zarowno Defated Sanity jak i Incantation miazga. Bedzie Pan zadowolony.Nasum pisze:Dzięki za relację, z niecierpliwością oczekuję jutrzejszego koncertu.
Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Mol
- zahartowany metalizator
- Posty: 3517
- Rejestracja: 03-02-2003, 22:26
- Lokalizacja: Chocianów
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15766
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Mol pisze:zarowno Defated Sanity jak i Incantation miazga. Bedzie Pan zadowolony.Nasum pisze:Dzięki za relację, z niecierpliwością oczekuję jutrzejszego koncertu.
Skoro tak mówisz, to jestem bez obaw ;-)
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15766
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Koszulki 70, longsleeve 100, bluza 150. Takie ceny podpowiedzieli mi ci, którzy już byli na tym balu.ramonoth pisze:W jakiej cenie koszulki były?
- ramonoth
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3064
- Rejestracja: 11-07-2011, 10:02
- Lokalizacja: Lublin
- SODOMOUSE
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 11079
- Rejestracja: 21-06-2006, 20:27
- Lokalizacja: POSERSnań
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
od nas , jeden załogant leciał na wszystkie 3 bale: PŃ, KRK, WWa. Tour de Inkantejszyn:)
NYCHTS
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
https://www.youtube.com/watch?v=0aItxEaNx4o
Zygmunt Konieczny - Jańcio Wodnik (1994)
https://www.youtube.com/watch?v=CEqmNme7TF4
- Harlequin
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8984
- Rejestracja: 12-03-2010, 13:38
- Lokalizacja: Koko City
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Ale chyba do Krk nie dotarł jak z nim gadałem. (no chyba ze cos uległo zmianie).SODOMOUSE pisze:od nas , jeden załogant leciał na wszystkie 3 bale: PŃ, KRK, WWa. Tour de Inkantejszyn:)
Jesli chodzi o poznań:
Skinned - całkiem ok to brzmiało z ogródka.
Defeated Sanity - na nich przyszedłem i bardzo mi sie podobało. Jedyny zarzut to mocno jednowymiarowy wokal, na szczęście gostek ma sporo scenicznej charyzmy, a cały koncert oprócz tego, że brzmiał to "wyglądał". Basista mistrz, sehr imposant!
Incantation - widziałem 4 kawałki i poszedłem. Brzmiało to lepiej niż podczas gigu z Morgoth, ale nade mną ciąży chyba Klątwa Incantation. Ja nie najebany to ide gadać. No i przegadałem Incantation.
Frekwencyjnie na supportach słabo, na Incantation lepiej. Merczu sporo, ale nie przeglądałem.
-
- świeżak
- Posty: 1
- Rejestracja: 15-03-2018, 16:36
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Incantation 80ramonoth pisze:W jakiej cenie koszulki były?
- Stoigniew
- zahartowany metalizator
- Posty: 4041
- Rejestracja: 09-01-2012, 18:20
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
co do Krakowa:
pierwszy support w porządku. nawet nie ziewałem :)
drugi zespół kompletnie nie moje klimaty, ale doceniam kunszt wykonawczy takiej łamanej odmiany metalu smierci. wokal w miarę upływu koncertu trochę nużył i wkurwiał.
A Incantation ? - kuuuuurwa, paaaaaanie....
na tle ekipy J McEntee'ego supporty wyglądały jak dzieci bawiące się w piaskownicy, dopiero oni pokazali tego wieczoru jak się gra death metal na żywo.
na scenie była po prostu Bestia...
miazga totalna, czeluści piekieł rozwarte na oścież. rewelacyjny koncert. Jak nie dałbym się pokroić za ich muzykę z płyt tak koncertowo to jest najwyższa klasa. Te smoliste masywne zwolnienia były niesamowite.
Brzmienie znakomite, gra świateł i oprawa bardzo dobra.
Rewelacja, kto mógł być a olał ten gig niech żałuje. Warto było.
Frekwencja średnia, nawet bardzo średnia, ale ci co byli raczej chyba nie żałowali :)
pierwszy support w porządku. nawet nie ziewałem :)
drugi zespół kompletnie nie moje klimaty, ale doceniam kunszt wykonawczy takiej łamanej odmiany metalu smierci. wokal w miarę upływu koncertu trochę nużył i wkurwiał.
A Incantation ? - kuuuuurwa, paaaaaanie....
na tle ekipy J McEntee'ego supporty wyglądały jak dzieci bawiące się w piaskownicy, dopiero oni pokazali tego wieczoru jak się gra death metal na żywo.
na scenie była po prostu Bestia...
miazga totalna, czeluści piekieł rozwarte na oścież. rewelacyjny koncert. Jak nie dałbym się pokroić za ich muzykę z płyt tak koncertowo to jest najwyższa klasa. Te smoliste masywne zwolnienia były niesamowite.
Brzmienie znakomite, gra świateł i oprawa bardzo dobra.
Rewelacja, kto mógł być a olał ten gig niech żałuje. Warto było.
Frekwencja średnia, nawet bardzo średnia, ale ci co byli raczej chyba nie żałowali :)
- Sybir
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10924
- Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
- Lokalizacja: Voivodowice
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
O, chuj, to dzisiaj? :O
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
-
- w mackach Zła
- Posty: 752
- Rejestracja: 17-07-2010, 11:58
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Czemu nie ma na tej trasie za baniakami Kyle'a Severn'a? Na stanowisku basisty chyba też zmiana nastąpiła?
- Drone
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9917
- Rejestracja: 11-06-2012, 15:28
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Koncert w Warszawie doskonały!
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
- Żułek
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15309
- Rejestracja: 10-07-2013, 15:43
- Lokalizacja: from hell
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
co do wawy ;)
pierwszy support bardzo fajny koncert, szkoda że zaczynali jako pierwsi
jedno pomarańczowe światło mnie wkurwiało bo prosto w oczy mi migało :P ale taki już mój fart :P
tłoku nie było, dla mnie w sam raz, mniej wiecej tyle samo luda było na Dying Fetus
pierwszy support bardzo fajny koncert, szkoda że zaczynali jako pierwsi
;)Stoigniew pisze: drugi zespół kompletnie nie moje klimaty, wokal nużył i wkurwiał.
A Incantation ? - kuuuuurwa, paaaaaanie....
na tle ekipy J McEntee'ego supporty wyglądały jak dzieci bawiące się w piaskownicy, dopiero oni pokazali tego wieczoru jak się gra death metal na żywo.
na scenie była po prostu Bestia...
miazga totalna, czeluści piekieł rozwarte na oścież. rewelacyjny koncert. Jak nie dałbym się pokroić za ich muzykę z płyt tak koncertowo to jest najwyższa klasa. Te smoliste masywne zwolnienia były niesamowite.
Brzmienie znakomite, gra świateł i oprawa bardzo dobra.
Rewelacja, kto mógł być a olał ten gig niech żałuje. Warto było.
jedno pomarańczowe światło mnie wkurwiało bo prosto w oczy mi migało :P ale taki już mój fart :P
tłoku nie było, dla mnie w sam raz, mniej wiecej tyle samo luda było na Dying Fetus
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
memberlist.php?mode=&sk=d&sd=d#memberlist
- biopago
- rozkręca się
- Posty: 95
- Rejestracja: 20-12-2017, 10:12
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Zgadzam się, że Koncert w Proximie był bardzo dobry.
Wchodząc natknąłem się na John,a McEntee, który palił szluga centralnie na schodach :)
Wchodząc natknąłem się na John,a McEntee, który palił szluga centralnie na schodach :)
- smooker
- w mackach Zła
- Posty: 824
- Rejestracja: 10-11-2016, 09:21
- Lokalizacja: Mokopuff
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Sztuka była świetna, ale moim zdaniem kapela lepiej się spisała (inż. dźwięku również, bo brzmienie miazga) niż publika. Nie dość, że bardzo luźno, to zabawa jakaś taka... grzeczna. Może to wynika z tego, że średnia wieku była >35? A starzy ludzie już nie chcą fikać O_o.
- gelO
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 3256
- Rejestracja: 01-10-2007, 17:44
- Lokalizacja: Lublin
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Brzmienie bdb, aż się zdziwiłem. Ludzi rzeczywiście nie za dużo, ale też tragedii nie było.
- Drone
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 9917
- Rejestracja: 11-06-2012, 15:28
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Bardzo, bardzo udany wieczór. Już SKINNED zabrzmiało po prostu świetnie - może się taki death metal nie podobać, może się podobać, ale moim zdaniem nie było się do czego przyczepić. Obejrzałem ich set z przyjemnością. DEFEATED SANITY od początku do końca doskonale - i wykonawczo, i brzmieniowo. Nie rozumiem zarzutów w stosunku do wokalisty, że niby monotonnie. Pasował do muzyki idealnie. No i INCANTATION - co tu pisać? Nie pamiętam, kiedy ich widziałem ostatnio - jakoś Warszawę omijali od wielu lat. Wszystkie elementy na swoim miejscu - i szybkie partie brzmiały selektywnie, i doomowe zwolnienia wgniatały jak należy.
Frekwencja jak na taki skład słaba. Tego nie rozumiem, bo na takie IMMOLATION, które jest w Warszawie przynajmniej raz w roku, przychodzi 3 razy więcej osób.
Frekwencja jak na taki skład słaba. Tego nie rozumiem, bo na takie IMMOLATION, które jest w Warszawie przynajmniej raz w roku, przychodzi 3 razy więcej osób.
Przegrana jest na wyciągnięcie ręki.
-
- w mackach Zła
- Posty: 727
- Rejestracja: 03-11-2018, 16:14
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Po występie w Warszawie zostało dużo biletów na bramce :(.
-
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15766
- Rejestracja: 21-01-2011, 11:12
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Incantation zbyt częstym gościem na krajowych deskach scenicznych nie jest, chociaż wydaje mi się, że jest już i tak lepiej, bo pierwszy koncert na polskiej ziemi dali oni około 2004 roku! Grunt, że zechcieli po raz kolejny zahaczyć o Polskę i dać tutaj aż trzy koncerty, w jakby na to nie patrzeć, doborowym towarzystwie. Po raz kolejny się powtórzę, że uwielbiam death metalowe koncerty na których występują trzy kapele. To chyba najlepsza dawka w przypadku takiej muzyki. Pierwszy zespół na rozgrzewkę, drugi podkręca atmosferę i trzeci rozpierdala klub w drobny mak. Podobne sceny miały wkrótce rozegrać się w stołecznej "Proximie", w chłodny, prima aprilisowy wieczór.
Po dotarciu na miejsce bardzo szybko znalazłem szacowne gremium z Masterfula. Oczywiście nie mogło zabraknąć piąteczek z bardzo dobrymi kolegami od serca. Stroje wieczorowe zdradzały, że każdy z uczestników spotkania przygotował referat, , tak więc po krótkim odczytaniu listy obecności rozpoczęliśmy dysputę. Pierwszym problemem z którym nasze szanowne grono musiało się zmierzyć, to bolące gardło pewnej utytułowanej pisarki, Marii Konopnickiej, której bez pomocy doktora Sybira musieliśmy wybrać odpowiedni syrop oraz dawkę na tę dolegliwość. Wybór padł na pigwówkę, co jak się okazało było trafnym wyborem, więc po odpowiednim przygotowaniu gardeł do dalszych odczytów, naszych uszu dobiegły pierwsze dźwięki generowane przez panów ze Skinned.
Skinned. Jak się okazało niewielu z nas mogło pochwalić się wiedzą co też to trio z kolorado tak naprawdę sobą reprezentuje. Oprócz podstawowych faktów, że pochodzą ze Stanów i grają death metal, niewiele więcej wiedzieliśmy. Panowie bez zbędnego ociągania zaczęli grać i po prawdzie na tym relację z ich występu mógłbym zakończyć. Death metal jakich wiele, niekoniecznie bardzo wymagający, nie powalający nieosiagalną dla pozostałych muzyków techniką , ale też niekoniecznie nudny i nijaki. Tak jak na początku pisałem - doskonały rozgrzewacz, zapowiedź tego, co możemy usłyszeć w dalszej części wieczoru. Zdania były podzielone, bo niektórym bardzo się podobało, niektórym, w tym mnie, niekoniecznie. Jakoś mnie nie przekonali, chociaż mogło być gorzej. Dla potrzeb głosowania jaką ocenę wystawić zespołowi przenieśliśmy się w okolice baru, bowiem tylko tam były odpowiednie urządzenia pomiarowe. Konsensusu muzycznego nie udało się osiągnąć, natomiast wszyscy byliśmy zgodni co do faktu, że pigwówka jest naprawdę bardzo smaczna.
Czas szybko mijał i ani się obejrzeliśmy już musieliśmy zwartą grupą ruszyć w okolice sceny bowiem tam po kilku próbach dźwięku rozpoczęli swoje dzieło zniszczenia Defeated Sanity. Już otwierającym "Into the soil" wgnietli mnie w ziemię! Kontakt z ich muzyką na żywo przypominał bardziej nieostrożne zabawy z petardami w noc sylwestrową - błysk, huk i rozerwana w strzępy dłoń, tyle że tutaj rozerwane zostało całe ciało! Selektywne i ciężkie jak zawodnik sumo brzmienie, bezlitosna sekcja rytmiczna która szatkowała publikę jak kapustę i dominujący wokalista, który wypruwał sobie flaki; czy może być lepszy przepis na death metalowy koncert? Muzyka Niemców jest dosyć wymagająca, bardzo techniczne zagrywki potrafią namieszać w głowie, przez co niewielu takim zespołom udaje się przenieść emocje na scenę. Tutaj jednak było inaczej. Byliśmy świadkami brutalnej, bezkompromisowej jatki, bezwzględnej rzezi po zakończeniu której nie widziałem nikogo, kto byłby niezadowolony czy czuł niedosyt. Miazga po prostu. Z tego szczęścia udaliśmy się po raz kolejny we wcześniej ustalone miejsce.
Zaopatrzony w napój chłodzący oczekiwałem gwiazdy wieczoru. Złowieszcze intro będące fragmentem "Evil dead" nie zostawiało złudzeń czego będziemy świadkami. John Mcentee uchylił tamtego wieczoru bramę piekieł, przez co niewidoczne, aczkolwiek odczuwalne jęzory piekielnego ognia smagały uczestników tego koncertu niczym bat po grzbiecie. Gitarowe sola zlewały się w jedno z wyciem potępionych dusz a w całym klubie był mocno wyczuwalny zapach siarki. Nie zabrakło też samego diabła - stał z gitarą w ręku i wykrzykiwał mroczne hymny opiewające jego piekielny majestat. Nadszedł czas zbezczeszczenia wszystkich świętości, profanacji i bluźnierstwa okraszonych doskonałym death metalem. Death metalem wprost z piwnicznych czeluści, momentami chropowatym, nieokrzesanym, ale pełnym pasji i zaangażowania. W porównaniu do Defeated Sanity, John i spółka nie powalali techniką gry ale nadrabiali to wszystko niesamowitym klimatem grozy, opętania i szaleństwa. To po prostu Incantation. Szybkie partie nie zlewały się w jedną ścianę dźwięku, natomiast zwolnienia gniotły jaja. Pod względem brzmienia chyba nie ma się do czego przyczepić. Na bis dostaliśmy"Profanation" w czasie którego John z niewiadomych przyczyn odrzucił gitarę i zajął się tylko wokalami. Doskonały występ legendy.
No właśnie, żywa legenda przyjeżdża zza oceanu po to, by zobaczyć może nieco więcej niż sto osób które zagrzewają ją do gry? Zastanawialiśmy się jak to możliwe, że zespół tej klasy, wymieniany przez wszystkich death metalowców jako klasyka, jako wzorzec dla niezliczonej rzeszy młodych naśladowców, przyciaga tak mało ludzi na koncertach? Dlaczego zespół, który był pionierem takiego grania jest tak mało doceniony? Te jakże ważkie pytania nie znalazły odpowiedzi, a ostatni rozchodniaczek utwierdził nas w przekonaniu że warto było zobaczyć tego wieczoru te doskonałe występy. Wzruszeni muzyką i poinformowani że bar jest już zamknięty opuściliśmy klub mimo wszystko w doskonałych nastrojach.
Dziękuję za uwage.
Pozdrowienia dla Masterfulowiczów których spotkałem tego wieczoru, a także specjalne podziękowania dla Drone'a. Do nastepnego.
Po dotarciu na miejsce bardzo szybko znalazłem szacowne gremium z Masterfula. Oczywiście nie mogło zabraknąć piąteczek z bardzo dobrymi kolegami od serca. Stroje wieczorowe zdradzały, że każdy z uczestników spotkania przygotował referat, , tak więc po krótkim odczytaniu listy obecności rozpoczęliśmy dysputę. Pierwszym problemem z którym nasze szanowne grono musiało się zmierzyć, to bolące gardło pewnej utytułowanej pisarki, Marii Konopnickiej, której bez pomocy doktora Sybira musieliśmy wybrać odpowiedni syrop oraz dawkę na tę dolegliwość. Wybór padł na pigwówkę, co jak się okazało było trafnym wyborem, więc po odpowiednim przygotowaniu gardeł do dalszych odczytów, naszych uszu dobiegły pierwsze dźwięki generowane przez panów ze Skinned.
Skinned. Jak się okazało niewielu z nas mogło pochwalić się wiedzą co też to trio z kolorado tak naprawdę sobą reprezentuje. Oprócz podstawowych faktów, że pochodzą ze Stanów i grają death metal, niewiele więcej wiedzieliśmy. Panowie bez zbędnego ociągania zaczęli grać i po prawdzie na tym relację z ich występu mógłbym zakończyć. Death metal jakich wiele, niekoniecznie bardzo wymagający, nie powalający nieosiagalną dla pozostałych muzyków techniką , ale też niekoniecznie nudny i nijaki. Tak jak na początku pisałem - doskonały rozgrzewacz, zapowiedź tego, co możemy usłyszeć w dalszej części wieczoru. Zdania były podzielone, bo niektórym bardzo się podobało, niektórym, w tym mnie, niekoniecznie. Jakoś mnie nie przekonali, chociaż mogło być gorzej. Dla potrzeb głosowania jaką ocenę wystawić zespołowi przenieśliśmy się w okolice baru, bowiem tylko tam były odpowiednie urządzenia pomiarowe. Konsensusu muzycznego nie udało się osiągnąć, natomiast wszyscy byliśmy zgodni co do faktu, że pigwówka jest naprawdę bardzo smaczna.
Czas szybko mijał i ani się obejrzeliśmy już musieliśmy zwartą grupą ruszyć w okolice sceny bowiem tam po kilku próbach dźwięku rozpoczęli swoje dzieło zniszczenia Defeated Sanity. Już otwierającym "Into the soil" wgnietli mnie w ziemię! Kontakt z ich muzyką na żywo przypominał bardziej nieostrożne zabawy z petardami w noc sylwestrową - błysk, huk i rozerwana w strzępy dłoń, tyle że tutaj rozerwane zostało całe ciało! Selektywne i ciężkie jak zawodnik sumo brzmienie, bezlitosna sekcja rytmiczna która szatkowała publikę jak kapustę i dominujący wokalista, który wypruwał sobie flaki; czy może być lepszy przepis na death metalowy koncert? Muzyka Niemców jest dosyć wymagająca, bardzo techniczne zagrywki potrafią namieszać w głowie, przez co niewielu takim zespołom udaje się przenieść emocje na scenę. Tutaj jednak było inaczej. Byliśmy świadkami brutalnej, bezkompromisowej jatki, bezwzględnej rzezi po zakończeniu której nie widziałem nikogo, kto byłby niezadowolony czy czuł niedosyt. Miazga po prostu. Z tego szczęścia udaliśmy się po raz kolejny we wcześniej ustalone miejsce.
Zaopatrzony w napój chłodzący oczekiwałem gwiazdy wieczoru. Złowieszcze intro będące fragmentem "Evil dead" nie zostawiało złudzeń czego będziemy świadkami. John Mcentee uchylił tamtego wieczoru bramę piekieł, przez co niewidoczne, aczkolwiek odczuwalne jęzory piekielnego ognia smagały uczestników tego koncertu niczym bat po grzbiecie. Gitarowe sola zlewały się w jedno z wyciem potępionych dusz a w całym klubie był mocno wyczuwalny zapach siarki. Nie zabrakło też samego diabła - stał z gitarą w ręku i wykrzykiwał mroczne hymny opiewające jego piekielny majestat. Nadszedł czas zbezczeszczenia wszystkich świętości, profanacji i bluźnierstwa okraszonych doskonałym death metalem. Death metalem wprost z piwnicznych czeluści, momentami chropowatym, nieokrzesanym, ale pełnym pasji i zaangażowania. W porównaniu do Defeated Sanity, John i spółka nie powalali techniką gry ale nadrabiali to wszystko niesamowitym klimatem grozy, opętania i szaleństwa. To po prostu Incantation. Szybkie partie nie zlewały się w jedną ścianę dźwięku, natomiast zwolnienia gniotły jaja. Pod względem brzmienia chyba nie ma się do czego przyczepić. Na bis dostaliśmy"Profanation" w czasie którego John z niewiadomych przyczyn odrzucił gitarę i zajął się tylko wokalami. Doskonały występ legendy.
No właśnie, żywa legenda przyjeżdża zza oceanu po to, by zobaczyć może nieco więcej niż sto osób które zagrzewają ją do gry? Zastanawialiśmy się jak to możliwe, że zespół tej klasy, wymieniany przez wszystkich death metalowców jako klasyka, jako wzorzec dla niezliczonej rzeszy młodych naśladowców, przyciaga tak mało ludzi na koncertach? Dlaczego zespół, który był pionierem takiego grania jest tak mało doceniony? Te jakże ważkie pytania nie znalazły odpowiedzi, a ostatni rozchodniaczek utwierdził nas w przekonaniu że warto było zobaczyć tego wieczoru te doskonałe występy. Wzruszeni muzyką i poinformowani że bar jest już zamknięty opuściliśmy klub mimo wszystko w doskonałych nastrojach.
Dziękuję za uwage.
Pozdrowienia dla Masterfulowiczów których spotkałem tego wieczoru, a także specjalne podziękowania dla Drone'a. Do nastepnego.
-
- w mackach Zła
- Posty: 975
- Rejestracja: 13-04-2011, 08:26
- Lokalizacja: z ID
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Krótko:
Skinned - dobry ale już go nie pamiętam
Defeated Sanity - brutal death, goregirnd, i technical death , taki mix, zniszczenie numer 1
Incantation - co tu się rozpisywać, zniszczenie numer 2
Brzmienie bardzo dobre i selektywne, kto nie był może żałować, 70 dyszek to naprawdę nie żadne halo za taki koncert, pozdrawiam wszystkich.
Skinned - dobry ale już go nie pamiętam
Defeated Sanity - brutal death, goregirnd, i technical death , taki mix, zniszczenie numer 1
Incantation - co tu się rozpisywać, zniszczenie numer 2
Brzmienie bardzo dobre i selektywne, kto nie był może żałować, 70 dyszek to naprawdę nie żadne halo za taki koncert, pozdrawiam wszystkich.
-
- w mackach Zła
- Posty: 727
- Rejestracja: 03-11-2018, 16:14
Re: Incantation traska 30.03 - 01.04. poznan, krak, wawa
Z podslyszanej rozmowy przy barze dowiedziałem się o koledze który zaliczył wszystkie trzy sztuki Incantation. Szacunek.
Jak się chce to można panowie i panie.
Jak się chce to można panowie i panie.