moonfire pisze:Czy Entombed bez AD w nazwie też będzie coś robił?
Jeśli nagrają płytę i wydadzą ja pod szyldem Entombed to będzie niezły burdel... a jeśli wydadzą płytę z orkiestralnymi remixami jakiejś płyty to już będzie syf okrutny.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
moonfire pisze:Czy Entombed bez AD w nazwie też będzie coś robił?
A skąd. Na przykład krytykowana długi czas przez fanów zespołu "Same Difference" to co najmniej dobra płyta. Z czasem wychodzi na to, że jedna z lepszych w dyskografii. Kolejne trzy też są na poziomie. Po prostu sierściuchy nie załapały punkowego brudu i rock n'rollowej energii.Kraft pisze:Sporo ich słucham ostatnio i niestety wychodzi na to, że z tego co wydali poza Earache styknąłby mi składak the best of. Chief Rebel Angel, When In Sodom, Out of Heaven, Say It In Slugs, The Fix Is In, That's When I Became A Satanist, Damn Deal Done, Lights Out i tytułowy z To Ride. Może na siłę ze dwa bym upchnął jeszcze. Nie dziwota, że wszystko po WB marnie się sprzedaje...
A ten dalej brnie w te fantasmagorie...Kraft pisze:Sporo ich słucham ostatnio i niestety wychodzi na to, że z tego co wydali poza Earache styknąłby mi składak the best of. Chief Rebel Angel, When In Sodom, Out of Heaven, Say It In Slugs, The Fix Is In, That's When I Became A Satanist, Damn Deal Done, Lights Out i tytułowy z To Ride. Może na siłę ze dwa bym upchnął jeszcze. Nie dziwota, że wszystko po WB marnie się sprzedaje...
Jest kilka strzałów, ale większość to śmiesznostki na poziomie Green Day, Ignition albo jakiegoś sztampowego komercyjnego grunge'u. Na pewno nie ma tam punkowego zadziora jak w metal punku z lat 80-tych, że wspomnę np. English Dogs. Trzy na resorach najwyżej...longinus696 pisze:"Same Difference" to co najmniej dobra płyta.
Nie zgadzam się. Zbyt chamskie na komercyjny grunge (zresztą, czy jakiś grunge nie stał się w końcu komercyjny? i czy umniejsza to jego jakości?). A już z Green Day i Offspring na pewno bym tego nie mieszał. Zupełnie inne podejście, zupełnie inna estetyka. Poza tym jakie "śmiesznostki"? Solidne petardy z wykopem - w dodatku doskonałe do auta.Kraft pisze:Jest kilka strzałów, ale większość to śmiesznostki na poziomie Green Day, Ignition albo jakiegoś sztampowego komercyjnego grunge'u. Na pewno nie ma tam punkowego zadziora jak w metal punku z lat 80-tych, że wspomnę np. English Dogs. Trzy na resorach najwyżej...longinus696 pisze:"Same Difference" to co najmniej dobra płyta.
Co tu krytykować, wypsnęło im się... i obok Wolverine to najlepsze co nagrali, bo właśnie ponadczasowe. Oczywiście Like an Ever... zamiast LHP. Entombed lubię za taką jazdę.longinus696 pisze: Na przykład krytykowana długi czas przez fanów zespołu "Same Difference" to co najmniej dobra płyta. Z czasem wychodzi na to, że jedna z lepszych w dyskografii.
Ktoś w końcu docenił SD, przecież to świetna, pankowa płyta.longinus696 pisze:A skąd. Na przykład krytykowana długi czas przez fanów zespołu "Same Difference" to co najmniej dobra płyta. Z czasem wychodzi na to, że jedna z lepszych w dyskografii. Kolejne trzy też są na poziomie. Po prostu sierściuchy nie załapały punkowego brudu i rock n'rollowej energii.Kraft pisze:Sporo ich słucham ostatnio i niestety wychodzi na to, że z tego co wydali poza Earache styknąłby mi składak the best of. Chief Rebel Angel, When In Sodom, Out of Heaven, Say It In Slugs, The Fix Is In, That's When I Became A Satanist, Damn Deal Done, Lights Out i tytułowy z To Ride. Może na siłę ze dwa bym upchnął jeszcze. Nie dziwota, że wszystko po WB marnie się sprzedaje...
Nie wiem czego wszyscy chcą od wokali Petrova. Przecież to nie Pavarotti, który może nie być w formie. Normalne, chamskie, metalowe wokale z lekko wódczaną nutką - dokładnie takie jakie powinny być na tej płycie.Pacjent pisze:"Same Difference" byłaby całkiem dobrą płytą gdyby nie kiepskie wokale Petrova,
Gdzie Wy macie uszy? Jeden słyszy Green Day i Offspring, inny Nickelback - a przecież to jakaś muzyka dla dziewcząt w porówna z tą konkretną płytą Entombed, na której słychać punkujący metal zagrany ze stonerowym luzem - tyle wystarczy żeby oddać właściwości tego krążka. Nie trzeba się posiłkować nazwami zespołów... ale jeśli już musicie, to Entombetom bliżej na tej płycie do wczesnego Clutch, ewentualnie momentami do Corrosion of Conformity - na pewno nie do jakiegoś pseudo-punku, albo gównianego post-grunge'u.Pacjent pisze:a tak jest w miare fajną płytą zwłaszcza dla fanów Nickelback.