Ale że panslawizm jest w swoim geopolitycznym wydaniu prorosyjski, czy że festiwal jest panslawistyczny? Jeśli to pierwsze, to historycznie bardzo często (choć nie zawsze) postulowano wiodącą rolę (czytaj: totalną dominację) mateczki Rosji. Obecnie to już chyba tylko tak, bo pozostałe państwa, które można by w ten słowiański blok wepchnąć, raczej na lidera się nie nadają.pr0metheus pisze:Nie wiem skąd bierzesz te rewelacje, ale nie jest to prawda.Lukass pisze: A wcześniej przeze mnie przywołany festiwal to mokry sen działaczy, dążących do zgromadzenia radykalnych środowisk pod flagą Rosji. Noż kurwa, przecież panslawizm (a tak chyba trzeba patrzeć na ten fest) to od dawna czysto rosyjskie narzędzie, że ktoś się jeszcze daje na to łapać. Najdziwniejsze, że na Ukrainie rzecz się dzieje.
Jeśli to drugie, to mam problem. Znaczy się, chciałem wleźć na stronę organizatora, którą wczoraj normalnie czytałem, co by zacytować to i owo, ale... nie mogę dzisiaj. Widzę jedynie białe tło. Wrogie siły działają? Tak więc - chwilowo lub na dobre - nie mogę podeprzeć się cytatami z organizatora. Update: po wyłączeniu Adblocka wygląda na to, że strona została zamknięta, zhackowana lub cokolwiek. Żeby było jasne: nie mam z tym nic wspólnego :D Pozostaje to, co znalazłem w polskiej relacji na portalu autonom.pl:
Na festiwalu pojawili się nacjonaliści z bodaj wszystkich słowiańskich krajów i duch jedności udzielił się wszystkim bez wyjątku – pomimo przebrzmiałych historycznych animozji usilnie forsowanych przez wsteczne środowiska, na festiwalu można było zauważyć tak znamienne obrazki jak polscy i ukraińscy nacjonaliści wspólnie bawiący się i pozujący do zdjąć, czy serbscy i chorwaccy nacjonaliści wspólnie powiewający narodowymi flagami w „kotle” pod sceną.
Czy to nie jest pansłowiańskie aż do bólu?