Bell Witch - Mirror Reaper [2017 - Profound Lore]
Kto w dzisiejszych czasach nagrywa płyty w taki sposób? Jeden kawałek (choć w zamyśle podzielony na dwie części), trwający przeszło 80 minut? Toż to komercyjne samobójstwo! Jak do tego nagrać zapowiedź płyty, zapowiedź zapowiedzi teledysku, a co dopiero sam teledysk? Ale najwyraźniej autorom płyty nie zależy na jurkach czy innych szeklach.
Jeśli wierzyć ich zapewnieniom, Mirror Reaper powstało jako hołd dla zmarłego w 2016 roku członka zespołu - Adrian Guerra. Fakt ten miał mieć znaczący wpływ na to jak ostatecznie ta płyta brzmi. Nie wnikając w ich osobiste relacje, uczucie zdołowania i przytłoczenia jest wszechobecne na Mirror Reaper.
Płyta jest bowiem wolna i ciężka jak jasna cholera - jednakże ujawniąc szlachetną proweniencję diSEMBOWELMENT czy Esoteric (a nie nudnych, "natchnionych" kloców funeral doom metalowych). Na zasadzie kontrastów przeplatają się one z momentami bardziej przestrzennymi, dającymi pozorne wytchnienie (skojarzenia z Pallbearer jak najbardziej na miejscu).
Mirror Reaper daje się słuchać tylko jako całość - tutaj nie ma wyrywkowego sprawdzania piosenek. Każdy kolejny element kompozycji wynika z poprzedniej i chociaż całość może przytłaczać, to w tym szaleństwie jest metoda. Potrzeba tylko trochę skupienia, a płyta na pewno pozwoli się w nią zagłębić i poczuć jej elegijny charakter.
Okładka niewątpliwie nawiązuje do dzieł Beksińskiego, ale wykonana została przez Mariusza Lewandowskiego. Mirror Reaper zostało również zauważone w 2017 roku (chociażby Pitchfork czy Rolling Stone), ale chyba nie na tyle, na ile faktycznie zasługuje.
Bo to dobra płyta jest. Warta odrobiny poświęcenia i skupienia.