oj tam oj tam, nie bądz dla siebie az taki surowy, ja pomyslałem po prostu ze jesteś śmiesznym rumuńskim pigmejem, pigmeje chyba nie są takie złe i chyba nie trzeba ich od razu do pieca wrzucać, ja myśle że one mogą żyć, albo może i nie ? z resztą któż to wieKarkasonne pisze:Jestem żydowskim Cyganem, myślałem że to już ustaliło gremium forume.
Świat Bez Końca
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Lucek
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1401
- Rejestracja: 15-04-2009, 17:27
Re: Świat Bez Końca
-
- zahartowany metalizator
- Posty: 6044
- Rejestracja: 09-09-2010, 00:01
Re: Świat Bez Końca
Jak myślisz, czy udało się luckowi napisać przez te wszystkie lata choć jednego wartościowego posta? ;)
Re: Świat Bez Końca
Lucek to bardzo szczególna postać. On tego nie przyzna, ale myślę, że mimo tego co pisze, wszystkich nas tutaj bardzo lubi i byłoby mu źle bez nas.
Re: Świat Bez Końca
To oczywiste. Lubię jego, zwykle chropawe, ale często bardzo celne wpisy. Nigdy się nie obrażam jeżeli jestem w polu ich rażenia.Karkasonne pisze:Lucek to bardzo szczególna postać. On tego nie przyzna, ale myślę, że mimo tego co pisze, wszystkich nas tutaj bardzo lubi i byłoby mu źle bez nas.
-
- zahartowany metalizator
- Posty: 6044
- Rejestracja: 09-09-2010, 00:01
Re: Świat Bez Końca
Bo masz skrzywiony obraz autora - inaczej "ty końska spierdolino" brzmi w ustach normalnego, niekojarzącego się z nicyzm negatywnym gościa, a inaczej skrzywdzonego przez dzieciaki lucka ;)
Niemniej jednak nawet najlepszy,ale dziesięciokrotnie opowiedziany żart przestaje być śmieszny. Lucek to natomiast syndrom zakaźny, a nie rzeczywiste, samodzielne ego ;)
Niemniej jednak nawet najlepszy,ale dziesięciokrotnie opowiedziany żart przestaje być śmieszny. Lucek to natomiast syndrom zakaźny, a nie rzeczywiste, samodzielne ego ;)
Re: Świat Bez Końca
Po prostu nie potrafi inaczej wyrażać swoich uczuć. Być może na co dzień jest najmilszym człowiekiem na świecie tylko dzięki temu, że tutaj daje upust swoim napięciom? Z przyjemnością przyłożę do tego rękę, wszak całe życie pracuję wolontarialnie.
Re: Świat Bez Końca
Nigdzie i Wszędzie: Przyjaciel na pięć minut, czyli o autostopowych znajomościach, część 3

Niektórym jednak takie znajomości odpowiadają. Powody tego są mi nieznane, jednak zawsze z przyjemnością poobserwuję, jak to działa. Znałem jedną dziewczynę – powszechnie hołubioną, szalenie popularną, podróżniczkę, która jednak nie miała żadnych stałych przyjaciół. Jej życie składało się w stu procentach z pięciominutowych znajomości, które wypełniały każdą podróż, ale nie tylko. Po powrocie również odwiedzała gęsto imprezy, z których nie wynosiła nic stałego. Również jej związki były jedną wielką historią falową, pełną niezdecydowania i szamotania się między kilkoma partnerami. Obraz, który nakreśliłem kilkoma machnięciami pędzla, jest smutny, ale nie zamierzam tego oceniać. Mamy swoje rozumy, każdy z osobna.
Oczywiście, każde z nas ocenia innych przez pryzmat przeciwieństw: jeśli ja jestem cichy i spokojny, to prawdopodobnie nie będę przepadał za tymi, którzy są krzykliwi i nie potrafią usiedzieć, jakby mieli robaki w tyłku. Tak i ja jestem raczej cichy i spokojny, i tym samym krzywym okiem spozieram na tych, którzy są ode mnie skrajnie różni. Nie mam na to wpływu większego, niż na odruch kolanowy. Z czasem jednak uczymy się, że nawet jeśli nam się nie chce z kimś spędzać czasu z powodu różnic, to nie znaczy, że jest on zły. Inny, ale nie zły.
Do szczególnego rodzaju pięciominutowych znajomości należą autostopowe romanse. Potrafią się rozwinąć w najbardziej – przysiągłbym – niekorzystnych i nieromantycznych warunkach. Nieładny hostel, namiot, czasem nawet tył ciężarówki. Myśl o tym wydaje się pociągająca – bo któż z nas nie marzył o miłym, szybkim bzykanku bez zobowiązań, po którym rozeszlibyśmy się, każde w swoją stronę, i nie zobaczyli się więcej. Niestety, czasem takie historie trwają dłużej, tydzień, dwa, miesiąc, a to nic więcej niż zabawa. Polega na tym, że całujemy się, ściskamy, trzymamy ręce, bzykamy, a kto pierwszy się zakocha:
Przegrywa.
A nikt z nas nie chce być tym przegranym. Autostopowicz to zazwyczaj człowiek bardzo młody, chce się wyszaleć, o konsekwencjach nie myśli. A konsekwencja zakochania się w kimś potrafi ceną przekroczyć wielokrotnie przyjemność kilku chwil. Jezu, jaki ja się robię nudny i kościelny, aż mnie samego mdli jak o tym pomyślę. Tak to jest, skończyło się magiczne 30 lat, teraz już z górki itd. Tak jakbym sam nie popełnił tysiąca błędów, i nie popełniłbym ich dwa razy, dziesięć razy, aż zdążyły mi się znudzić.
Korci mnie trochę, by poopowiadać również o fantazji seksualnej niektórych (nie wszystkich, oczywiście) autostopowiczek, ale chyba się powstrzymam. Dobrze wiem, że skończy się gromami na mnie za to, że ograniczam poglądowo ich wolność wyboru. To również fascynujący temat, ale tak jak mówię – może kiedyś, bo materiału jest dość.

Niektórym jednak takie znajomości odpowiadają. Powody tego są mi nieznane, jednak zawsze z przyjemnością poobserwuję, jak to działa. Znałem jedną dziewczynę – powszechnie hołubioną, szalenie popularną, podróżniczkę, która jednak nie miała żadnych stałych przyjaciół. Jej życie składało się w stu procentach z pięciominutowych znajomości, które wypełniały każdą podróż, ale nie tylko. Po powrocie również odwiedzała gęsto imprezy, z których nie wynosiła nic stałego. Również jej związki były jedną wielką historią falową, pełną niezdecydowania i szamotania się między kilkoma partnerami. Obraz, który nakreśliłem kilkoma machnięciami pędzla, jest smutny, ale nie zamierzam tego oceniać. Mamy swoje rozumy, każdy z osobna.
Oczywiście, każde z nas ocenia innych przez pryzmat przeciwieństw: jeśli ja jestem cichy i spokojny, to prawdopodobnie nie będę przepadał za tymi, którzy są krzykliwi i nie potrafią usiedzieć, jakby mieli robaki w tyłku. Tak i ja jestem raczej cichy i spokojny, i tym samym krzywym okiem spozieram na tych, którzy są ode mnie skrajnie różni. Nie mam na to wpływu większego, niż na odruch kolanowy. Z czasem jednak uczymy się, że nawet jeśli nam się nie chce z kimś spędzać czasu z powodu różnic, to nie znaczy, że jest on zły. Inny, ale nie zły.
Do szczególnego rodzaju pięciominutowych znajomości należą autostopowe romanse. Potrafią się rozwinąć w najbardziej – przysiągłbym – niekorzystnych i nieromantycznych warunkach. Nieładny hostel, namiot, czasem nawet tył ciężarówki. Myśl o tym wydaje się pociągająca – bo któż z nas nie marzył o miłym, szybkim bzykanku bez zobowiązań, po którym rozeszlibyśmy się, każde w swoją stronę, i nie zobaczyli się więcej. Niestety, czasem takie historie trwają dłużej, tydzień, dwa, miesiąc, a to nic więcej niż zabawa. Polega na tym, że całujemy się, ściskamy, trzymamy ręce, bzykamy, a kto pierwszy się zakocha:
Przegrywa.
A nikt z nas nie chce być tym przegranym. Autostopowicz to zazwyczaj człowiek bardzo młody, chce się wyszaleć, o konsekwencjach nie myśli. A konsekwencja zakochania się w kimś potrafi ceną przekroczyć wielokrotnie przyjemność kilku chwil. Jezu, jaki ja się robię nudny i kościelny, aż mnie samego mdli jak o tym pomyślę. Tak to jest, skończyło się magiczne 30 lat, teraz już z górki itd. Tak jakbym sam nie popełnił tysiąca błędów, i nie popełniłbym ich dwa razy, dziesięć razy, aż zdążyły mi się znudzić.
Korci mnie trochę, by poopowiadać również o fantazji seksualnej niektórych (nie wszystkich, oczywiście) autostopowiczek, ale chyba się powstrzymam. Dobrze wiem, że skończy się gromami na mnie za to, że ograniczam poglądowo ich wolność wyboru. To również fascynujący temat, ale tak jak mówię – może kiedyś, bo materiału jest dość.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10403
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Świat Bez Końca
Dawaj przykłady, wreszcie robi się ciekawie.
Re: Świat Bez Końca
Rozumiem, że o tym ostatnim mówisz? Całkiem możliwe że to zrobię, ale będzie to raczej exclusive for masterful. Wszelkie próby poruszania tego tematu publicznie - znaczy przy kobietach - kończą się gównoburzą o to, że facetom to wolno, a kobietom nie.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10403
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Świat Bez Końca
Tak o tym,Karkasonne pisze:Rozumiem, że o tym ostatnim mówisz? Całkiem możliwe że to zrobię, ale będzie to raczej exclusive for masterful. Wszelkie próby poruszania tego tematu publicznie - znaczy przy kobietach - kończą się gównoburzą o to, że facetom to wolno, a kobietom nie
a dla równowagi dodaj historie z miłością lesbijską, wtedy się uspokoją.
Re: Świat Bez Końca
No dobra, exclusive dla Masterfula, każdy zboczeniec coś dla siebie znajdzie.
No to tak, kilka sytuacji. Autostopowiczki mają generalnie kiepską reputację, która myślę, że zapracowana została przez relatywnie niewielką grupkę, która zepsuła innym opinię, ale zrobiły to przekonująco najwyraźniej.
Raz opowiadał to kierowca. Jechali dwoma busami i na stacji zagadały do nich 3 dziewczyny. Jeden wziął jedną, a drugi dwie. Na następnej stacji ten, który wziął jedną, mówi:
- Ty, jakaś dziwna akcja. Ledwie zaczynam jechać, a ta mi się do drążka dobiera!
A potem już z górki. Te, które były we dwójkę, wymieniały się jedna przez drugą do robienia gały. A potem kierowcy się wymieniali. W końcu jeden spytał:
- Ej, ale wy to często robicie, to dla was normalne?
- Hi hi, no co, fajne chłopaki jesteście...
Zryło mi to trochę beret wtedy, że mógłbym kiedyś mieć dziewczynę, która tak się kurwiła i nigdy o tym nie wiedzieć i obiecałem sobie, że nie wezmę sobie autostopowiczki.
Inna historia. Gdy wybierałem się na Saharę, zadałem pytanie wśród gawiedzi autostopowej, czy ktoś nie mógłby mnie przenocować w tej drodze. Zaoferowała się też dziewczyna z Wrocławia. Wrocław jakoś ominąłem i nigdy jej nie zobaczyłem. Dość ładna ze zdjęć, spory cyc itd. Kilka miesięcy później napisała do mnie z propozycją wyjazdu w góry we dwoje. Byłem tym co najmniej zaskoczony i spytałem, dlaczego akurat do mnie napisała. Na to pytanie się obraziła i rozmowa się urwała. Lata później ułożyło się tak, że jej chłopak stał się chłopakiem mojej znajomej (też zresztą dobrze odpalonej, bdsm, te sprawy). I tej znajomej jej chłopak powiedział, że tamta dziewczyna która miała mnie nocować wyznała mu gdy byli już w związku, że zrobiła gałę kierowcy, który ją zgarnął. Ot tak, po prostu - nie znała kolesia, zgarnął ja z drogi, a ona wzięła do paszczy.
Jeszcze innym razem na facebookowej stronie autostopowiczy (Polacy są pod tym względem niewiarygodnie zorganizowani) rozpętała się gównoburza, bo któryś kierowca oferował w necie podwózkę za darmo, ale, no właśnie - nie do końca za darmo - gas, grass or ass, a raczej ass, ass or ass. Dziewczyny generalnie zbulwersowały się fest, ale jeden z młodych kierowców napisał: tutaj takie świątobliwe, a jak już są w aucie, to co druga sama się pcha do kurnika. I obawiam się, że miał rację.
W sumie jeszcze sporo takich historii jest, jeśli się spodoba, tylko muszę wykopać z pamięci.
No to tak, kilka sytuacji. Autostopowiczki mają generalnie kiepską reputację, która myślę, że zapracowana została przez relatywnie niewielką grupkę, która zepsuła innym opinię, ale zrobiły to przekonująco najwyraźniej.
Raz opowiadał to kierowca. Jechali dwoma busami i na stacji zagadały do nich 3 dziewczyny. Jeden wziął jedną, a drugi dwie. Na następnej stacji ten, który wziął jedną, mówi:
- Ty, jakaś dziwna akcja. Ledwie zaczynam jechać, a ta mi się do drążka dobiera!
A potem już z górki. Te, które były we dwójkę, wymieniały się jedna przez drugą do robienia gały. A potem kierowcy się wymieniali. W końcu jeden spytał:
- Ej, ale wy to często robicie, to dla was normalne?
- Hi hi, no co, fajne chłopaki jesteście...
Zryło mi to trochę beret wtedy, że mógłbym kiedyś mieć dziewczynę, która tak się kurwiła i nigdy o tym nie wiedzieć i obiecałem sobie, że nie wezmę sobie autostopowiczki.
Inna historia. Gdy wybierałem się na Saharę, zadałem pytanie wśród gawiedzi autostopowej, czy ktoś nie mógłby mnie przenocować w tej drodze. Zaoferowała się też dziewczyna z Wrocławia. Wrocław jakoś ominąłem i nigdy jej nie zobaczyłem. Dość ładna ze zdjęć, spory cyc itd. Kilka miesięcy później napisała do mnie z propozycją wyjazdu w góry we dwoje. Byłem tym co najmniej zaskoczony i spytałem, dlaczego akurat do mnie napisała. Na to pytanie się obraziła i rozmowa się urwała. Lata później ułożyło się tak, że jej chłopak stał się chłopakiem mojej znajomej (też zresztą dobrze odpalonej, bdsm, te sprawy). I tej znajomej jej chłopak powiedział, że tamta dziewczyna która miała mnie nocować wyznała mu gdy byli już w związku, że zrobiła gałę kierowcy, który ją zgarnął. Ot tak, po prostu - nie znała kolesia, zgarnął ja z drogi, a ona wzięła do paszczy.
Jeszcze innym razem na facebookowej stronie autostopowiczy (Polacy są pod tym względem niewiarygodnie zorganizowani) rozpętała się gównoburza, bo któryś kierowca oferował w necie podwózkę za darmo, ale, no właśnie - nie do końca za darmo - gas, grass or ass, a raczej ass, ass or ass. Dziewczyny generalnie zbulwersowały się fest, ale jeden z młodych kierowców napisał: tutaj takie świątobliwe, a jak już są w aucie, to co druga sama się pcha do kurnika. I obawiam się, że miał rację.
W sumie jeszcze sporo takich historii jest, jeśli się spodoba, tylko muszę wykopać z pamięci.
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10403
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Świat Bez Końca
Samo życie, nic zboczonego się nie doszukałem, tzw. łatwość nawiązywania kontaktów dotyczy nie tylko autostopowiczek.
Jak jadę w trasę samochodem to najbardziej lubię sam, kiedyś znajoma tyle gadała, że zapomniałem muzykę włączyć.
Poza tym często nie wiadomo, czego te dziewczyny słuchają. Dodatkowo sam jeżdżę szybciej, lepsza koncentracja na drodze itp.
Autostopowiczek nie biorę, bo zwykle coś albo kogoś przewożę, gdy jadę gdzieś dalej, ale okazuje się, że może warto zabierać :)
Jak jadę w trasę samochodem to najbardziej lubię sam, kiedyś znajoma tyle gadała, że zapomniałem muzykę włączyć.
Poza tym często nie wiadomo, czego te dziewczyny słuchają. Dodatkowo sam jeżdżę szybciej, lepsza koncentracja na drodze itp.
Autostopowiczek nie biorę, bo zwykle coś albo kogoś przewożę, gdy jadę gdzieś dalej, ale okazuje się, że może warto zabierać :)
Re: Świat Bez Końca
Nie wiem gdzie to wpisać. Napisała do mnie prośbę o nocleg Turczynka. Niestety, na ten weekend pewnie wyjeżdżam, ale jej twarz jest TAK DZIWNA, że nie mogę się napatrzeć na jej zdjęcie. Poważnie rozważam zmianę planów tylko po to, by ją przekimać i zobaczyć na własne oczy.
Nie wiem czy bez rejestracji można zobaczyć, jak nie to dam skrina
https://www.couchsurfing.com/people/zezep
Nie wiem czy bez rejestracji można zobaczyć, jak nie to dam skrina
https://www.couchsurfing.com/people/zezep
- Medard
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10403
- Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
- Lokalizacja: Prag
Re: Świat Bez Końca
Turczynka, a wygląda jak Irlandka.
Re: Świat Bez Końca
To tez, ale kurde, ten nos, oczy, jak dziwnie ułożone. Jakby ktoś człowieka po pijaku składał, ale jest w tym coś fascynującego.
- Ubzdur
- w mackach Zła
- Posty: 875
- Rejestracja: 16-02-2015, 19:12
Re: Świat Bez Końca
Historie takie, że laska bierze obcego gościa na stronę i robi mu dobrze, bo tak ją naszło, to nie są mokre fantazje onanisty, ale rzeczywistość niestety. I robią to takie zwyczajne dziewczyny, że byś nie powiedział. Skąd to się w nich bierze? „nie wiem, ale się domyślam”, cytując pana z 1 z 10. :)
Re: Świat Bez Końca
M’hamid, Maroko: Hatifnaty na pustyni.

Gdy nad pustynnym M’hamid, ostatnim miastem na skraju marokańskiej Sahary, wstaje słońce, mieszkańcy idą spać. Ramadan i tak nie pozwala im jeść ani pić w ciągu dnia, więc co mają robić w palącym kręgu? Zamiast nich ze spalonych, ceglanych domków tuptają na drogę dziesiątki małych nóżek. Jak muminkowe hatifnaty w środku lasu podczas burzy, gromadzą się na głównej ulicy w zenicie i wyciągają fanty, które dają im najwięcej radości. Nie ma tego wiele. Rower bez pedałów i hamulców. Miś, któremu ktoś urwał nóżkę. Lekko niedopompowana piłka. Nie widzą wad, które dla mnie są oczywiste, bo nie znają innego świata pełnego wyczynowych rowerów, misiów ze wszystkimi kończynami oraz prężnych piłek. Gdyby dać im tableta, prawdopodobnie by go zjadły.
W M’hamid nie dzieje się zbyt wiele, dlatego każdy nowy element je zachwyca. Właśnie zobaczyły wariata, który w bojówkach i wysokich butach wojskowych kieruje się na pustynię. Uciecha zaraz bierze górę nad zaskoczeniem. Jeden z chłopców kopie do niego swoją sflaczałą piłkę. Nieznajomy chętnie podejmuje zabawę, patrząc spod ronda kapelusza i zza ciemnych okularów, bez których ten człowiek z Północy dawno zmieniłby się w chrupiącą grzankę.
Zabawa trwa w najlepsze! Piłka fruwa nad ścieżką z gracją obszarpanego, szaroburego ptaka, albo toczy się jak krzaczasta kula. Ale dorosły zapomniał już, jak to się robi, a jego buty są za ciężkie. Kolejny podekscytowany kopniak posyła flaka za płot sąsiada. Dzieci patrzą na niego jak na idiotę, a on, zawstydzony, przeprasza gestami i ucieka na pustynię. Pod nosem mówi bardziej do siebie, niż do innych: ,,Excusez-moi”.

Gdy nad pustynnym M’hamid, ostatnim miastem na skraju marokańskiej Sahary, wstaje słońce, mieszkańcy idą spać. Ramadan i tak nie pozwala im jeść ani pić w ciągu dnia, więc co mają robić w palącym kręgu? Zamiast nich ze spalonych, ceglanych domków tuptają na drogę dziesiątki małych nóżek. Jak muminkowe hatifnaty w środku lasu podczas burzy, gromadzą się na głównej ulicy w zenicie i wyciągają fanty, które dają im najwięcej radości. Nie ma tego wiele. Rower bez pedałów i hamulców. Miś, któremu ktoś urwał nóżkę. Lekko niedopompowana piłka. Nie widzą wad, które dla mnie są oczywiste, bo nie znają innego świata pełnego wyczynowych rowerów, misiów ze wszystkimi kończynami oraz prężnych piłek. Gdyby dać im tableta, prawdopodobnie by go zjadły.
W M’hamid nie dzieje się zbyt wiele, dlatego każdy nowy element je zachwyca. Właśnie zobaczyły wariata, który w bojówkach i wysokich butach wojskowych kieruje się na pustynię. Uciecha zaraz bierze górę nad zaskoczeniem. Jeden z chłopców kopie do niego swoją sflaczałą piłkę. Nieznajomy chętnie podejmuje zabawę, patrząc spod ronda kapelusza i zza ciemnych okularów, bez których ten człowiek z Północy dawno zmieniłby się w chrupiącą grzankę.
Zabawa trwa w najlepsze! Piłka fruwa nad ścieżką z gracją obszarpanego, szaroburego ptaka, albo toczy się jak krzaczasta kula. Ale dorosły zapomniał już, jak to się robi, a jego buty są za ciężkie. Kolejny podekscytowany kopniak posyła flaka za płot sąsiada. Dzieci patrzą na niego jak na idiotę, a on, zawstydzony, przeprasza gestami i ucieka na pustynię. Pod nosem mówi bardziej do siebie, niż do innych: ,,Excusez-moi”.