MMA
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17377
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: MMA
Martwy ciag to jest zwyczajne cwiczenie i nic wiecej. Niekoniecznie kulturystyczne, a nawet wrecz unikane przez kulturystow, bo poszerza w talii.Karkasonne pisze:Dlaczego jogging to nie sport? Dlaczego miałbyś podciągać pod niego sprint? Jesteś pewien, że wiesz, czym jest jogging?
A martwy ciąg to część sportu, jakim jest kulturystyka. Chyba, że kulturystykę też wyłączasz z pojęcia sportu.
woodpecker from space
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2166
- Rejestracja: 08-09-2007, 00:55
- Lokalizacja: Jeteborie
Re: MMA
Skrótowo:Karkasonne pisze:Dlaczego jogging to nie sport? Dlaczego miałbyś podciągać pod niego sprint? Jesteś pewien, że wiesz, czym jest jogging?
A martwy ciąg to część sportu, jakim jest kulturystyka. Chyba, że kulturystykę też wyłączasz z pojęcia sportu.
Jogging to rekreacja, martwy ciąg to nazwa ćwiczenia lub rekreacyjne ćwiczenie, a nie sport.
Sport jest wtedy, gdy rywalizujesz, trenujesz dla wyniku i/lub miejsca w kategorii.
Do pewnego poziomu wyniku w sport można się bawić, od pewnego poziomu wyśrubowania sport to "serious business", który mało ma wspolnego ze zdrowiem, a więcej z wyścigiem brojlerów i pacynek na sznurku koncernów medycznych.
Czym jest kulturystyka wyjaśniał juz tu kiedys triceps, i IMO miał w swojej ocenie sporo racji. I nie, kulturystyka to nie sport, przynajmniej wg mnie. Brak mu kwantyfikowalnej skali pomiarowej, że tak to ujmę. Bo co to za kryterium ładnej sylwetki i proporcjonalnego bicka?
E: O, triceps mnie wyprzedził w swojej wypowiedzi.
Re: MMA
Aha, czyli jeśli osiągasz świetne wyniki, biegasz maraton w 3 godziny, rzucasz kulą na 100 metrów i skaczesz 5 m w górę, ale z nikim nie rywalizujesz, to to nie jest sport, bo nie robisz tego z innymi ludźmi? Dobrze rozumiem? Bo może się okazać, że Bruce Lee ćwiczący 10 godzin dziennie nie był sportowcem.Pelson pisze: Sport jest wtedy, gdy rywalizujesz, trenujesz dla wyniku i/lub miejsca w kategorii.
Czym jest kulturystyka wyjaśniał juz tu kiedys triceps, i IMO miał w swojej ocenie sporo racji. I nie, kulturystyka to nie sport, przynajmniej wg mnie. Brak mu kwantyfikowalnej skali pomiarowej, że tak to ujmę. Bo co to za kryterium ładnej sylwetki i proporcjonalnego bicka?
E: O, triceps mnie wyprzedził w swojej wypowiedzi.
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17377
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: MMA
A mnisi Shaolin cwiczacy cale zycie sa sportowcami? Z jakiej choinki sie urwales, jezeli cwiczysz sam dla siebie i z nikim sie nie scigasz to uprawiasz po prostu ogolnie pojeta aktywnosc sportowa. Jest tak jak napisal Pelson.
woodpecker from space
Re: MMA
EDIT: Jaką dyscyplinę sportową uprawiają mnisi Shaolin?
Rozumiem. Więc Bruce Lee nie był wcale sportowcem. Przekonujące.
Czyli jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, to po uczestnictwie w jednych zawodach jest sportowcem, ale ktoś ćwiczący całe życie może nim nie być?
A co jeśli się ścigasz, ale nie w ramach zawodów, bo niektóre sporty nie mają swoich konkursów?
Rozumiem. Więc Bruce Lee nie był wcale sportowcem. Przekonujące.
Czyli jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, to po uczestnictwie w jednych zawodach jest sportowcem, ale ktoś ćwiczący całe życie może nim nie być?
A co jeśli się ścigasz, ale nie w ramach zawodów, bo niektóre sporty nie mają swoich konkursów?
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17377
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: MMA
To ma byc trolling? No ale niech bedzie,
Napij sie moze kawy, bo nie kontaktujesz z rana.
Twoim pytaniem: jaka dyscypline sportowa uprawial Bruce Lee?Karkasonne pisze:EDIT: Jaką dyscyplinę sportową uprawiają mnisi Shaolin?
Rozumiem. Więc Bruce Lee nie był wcale sportowcem. Przekonujące.
Dokladnie tak. Znam mnostwo osob, ktore cwicza cale zycie i nie sa sportowcami. Z kolei jezeli bierzesz cyklicznie udzial w zawodach sportowych nawet nie cwiczac to jestes sportowcem.Karkasonne pisze: Czyli jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, to po uczestnictwie w jednych zawodach jest sportowcem, ale ktoś ćwiczący całe życie może nim nie być?
Jezeli sie z kims scigasz to uczestniczysz we wspolzawodnictwie a wiec w zawodach. Nie da sie sciagac nie uczestniczac w zawodac, idea wyscigu jest wspolzawodnictwo z kims innym. Jezeli nie ma konkursu to nie ma sportu.Karkasonne pisze: A co jeśli się ścigasz, ale nie w ramach zawodów, bo niektóre sporty nie mają swoich konkursów?
Napij sie moze kawy, bo nie kontaktujesz z rana.
Ostatnio zmieniony 06-11-2017, 12:18 przez Triceratops, łącznie zmieniany 3 razy.
woodpecker from space
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 189
- Rejestracja: 26-07-2015, 18:03
Re: MMA
No pewnie. Samo ćwiczenie czegoś, bez elementu rywalizacji z ludźmi na podobnych zasadach, to nie sport. Jak sobie Kaśka biega dookoła bloku, żeby schudnąć, to nie czyni jej biegaczką. Jak tata ze stryjkiem zagrają 3 partyjki w szachy, to nie czyni ich szachistami.Rozumiem. Więc Bruce Lee nie był wcale sportowcem. Przekonujące.
Tak. Chociaż to nie jest takie proste jak w Twoim pytaniu, bo w większości poważnych sportów nie ma takiej opcji, że sobie startujesz w zawodach, przychodząc z ulicy. Zdobywanie jakichś uprawnień, legitymacji związkowych, pasów, stopni wtajemniczenia, etc. wymaga ćwiczeń. To chyba tylko w polskim MMA jest możliwe, że przyjdzie koleś bez umiejętności, stażu w klubie, z oponą brzuszną, nie potrafiący podnieść nogi, w dodatku z żółtymi papierami i proszę bardzo - witamy na pokładzie, Bonusie BGC.Czyli jeśli ktoś w ogóle nie ćwiczy, to po uczestnictwie w jednych zawodach jest sportowcem, ale ktoś ćwiczący całe życie może nim nie być?
Decyduje praktyka. Jak w Twojej branży - pisanie do szuflady i zbieranie pomysłów to jeszcze nie literatura/dziennikarstwo. Publikowanie, choćby na blogu, już od biedy można pod to podciągnąć.A co jeśli się ścigasz, ale nie w ramach zawodów, bo niektóre sporty nie mają swoich konkursów?
BTW, które sporty nie mają swoich zawodów?
Re: MMA
Ok, dochodzimy tutaj do pewnego pytania: co to znaczy cyklicznie? Cykliczność może oznaczać wszystko, co tydzień, co rok, co dziesięć lat.Triceratops pisze: Dokladnie tak. Znam mnostwo osob, ktore cwicza cale zycie i nie sa sportowcami. Z kolei jezeli bierzesz cyklicznie udzial w zawodach sportowych nawet nie cwiczac to jestes sportowcem.
Nie da się ścigać bez zawodów? A jak pójdę się ścigać ze znajomymi? A jak z samym bratem? Według tego, co napisałeś, to są tu już zawody.Jezeli sie z kims scigasz to uczestniczysz we wspolzawodnictwie a wiec w zawodach. Nie da sie sciagac nie uczestniczac w zawodac, idea wyscigu jest wspolzawodnictwo z kims innym. Jezeli nie ma konkursu to nie ma sportu.
To nie Ty przypadkiem narzekałeś, gdy 535 pisał o ,,Jankach z Podkarpacia"? Bo widzę, że uderzasz w podobne tony o Kaśkach biegających dookoła bloku.Nebelwerfer pisze: No pewnie. Samo ćwiczenie czegoś, bez elementu rywalizacji z ludźmi na podobnych zasadach, to nie sport. Jak sobie Kaśka biega dookoła bloku, żeby schudnąć, to nie czyni jej biegaczką. Jak tata ze stryjkiem zagrają 3 partyjki w szachy, to nie czyni ich szachistami.
Otóż wręcz przeciwnie: jeśli Kaśka biega, to właśnie to czyni ją biegaczką, i niczego więcej nie potrzebuje. Biegacz to człowiek, który biega w ramach dyscypliny sportowej. Nie musi być zawodowym biegaczem.
Pytanie do tego fragmentu: a czy jeśli tata ze stryjkiem wywieszą girlandę z napisem ,,zawody", to staną się już szachistami?
Czyli bez uprawnień, legitymacji związkowej, pasa, stopnia wtajemniczenia etc. nie możesz być sportowcem? Przejebane. Trochę jak z tymi aktorami, którzy chcieli, by to państwo decydowało specjalnym dekretem kto jest aktorem, a kto nie.Tak. Chociaż to nie jest takie proste jak w Twoim pytaniu, bo w większości poważnych sportów nie ma takiej opcji, że sobie startujesz w zawodach, przychodząc z ulicy. Zdobywanie jakichś uprawnień, legitymacji związkowych, pasów, stopni wtajemniczenia, etc. wymaga ćwiczeń. To chyba tylko w polskim MMA jest możliwe, że przyjdzie koleś bez umiejętności, stażu w klubie, z oponą brzuszną, nie potrafiący podnieść nogi, w dodatku z żółtymi papierami i proszę bardzo - witamy na pokładzie, Bonusie BGC.
I nie wiem w jakich ,,poważnych" (lol) sportach uczestniczyłeś w zawodach i jak często, ale te, w których ja się specjalizowałem, nie miały uprawnień, pasów, legitymacji związkowych, ani stopni wtajemniczenia. I tak, każdy mógł przyjść na zawody. No, ale może łucznictwo nie jest poważną dyscypliną sportową (co to znaczy w ogóle?).
Które sporty nie mają swoich zawodów? Do niedawna w Polsce nie miały ich np. parkour i freerun, dopiero w ostatnich kilku latach coś się ruszyło.
I to rodzi kolejne pytanie: czy jeśli zawody w danej dyscyplinie odbywają się w innym kraju, ale nie w Polsce... To jest to sport, czy nie? Czy jest nim tylko w tamtym kraju, a np. w Polsce nie? I dlaczego?
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17377
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: MMA
Przynajmniej w kwestii Bruce Lee doznales iluminacji.
A co do scigania sie z bratem to masz racje, jak sie z nim scigasz kto szybciej zje talerz ogorkowej albo przeleci dup w miesiac to juz jestes sportowcem. Zadowolony?
A co do scigania sie z bratem to masz racje, jak sie z nim scigasz kto szybciej zje talerz ogorkowej albo przeleci dup w miesiac to juz jestes sportowcem. Zadowolony?
woodpecker from space
Re: MMA
Gdzieś mi to uciekło. Ok, to rodzi kolejne pytania, bo według tej logiki:Nebelwerfer pisze: Decyduje praktyka. Jak w Twojej branży - pisanie do szuflady i zbieranie pomysłów to jeszcze nie literatura/dziennikarstwo. Publikowanie, choćby na blogu, już od biedy można pod to podciągnąć.
- ktoś, kto za życia pisał do szuflady, a wydano go po śmierci, jest literatem czy nie? Czy może stał się literatem dopiero po śmierci? Tu ostrożnie, bo zombie jeszcze nie otrzymały praw obywatelskich. Bo może się okazać, że wielu największych autorów nie było literatami (np. Anne Frank)
- czy ta logika rozciąga się szerzej? Czy malarz staje się malarze dopiero, gdy otrzyma legitymację Związku Malarzy Polskich? Czy wtedy, gdy ktoś kupi jego dzieło? Bo znowu, taki Van Gogh na przykład...
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 450
- Rejestracja: 27-01-2017, 08:18
Re: MMA
Wybaczcie, że przerwę te dysputy, ale mam nieodparte wrażenie, że za żadne skarby jeden nie chce (i nie potrafi) przyznać drugiemu czy tam trzeciemu nawet odrobiny racji...
Btw. Bruce Lee uprawiał "dyscyplinę sportową" czy po prostu "sport"? Przecież to są dwa odmienne pojęcia.
Kazus biegającej Kaśki, który przywołaliście - czy "biegaczka", aby otrzymać taki status musi to robić wyczynowo czy tam zawodowo?
Przepraszam za wtrącenie.
Btw. Bruce Lee uprawiał "dyscyplinę sportową" czy po prostu "sport"? Przecież to są dwa odmienne pojęcia.
Kazus biegającej Kaśki, który przywołaliście - czy "biegaczka", aby otrzymać taki status musi to robić wyczynowo czy tam zawodowo?
Przepraszam za wtrącenie.
Re: MMA
Bruce Lee uprawiał wiele dyscyplin, w zawodach uczestniczył niewiele, na przykład w boksie. Wychodzi na to, że jeśli chodzi o Twoje podejście, to Bruce Lee był bokserem. I jak się to ma do mnichów Shaolin?Triceratops pisze:Przynajmniej w kwestii Bruce Lee doznales iluminacji.
- Triceratops
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 17377
- Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
- Lokalizacja: Impossible Debility
Re: MMA
Masz dzisiaj kiepski dzien chyba, przypomne.Karkasonne pisze:Bruce Lee uprawiał wiele dyscyplin, w zawodach uczestniczył niewiele, na przykład w boksie. Wychodzi na to, że jeśli chodzi o Twoje podejście, to Bruce Lee był bokserem. I jak się to ma do mnichów Shaolin?Triceratops pisze:Przynajmniej w kwestii Bruce Lee doznales iluminacji.
No Bruce trenowal boks, to byl bokserem, i co z tego? Sportowcem nie byl.Pelson pisze:Sport jest wtedy, gdy rywalizujesz, trenujesz dla wyniku i/lub miejsca w kategorii.
Do pewnego poziomu wyniku w sport można się bawić, od pewnego poziomu wyśrubowania sport to "serious business", który mało ma wspolnego ze zdrowiem, a więcej z wyścigiem brojlerów i pacynek na sznurku koncernów medycznych.
Sportowcem jest zas np Robert Kubica.
woodpecker from space
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10339
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: MMA
"Sportowcem jest zas np Robert Kubica" To całkowita bzdura TriceratopsTriceratops pisze:Masz dzisiaj kiepski dzien chyba, przypomne.Karkasonne pisze:Bruce Lee uprawiał wiele dyscyplin, w zawodach uczestniczył niewiele, na przykład w boksie. Wychodzi na to, że jeśli chodzi o Twoje podejście, to Bruce Lee był bokserem. I jak się to ma do mnichów Shaolin?Triceratops pisze:Przynajmniej w kwestii Bruce Lee doznales iluminacji.No Bruce trenowal boks, to byl bokserem, i co z tego? Sportowcem nie byl.Pelson pisze:Sport jest wtedy, gdy rywalizujesz, trenujesz dla wyniku i/lub miejsca w kategorii.
Do pewnego poziomu wyniku w sport można się bawić, od pewnego poziomu wyśrubowania sport to "serious business", który mało ma wspolnego ze zdrowiem, a więcej z wyścigiem brojlerów i pacynek na sznurku koncernów medycznych.
Sportowcem jest zas np Robert Kubica.
Sport to jest wtedy,gdy zawodnicy mają równe szanse.
W sportach samochodowych byłoby to wtedy,gdyby mieli takie same bolidy albo auta.
Ale w Formule, czy WRC tego nie ma.
70% do 90% wyniku zależy od pojazdu i mechaników, a nie zawodnika.
Owszem kierowca jest potrzebny dobry, albo nawet bardzo dobry, ale to nie wystarczy do zrobienia wyniku.
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 189
- Rejestracja: 26-07-2015, 18:03
Re: MMA
Nie przypominam sobie. Zresztą, nie miałem na celu wyśmiewania czyjejś aktywności, ale wskazanie, że jest pewna subtelna różnica pomiędzy uprawianiem sportu w pewnych ramach, a inną aktywnością.To nie Ty przypadkiem narzekałeś, gdy 535 pisał o ,,Jankach z Podkarpacia"? Bo widzę, że uderzasz w podobne tony o Kaśkach biegających dookoła bloku.
W takim razie wszyscy jesteśmy biegaczami. Każdy kiedyś przebiegł parę metrów, choćby w biurze po pizzę, czy do autobusu. I każdy, kto zrobił sobie bułkę z serem, jest kucharzem.Otóż wręcz przeciwnie: jeśli Kaśka biega, to właśnie to czyni ją biegaczką, i niczego więcej nie potrzebuje. Biegacz to człowiek, który biega w ramach dyscypliny sportowej. Nie musi być zawodowym biegaczem.
Nie. Samo wykonywanie pewnej czynności nie oznacza, że jesteś w niej biegły, ani że robisz ją dobrze. Jak już brniemy w takie konstruktywistyczne rozważania, to zwrócę uwagę, że bycie zawodnikiem w określonej dyscyplinie narzuca pewne ramy gry. Kobita, która biega dookoła bloku nie biegnie po tartanie, nie biega w kolcach i body, nie biegnie na sygnał, itd. Gdyby trafiło na olimpijskiego purystę, znalazłby milion powodów, dla którego nie da się biegania tej kobity zakwalifikować pod żadną oficjalną dyscyplinę. Z tymi domowymi szachistami jest identyko.Pytanie do tego fragmentu: a czy jeśli tata ze stryjkiem wywieszą girlandę z napisem ,,zawody", to staną się już szachistami?
Wiesz, jak się jakiś naturszczyk powydurnia w "M jak Miłość" czy teledysku Black Altar, to najgorszą konsekwencją, jaka może go spotkać, jest wyszydzenie na różnych forach. Natomiast jak na zawody full-kontakt w sportach walki, albo np. na jakieś skoki do wody wpadnie totalny amator, to może zrobić krzywdę, sobie i innym.Czyli bez uprawnień, legitymacji związkowej, pasa, stopnia wtajemniczenia etc. nie możesz być sportowcem? Przejebane. Trochę jak z tymi aktorami, którzy chcieli, by to państwo decydowało specjalnym dekretem kto jest aktorem, a kto nie.
Grałem w piłkę i kosza. Bez aktualnych badań nie miałeś szans zagrać nawet sekundy. Każde zawody/turniej miał sędziów, określone wcześniej zasady gry, opiekę medyczną, itd. Jako młody piłkarz chyba byłem zgłoszony do jakiegoś OZPN, nie pamiętam już - w każdym razie była jakaś tam gwarancja, że znam zasady, mimo że sport raczej niegroźny.I nie wiem w jakich ,,poważnych" (lol) sportach uczestniczyłeś w zawodach i jak często, ale te, w których ja się specjalizowałem, nie miały uprawnień, pasów, legitymacji związkowych, ani stopni wtajemniczenia. I tak, każdy mógł przyjść na zawody. No, ale może łucznictwo nie jest poważną dyscypliną sportową (co to znaczy w ogóle?).
Dziwne, co piszesz o łucznictwie. Mógł przyjść byle Rysiek, który się naoglądał Robin Hooda i strzelać, gdzie popadnie?
Do poważnych dyscyplin zaliczam te z tradycją, jasnymi regułami sędziowania, istniejącymi związkami, etc.
No właśnie. Jak przeskoczysz kosz na śmieci, to jesteś parkourowcem? A jak bez zawodów ocenić, który zawodnik jest lepszy?Które sporty nie mają swoich zawodów? Do niedawna w Polsce nie miały ich np. parkour i freerun, dopiero w ostatnich kilku latach coś się ruszyło.
Oczywiście, że jest. Nie sformułowałem tezy, że jak się u nas nie uprawia sportu X, to ten sport nie istnieje.I to rodzi kolejne pytanie: czy jeśli zawody w danej dyscyplinie odbywają się w innym kraju, ale nie w Polsce... To jest to sport, czy nie?
Sport to jakiś konstrukt. Istnieje, skoro istnieje w komunikacji. Mówimy o nim, a więc istnieje. Czy go ktoś w Polsce uprawia, to osobna działka.Czy jest nim tylko w tamtym kraju, a np. w Polsce nie? I dlaczego?
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 189
- Rejestracja: 26-07-2015, 18:03
Re: MMA
Jak dla mnie, w tym wypadku decyduje kwestia publikacji. Analogicznie masz z muzyką - są jacyś kanapowi wymiatacze, których nie nazwałbym muzykami, ponieważ nie występują i nie nagrywają. Możemy więc uznać, że twórcą można zostać pośmiertnie, w momencie publikacji swoich utworów.Karkasonne pisze: Gdzieś mi to uciekło. Ok, to rodzi kolejne pytania, bo według tej logiki:
- ktoś, kto za życia pisał do szuflady, a wydano go po śmierci, jest literatem czy nie? Czy może stał się literatem dopiero po śmierci?
Sztuka to już w ogóle ciężki temat. Siądzie baba i zacznie obierać ziemniaki, powie że to happening. I co, udowodnisz, że to nie-sztuka? Tu również wrzuciłbym do gry kryterium publikacji. Jeśli coś jest wydawane/publikowane/odtwarzane jako sztuka, to być może autora da się nazwać malarzem/rzeźbiarzem/whatever. Natomiast gra sobie a muzom tego kryterium wg mnie nie spełnia (choćby i dlatego, że dzielenie się dziełami z publicznością jest wpisane w naturę sztuki, podobnie jak w sporcie rywalizacja).- czy ta logika rozciąga się szerzej? Czy malarz staje się malarze dopiero, gdy otrzyma legitymację Związku Malarzy Polskich? Czy wtedy, gdy ktoś kupi jego dzieło? Bo znowu, taki Van Gogh na przykład...
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2166
- Rejestracja: 08-09-2007, 00:55
- Lokalizacja: Jeteborie
Re: MMA
Jeśli sport jest wtedy, gdy wszyscy maja równe szanse to...nigdy nie było sportu, ponieważ szanse różnych uczestników są zawsze różne. Bo każdy ma inne predyspozycje osobnicze, genetyke, inaczej trenuje, inne ma podejście do techniki czy kwestii mentalnych...Medard pisze:Triceratops pisze:
Sportowcem jest zas np Robert Kubica.
"Sportowcem jest zas np Robert Kubica" To całkowita bzdura Triceratops
Sport to jest wtedy,gdy zawodnicy mają równe szanse.
W sportach samochodowych byłoby to wtedy,gdyby mieli takie same bolidy albo auta.
Ale w Formule, czy WRC tego nie ma.
70% do 90% wyniku zależy od pojazdu i mechaników, a nie zawodnika.
Owszem kierowca jest potrzebny dobry, albo nawet bardzo dobry, ale to nie wystarczy do zrobienia wyniku.
To, że w biegu na 100 m startuje 8 zawodników i każdy z nich wygląda na oko identycznie, nie oznacza wcale, że cała ósemka ma równe szanse.
Jeden ma dłuższe ścięgno Achillesa, jeden przewagę włókien 2b w łydce, trzeci do maksimum wykorzystuje technikę biegu i długośc kroku, czwarty ma najlepszego na świecie lekarza. Wg Ciebie wszyscy sa identyczni, wg mnie nie.
Co do sportów motorowych to co z tego, jesli masz super bolid, ale nie umiesz nim jeździć albo nie potrafisz wykorzystac jego umiejętności np w zakrętach?
Alternatywnie, możesz miec przeciętny pojazd, ale do perfekcji opanowałeś technike jazdy, czujesz bolid i wygrywasz? Miał coś takiego młody Schumacher, gdy na początku lat 90 posadzono go w Benettonie, który wtedy nie miał wcale najlepszego samochodu. I jakos potrafił wygrywać nie tylko pojedyncze wyścigi, ale i Mistrzostwa Swiata. Zresztą, duża część sportów morotowych skupia sie na tym, by kierowcy jeżdzili takimi samymi pojazdami i mieli maksymalnie równe szanse z powodów sprzętowych.
Dopiero szczyt szczytów wyścigow moto, tam, gdzie zaangażowane sa naprawde duże pieniądze i zespoły fabryczne, które zainteresowane są testowaniem nowych rozwiązań przed tym, jak zastosuja je w seryjnych autach, jest skażona tą nierównością. Ale to IMO jest spowodowane pieniędzmi i prestiżem danej marki i trudne do wyeliminowania. Bo nawet jesli wprowadzisz "salary cap" jak w NBA, to jak zagwarantujesz, że Ferrari ma zatrudniac tyle samo inzynierów i płacic im tyle samo co Force India?
Reasumując, pojazd jest wazny, pewnie może nawet i wazniejszy niz kierowca, ale ogranicza się to do wybranych formuł ścigania. A co do równości, to nigdy jej nie było i nie będzie.