

[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
[youtube][/youtube]
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
Tak, masz rację, że Suicide silence to dość monotonne granie. nie mniej jednak ma swój smak. Masz również rację, iż od tego typu kapel rozpoczęła się moja przygoda z ciężką muzyką. Więc po części to sentyment (taki jak choćby niektórzy na tym forum czują do Bon Jovi, Europe czy Motley Crue), a po części (najzwyczajniej w świecie) muzyka mojego pokolenia. Oczywiście w Suicide Silence nie ma muzyków klasy Johna Noruma czy Richiego Sambory, ale i tak lepiej, iż dziś młodzi słuchają takich kapel niźli potworków w stylu 5 Seconds of Summer. I tyle w temacie.kenediusze pisze:To ja dla odmiany postanowiłem zamiast wyśmiewania zbadać jeden numer z wrzuconych- You Only Live Once.
Wrażenia są następujące:
Dosyć mocno zmetalizowany (deathmetalowa ekspresja) core, czyli okropne określenie "deathcore" tu pasuje. Na pierwszy, bardzo krótki rzut ucha brzmi to nawet znośnie, ale zawieszenie ucha na dłużej - od początku do końca - ujawnia znaczącą miałkość tej muzyki. Mocno zrytmizowane riffy, niestety niespecjalnie się czymkolwiek wyróżniające, przeplatane mało wyszukanymi zwolnieniami - przeplatanie się tych dwóch sposobów grania (wolniej/szybciej) służy zarazem za cała kompozycję. A nie, przepraszam, jest jeszcze krótka, sztampowa solówka. Do tego wrzaskliwe, rytmiczne wokale i dosyć pretensjonalny tekst. Może posunę się za daleko, ale brzmi to jak zbr00talizowana wersja trochę już przestarzałych numetalowych patentów sprzed około 10-15 lat - ale nie będę tej opinii bronił, bo musiałbym sobie za dużo rzeczy dawno niesłuchanych powtórzyć, bądź też pewne zaległości nadrobić.
Nie ma niczego ciekawego. Nie ma interesujących melodii, nie ma ciekawych struktur (to co jest jest skrajnie prostackie- szybciej/(wolno/szybko/wolnoszybko/solo/wolno/szybko - czasem może to być ciekawe, ale tutaj nie widzę żadnego szerszego zamysłu za tym stojącego), brakuje także czegoś co można by nazwać atmosferą. Dźwięk przezroczysty - nie zwraca na siebie uwagi, wszystko bardzo grzeczne, czyste i przejrzyste. Wreszcie brakuje mi w tym prawdziwej agresji i emocji. To już mocno subiektywna sprawa, ale zdaje się, że miały być, a ja ich nie widzę. Jeśli ktoś widzi to niech wróci do Slayera, póki jeszcze jest szansa na uratowanie słuchu.
Podsumowując, dosyć nieciekawy, mocno nasterydowany kawałek, mogący robić wrażenie na kimś, kto nie szuka w ciężkim napierdolu niczego konkretnego, ale że są wrzaski, ciężkie gitary i jakieś quasiblasty to już jest agresja jak chuj.
Odnoszę wrażenie, że jest to po prostu agresywny napierdol dla dzieci, obliczony na mało wyrobionego słuchacza w wieku 15 - 18 lat.
Nie pozwoliłbym swojemu dziecku słuchać takiej muzyki.
Nie wiem co autor tematu w tym widzi i chętnie się dowiem, bo były tu jakieś wzmianki o słuchaniu i cenieniu Slayer i Celtic Frost i ja w to powątpiewam, bo trudno mi uwierzyć, że ktoś słuchający podobnych rzeczy mógłby znaleźć coś godnego uwagi w SS.
Czy bardzo się pomylę, jeśli spytam autora o to, czy przygodę z ciężkim graniem zaczął właśnie od tego typu rzeczy jak Suicide Silence, Avenged Sevenfold itp.? Bez złośliwości, po prostu poza sentymentem nie widzę żadnego uzasadnienia dla promowania tu tych kapel.
Przepraszam Mistrzu, to już ostatni raz mi się zdarza. Byłem mało czujny i siostra z gimnazjum mi coś dolała do coli. Powiedz, że mi wybaczasz, to dla mnie bardzo ważne.manieczki pisze:
Piłeś. Nie pisz.
Kontynuując temat mojej siostry, napisz mi czy masz jakieś fajne plakaty tych chłopaków na wymianę.Graveyard Shift pisze:od tego typu kapel rozpoczęła się moja przygoda z ciężką muzyką
ok... to poklep po plecach tych młodych, którzy właśnie przestali słuchać 5 Seconds of Summer (swoją droga co to w ogóle jest?) i zaczęli słuchać Suicide Silence, ale tutaj ciężko Ci będzie ich znaleźć.Graveyard Shift pisze:i tak lepiej, iż dziś młodzi słuchają takich kapel niźli potworków w stylu 5 Seconds of Summer. I tyle w temacie.
Netykieta OK.ZłyPan pisze:Z tego wynika, że nie ma tu miejsca na młodych ludzi z twojego pokolenia. Kurwiu.
Ejże Kenedy, jednemu chujowatemu kawałkowi poświęciłeś więcej czasu i tekstu niźli zwykło poświęcać się tutaj niejednej zajebsitej płycie. :)kenediusze pisze: Dosyć mocno zmetalizowany (deathmetalowa ekspresja) core, czyli okropne określenie "deathcore" tu pasuje. Na pierwszy, bardzo krótki rzut ucha brzmi to nawet znośnie, ale zawieszenie ucha na dłużej - od początku do końca - ujawnia znaczącą miałkość tej muzyki. Mocno zrytmizowane riffy, niestety niespecjalnie się czymkolwiek wyróżniające, przeplatane mało wyszukanymi zwolnieniami - przeplatanie się tych dwóch sposobów grania (wolniej/szybciej) służy zarazem za cała kompozycję. A nie, przepraszam, jest jeszcze krótka, sztampowa solówka. Do tego wrzaskliwe, rytmiczne wokale i dosyć pretensjonalny tekst. Może posunę się za daleko, ale brzmi to jak zbr00talizowana wersja trochę już przestarzałych numetalowych patentów sprzed około 10-15 lat - ale nie będę tej opinii bronił, bo musiałbym sobie za dużo rzeczy dawno niesłuchanych powtórzyć, bądź też pewne zaległości nadrobić.
Nie ma niczego ciekawego. Nie ma interesujących melodii, nie ma ciekawych struktur (to co jest jest skrajnie prostackie- szybciej/(wolno/szybko/wolnoszybko/solo/wolno/szybko - czasem może to być ciekawe, ale tutaj nie widzę żadnego szerszego zamysłu za tym stojącego), brakuje także czegoś co można by nazwać atmosferą. Dźwięk przezroczysty - nie zwraca na siebie uwagi, wszystko bardzo grzeczne, czyste i przejrzyste. Wreszcie brakuje mi w tym prawdziwej agresji i emocji. To już mocno subiektywna sprawa, ale zdaje się, że miały być, a ja ich nie widzę. Jeśli ktoś widzi to niech wróci do Slayera, póki jeszcze jest szansa na uratowanie słuchu.
Podsumowując, dosyć nieciekawy, mocno nasterydowany kawałek, mogący robić wrażenie na kimś, kto nie szuka w ciężkim napierdolu niczego konkretnego, ale że są wrzaski, ciężkie gitary i jakieś quasiblasty to już jest agresja jak chuj.
Odnoszę wrażenie, że jest to po prostu agresywny napierdol dla dzieci, obliczony na mało wyrobionego słuchacza w wieku 15 - 18 lat.
Nie pozwoliłbym swojemu dziecku słuchać takiej muzyki.
Problemy są dwa:Graveyard Shift pisze: Tak, masz rację, że Suicide silence to dość monotonne granie. nie mniej jednak ma swój smak. Masz również rację, iż od tego typu kapel rozpoczęła się moja przygoda z ciężką muzyką. Więc po części to sentyment (taki jak choćby niektórzy na tym forum czują do Bon Jovi, Europe czy Motley Crue), a po części (najzwyczajniej w świecie) muzyka mojego pokolenia.
Masz rację. W dodatku właśnie słucham 5 SECONDS OF SUMMER, bo chciałem z ciekawości sprawdzić co to jest w ogóle. Jestem przez to bliski przyznania, że SUICIDE SILENCE jest zajebistemegawat pisze: Ejże Kenedy, jednemu chujowatemu kawałkowi poświęciłeś więcej czasu i tekstu niźli zwykło poświęcać się tutaj niejednej zajebsitej płycie. :)
Olo pisze:
To jest tak jakbyś rozwój muzyki klasycznej rozumiał poprzez nagrywanie przez jakieś mainstreamowe gwiazdeczki płyt z symfonicznymi wersjami swoich przebojów i jarał się, że teraz tysiące nowych słuchaczy usłyszy smyczki i instrumenty dęte. Nie tędy droga :)