonalnych uprzedzeń i nie pozostało mi nic innego jak stwierdzić, że jest doskonały.
Ale jak brzmi w ogóle ta muzyka, pytacie? Najkrócej odpowiedziałbym, że jak zderzenie dryfujących gór lodowych o słonecznym, letnim poranku. Jeśli jednak zbyt mało wam to mówi, to można powiedzieć, że prawdopodobnie pierwszym skojarzeniem jest 'Obscura'; o ile jednak rytmiczne połamańce mogą przywodzić na myśl GORGUTS, tak robota gitarowego jednak wyłamuje się z tego stylu. Jest trochę przebojowych, oldschoolowych riffów z palm mutingiem, są dysonansowe arpeggia na nietłumionych strunach, jest też mnóstwo 'neoklasycznych' pasaży w wysokich rejestrach, a wszystko to tak pięknie i płynnie się przeplata, przechodzi jedno w drugie, po prostu PŁYNIE - że poezja. To mnie chyba najbardziej rozpierdala w tym albumie - niesamowita swoboda, organiczność tego grania. Chciałoby się rzec - lekkość. I w sumie niegłupie to określenie, bo mimo ekstremy jest tu właśnie taka przyjemna "lekkość", luzik, chill out; najpierw szaleńcza galopada, pogoń, napięcie stopniowo spada, muzyka się przekształca i w końcu pierdolnięcie - taki riff, że stopy same odrywają się od chodnika a ty ze słuchawkami na uszach lecisz hen, daleko. Właściwie to w ogólnie pojmowanym technicznym łupańsku chyba tylko "Unquestionable Presence" charakteryzuje się podobną swobodą i jasnością, a przynajmniej nic innego mi w tej chwili do głowy nie przychodzi.

Obrazek
A hawk glides away from a flock of pursuing geese who pester her, first as precaution and then for the lust of coordinated murder I see her muscles expand as beaks excavate her feathers, submerge in her veins and puncture her proud, outstretched body, until she contorts and falls from the sky, a broken umbrella spewed from the churning gears of a freightship coerced into a stagnant ocean, a waveless oblivion, void of course.

W 2008 roku zespół nagrał drugi album - "The Joyless Parson", ale wydany on został dopiero w 2010 (11? 12? 13? - info w necie na ten temat jest niejednoznaczne). Styl muzyki generalnie jest ten sam, ale muzycy poszli zauważalnie w innym kierunku - więcej tu budowania atmosfery, a trochę mniej dzikiego napierdolu. Gitara faworyzuje wspomniane arpeggia, które raczej powinny przywodzić na myśl black metal, ale tutaj brzmi to trochę "inaczej". Ogólnie album jest ciężki, otchłanny i jeszcze dziwniejszy niż poprzednik. Wyczuwam tu momentami ducha "Paracletusa" (co zabawne, bo został nagrany dwa lata później), ale może po prostu trudno mi znaleźć cokolwiek bliższego tej muzyce. Jest to bardzo mocna pozycja, choć dla mnie nie w pełni satysfakcjonująca - debiut cenię sobie jednak trochę wyżej.

Pisząc te słowa słucham sobie po raz setny "The Goliath" i rozpadam się na drobne kawałeczki pod wpływem tej muzyki. Zacząłem słuchać tego w październiku - swoją drogą, po bodajże dwóch tygodniach katowania ostatniego GORGUTS, który nie wytrzymał konkurencji ORGONE i dawno poszedł w odstawkę - i powoli zaczyna dojrzewać we mnie myśl, że "The Goliath" to naprawdę ścisła czołówka w technicznym łupańsku.
Podsumowując: niezwykły zespół, grający nietuzinkową i oryginalną muzykę. Dziwne, że są tak mało znani i nikt o nich nie mówi(ł). Wnioskując ze szczątkowych informacji, jakie można na ich temat znaleźć w necie, goście mają raczej kompletnie wyjebane na uznanie ze strony "sceny", marketing i promocję swoich produkcji. Stąd pewnie niespecjalnie spieszyli się z wydaniem dwójki w jakimś rozsądnym czasie od nagrania. Do niedawna myślałem, że kapela zdechła na dobre, ale chodzą słuchy, że materiał na trzeci album jest już gotowy i podobno w tym roku ma się coś ruszyć w tej sprawie. Jeśli to prawda, to jest to z pewnością jedna z bardziej wyczekiwanych przeze mnie płyt - cholernie ciekaw jestem, w jakim kierunku pójdą.

Znacie, lubicie? Jak nie, to na zachętę próbki:
http://www.youtube.com/watch?v=glf7AAo5yIk
http://www.youtube.com/watch?v=8djj8mj7_W4
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8977
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: ORGONE

06-05-2014, 08:53

Słuchałem tego dobre kilka lat temu, kiedy tego typu granie okrutnie mnie jarało. To Orgone całkiem całkiem, ale nawet juz wtedy nie wydawało mi sie na tyle dobre, aby do tego wracać. Za dużo w tym graniu było modnego wówczac mathcoru.
Awatar użytkownika
Self
rasowy masterfulowicz
Posty: 2522
Rejestracja: 03-03-2011, 23:30

Re: ORGONE

06-05-2014, 17:35

Bieda. Gdyby nie wokale, to może chciałoby mi się tego słuchać, ale tak, to zaorać.
Mistrz pisze:Właściwie to w ogólnie pojmowanym technicznym łupańsku chyba tylko "Unquestionable Presence" charakteryzuje się podobną swobodą i jasnością, a przynajmniej nic innego mi w tej chwili do głowy nie przychodzi.
kryste panie, co za pierdolenie...
Awatar użytkownika
Mistrz
postuje jak opętany!
Posty: 430
Rejestracja: 20-08-2005, 15:13

Re: ORGONE

06-05-2014, 19:52

Harlequin pisze:Słuchałem tego dobre kilka lat temu, kiedy tego typu granie okrutnie mnie jarało. To Orgone całkiem całkiem, ale nawet juz wtedy nie wydawało mi sie na tyle dobre, aby do tego wracać. Za dużo w tym graniu było modnego wówczac mathcoru.
nie wiem co to jest mathcore, ale jeśli był wówczas modny, to pewnie już nie jest, w związku z czym możesz z czystym sumieniem ponownie tego posłuchać i zrozumieć swoje karygodne niedopatrzenie. zresztą jest ono bez znaczenia, bo jeśli się owym gatunkiem jarałeś, to pewnie nie słuchałeś DsO, a bez zrozumienia DsO nie można zrozumieć ORGONE. true story.
Self pisze:Bieda. Gdyby nie wokale, to może chciałoby mi się tego słuchać, ale tak, to zaorać.
Mistrz pisze:Właściwie to w ogólnie pojmowanym technicznym łupańsku chyba tylko "Unquestionable Presence" charakteryzuje się podobną swobodą i jasnością, a przynajmniej nic innego mi w tej chwili do głowy nie przychodzi.
kryste panie, co za pierdolenie...
nie ośmieszaj się
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: ORGONE

06-05-2014, 20:01

Ale to DsO czy Gorguts jest kluczem do zrozumienia? Bo mi się wykresy nie zgadzają?
The madness and the damage done.
535

Re: ORGONE

06-05-2014, 20:02

Mistrz pisze: ...bez zrozumienia DsO nie można zrozumieć ORGONE. true story.
Pytanie do fachowców, czy jest w ogóle możliwe, by "zrozumieć" DsO, bez "zrozumienia" T, M, G, DHG, VBE, nie wspominając o V czy KC? Proszę o szybką odpowiedź, bo kompletnie się w tym pogubiłem.
Awatar użytkownika
Harlequin
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8977
Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
Lokalizacja: Koko City

Re: ORGONE

06-05-2014, 20:07

Mistrz pisze:nie wiem co to jest mathcore
Kapele pokroju Dildollinger Escape Plan, Psyopys czy (bardziej pasujący pod casus Orgone) - Crowpath
Mistrz pisze:to pewnie nie słuchałeś DsO, a bez zrozumienia DsO nie można zrozumieć ORGONE. true story.
Nie sądziłem, że to napisze, ale mam aż ochotę zacytowac sam swoją recenzję :D
Tarpaulin
w mackach Zła
Posty: 694
Rejestracja: 15-04-2009, 16:00

Re: ORGONE

06-05-2014, 20:28

Psyopus to akurat nie jest mathcore ;)

A Orgone sie obada, opis założyciela tematu mnie zdecydowanie zachecił,
ODPOWIEDZ