
Strażnicy Teksasu. Infernal Dominion, bo o nich tutaj mowa to swoisty ewenement dla mnie. Grzebiąc tu i ówdzie w wykopaliskach, pytając zagranicznych znajomych o rózne, kolekcjonerskie pozycje słyszałem: "a Infernal Dominion znasz?". Albo "Co byś mi poleciał ze swoich wykopalisk? Moze czegoś nie znam? - Infernal Dominion!". No i obadałem sobie kiedyś tam to Infernal Dominion - ot, brutalny, ale nieco ociężały death metal sobie pomyślałem. Dobre, ze zanotowałem, że "ociężały", bo był to punkt, który skłonił mnie do tego aby sięgnąć ponownie, po jedyny pełniak tego zespołu, zatytułowany "Salvation Through Infinite Suffering". No i sobie tak słuchałem raz po raz i nie wiedziałem nawet kiedy ten materiał zaczął mnie przeokrutnie wciągać. Pozornie ta muzyka jest prowadzona przez niski, monotonny growl i gęste partie garów. Gitary tu stanowiły dla mnie tło, więc smaczki odkrywałem i odkrywam w przypadku tego wydawnictwa bardzo powoli. Najpierw totalnie wolny, siermiężny i wykręcony "So Far Gone" z odlotowa solówą na końcu... potem "Embrace The Fallen Misery" z kapitalnym zwonieniem i wymownym 'FUCK JESUS CHRIST". A potem przebojowe "Gutten Children Of Faith", rwany "Purging Purity" i monumentalny "Toward Infernal Dominion". Okazało się, że ta płyta jest po prostu zjawiskowa. Pozonie, toporna i siermiężna. Gęsta, ale pełna przeokrutnych zwolnień. To co poczatkowo wydawało mi się wadą przeobraziło się w asy w rękawie. INFERNAL DOMINION przestał być dla mnie zwykłym zauważalnym brutal deathmetalowym bandem.
Poczytałem sobie trochę recenzjonów online i spotkałem się z niemałą iloscią zarzutów, ze monotonne itp. Ale podejrzewam, ze wielu z tych recenzentów pisało teksty po 2-3 odsłuchach. Moze niektórzy wrócili i ugryźli się w język. Generalnie można miec te opinie w dupie. "STIS" to kawał fantastycznego death metalu z charakterem.
Potem był jeszcze split z Ophiolatry, a potem 4/5 muzyków założyło niezłe BRACED FOR NAILS, które wydało bądź co bądź niezły "Icons Above All Others". Ale "Salvation Through Infinite Suffering" jest tylko jedno. teraz nie wyobrażam sobie fana death metalu bez tej pozycji w kolekcji. Czy ta płyta ma jakieś wady? Tak, jest zdradziecka, kto się podda na początku ten traci bardzo dużo.
Na zachętę:
https://www.youtube.com/watch?v=6nl6ZKjBWrw
Reedka leży u Karola za jakieś 30 Peelenów. Za takie piniondze to warto bez gadania. Kto chce pierwsze lub drugie bicie niech szykuje około 120-140PLN. Ja nie sprzedam, ale namiary na kogoś kto ma mogę dać