EXECRATION

[moonfire]

U Hellthrashera jest CD. Kupiłem więc.

[Sybir]

Jak wyżej, dzięki za cynk - inaczej znowu wszystko by mi rozkupili.

[Pacjent]

Nie mam wątpliwości, że nowa płyta jest wyśmienita. Jest nawet lepsza od poprzedniczki. Dla mnie to ten sam poziom co "Black Death Horizon" Obliteration. Każdy utwór to odmienna historia i nowy rozdział. Norweska ekipa poszła do przodu ścieżką wyznaczoną na poprzednim albumie, ale nie omieszkali również skorzystać z "rad" swoich ziomali z zespołu wymienionego powyżej. Nie ma mowy o nudnym pitoleniu. Fanów takowego zapraszam do lektury ostatniego Horrendous.

[abstract]

Dla mnie to ten sam poziom co "Black Death Horizon"

o panie

[Ihasan]

Wchuj mocny tegoroczny strzał!
Jestem kupiony!

[Pacjent]

Wchuj mocny tegoroczny strzał!
Jestem kupiony!

Wreszcie jakiś głos rozsądku.

[Jimmy Boyle]

Dla mnie to ten sam poziom co "Black Death Horizon" Obliteration.

Jasna sprawa, tym bardziej zastanawiające jest dla mnie marudzenie na Execration przy jednoczensych spustach nad Obliteration.

[abstract]

ale to nie jest ten sam poziom. execration, uzywajac tutejszej nomenklatury, obok obliteration nawet nie stoi. po paru odsluchach moge powiedziec, ze to plyta z tendencja wzrostowa - przy czym na poczatku odbior byl bardzo kiepski, ucieszylo mnie jedynie to, ze koncowe utwory bardziej mi sie podobaja od pierwszej czesci plyty. obliteration to swietny powrot do przeszlosci, czerpanie z klasyki i urabianie formuly na wlasne modle. na death black horizon wszystko jest perfekcyjne, pod linijke, a jednoczesnie emanujace chaosem. wokale sa obledne, brzmienie to delicje, kompozycje, itd. itd. w nowym execration wszystkie elementy skladowe sa pare poziomow nizej niz dbh czy nekropsalmy. zbyt duzy poziom przepitolenia. zbyt progresywne struktury i zbyt duzo nowomodnych wygibasow jak na plyte death metalowa. wokal, sam w sobie niezbyt mi sie podobajacy, nie pasuje do takiej efekciarsskiej i w gruncie rzeczy miekkiej i rozmytej muzyki. brzmienie... no coz, miekkie. oczywiscie te wady nie przebijaja zalet tej plyty i ogolny bilans jest po tych paru razach dodatni. death metal to death metal, metal progresywny to z reguly chujnia i tandeta. tutaj nie jest tak zle. fajnie sie slucha, ale powiedziec, ze fajnie sie slucha to za malo, zeby nazwac plyte bardzo dobra. a stawianie tego obok plyt obliteration to chyba efekt spozycia zbyt duzej ilosci alkoholu.

[Pacjent]

ale to nie jest ten sam poziom. execration, uzywajac tutejszej nomenklatury, obok obliteration nawet nie stoi. po paru odsluchach moge powiedziec, ze to plyta z tendencja wzrostowa - przy czym na poczatku odbior byl bardzo kiepski, ucieszylo mnie jedynie to, ze koncowe utwory bardziej mi sie podobaja od pierwszej czesci plyty. obliteration to swietny powrot do przeszlosci, czerpanie z klasyki i urabianie formuly na wlasne modle. na death black horizon wszystko jest perfekcyjne, pod linijke, a jednoczesnie emanujace chaosem. wokale sa obledne, brzmienie to delicje, kompozycje, itd. itd. w nowym execration wszystkie elementy skladowe sa pare poziomow nizej niz dbh czy nekropsalmy. zbyt duzy poziom przepitolenia. zbyt progresywne struktury i zbyt duzo nowomodnych wygibasow jak na plyte death metalowa. wokal, sam w sobie niezbyt mi sie podobajacy, nie pasuje do takiej efekciarsskiej i w gruncie rzeczy miekkiej i rozmytej muzyki. brzmienie... no coz, miekkie. oczywiscie te wady nie przebijaja zalet tej plyty i ogolny bilans jest po tych paru razach dodatni. death metal to death metal, metal progresywny to z reguly chujnia i tandeta. tutaj nie jest tak zle. fajnie sie slucha, ale powiedziec, ze fajnie sie slucha to za malo, zeby nazwac plyte bardzo dobra. a stawianie tego obok plyt obliteration to chyba efekt spozycia zbyt duzej ilosci alkoholu.

Płyta totalnie zyskuje po każdym przesłuchaniu, a po 10 odsłuchach robi się wspaniała. Zakładam, że nie jesteś upośledzony muzycznie, więc kupuj ten album póki jest u nas dostępny, bo gdy zrozumiesz swój błąd może być za późno.

[SCREAMBLOODYGORE]

upośledzony muzycznie?

[Kraft]

bym powiedział raczej, że jeden z niewielu tutaj co widzą cienką czerwoną linię między def metalem a rozciągniętym swetrem

[abstract]

ale to nie jest ten sam poziom. execration, uzywajac tutejszej nomenklatury, obok obliteration nawet nie stoi. po paru odsluchach moge powiedziec, ze to plyta z tendencja wzrostowa - przy czym na poczatku odbior byl bardzo kiepski, ucieszylo mnie jedynie to, ze koncowe utwory bardziej mi sie podobaja od pierwszej czesci plyty. obliteration to swietny powrot do przeszlosci, czerpanie z klasyki i urabianie formuly na wlasne modle. na death black horizon wszystko jest perfekcyjne, pod linijke, a jednoczesnie emanujace chaosem. wokale sa obledne, brzmienie to delicje, kompozycje, itd. itd. w nowym execration wszystkie elementy skladowe sa pare poziomow nizej niz dbh czy nekropsalmy. zbyt duzy poziom przepitolenia. zbyt progresywne struktury i zbyt duzo nowomodnych wygibasow jak na plyte death metalowa. wokal, sam w sobie niezbyt mi sie podobajacy, nie pasuje do takiej efekciarsskiej i w gruncie rzeczy miekkiej i rozmytej muzyki. brzmienie... no coz, miekkie. oczywiscie te wady nie przebijaja zalet tej plyty i ogolny bilans jest po tych paru razach dodatni. death metal to death metal, metal progresywny to z reguly chujnia i tandeta. tutaj nie jest tak zle. fajnie sie slucha, ale powiedziec, ze fajnie sie slucha to za malo, zeby nazwac plyte bardzo dobra. a stawianie tego obok plyt obliteration to chyba efekt spozycia zbyt duzej ilosci alkoholu.

Płyta totalnie zyskuje po każdym przesłuchaniu, a po 10 odsłuchach robi się wspaniała. Zakładam, że nie jesteś upośledzony muzycznie, więc kupuj ten album póki jest u nas dostępny, bo gdy zrozumiesz swój błąd może być za późno.

Kupić i tak zamierzałem, ale nie uwierzę, że wartość tej muzyki urośnie do rozmiarów Obliteration. :)

[Harlequin]

Nie macie co z pieniędzmi robic? Jest tyle ciekawszych płyt. Mnie to było nawet szkoda zasmiecac dysk, nie trafiła ta płyta do mnie.

[moonfire]

Nie mam wątpliwości, że nowa płyta jest wyśmienita. Jest nawet lepsza od poprzedniczki. Dla mnie to ten sam poziom co "Black Death Horizon" Obliteration. Każdy utwór to odmienna historia i nowy rozdział. Norweska ekipa poszła do przodu ścieżką wyznaczoną na poprzednim albumie, ale nie omieszkali również skorzystać z "rad" swoich ziomali z zespołu wymienionego powyżej. Nie ma mowy o nudnym pitoleniu. Fanów takowego zapraszam do lektury ostatniego Horrendous.

Zgadza się. Bardzo dobry, zróżnicowany album, psychodeliczny, mroczny i chory jak skurwysyn. Taki des metal wielbię. Horrendous nie oceniam aż tak surowo, ale to faktycznie liga niżej.

[535]

Napiszę krótko. Nie jest to z pewnością poziom Obliteration. Jest nieco słabiej, niż na Odes Of The Occult, jest lepiej niż na The Formulas Of Death. Badania trwają, a decyzja o zakupie wisi na włosku.

[moonfire]

Kupuj, bo potem nie byndzie.
Z całej trójcy kapel zakończonych na -ation najmniej przekonuje mnie ostatnia płyta Tribulation: rozmydlona taka, momenty ma, ale w całości lekko przynudza.

[Pacjent]

Kupuj, bo potem nie byndzie.
Z całej trójcy kapel zakończonych na -ation najmniej przekonuje mnie ostatnia płyta Tribulation: rozmydlona taka, momenty ma, ale w całości lekko przynudza.

Zgadzam się. Ostatni Tribulation jest taki sobie, ale to przecież nie Norwegia...
PS. Ciekaw jestem jaka będzie odpowiedź Katechon.

[Sybir]

E, panowie, Trybulejszyn molto bene, co Wy mi tutaj na forume, Koledzy, wypisujecie?
Z innej beczki - ciekaw jestem tego nowego Execration, na razie nie sprawdzam i nie testuję, czekam cierpliwie na CD od Hellthrashera. Swoją drogą, nie ma nikt mitycznego debiutu na opych?

[Jimmy Boyle]

Swoją drogą, nie ma nikt mitycznego debiutu na opych?

To jest chyba płyta widmo ;) Jedyna nadzieja, że ktoś się wreszcie zlituje i wypuści reedke, w przeciwnym razie czarno to widzę.

[535]

Chyba jednak na razie sobie odpuszczę. Co prawda to przyzwoita płyta. Momenty są. Szkoda tylko, że co rusz wysuwają się z tego radosne gonitwy-patatajce z nerwowo stukającymi garami, co niepotrzebnie przedłuża całość. Zwięzłość wypowiedzi, to tutaj pojęcie obce. Po grzyba to rozbudowywać w ten sposób? To jeszcze byłby drobiazg, gdyby nie zarzut najpoważniejszy. Brak odpowiedniego ciężaru oraz jakiegoś ostrego narzędzia, haka do wieszania mięsa lub choćby zapuszczonego paznokcia. Co mi po płycie, która ledwie narusza naskórek? Ja potrzebuję muzyki, która pozostawia blizny. Przy okazji, to jest zasadnicza różnica między Morbid Dimensions, a Black Death Horizon i nie rozumiem jak można tego nie słyszeć.